Gadżety do snu dla niemowlaka

Gadżety do snu dla niemowlaka

Przygotowując ten artykuł, przejrzałam ofertę wielu sklepów internetowych, sprzedających gadżety dla niemowląt.

Do tej pory nie mogę wyjść z szoku, jak ogromny jest to biznes… Mam wrażenie, że kiedy ja przygotowałam wyprawkę dla mojej córki (urodzonej w kwietniu 2015 roku), asortymentu, z którego nazwaniem miałbym problem, było znacznie mniej.

Z roku na rok są tworzone nowe gadżety, których rodzice rzekomo koniecznie potrzebują. Marketingowcy uderzają w nasze rodzicielskie czułe punkty. Straszą i grożą. Potrafią nas wpędzać w poczucie winy, że czegoś nie kupiliśmy czegoś, co pozytywnie wpływa na rozwój i bezpieczeństwo naszego dziecka.

Z drugiej strony doceniam kreatywność producentów. Przedmioty, które są niebezpieczne dla małych dzieci, potrafią przedstawić jako zapobiegające śmierci łóżeczkowej, jako konieczne do współspania, jako przypominające warunki z życia płodowego. Rodzicowi, który nie jest specjalistą, może być bardzo trudno oddzielić ziarno od plew.

Kompletując wyprawkę, warto pamiętać, że jest to ogromny biznes i stoi za nim machina marketingowa, która często ma niewiele wspólnego z prawdziwymi potrzebami dziecka. Możliwe, że jeżeli jesteś teraz na etapie szykowania wyprawki, to Twój portfel po tym artykule odetchnie z ulgą 😉 Moją listę wyprawkową znajdziesz TUTAJ.

Gdybym jednym zdjęciem miała podsumować optymalne miejsce do snu niemowlaka, jeśli planujemy, że będzie ono spało we własnym łóżeczku, to byłoby ono takie:

 

Czyli brzydkie, nudne i… bezpieczne.

Najzwyklejsze szczebelkowe łóżeczko, nowy materac i prześcieradło na gumce może trochę godzić w nasze poczucie estetyki. Wchodząc do sklepu z akcesoriami dziecięcymi, najczęściej widzimy takie pięknie wystrojone łóżeczka z dopasowaną kolorystycznie pościelą:

A ja tu proponuję takie biedne wizualnie rozwiązanie.

Niestety, wszyscy poważni eksperci zajmujący się snem małych dzieci są co do tego zgodni: te najnudniejsze łóżeczka są jednocześnie łóżeczkami najbezpieczniejszymi [1].

Absolutnie nie mam na celu tu krytykowanie kogokolwiek, kto na przykład takiego zestawu pościeli używał przy swoim dziecku. Zwykle to nam się po prostu podoba, a skoro tak to wygląda w sklepie z artykułami dziecięcymi, to wydaje nam się, że tak powinno wyglądać łóżeczko dla niemowlaka.

Zależy mi wyłącznie na tym, żebyście podejmowali kolejne decyzje o używaniu lub nieużywaniu różnych akcesoriów świadomie, a nie tylko pod wpływem własnego gustu, reklamy lub sugestii sprzedawców.

 

Pościel

Wystarczy kupić najzwyklejsze bawełniane prześcieradło, najlepiej z gumką; czyli takie które się nie ściąga. Ma to znaczenie dla wygody dziecka, ale również dla jego bezpieczeństwa: nie ma wówczas możliwości, żeby luźny materiał przykrył główkę dziecka.

Poduszka nie jest polecana przynajmniej do ukończenia pierwszego roku życia. Po pierwsze, nie chcemy, żeby małe niemowlę zasłoniło sobie drogi oddechowe ani się przegrzało (zwiększa to ryzyko tzw. śmierci łóżeczkowej). Po drugie, poduszka wcale nie ogranicza ryzyka spłaszczenia główki w okolicach potylicy ani nie poprawia komfortu dziecka. Więcej na ten temat przeczytacie w rewelacyjnym artykule Mamy Fizjoterapeutki (klik!). 

Jeśli dziecko już ma problem ze spłaszczoną główką, wówczas postępowanie ustala lekarz prowadzący, szukając jednocześnie przyczyny takiego stanu rzeczy.

Kołdry i koce nie są zalecane w pierwszym roku życia, ze względu na to, że jeśli maluszek przykryje sobie luźnym materiałem główkę, to czasem może mieć problem z odplątaniem się spod luźnego materiału. Z tego powodu aktualnie rekomenduje się rodzicom dobrane do pory roku śpiworki (na ich temat więcej pisałam już TUTAJ).

Ochraniacze na szczebelki nie są potrzebne noworodkom, ponieważ zwykle nie przemieszczają się one zbyt mocno po swoim łóżeczku. W niektórych krajach sprzedaż tych artykułów jest zabroniona ze względu na rzadkie przypadki uduszenia się przez niemowlę, które włożyło buzię w ochraniacz i nie potrafiło zmienić pozycji albo zaplątało się w sznureczki. Przy starszych niemowlakach, które już się pionizują w łóżeczku, czasem zaczynają służyć jako drabinka do wspinaczki. I trzeci argument na “nie” – ochraniacze, podobnie jak baldachimy, ograniczają swobodny przepływ powietrza. U niektórych, wrażliwych niemowląt, zwiększona zawartość dwutlenku węgla wokół twarzy może zwiększać ryzyko śmierci łóżeczkowej [2]. Nie do końca wiadomo, dlaczego tak się dzieje, ponieważ u zdrowych ludzi nadmiar CO2 powoduje częstsze wybudzenia – tak czy inaczej żadna z tych sytuacji nie jest przecież u rodziców pożądaną.

Z punktu widzenia praktycznego – im mniej pościeli, tym mniej prania i prasowania (przy wymagającym dziecku bardzo to doceniałam).

 

Gniazdka / kokony

Gniazdko niemowlęce to zwykle kocyk właśnie z grubym wysokim rantem, który ma imitować noworodkowi ciasnotę macicy i bliskość rodzica. Niektórzy próbują reklamować te gadżety jako idealne do spania z dzieckiem w jednym łóżku.

Podobnie, jak z ochraniaczami na szczebelki, gniazdka i kokony to mocno kontrowersyjne gadżety. Wszystko, co utrudnia dziecku swobodny ruch albo jest miękkie i znajduje się blisko jego główki, może stanowić dla malucha niebezpieczeństwo. Pewnie sporo zależy od tego, w jakim celu zamierzamy używać gniazdka – czy pod naszym okiem, w czasie drzemek, czy na całą noc, kiedy nie mamy kontaktu wzrokowego z dzieckiem i nie widzimy jak ono się tak zachowuje?

Kokon nie jest zalecany do współspania – można bezpiecznie spać z niemowlęciem w jednym łóżku bez żadnych specjalistycznych przedmiotów, wystarczy przestrzegać kilku zasad, o których pisałam TUTAJ

 

Otulacze

Moją wiedzę o otulaczach przelałam już kiedyś w artykuł TUTAJ. W skrócie – nie jest to niezbędny gadżet i, jeśli chcemy z niego korzystać, trzeba robić to poprawnie i przestać w odpowiednim momencie.

 

Smoczek

Jedyne niemowlęta, u których bezwzględnie warto wprowadzić smoczek do usypiania, to maluchy karmione mlekiem modyfikowanym – ponieważ smoczek zmniejsza ryzyko śmierci łóżeczkowej, nawet, gdy wypadnie z buzi po zaśnięciu [1].

W przypadku dzieci karmionych piersią, dobrze jest odczekać pierwsze 4 tygodnie po urodzeniu zanim zaproponujemy dziecku uspokajacz. Chodzi o to, żeby pozwolić noworodkowi odpowiednio rozkręcić laktację u matki i nauczyć się prawidłowo chwytać pierś.

Dzieci urodzone przedwcześnie czy poddawane zabiegom medycznym, odseparowane od mamy, często otrzymują smoczek od urodzenia.

Trzeba wiedzieć, że – wbrew powszechnej opinii – smoczek nie jest gadżetem, który poprawia wzorzec snu dzieci czy zmniejsza liczbę pobudek [2]. 

 

Szumiące zabawki

Ten temat też już omówiłam w oddzielnym artykule, TUTAJ. W skrócie: dźwięk wydawany przez te urządzenia jest daleki od faktycznych odgłosów z brzucha mamy i stosowany w nadmiarze lub zbyt głośno, może stanowić pewne zagrożenie. Jak zwykle, zdrowy rozsądek górą.

 

Lampki i projektorki

Włączenie rzucającego na ścianę gwiazdki projektorka, często z muzyczką, może być elementem rytuału zasypiania. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka rzeczy:

  1. żadna lampka nocna nie powinna świecić w sypialni przez całą noc (więcej na ten temat w TYM artykule);
  2. wieczorem im cieplej i im ciemniej, tym lepiej – nie świecimy więc maluchom po oczach;
  3. jeśli szukacie lampki do włączania przy okazji przewijania lub przygotowywania butelki w środku nocy, pamiętajcie o tym by światło było możliwie jak najcieplejsze i najsłabsze. Moim faworytem są lampki ciemniowe i solne.

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Mamowskaz 002: Ranne ptaszki, nocne marki

Mamowskaz 002: Ranne ptaszki, nocne marki

Posłuchaj podcastu Mamowskaz
Chcesz posłuchać? Naciśnij na żółty trójkąt na odtwarzaczu powyżej 🙂

Pobierz odcinek (mp3)

Ten temat chodził mi po głowie już od dawna! Wielu rodziców pytało, czy to normalne, że małe dzieci tak bardzo wcześnie wstają, a potem nie sposób dobudzić je do szkoły, kiedy zaczynają podstawówkę. Albo czy można coś zrobić z totalnym brakiem wolnego wieczoru, jeśli nasz potomek czy potomkini udopobali sobie życie nocnego marka.

Pora więc na garść wiedzy o chronotypach:

Posłuchaj podcastu Mamowskaz

Możesz posłuchać podcastu na stronie albo na Youtubie lub też przeczytać zamieszczoną transkrypcję.

Jeśli wybierzesz wideo, proszę, zasubskrybuj mój kanał na YouTube oraz zaznacz „dzwoneczek” – będziesz wówczas otrzymywać powiadomienie o wszystkich nowych materiałach.
https://www.youtube.com/watch?v=DfewcSOeTAI

Autorem muzyki do podcastu jest Rafał Odrobina.

Transkrypcja (do czytania)

[showhide type=”links” more_text=”Kliknij tu, żeby rozwinąć transkrypcję podcastu” less_text=”Ukryj transkrypcję”]

To jest drugi odcinek podcastu MAMOWSKAZ – Magdalena Komsta o rozwoju małych dzieci. W tym odcinku przyjrzymy się rannym ptaszkom i nocnym markom, czyli opowiem trochę o chronotypach: czym są, jak zmieniają się w toku życia, po co ludzie różnią się chronotypami i czy można na nie wpłynąć. Zapraszam do słuchania.

Dzień dobry – witam Cię bardzo serdecznie już w drugim odcinku mojego podcastu. Na początku bardzo dziękuję wszystkim, którzy wysłuchali mojego podcastowego debiutu – otrzymałam wiele pozytywnych komentarzy i wiadomości, że odcinek o spaniu z dzieckiem był dla Was przydatny i ciekawy.

Dziękuję Basi za pozostawienie pięciogwiazdkowej recenzji w iTunes oraz Oldze za bardzo pozytywny komentarz w aplikacji Spreaker. Jeśli Ty też chciałabyś ocenić podcast to informacje o tym, jak to zrobić, znajdziesz w notatkach do tego odcinka na stronie www.wymagajace.pl/002/ – tak jak numer tego odcinka.

Jeśli słuchasz podcastu na bieżąco, zaraz po premierze, to zanim przejdę do meritum, chciałam Ci powiedzieć, że ruszyła sprzedaż V edycji mojego kursu online “Dbanie o dobre spanie niemowląt”. Jest to kurs dla rodziców dzieci od urodzenia do 12 miesiąca życia oraz osób spodziewających się dziecka. Powstał, ponieważ wiele osób, które nie może wziąć udziału w moich warsztatach, prosiło mnie o stworzenie wersji internetowej tego szkolenia. Kurs zawiera 13 filmów oraz dodatkowe checklisty, grafiki i artykuły na specjalnej platformie. Dostęp do kursu otrzymujesz na zawsze, możesz go oglądać, ile tylko razy zechcesz, kiedy chcesz i gdzie chcesz – byle byś miała dostęp do Internetu!

Sprzedaż kursu trwa do 12 lipca i z kodem MAMOWSKAZ otrzymasz 10% rabat. To taki mój ukłon w stronę słuchaczy podcastu (i czytających transkrypcję 😉 ). Link do kursu znajdziesz w notatkach do tego podcastu.

Dziś chciałam Ci po krótce opowiedzieć o chronotypach. Chronotypy to – w dużym skrócie – kategorie preferencji dotyczących aktywności i snu. Każdy z nas posiada w mózgu grupę komórek zawiadującą naszym zegarem biologicznym, czyli rytmem dobowym [1]. Niektórzy – gdyby mieli pełną dowolność – woleliby wcześnie wstawać, być najbardziej aktywni i produktywni rano, a wieczorem kłaść się spać wcześniej niż przeciętny człowiek. Inni do południa snują się bez energii, ale efektywnie pracują do późnych godzin nocnych.

Zwykle mówi się o rannych ptaszkach, czyli chronotypie porannym i nocnych markach, czyli chronotypie wieczornym i osobach które znajdują się gdzieś pomiędzy ekstremami [2]. Ale są eksperci z dziedziny snu, na przykład dr Michael Breus, którzy w swoich kwestionariuszach ujmują 4 chronotypy. Jeśli interesuje Cię, czy jesteś delfinem, niedźwiedziem, wilkiem czy lwem i w związku z tym, kiedy jest dobry czas na sen, seks, pracę twórczą czy ćwiczenia fizyczne, to polecam książkę “Potęga kiedy” – link do niej znajdziesz w notatkach do podcastu.

To, jaki Ty lub Twoje dziecko macie chronotyp, zależy przede wszystkim od Waszych genów [3] . I choć warunki środowiskowe – zwłaszcza światło i aktywność – mają wpływ na Twoją regulację snu i czuwania, to trzeba pamiętać, że dziedzictwo genetyczne gra tutaj przeważającą rolę.

Kiedy noworodek przychodzi na świat, jest kompletnie rozregulowany. Śpi i jest aktywny na zmianę, przez całą dobę. W momencie przecięcia pępowiny dziecko przestaje otrzymywać od mamy informacje hormonalne regulujące jego aktywność dobową, a jeszcze nie produkuje własnych. Rozróżnianie dnia od nocy rozpoczyna się u dzieci zwykle nie wcześniej niż w okolicach 8 tygodnia życia [4] . Dlatego wiele maluchów w pierwszych dwóch miesiącach zasypia “na noc” dopiero między 23.00 a 1.00 w nocy, mimo tego, że rodzice o 19 przygotowują im relaksującą kąpiel i prowadzą cały wieczorny rytuał. Bez obaw młoda mamo – to się zmieni 🙂

Najwcześniej po 9 tygodniu życia możemy zaobserwować, jaki chronotyp ma nasze maleństwo. Ale uwaga – nawet jeśli dziecko jest typem wyraźnie porannym, to będzie się to zmieniało z czasem. Jednym z objawów rozpoczęcia okresu dojrzewania jest zmiana chronotypu nastolatka na typowo wieczorny. Niektórzy naukowcy, zajmujący się rytmami biologicznymi, apelują, aby uwzględnić naturalne zmiany zegarów okołodobowych młodzieży w ustalaniu planów lekcji. W Anglii jedna ze szkół średnich, która przystąpiła do eksperymentu i przesunęła początek lekcji na godzinę 10.00, zauważyła wzrost wyników egzaminów o 19% [5]  . Tylko i wyłącznie na skutek dopasowania harmonogramu do biologicznych skłonności młodzieży!

W okolicach 25 roku życia chronotyp znów trochę się uporannia, a wraz ze starzeniem coraz bardziej przesuwa w kierunku porannego. Pewnie kojarzysz w swoim otoczeniu starszych ludzi, którzy o 5.00 są już umyci, ubrani, po śniadaniu i w rewelacyjnym humorze.

I pewnie można by się zastanawiać, po co właściwie się tak jako ludzie od siebie różnimy? Czy nie byłoby rozsądniej i wygodniej, gdyby wszystkim pasowało działać i spać w mniej więcej tych samych porach?

Otóż różnice chronotypowe mają znaczenie ewolucyjne. W 2017 roku zespół naukowców przeprowadził badanie w plemieniu Hadza w Tanzanii [6]  Wszyscy członkowie plemienia, będący w różnym wieku, otrzymali tzw. aktigrafy, czyli opaski na rękę rejestrujące momenty przebudzenia lub płytkiego snu w trakcie nocy. Okazało się, że w ciągu w sumie 20 nocy tylko przez 18 minut wszyscy członkowie plemienia spali. Jeszcze raz – bierzesz łącznie czas 20 nocy czyli prawie 10 000 minut i z tych 10 000 minut tylko w czasie 18 minut wszyscy spali jednocześnie. Przez pozostałe ponad 9 tysięcy zawsze ktoś albo jeszcze nie położył się spać, albo już zdążył wstać, albo właśnie się przebudził.

Cykliczna natura snu, przerywanego krótkimi wybudzeniami oraz zmienność chronotypowa chroniła nas, kiedy, jak Hadza, żyliśmy w społecznościach łowiecko-zbierackich i musieliśmy być w nocy czujni. Chodziło o to, żeby ktoś zawsze usłyszał ewentualne niebezpieczeństwo, na przykład drapieżniki. I ja tak sobie myślę, że młode matki, które czujnie śpią oraz wymagające dzieci, które są podatne na wybudzenia, mogły być bardzo cennymi członkami takich społeczności! Ale to mój wniosek, nie znajdziecie tego w artykule naukowym 😉

Przybij piątkę, jeśli Twój chronotyp jest inny od chronotypu Twojego dziecka. Też tak mam. Jestem typem wybitnie wieczornym, który najlepiej funkcjonuje intelektualnie i emocjonalnie po godzinie 20.00, kiedy moja córka już od godziny śpi. Ona natomiast jak ryba w wodzie czuje się już o 6.00, a kiedy była młodsza to nawet w okolicach 5.00 rano, kiedy ja nie mogłam rozkleić powiek. Nigdy nie zapomnę, jak w środku zimy nad ranem schodziłam z łóżka na podłogę z Młodą i zabawkami, zawijałam się na tej podłodze w kołdrę i drzemałam, zbierając siły na cały dzień. Teraz jest znacznie lepiej, ponieważ trzylatka, która budzi się o 6, sama bawi się i ogląda książki do czasu, aż rodzice dojdą do stanu używalności 😉

Takie rodzinne niedopasowanie chronotypów jest trudne i męczące, i nie będę Cię oszukiwać, że dużo łatwiej i skuteczniej to dorosły może dopasować się do dziecka, niż dziecko do dorosłego. W moim przypadku było to odsypianie z córką na drzemkach, nawet kosztem porządku w domu czy wymyślnych obiadów. Warto się naprawdę z tego rozgrzeszyć, jeśli ma się komfort bycia rodzicem jedynaka. Po drugie, stopniowo przesuwałam swoją porę rytuału wieczornego na coraz wcześniejszą. Kluczem jest tu unikanie elektronicznych ekranów, czyli komputera, telefonu, tabletu, telewizora na minimum godzinę przed zaśnięciem.

Jeśli Twoje dziecko, jak moja córka, wcześnie chodzi spać i wcześnie wstaje, warto zastanowić się nad dwoma rzeczami: czy okna w sypialni są całkowicie zaciemnione i maluch nie jest budzony przez wstające słońce? I po drugie: jak wygląda aktywność dziecka, zwłaszcza popołudniami i wieczorem?

A co jeśli sytuacja wygląda zgoła inaczej – dziecko snuje się po mieszkaniu do późnych godzin wieczornych?

Zacznijmy od tego, że twierdzenie, jakoby wszystkie dzieci powinny chodzić spać o 19.00, jest wyssane z palca. Jak już wiesz, my ludzie różnimy się chronotypami i spora grupa dzieci zwyczajnie nie jest jeszcze śpiąca o tej porze. Przeciętny trzylatek zasypia o 20:43! [7]  Jeśli więc zastanawiasz się, jak przestawić dziecko na wcześniejsze zasypianie, to warto zapytać samą siebie: dlaczego mi na tym zależy? Czy faktycznie nasza rodzina ma trudności organizacyjne w związku z tymi późnym zasypianiem, czy dziecko jest niewyspane, bo rano jest budzone na przykład do przedszkola, czy tylko ktoś nam ciągle miauczy nad uchem, że to skandal, że dzieci do 21.00 biegają po mieszkaniu? Czy jest możliwość, że dziecko kładzie się później, żeby na przykład pobyć jeszcze z tatą, który dopiero po 18:30 wraca z pracy? A może to, że odsypiacie wszyscy do 9.00 wszystkim domownikom po prostu odpowiada?

Jeśli straszono Cię, że hormon wzrostu jest wydzielany wyłącznie do północy i dzieci, które późno chodzą spać, będą miały z tego powodu różne zaburzenia, to odsyłam Cię do artykułu na moim blogu, w którym rozprawiam się z tym mitem. Bo to jest mit!

Trzeba też mieć realistyczne oczekiwania – potrzeby snu nie da się rozciągać w nieskończoność. Jeśli dziecko chodzi spać wcześniej, zwykle zaczyna też nieco wcześniej wstawać, bo zwyczajnie jest już wyspane. Byłoby cudownie, gdybyśmy kładli spać maluchy o 19, przesypiałyby całą noc bez pobudek, wstawały o 9 i miały jeszcze ze dwie półtoragodzinne drzemki w ciągu dnia. Tyle, że jak to policzymy to jest 17 godzin snu na dobę, czyli więcej niż norma dla niemowląt 😉 To se ne da, i tyle. Jeśli więc pora wstawania Twojego dziecka jest dla Ciebie odpowiednia, bo nie wyobrażasz sobie rozpoczynania dnia o 5:30, przemyśl raz jeszcze wszystkie “za” i “przeciw” planowanym zmianom.

Czasami to, co wygląda na bycie nocnym markiem, wynika na przykład z nieoptymalnego rytuału wieczornego, między innymi z nieodpowiedniego zarządzania światłem w jego czasie. Zwłaszcza, jeśli dziecko słania się na nogach i marudzi, ale ma problem z zaśnięciem. Wskazówki na ten temat znajdziesz w pliku do pobrania, który dla Ciebie przygotowałam – w notatkach do tego odcinka.

Pamiętaj też, że każda, nawet najkrótsza drzemka, zmniejsza presję snu. Jeśli trzylatek śpi dwie godziny w środku dnia, zwykle nie jest śpiący o tej samej porze, o której zasypia dziecko niedrzemkujące.

Poranki resetują nasz rytm dobowy. Dlatego w przypadku wieczornych chronotypów równie mocno co na wieczorach, koncentrujemy się na tym, jak wyglądają poranki. Wiemy z badań, że na przesunięcie chronotypu na bardziej poranny wpływa – uwaga, uwaga – to, co jemy na śniadanie. Wiem, że brzmi to nieintuicyjnie, ale Japończycy dowiedli w serii badań, że pokarmy bogate w tryptofan i witaminę B6 w połączeniu z ekspozycją na światło słoneczne, wiążą się nie tylko z wcześniejszym kładzeniem się spać i łatwiejszym porannym wstawaniem, ale i lepszą jakością snu [8, 9]

Jeśli interesuje Cię ten temat, to więcej informacji na temat śniadań znajdziesz w moim artykule na blogu, który podlinkuję w notatkach. Możesz też pobrać mojego darmowego ebooka dotyczącego związku diety ze snem. Są bowiem produkty, których spożywania nie zaleca się wieczorem właśnie dlatego, że utrudniają zasypianie.

W przypadku dorosłych ze skrajnie wieczornymi lub porannymi chronotypami, czasami stosuje się wsparcie farmakologiczne, ale bardzo rzadko korzysta się z niego w przypadku dzieci. Wyjątek stanowią dzieci z zaburzeniami rozwojowymi, na przykład ze spektrum autyzmu, w których wydzielanie hormonów i neuropeptydów regulujących sen i czuwanie bywa zaburzone.

Powoli zbliżam się do końca. Jeśli interesuje Cię temat układania strategii delikatnego przesuwania pór wstawania i kładzenia się dziecka, to zapraszam na kurs online “Dbanie o dobre spanie niemowląt”, w którym jeszcze szerzej to omawiam. Szczegóły znajdziesz w notatkach do tego podcastu.

Pamiętaj, że są tam też dodatkowe PDFy do pobrania, o których w międzyczasie wspominałam.

Dziękuję Ci za wysłuchanie tego odcinka i zapraszam na kolejny już za dwa tygodnie. Temat snu planuję odłożyć na chwilę na bok, a przybliżyć Ci nieco moją filozofię pracy i opieki nad moją córką, czyli Rodzicielstwo Bliskości. Daj znać, co myślisz o dzisiejszym odcinku, daj znać, czy masz jakieś pytania o Rodzicielstwo Bliskości, jeśli o nim słyszałaś i do usłyszenia niebawem, papa!

[/showhide]

W tym odcinku usłyszysz:
  • Podziękowania za recenzje podcastu
  • Informację o rozpoczęciu sprzedaży V edycji kursu „Dbanie o dobre spanie niemowląt”
  • Czym są chronotypy?
  • Jakie są rodzaje chronotypów?
  • Kiedy dzieci zaczynają rozróżniać dzień od nocy?
  • Jak zmieniają się chronotypy w cyklu życia?
  • Dlaczego ludzie różnią się chronotypami?
  • Jaki chronotyp mam ja, a jaki moja córka?
  • O której dzieci powinny chodzić spać?
  • Jak sobie poradzić z rannym ptaszkiem?
    Jak wpłynąć na nocnego marka?
  • Czy późna godzina zasypiania na pewno wynika z tego, że Twoje dziecko jest nocnym markiem?
  • Jak dieta oraz zarządzanie światłem wpływa na porę kładzenia się spać?

Kliknij prawym przyciskiem albo przytrzymaj, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.

Strony i miejsca wymienione w podcaście:

 

Badania, o których opowiadam w odcinku:

 

 

 

 

 

 

 

 

Gdzie jest dostępny podcast? Kolejne odcinki podcastu będą się ukazywały co 2 tygodnie i można ich posłuchać w kilku miejscach:

 

 

Jeśli podoba Ci się podcast, proszę, oceń go w iTunes – usłyszy dzięki temu o nim więcej świadomych rodziców 🙂 Oceń podcast MAMOWSKAZ Dziękuję i do usłyszenia!

 

Masz dość słuchania sprzecznych rad dotyczących snu dzieci? Sprawdź szkolenie „Fakty i mity o śnie dziecka".

Kaszki na dobranoc – świetna kolacja czy marketingowa ściema?

Kaszki na dobranoc – świetna kolacja czy marketingowa ściema?

Pytana wielokrotnie przez rodziców o to, czy oferowane w sklepach specjalne „kaszki na dobranoc” posiadają magiczne usypiające właściwości, postanowiłam zapoznać się z ich składem i przygotować dla Was moją opinię.

Na początku muszę podkreślić bardzo istotny fakt: w badaniach nie zaobserwowano różnic w długości snu dzieci z rozszerzoną dietą [1] lub jedzących kaszkę ryżową na kolację [2] w porównaniu z niemowlętami karmionymi wyłącznie mlekiem. Przedwczesne (czyli przed ukończonym 6. m.ż.) rozszerzenie diety bez wskazań medycznych paradoksalnie może u bardziej wrażliwych dzieci pogarszać jakość snu dziecka i zwiększać liczbę pobudek, jeśli jest związane z przejściowymi zaburzeniami pracy układu pokarmowego jak wzdęcia, bóle brzucha, problemy z wypróżnieniem. Niemowlę, które w ciągu dnia zjada kilka stałych posiłków, może też nadrabiać ich niską gęstość energetyczną (dynia ma ok. 25 kalorii w 100 gramach, pokarm kobiecy i mieszanka 60-70 kalorii), budząc się częściej w nocy na mleko.

Może wydaje Ci się, że Twoje cztero- lub pięciomiesięczne dziecko budzi się częściej w nocy, bo jest głodne. Przed rozszerzaniem diety zerknij jednak na mój artykuł o „regresie snu” w tym wieku, aby zrozumieć, skąd może brać się nasilenie pobudek. A potem sięgnij po książkę, którą napisałam razem z trzema dyplomowanymi dietetyczkami.

 

Czy w składzie kaszek na dobranoc jest coś, co ułatwia zasypianie i/lub przesypianie nocy?

W skrócie: nie.

Producenci sprzedają kaszki „na dobranoc”, ponieważ rodzice je kupują, przekonani o zbawiennym wpływie zbóż na sen. I choć teoretycznie możliwe byłoby wykorzystanie wiedzy z zakresu chronodietetyki do produkcji żywności dla niemowląt, w tym mleka modyfikowanego, to póki co żadna komercyjna firma nie zdecydowała się na taki krok.

Kaszki  na dobranoc nie różnią się absolutnie niczym od innych kaszek. Porównajcie, proszę, skład kaszki mleczno-ryżowej Jabłko Dobranoc  i kaszki mleczno-ryżowej Malina (na dzień, wnioskując po szacie graficznej), obie od firmy Nestle (kliknij, żeby powiększyć):

Nieco większa zawartość mąki ryżowej w kaszce „na dzień” (po prawo) wynika z niższej zawartości owoców w tej wersji. Cukier i maltodekstryna zamieniły się miejscami. I tyle różnic. Żadnych dodatkowych składników, żadnych magicznych zmian, zero pełnoziarnistych zbóż czy aminokwasów ułatwiających zasypianie. Nie tylko w tej kaszce – we wszystkich innych również.

Do jednej z kaszek (Nestle, Kaszka 5 zbóż z lipą Na dobranoc) producent dodaje ekstrakt kwiatu lipy w proszku w oszałamiającej wartości 0,5%. I choć kwiat lipy ma m.in. działanie uspokajające i nasenne, tak niewielka zawartość nie ma najprawdopodobniej żadnego realnego znaczenia dla procesu zasypiania (o czym chyba zdaje sobie sprawę sam producent, przedstawiając na opakowaniu ten składnik w funkcji aromatu: „nadaje kaszce delikatny smak”).

Co ciekawe, w kaszce Babydream znajdziemy niewielki dodatek kakao – a akurat kakao ze względu na zawartość kofeiny nie jest składnikiem polecanym na wieczór.

Chyba widzicie same, że hasła „Gwarantuje przespaną całą noc Twojemu dziecku” (serio, tak deklaruje na swoim opakowaniu jeden z producentów) to nic więcej jak marketingowa ściema?

Jakie składniki kaszek na dobranoc budzą moje największe zastrzeżenia?

Zarówno kaszki błyskawiczne, jak i gotowe kaszki w słoiczkach, są produktem wysoko przetworzonym i stosunkowo drogim w porównaniu do klasycznych „dorosłych” kasz lub płatków, które niemowlęta mogą bezpiecznie spożywać.

Ogromny sprzeciw budzi we mnie tendencja producentów do dosypywania do owocowych kaszek dodatkowego cukru w różnych postaciach (cukier biały, glukoza, fruktoza, syrop glukozowy, a nawet pokruszone słodzone cukrem herbatniki i ciasteczka!). Przykładowo słoiczek (określany przez producenta jako 1 porcja) Kaszki na dobranoc z herbatnikami Bebiprima  zawiera 3 łyżeczki cukru (14,3 g)!

fot. Zuzanna Wędołowska

Pozornie zdrowsze słodzidła typu maltodekstryna  niespecjalnie zmieniają sytuację: nadal za pomocą takich kaszek eksponujemy dzieciom smak słodki, kształtując nieprawidłowe preferencje żywieniowe. Maltodekstryna ma też wysoki indeks glikemiczny, co w połączeniu z kaszami niepełnoziarnistymi używanymi przez większość producentów, może powodować gwałtowny skok glukozy we krwi i szybsze pojawianie się uczucia głodu w niedługim okresie po spożyciu posiłku.

Warto też zwrócić uwagę na faktyczną zawartość i postać owoców dodawanych do kaszek – w przypadku kaszek błyskawicznych są to płatki lub proszek owocowy albo zagęszczony sok. Takie owoce pod kątem zawartości witamin, minerałów czy błonnika (sok!) mają niewiele wspólnego ze swoimi świeżymi odpowiednikami.

W niektórych kaszkach pojawiają się też kompletnie zbędne od strony odżywczej zagęstniki oraz aromaty.

Wszystkie przeanalizowane przeze mnie kaszki na dobranoc w słoiczkach jako główny (lub drugi, po wodzie) składnik mają mleko krowie niemodyfikowane – jego zawartość to między 38 a 45%. Pytanie brzmi, czy nie jest to przypadkiem niezgodne z aktualnymi rekomendacjami dotyczącymi żywienia niemowląt? Nie jest to mleko jako napój, ale jeśli niemal połowa słoiczka to jednak mleko pełne? Oddajmy głos ekspertom: „nie należy stosować mleka krowiego jako głównego napoju przed ukończeniem 12. m.ż.(…) Mleko krowie zawiera małe stężenie żelaza, tak więc opóźnione jego wprowadzanie chroni przed wystąpieniem niedokrwistości z niedoboru żelaza. Ponadto wyniki badań dowodzą, że wczesne wprowadzanie mleka krowiego może być przyczyną mikrokrwawień z przewodu pokarmowego. Podawanie mleka niemodyfikowanego prowadzić może również do nadmiernego obciążenia ustroju białkiem i produktami jego przemiany oraz solami mineralnymi i w konsekwencji do przeciążenia osmotycznego nerek oraz niewłaściwej, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym, podaży węglowodanów i tłuszczów. Stosowanie niemodyfikowanego mleka krowiego może także sprzyjać alergizacji” [3].

TUTAJ znajdziesz tabelę z porównywanymi przeze mnie kaszkami, z informacjami na temat rodzaju używanego mleka, dodatku cukru oraz owoców i innymi uwagami.

Warto wiedzieć, że niemowlęta karmione piersią nie potrzebują kaszek mlecznych – mogą jeść normalne kasze albo kaszki błyskawiczne bezmleczne przygotowywane na wodzie. Mleko krowie, w ilości nie większej niż 500 ml dziennie, może być składnikiem kaszek po pierwszym roku życia [3]

Podsumowując:
  1. Kaszki „na dobranoc” nie różnią się składem od innych kaszek i nie zawierają składników, które mogłyby realnie przełożyć się na łatwiejsze zasypianie czy dłuższy sen dziecka.
  2. Niektóre z kaszek na dobranoc są dosładzane – unikanie słodzonej żywności dla niemowląt ma znaczenie nie tylko ze względu na długofalowe skutki dla zdrowia dzieci, ale także kształtowanie się preferencji smakowych [3].
  3. Wszystkie przeanalizowane przeze mnie kaszki na dobranoc w słoiczkach jako główny lub drugi, po wodzie, składnik mają mleko krowie niemodyfikowane, co budzi kontrowersje w obliczu aktualnych rekomendacji dotyczących żywienia niemowląt [3].
  4. Niektórzy producenci kaszek wykorzystują brak implementacji Kodeksu Marketingu Produktów Zastępujących Mleko Kobiece WHO [4] i na opakowaniach umieszczają informacje „po czwartym miesiącu” lub „po piątym miesiącu”, podczas gdy Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje, aby wprowadzanie pokarmów uzupełniających do diety dziecka rozpoczynało się po skończonym 6 miesiącu życia [5]. Nie ma korzyści dla snu czy jakiegokolwiek innego aspektu rozwoju z wprowadzania kaszek przed osiągnięciem dojrzałości do rozszerzania diety, która pojawia się w okolicach ukończonego 6 miesiąca życia (chyba że na wyraźne wskazanie lekarskie w bardzo wyjątkowych sytuacjach).

Jeśli chcesz się dowiedzieć, jakie produkty mają potwierdzony naukowo korzystny wpływ na sen, zapisz się do mojego newslettera i pobierz darmowy ebook:

 

Konsultacja merytoryczna artykułu: mgr inż. Zuzanna Wędołowska – dietetyk i autorka bloga SzpinakRobiBleee.pl

Napracowałam się nad tym tekstem. Jeśli uznasz wpis za przydatny, proszę, polub mój fanpage i podziel się tym artykułem ze swoimi znajomymi. Dziękuję!

Mamowskaz 001: 5 mitów o spaniu z dzieckiem w jednym łóżku

Mamowskaz 001: 5 mitów o spaniu z dzieckiem w jednym łóżku

Chcesz poczytać? Zjedź niżej.

Posłuchaj podcastu Mamowskaz
Chcesz posłuchać? Naciśnij na żółty trójkąt na odtwarzaczu powyżej 🙂

Pobierz odcinek (mp3)

Z ogromną radością prezentuję pierwszy odcinek mojego podcastu Mamowskaz – czyli cyklicznej audycji do słuchania na temat rozwoju małych dzieci.

Od dziś co dwa tygodnie będą się ukazywać około półgodzinne odcinki, w których będę – jak zwykle w oparciu o naukowe źródła – dzielić się wiedzą o maluchach, tym razem nie tylko wymagających. W sam raz na spacer, przebieżkę, sprzątanie lub wieczorne usypianie malucha.

Na początek temat nadal kontrowersyjny. Przeczytałam w komentarzu na Facebooku, że „spanie z dzieckiem to nowa moda”. Owszem, całkiem nowa – ma jakieś 190 tysięcy lat, bo od tak dawna istnieje nasz gatunek. Mimo tego, że wspólne spanie jest naturalne, nadal pokutuje ogromna liczba mitów dotyczących spania z dzieckiem w jednym łóżku – z pięcioma najpopularniejszymi postanowiłam w pierwszym odcinku podcastu się zmierzyć:

Posłuchaj podcastu Mamowskaz

Możesz posłuchać podcastu na stronie albo na Youtubie lub też przeczytać zamieszczoną transkrypcję.

Jeśli wybierzesz wideo, proszę, zasubskrybuj mój kanał na YouTube oraz zaznacz „dzwoneczek” – będziesz wówczas otrzymywać powiadomienie o wszystkich nowych materiałach.

Autorem muzyki do podcastu jest Rafał Odrobina.

Transkrypcja (do czytania)

To jest pierwszy odcinek podcastu MAMOWSKAZ – Magdalena Komsta o rozwoju małych dzieci. W tym odcinku opowiem, kim jestem i skąd pomysł ten podcast oraz obalę 5 mitów dotyczących spania z dzieckiem w jednym łóżku. Zapraszam do słuchania.

Dzień dobry – witam Cię bardzo serdecznie w pierwszym odcinku mojego podcastu Mamowskaz. Nazywam się Magdalena Komsta i wspieram rodziców dzieci od urodzenia do trzeciego roku życia w towarzyszeniu im w rozwoju. Jestem z zawodu psycholożką, pedagożką, dyplomowaną promotorką karmienia piersią i doulą. Udzielam indywidualnych konsultacji online oraz w gabinecie, organizuję warsztaty oraz kursy online. Od 2016 roku prowadzę blog Wymagające.pl – blog o śnie, karmieniu i marudzeniu, dedykowany matkom i ojcom dzieci wymagających, czyli tzw. High Need Babies. Jeśli nie wiesz, kim są High Need Babies, zerknij koniecznie w notatki do tego odcinka, które znajdziesz na stronie www.wymagajace.pl/001 żeby przeczytać artykuł na ten temat.

W ogóle wszystkie linki do różnych miejsc w sieci, o których będę opowiadała w tym podcaście, dodatkowe informacje, znajdziesz właśnie w notatkach do odcinka – www.wymagajace.pl/001 – tak jak numer tego odcinka.

Już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad poszerzeniem swojej działalności internetowej poza blog i kiedy spytałam najlepszą grupę na Facebooku – czyli moją grupę Wymagajace.pl – Magdalena Komsta grupa w duchu RB 😉 – o to, czy woleliby słuchać audycji czy oglądać wideo, ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że zdecydowanie w ankiecie zwyciężyły nagrania audio! Będziesz więc mogła posłuchać mnie, idąc na spacer z dzieckiem, jadąc samochodem, biegając, ćwicząc, sprzątając albo usypiając dziecko – wtedy to pewnie na słuchawkach. Kiedy prowadzę warsztaty na temat snu maluchów, sugeruję, żeby nie przeglądać  internetu na telefonie, kiedy usypia się wieczorem dziecko, ponieważ światło niebieskie emitowane z elektronicznych ekranów utrudnia zasypianie. Wtedy często pada pytanie “no to co robić?” Teraz już masz odpowiedź: słuchać mojego podcastu 😉

Okej, skoro już wiesz, kim jestem i skąd pomysł na ten podcast, pora na część merytoryczną.

Dziś chciałam odnieść się do 5 mitów dotyczących spania z dzieckiem w jednym łóżku. To jest z jednej strony temat stary jak świat, ponieważ od tysięcy lat nasz gatunek śpi ze swoim potomstwem w jednym łóżku, a z drugiej strony nadal – albo coraz bardziej – budzący kontrowersje w zachodniej kulturze. Wielu rodziców pyta mnie, czy spanie z dzieckiem jest w porządku, co na to psychologia rozwojowa, bo spotykają się z różnych stron z krytyką swoich decyzji albo sami nie są przekonani co do długofalowych skutków współspania.

Omówię więc pięć nieprawdziwych stwierdzeń, z którymi najczęściej się spotykam w internetowych dyskusjach, artykułach lub podczas warsztatów oraz które moje czytelniczki podpowiedziały mi w komenatarzach na Facebooku. Linki do badań, które będę przytaczać, znajdziesz w notatkach do tego odcinka.

Gotowa? Zaczynamy!

Mit numer 1 – Jak mu pozwolisz, będzie z Tobą spało do matury

(albo też Dziecko nie powinno spać z rodzicami, bo się przyzwyczai.)

Generalnie to prawda, że matka przyzwyczaja dziecko zarówno do wspólnego spania, jak i do noszenia. Tak, przyzwyczaja. W ciąży. Także to, co robimy po porodzie to raczej odzwyczajanie dziecka od całodobowego karmienia, noszenia i współspania, jakiego doświadczało przez ostatnie 9 miesięcy w brzuchu mamy.

A tak zupełnie serio: niektóre dzieci czują się bezpiecznie śpiąc samotnie w łóżeczku, natomiast bardzo wiele, wzorem innych ssaków, przez długi czas będzie potrzebowało fizycznej bliskości rodzica. Bliski kontakt między niemowlakiem a opiekunem, także w nocy, jest kluczowy ze względu na fizjologię. Współspanie skraca czas spędzony na nocnym płaczu, poprawia regulację temperatury, pracy serca i układu oddechowego malucha, reguluje poziomy hormonów i kształtowanie się połączeń między komórkami nerwowymi [1].

Wiele przedszkolaków jeszcze chce od czasu do czasu spać ze swoimi rodzicami – 40% czterolatków przynajmniej raz w tygodniu ląduje w łóżku z rodzicami [2]: sporo, prawda? Żeby zasnąć, trzeba czuć się bezpiecznie i to, że dzieciom bezpieczeństwo emocjonalne zapewnia rodzic, nie jest przecież niczym niewłaściwym. To nasza kultura wymyśliła, że przywiązywanie się do przedmiotów i poleganie w nocy na przytulance jest w porządku, a na żywym człowieku jest już nie ok. Raczej nie boimy się, że licealista pójdzie z tetrową pielusią na maturę, dlaczego więc miałby do studiów chcieć spać z rodzicami w jednym łóżku?

Bez względu na to, co robiliby rodzice, dzieci wyprowadzają się z ich łóżka prędzej lub później. Niemal wszystkie dzieci samodzielnie lub po delikatnej zachęcie decydują się na zmianę miejsca snu, zwłaszcza jeśli wiąże się ona z urządzeniem własnego pokoju według (zwykle mocno dyskusyjnego) gustu pociechy. Tak, jak dorastają do chodzenia, mówienia, odpieluchowania, tak samo dorastają do samotnego spania. W grę wchodzi jeszcze kultura – przykładowo w Japonii spanie w łóżku z rodzicami, a później z dziadkami jest uznawane za normalne i pożądane, i nikt nie robi z tego powodu specjalnego szumu.

Bywają okresy lepsze i gorsze w życiu dziecka, gdy wyprowadzkę dziecka z łóżka można próbować przeprowadzić. Więcej na ten temat pisałam w artykule “Kiedy wyprowadzić dziecko z łóżka rodziców?” – link do tekstu znajdziesz w notatkach do tego podcastu. Natomiast, jeśli wszystkim współspaczom odpowiada łóżko rodzinne, to dlaczego by nie? Śpijcie na zdrowie!

Mit numer 2 – Przez spanie z dzieckiem dochodzi do rozwodów

To, kto z kim i gdzie śpi jest w dużym stopniu kwestią kulturową. Można to popodglądać na historycznych filmach, w których małżonkowie z wyższych sfer mają osobne sypialnie i nikomu nie przychodzi do głowy, żeby mieli dzielić łoże przez całą noc, tylko dlatego że są parą.

Nie mam na ten temat badań, więc pozwól, że posłużę się wyłącznie dowodami anegdotycznymi, czyli informacjami zebranymi od moich kursantek, czytelniczek czy po prostu znajomych.

Rodzice, którzy w miarę się wysypiają, mają więcej empatii i energii na okazywanie sobie bliskości, także fizycznej. A do współżycia służy nie tylko noc i nie tylko łóżko w sypialni 😉

Wiem, że to dla niektórych bardzo dziwne, ale spora grupa ludzi lubi spać samotnie i wcale nie cierpi z powodu wyprowadzki na przysłowiową kanapę. Relacje między partnerami można budować na dziesiątki różnych sposobów, nawet jeśli sypia się w różnych łóżkach. Trudniej to robić, jeśli się nie sypia, bo na przykład mama karmiąca przez pół nocy krąży między fotelem do karmienia, łóżeczkiem dziecka a własnym łóżkiem. To zmęczenie, niewyspanie, brak wsparcia zabija intymność, a nie dziecko we wspólnym łóżku.

Jeśli rodzice mają skrajnie różne poglądy na temat współspania, to warto je poprzegadywać, bo czasem wiążą się z tym obawy lub mity, o których dziś opowiadam, czasem chodzi o niezaspokojone potrzeby którejś z osób w związku, a łóżko i kłótnie z tym związane to wierzchołek góry lodowej.

Mit numer 3 – Dziecko, które śpi z rodzicami, jest później niezaradne i niesamodzielne

Zanim posłużę się badaniami, to mała dygresja: jako społeczeństwo nastawione na indywidualizm bardzo gloryfikujemy niezależność i mamy duży problem z uznaniem tego, że dzieci stosunkowo długo są niesamodzielnie. I że dorośli też lepiej funkcjonują, gdy mają wokół innych ludzi, których w razie czego mogą poprosić o pomoc. My, ludzie, jesteśmy gatunkiem, który najdłużej potrzebuje wsparcia swoich rodziców, bo najpóźniej dojrzewa. Porównajmy sobie choćmy umiejętności ruchowe źrebaka i ludzkiego noworodka – to totalny kosmos.

Wielu osobom wydaje się, że jeśli będziemy wymuszali na dzieciach odseparowanie się od rodziców, zanim same będą na to gotowe, to robimy im przysługę. Niestety, to mylenie samodzielności z brakiem wyboru.

Samodzielność nie polega na tym, że zostaję samotnie w łóżku czy pokoju i po większym lub mniejszym proteście w końcu tam zasypiam. Taka sytuacja to po prostu brak wyboru. Samodzielność to inaczej autonomia, podjęcie decyzji, że ja chcę coś zrobić sama, że nie chcę teraz korzystać ze wsparcia. Że chcę zasypiać sama, spać sama w łóżeczku przez całą noc.

Agnieszka Stein kiedyś w wywiadzie powiedziała, że “możemy prosić o pomoc nie tylko dlatego, że jej potrzebujemy, ale też dlatego, że coś jest fajniej zrobić razem z kimś. Są takie rzeczy, które mogłabym zrobić sama, ale kiedy robię to razem z kimś, to obydwoje mamy z tego więcej przyjemności.” I trochę tak jest właśnie z zasypianiem. Znasz pewnie nawet dorosłe osoby, które kiedy ich mąż czy żona wyjadą, to mówią, że czują się nieswojo samotnie śpiąc w łóżku. A przecież są dorosłe i trudno byłoby powiedzieć, że są niesamodzielne!

A tak wracając do faktów: wiemy z badań, że niemowlęta współśpiące z rodzicami częściej nawiązują z nimi bezpieczną więź [3]. Oznacza to, że dzięki wspólnemu spaniu rośnie szansa, że relacja dziecka z rodzicami będzie pełna poczucia bezpieczeństwa i ono tę relację będzie przekładało na związki z innymi ludźmi w przyszłości. Po drugie, wbrew popularnym opiniom, badania wskazują, że przedszkolaki, które już od niemowlęctwa spały z rodzicami, jako dzieci są tak samo albo nawet bardziej samodzielne niż ich rówieśnicy śpiący samotnie [4]. Lepiej radzą sobie zarówno z samoobsługą typu samodzielne ubieranie się, jak i są odważniejsze w kontaktach społecznych. Co ciekawe, to właśnie matki śpiące ze swoimi dziećmi najmocniej wspierały rozwój autonomii dziecka. Wyposażenie dziecka w poczucie bezpieczeństwa, gdy jest ono malutkie, pomaga w jego rozwoju społecznym, gdy jest ono starsze.

Swoją drogą, to wydaje się naprawdę intuicyjne – we wszystkich plemionach tradycyjnych, prymitywnych, które żyją tak, jak kiedyś wszyscy ludzie na ziemi, dzieci są wychowywane w bardzo bliskim kontakcie – są całymi dniami noszone w chustach, są długo karmione piersią i śpią z matkami przez kilka lat. I mimo wszystko zanim jeszcze zostają nastolatkami potrafią zatroszczyć się o swoje pożywienie i schronienie, opiekują młodszymi członkami plemienia i to nasze zachodnie dzieci zostałyby przy nich ocenione jako kompletnie niezaradne życiowo.

Poza tym są też dowody na to, że dzieci śpiące z rodzicami mają wyższe kompetencje poznawcze [5], wyższą samoocenę i niższy poziom lęku [6], a w wieku nastoletnim rzadziej  cierpią na zaburzenia psychiczne [7].

No i powiedzmy sobie to wyraźnie, bo ten mit też się pojawia tu i ówdzie: spanie z dzieckiem w jednym łóżku nie przyczynia się do jego późniejszych zaburzeń seksualnych ani nie wpływa na jego orientację seksualną.

Nie ma dowodów na to, żeby spanie z mamą w jednym łóżku sprawiało, że chłopcy stają się gejami. Jeśli ktokolwiek twierdzi inaczej, poproś o dowody z badań (nie będzie ich miał).

Mit numer 4 – Spanie z dzieckiem jest niehigieniczne

Szczerze mówiąc, nie jest mi łatwo odnieść się do tego stwierdzenia, bo żadna z osób, które usłyszały że spanie z dzieckiem jest niehigieniczne, nie potrafiła przytoczyć argumentacji oponentów współspania.

Myślę, że warto tu powiedzieć o trzech rzeczach.

Po pierwsze, dzieci nie są sterylne i ich skóra, jelita czy górne drogi oddechowe od początku są zasiedlone różnymi mikroorganizmami. Ba, przez wiele lat myślano, że płód czyli dziecko w brzuchu przed porodem jest sterylne, ale teraz już wiemy, że to nieprawda, nawet w łożysku i wodach płodowych są już bakterie. Noworodek przy porodzie drogami natury jest zasiedlany florą bakteryjną z okolic odbytu matki – i jakkolwiek by to nie brzmiało, to bardzo dobrze. Bezpieczniejsze dla dziecka jest otrzymanie pożytecznych bakterii od matki niż patogennych bakterii szpitalnych.

Nieprawidłowy skład flory bakteryjnej niemowlęcia może zwiększać ryzyko chorób autoimmunologicznych, alergii, astmy, cukrzycy czy otyłości [8].

Eksperci zgadzają się co do tego, że jeśli chodzi o mikrobiom to im większa różnorodność, tym lepiej – i zdrowiej. Skoro tak nienachalnie higieniczne zwierzę jak pies zmniejsza ryzyko alergii i otyłości u niemowląt [9], to prawdopodobnie dodatkowe bakterie dostarczone przez rodziców przez sen nie mają negatywnego wpływu na dziecko. Tym bardziej, że ilość kontaktu fizycznego z noworodkiem czy niemowlakiem w ciągu dnia, zwłaszcza przy karmieniu piersią, jest ogromna i wszyscy rodzice, także nieśpiący z dzieckiem w jednym łóżku, wymieniają się z maluchem florą bakteryjną. Oczywiście nie zwalnia nas to z obowiązku zachowywania podstawowej higieny ciała, rąk po skorzystaniu z toalety, powrotu do domu i tak dalej.

Po drugie, jeśli śpicie z dzieckiem w jednym łóżku, to ze względu na higienę oraz zdrowie, zwłaszcza w rodzinach z alergiami, należy wymieniać kołdry i poduszki co 2 lata, a materac co 10 lat [10]. Czasem o tym nie myślimy, bo maleństwu kupuje się nowe łóżeczko i nowy materac, a rodzice śpią na wysłużonych łóżkach.

I po trzecie, ogromnie ważna rzecz, o której powiem więcej za chwilę, przy okazji piątego mitu. Jeśli rodzic pali papierosy, to spanie z dzieckiem w jednym łóżku rzeczywiście jest niehigieniczne. Co więcej, ono jest nie tylko niehigieniczne ale po prostu śmiertelnie niebezpieczne. Substancje smoliste, zawarte w papierosach, osadzają się na skórze, włosach, ubraniach palacza i są przez sen wydzielane w oddechu i poprzez skórę. I to dla niemowlaka jest ogromnym zagrożeniem. Palenie papierosów przez opiekuna jest uznawane za jeden z największych czynników ryzyka śmierci łóżeczkowej [11].

 

Mit numer 5 – Spanie z dzieckiem w jednym łóżku jest dla niego śmiertelnym niebezpieczeństwem

Kiedy ktoś podnosi ten argument, zawsze pytam: ile razy w ciągu ostatniego roku spadłeś w łóżka w nocy? Zwykle ani razu, nie tylko w ciągu roku, a nawet w ciągu kilkunastu lat. Dlaczego nie spadasz z łóżka przez sen? Przecież śpisz! Ano dlatego, że człowiek, nawet w fazie głębokiego snu, nie traci do końca kontaktu z rzeczywistością. Mózg także przez sen kontroluje pozycję, w której znajduje się ciało. Dlatego trzeźwy rodzic, nie będący pod wpływem alkoholu, narkotyków czy leków zmieniających świadomość, nie stanowi zagrożenia dla własnego dziecka.

I tu kilka uwag – spanie z dzieckiem jest bezpieczne, jeśli przestrzegamy podstawowych zasad [12]. Po analizie danych statystycznych, do których możecie zerknąć w notatkach, badacze dochodzą do wniosku, że jeśli trzymamy się kilku warunków, wspólne spanie z niemowlakiem nie zwiększa ryzyka śmierci łóżeczkowej. Ba, w przypadku mamy karmiącej piersią, karmienie dziecka na leżąco jest znacznie bezpieczniejsze niż na siedząco, gdy może zasnąć i upuścić dziecko.

Po pierwsze, to co mówiłam – rodzic musi być trzeźwy. Po drugie – absolutnie zabronione jest współspanie, jeśli którykolwiek z rodziców pali papierosy albo matka paliła je w ciąży. Po trzecie, trzeba dobrze przygotować miejsce do snu – materac powinien być twardy, a poduszki i kołdry powinny być poza zasięgiem dziecka. Zabezpiecz dziecko przd upadkiem lub zaklinowaniem się w jakichś szczelinach. Uwaga na przegrzewanie – maksymalna temperatura w sypialni to 20 stopni Celsjusza. Po czwarte, jeśli śpisz z więcej niż jednym dzieckiem, to nie powinny one leżeć obok siebie.

To tak w dużym skrócie – przygotowałam dla Ciebie specjalną infografikę podsumowującą podstawowe zasady bezpiecznego współspanie, którą możecie pobrać i przejrzeć albo pokazać partnerowi czy strwożonej babci. Link do pobrania tej grafiki z zasadami znajdziesz w notatkach do tego podcastu.

Jeszcze jeden drobiazg na koniec – śmierć łóżeczkowa wydarza się tylko w pierwszym roku życia. Po pierwszych urodzinach w zupełności nie ma się czego bać!

To tyle na dzisiaj – dziękuję Ci za wysłuchanie tego odcinka i zapraszam na kolejny już za dwa tygodnie. Do usłyszenia, papa!

[/showhide]

W tym odcinku usłyszysz:
  • Kim jestem?
  • Skąd pomysł na podcast?
  • Dlaczego słuchanie jest lepsze niż czytanie przy wieczornym usypianiu?
  • Czy matki przyzwyczajają dziecko do wspólnego spania?
  • Jakie są korzyści ze współspania?
  • Jak wiele przedszkolaków śpi z rodzicami?
  • Czy dzieci dorastają do wyprowadzenia się z łóżka rodziców?
  • Czy spanie z dzieckiem zabija związek między partnerami?
  • Czym jest samodzielność?
  • Jaki ma związek wspólne spanie z bezpieczną więzią?
  • Czy dzieci śpiące z rodzicami są mniej samodzielne?
  • Czy to wpływa na orientację seksualną dziecka?
  • Czy spanie z niemowlakiem jest niehigieniczne?
  • Jak często zmieniać kołdry, poduszki i materac?
  • Czy spanie z niemowlakiem zwiększa ryzyko śmierci łóżeczkowej?
  • Jakich zasad należy przestrzegać?
  • Kiedy można przestać się obawiać śmierci łóżeczkowej?

Kliknij prawym przyciskiem albo przytrzymaj, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.

Strony i miejsca wymienione w podcaście:

Badania, o których opowiadam w odcinku:
Gdzie jest dostępny podcast?

Kolejne odcinki podcastu będą się ukazywały co 2 tygodnie i można ich posłuchać w kilku miejscach:

Jeśli podoba Ci się podcast, proszę, oceń go w iTunes – usłyszy dzięki temu o nim więcej świadomych rodziców 🙂

Oceń podcast MAMOWSKAZ

Dziękuję i do usłyszenia!

 

Potrzebujesz informacji o bezpiecznym współspaniu? Sprawdź szkolenie „Spanie z dzieckiem"!

5 kulinarnych patentów rodziców High Need Babies

5 kulinarnych patentów rodziców High Need Babies

Kiedy stajesz się rodzicem wymagającego dziecka, możesz być na początku zaskoczony faktem, że Twój czas spędzany w kuchni niebezpiecznie się skrócił w porównaniu do czasu spędzanego na kanapie z przyssanym/ śpiącym dzieckiem. Albo czasu przetańczonego z małoletnim na rękach.

Potem nie zauważasz już nawet, kiedy naturalnie przestawiłaś się na pokarmy niekruszące się na głowę leżącego na Twojej klacie obywatela. Arbuz w trakcie karmienia piersią??? Boże, broń! Nie wolno! Wiesz, jak potem niemowlakowi lepią się włosy od cieknącego soku? 😉

Żarty na bok: głodny rodzic to zły rodzic i w pierwszych roku (lub dłużej) pod hasłem „high need” absolutnym priorytetem jest sen i jedzenie. Dorosłego też. I tak jak odnośnie snu sporo wskazówek dałam już na blogu wcześniej (o, tutaj znajdziesz wszystkie), o gadżetach dla Matki Polki Hajnidowej i Ojca Hajnidowca też już wspominałam (tutaj), to zorientowałam się, że brakuje kulinarnych patentów pozwalających na zaspokojenie potrzeby głodu.

Może nie odkryjesz tu Ameryki, ale chociaż pocieszysz się, że inni też tak mają 😉

Posłużyłam się mądrością zbiorową mojej grupy facebookowej i zebrałam wszystkie triki i pomysły w 5 punktach:

1.Dziecko blisko siebie

Żadna interaktywna zabawka i hiperstymulująca mata edukacyjna nie jest dla hajnida tak interesująca jak kontakt z żywym człowiekiem. Dlatego, aby zmniejszyć marudność, a w przypadku mobilnych obywateli zminimalizować szkody powstałe w innych częściach mieszkania, warto nieśpiące dziecko zabrać ze sobą do kuchni. Jak młodzież śpi, to śpimy i my (bo i tak się obudzi tłuczeniem garów).

Najzdrowsza dla najmłodszych jest podłoga i nieślizgająca się mata czy kawałek wykładziny plus ciekawsze zabawki lub plastikowe nietłukące się lustro.

Jeśli młodzież da się włożyć w chustę lub nosidło, jesteśmy uratowani. Jeśli nie, może zwolnienie którejś z dolnych szafek i wrzucenie mu tam kuchennych akcesoriów pozwoli na kilkanaście minut ogarnięcia najważniejszych etapów gotowania.

Korzystajmy z bujaczka-leżaczka ostrożnie i na krótko, zwłaszcza, jeśli dziecko jeszcze nie nauczyło się obracać z brzucha na plecy i z powrotem.

Jeśli dziecko już pewnie stoi, poważnie rozważ tzw. kitchen helper:

Zamkowy Kitchen Helper od MOLO TOYS KLIK KLIK!

czyli zabezpieczony barierkami stołek, w którym młodzież może współuczestniczyć w gotowaniu (umówmy się: robi więcej bałaganu niż pomaga, ale czasem jest to warte dodatkowego sprzątania – długofalowo uczy się współodpowiedzialności i rozwija manualnie). Za nieco ponad 100 zł można zrobić kitchen-helper, łącząc stołki z Ikea.

2. Robienie zapasów

Wiem, że najlepiej byłoby codziennie gotować świeży obiad i proponować niemowlakom po 6 miesiącu codziennie zróżnicowane smaki… ale czasem się nie da. I wtedy wkracza gotowanie obiadów na dwa dni – to oczywiste.

Niektórzy szykują wspólnymi siłami potrawy na cały tydzień w weekendy. Inni ograniczają się do tego, żeby rano podszykować sobie pudełka z kolejnymi potrawami na cały dzień (sałatki, koktajle, kanapki, kawa w termosie) – i to dla osoby, która wychodzi do pracy, jak i dla tej, która zostaje pracować w domu z wymagającym szefem-pięciomiesięczniakiem.

Chciałabym zaznaczyć, że „urlop” macierzyński jest urlopem tylko z nazwy, bo roboty jest w czasie niego co niemiara, i jeśli tata dziecka pracuje zawodowo poza domem to ma często hajlajf w porównaniu z matką, bo i lunch zje, i kawkę ciepłą wypije, i poplotkuje z dorosłymi. Czasami realnie nie ma jak ugotować z dzieckiem na ręku (tak, nawet w czasie drzemek się nie da, jak Ci dziecko śpi na rękach, chyba że komuś wyrosła trzecia do gotowania, to sorry, nie było tematu). Wieczorne przygotowanie jedzenia partnerce, która właśnie kładzie dziecko do snu, to nie jest jakieś megabohaterstwo, tylko zwykła ludzka życzliwość.

Zamrażarka jest największym przyjacielem rodziców hajnidów. Warto robić większe porcje i mrozić prawie wszystko, co uda nam się lepszego dnia albo w weekendy ugotować. Buliony i zupy dla dziecka rozszerzającego dietę, a więc w małych porcjach, można mrozić np. w foremkach na lód, pulpety – w torebkach strunowych.

Poza tym wekowanie i przyjmowanie gotowych do podgrzania dań od rodziny i znajomych. Serio, babcie, dziadkowie, koleżanki chętnie dzielą się słoikiem rosołu albo porcją pierogów dla dwojga dorosłych 🙂 Tylko nie warto się krępować proszeniem o pomoc.

3. BLW czyli Bobas Lubi Wyrzucać

Tfu, Bobas Lubi Wybór – metoda rozszerzania diety polegająca na samodzielnym jedzeniu przez dziecko, wielu rodzicom uratowała życie psychiczne.

Jedną z ogromnych zalet BLW jest możliwość gotowania dla całej rodziny, bez przygotowywania oddzielnych dań (zupek, kaszek itd) dla najmłodszych domowników. Dorośli dosalają czy słodzą sobie na swoich talerzach, a często po prostu całkowicie – przy okazji – zmieniają swoje nawyki żywieniowe na lepsze. Poza tym BLW pozwala rodzicom zjadać ciepłe posiłki równolegle z bawiącym się brokułami niemowlakiem.

O podstawach BLW przeczytasz tutaj.

Bez względu na metodę rozszerzania diety, wszystkie dzieci od 8 miesiąca życia powinny dostawać tzw. produkty do rączki – nie miksujemy wszystkich posiłków, żeby maluch trenował m.in. odgryzanie i żucie. I czas na ten trening jest rewelacyjnym czasem na szybkie odgrzanie albo zjedzenie odgrzanego w spokoju 🙂

 

4. Bez ambitnych zapędów

Na trzydaniowe obiady jeszcze przyjdzie czas. Jeśli co drugi dzień robisz samą zupę albo nieskomplikowane drugie z cyklu  kasza + ryba w folii z piekarnika + warzywa z mrożonki albo surówka, to i tak pełny szacun.

Rodzice wymagających dzieci to trochę jak dawni Słowianie – idą w kierunku dań jednogarnkowych, samogotujących się, wymagających li tylko zamieszania w garze od czasu do czasu 😉 Są też miłośnicy pieczenia, są zwolennicy smażenia(placuszki, racuszki, omlety), są też ogromni fani owsianek czy jaglanek, podszykowanych z grubsza wieczorem (nasypane co się da i gdzie się da, namoczone orzechy, wyciągnięte miseczki etc.). Inni jadą na makaronach z różnymi sosami minimum dwa razy w tygodniu.

Upraszczanie to też zaopatrzenie się w najlepszy sprzęt AGD, który robi wiele za Ciebie. Prym wiodą: blender kielichowy (koktajl z warzyw, owoców, orzechów, nabiału na drugie śniadanie lub podwieczorek), blender ręczny (jeśli planujesz rozszerzać dietę klasyczną metodą albo lubisz zupy-kremy), mikrofalówka, parowar albo garnek do gotowania na parze (wrzucasz mięso/rybę na spód, warzywa na górę i robi się samo, bez pilnowania), wielofunkcyjne roboty do gotowania (typu wrzuć i wróć za dwie godziny), patelnia do smażenia beztłuszczowego.

Bez spiny na Perfekcyjną Panią Domu – czas na ugotowanie prawdziwego obiadu przy jednym posiedzeniu w kuchni nadszedł, gdy moja córka miała ponad dwa lata. Tak, dopiero wtedy. Głowa do góry!

5.Dobre gotowce nie są złe

Zdarzają się takie dni czy tygodnie, podczas których ugotowanie czegokolwiek bardziej skomplikowanego niż wody na herbatę graniczy z cudem. Kolki, ząbkowanie, choroba, skok rozwojowy, ogólny Weltschmerz małoletniego albo rodziców. Bywa, i tyle, mimo najlepszego planowania!

Dlatego podstawą zachowania zdrowia, w tym psychicznego, jest posiadanie na lodówce numerów telefonów do barów z obiadami z dowozem, pizzerii, osób, które robią domowe pierogi w ilościach hurtowych itd. Znam rodziców hajnidów, którzy za najlepszą decyzję w ostatnich miesiącach uznają wykupienie sobie diety pudełkowej. Są mamy, które przeprosiły się ze stołówką w szkole dla starszaka i w zakładzie pracy dla partnera, który przywozi również im późny obiad.

I w końcu, na szczęście, w sklepach znajdziemy coraz więcej półproduktów o niezłym składzie – mrożonki, słoiki, pasty do smarowania, miksy sałatkowe. Grunt to porozmawiać samemu ze sobą, że to nie zbrodnia i uwierzyć, że to tymczasowe. Dzieci na szczęście szybko rosną!

W kursie online „Mama ma czas”,  oprócz gastronomicznych trików, znajdziesz mnóstwo informacji i podpowiedzi od Oli Budzyńskiej – Pani Swojego Czasu , jaki organizować czas, będąc rodzicem. Otrzymasz również 3 prezenty ode mnie: obszerny dokument prowadzący Cię krok po kroku po tworzeniu idealnego rytuału wieczornego dla dziecka, ebook z przykładami kolacji ułatwiających zasypianie oraz plik audio z podstawowymi zasadami dotyczącymi znaczenia ostatnich dwóch godzin przed snem dla jakości snu dziecka.

Wersja standardowa kursu, do której dostajesz dostęp na zawsze, kosztuje 319 zł -> kupisz ją TUTAJ.

Wersja premium, z audiobookiem „Jak zostać Panią Swojego Czasu. Zarządzanie czasem dla kobiet” i ebookiem „25 zabaw dla dzieci, które uwolnią Twój czas”, to koszt 419 zł -> kupisz ją TUTAJ.

A jakie Ty masz patenty na gotowanie dla siebie i dziecka? Podziel się w komentarzu, co ułatwia Ci ogarnianie kulinarnych wyzwań!

Wpis zawiera linki afiliacyjne – jeśli z nich skorzystasz, kupując kurs, nie zapłacisz więcej, a autorka kursów podzieli się ze mną częścią swojego zysku. Będzie to dla mnie również znak, że ufasz moim rekomendacjom.