10 przydatnych prezentów dla młodej mamy

10 przydatnych prezentów dla młodej mamy

 

Wszystkie to znamy. Odwiedza Cię bliska osoba i daje Ci prezent. 

– Och, dziękuję! Niepotrzebnie!

No właśnie, niepotrzebnie. Wcale nie potrzebowałaś tej kupionej z najszczerszymi intencjami rzeczy. Być może bez skrupułów przekażesz ją dalej, ale całkiem prawdopodobne jest to, że prezent przeleży u Ciebie bezczynnie przez kolejne miesiące. Jeśli właśnie zamierzałaś zostać minimalistką, start będzie utrudniony.

Narodziny dziecka generują mnóstwo prezentów, które cieszą głównie… osobę, która je kupuje. Któż nie marzy o bezkarnej wycieczce do sklepu z artykułami dziecięcymi, żeby wreszcie bez skrupułów kupić tam najgłośniejszą zabawkę i najbardziej koronkową sukienkę w rozmiarze 62?

Bądźmy szczere, same też wpadamy w tę pułapkę i czasem bezrefleksyjnie powielamy utarte schematy, bo jeśli noworodek, to grzechotka, karuzela nad łóżeczko albo książeczka kontrastowa. I koniecznie kolejne piżamki, bo TE są przecież TAKIE słodkie! 

A co z prezentem dla świeżo upieczonej mamy? No, o tym, to już w ogóle nie pamiętamy… A przecież jej życie właśnie chwilowo przewróciło się do góry nogami i miło byłoby okazać jej jakieś wsparcie. 

Przygotowałam dla Ciebie listę 10 rzeczy, które możesz sprezentować bliskiej mamie małego dziecka (Święta już za pasem 😉 ). Jeśli sama właśnie urodziłaś możesz skorzystać z tych propozycji, jeśli ktoś zapyta: „a czego Ci potrzeba?”.

1. W drogę! Plecak (albo torba)

Każda młoda matka na spacer pakuje się jak na tygodniowe wakacje (aż strach pomyśleć o prawdziwym urlopie!). Pieluchy, mata do przewijania, chusteczki, krem do pupy, ubranka na przebranie, foliówka na brudne rzeczy, bidon dla dziecka, butelka dla mamy, przekąska, krem z filtrem, kapelusik, sweterek, książeczka, zabaweczka… ufff… W co to włożyć? Zwykła, jednokomorowa torebka będzie mało praktyczna, a ta dodana do wózka – powiedzmy sobie szczerze – o niektórych można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że są ładne. 

Fajnym rozwiązaniem są specjalnie zaprojektowane plecaki dla mam. Można je przypiąć do wózka albo nieść wygodnie na plecach (obciążenie na jedno ramię nie jest dobre dla kręgosłupa), a do tego są całkiem ładne <3. Jeśli osoba, którą chcesz obdarować preferuje torebki, bez problemu znajdziesz wersje, które skutecznie zastąpią wózkowego potworka. 

2. Książka przewodniczka  

Początki bywają trudne. Połogowe emocje wprost rozsadzają, życie staje na głowie, maluch nie ma załączonej instrukcji obsługi – można czuć się zagubioną. Z pomocą przyjdzie najnowsza pozycja Wydawnictwa Wymagające – książka, którą napisałam… trochę dla samej siebie sprzed kilku lat. A tak naprawdę dla każdej świeżo upieczonej mamy.

„Czwarty trymestr” to taka książkowa kontynuacja szkoły rodzenia – pełen łagodności i empatii przewodnik po połogu i pierwszych 12 tygodniach życia niemowlaka. Szczegółowo omawiam w niej karmienie (piersią, mlekiem modyfikowanym, odciągniętym mlekiem mamy), płacz, kolkę niemowlęcą i sen. Uzupełniona o notatki napisane przez innych ekspertów (lekarzy, dietetyczkę, fizjoterapeutki, farmaceutów) będzie idealnym wsparciem dla kobiet w ciąży i tych, które właśnie urodziły (nie tylko pierwsze) dziecko.

Książkę możesz kupić w zestawie ze wspierającymi pinami („Tulenie ma znaczenie” i „Najłatwiej wychować cudze”). Jeśli się pospieszysz w przedsprzedaży dostaniesz je zupełnie za darmo!

Do zestawu prezentowego możesz też dołożyć niemowlęce body i… kolejny punkt na mojej liście:

3. Odciążenie dla ramion – Karmiuszka

Pierwsze miesiące karmienia piersią spędza się na… karmieniu i leżeniu z maluchem! Godzinami! Kiedy nie ma mowy o odłożeniu go gdziekolwiek, z pomocą może przyjść odpowiednia poduszka do karmienia. Taka jak wykonana z samych naturalnych materiałów – Karmiuszka. I przez swój kształt jest lepsza od wszystkich rogali i fasolek (nie kładziesz na niej dziecka, tylko SAMA się wygodnie podpierasz), a w dodatku świetnie nadaje się do wykonywania prostych ćwiczeń poporodowych! 

W zestawie z książką Czwarty Trymestr możesz kupić przepiękną lawendową Karmiuszkę! I powiem Ci szczerze, że ta poducha może pozostać na sofie dłuuuugo po zakończeniu karmienia piersią. Jest obłędna!

4. Coś dla ucha – słuchawki rozmaite

Przy karmieniu i spacerach na dłuższą metę można się zanudzić na śmierć. Warto posłuchać w tym czasie czegoś ciekawego. Jednak jeśli kiedykolwiek próbowałaś słuchać podcastu lub audiobooka, karmiąc dziecko piersią, wiesz, że oznacza to jedno – udaną zabawę kabelkiem i nieudaną próbę usłyszenia czegokolwiek. Dlatego jeśli chcesz wesprzeć młodą mamę, kup jej bezprzewodowe słuchawki.

Jest jeszcze inny rodzaj „słuchawek”, które do słuchania wcale nie służą. To nauszniki przeciwhałasowe. Komu się przydadzą? Mamie malucha, który ma kolki. Jeśli mnie znasz, na pewno wiesz, że niezwracanie uwagi na płacz dziecka to postawa, której nie zaleciłabym nawet na torturach. (Możesz się przekonać o tym, czytając choćby ten artykuł). Jeżeli Twoje dziecko nie doświadczyło kolek, uwierz mi na słowo, przy trwającym trzecią godzinę płaczu wwiercającym się do mózgu można potrzebować ciszy.

5. Jeszcze więcej czytania – czytnik ebooków

Jak bumerang wracamy do tematu wielogodzinnego karmienia piersią. Jeśli któraś mama powiedziała Ci, że narodziny dziecka oznaczają koniec czytania, to pewnie nie miała czytnika ebooków. To prawda, że przy biegającym półtoraroczniaku nowinki literackie przechodzą mamom koło nosa, ale to jeszcze nie ten etap! Na początku jest czas na nadrobienie zaległości. A że jedna ręka podtrzymuje ssaka, przyda się książka, do której wystarczy ta druga. Dlatego właśnie zgrabny, lekki czytnik, w którym strony przekładasz jednym uderzeniem palca – będzie idealny. 

Jeśli osoba, której chcesz sprawić prezent, już go ma, zadbaj o dostawę świeżej literatury! Nie przejmuj się niematerialną formą. Na pewno jej to nie przeszkadza, a pomyśl tylko jak miło będzie jej porozmawiać z Tobą (czyli kimś dorosłym!) o właśnie przeczytanej powieści! 

6. Troska o zdrowie – wizyta u fizjoterapeuty uroginekologicznego

Zostańmy na chwilę przy opcjach niematerialnych. Silne mięśnie dna miednicy, zdrowe krocze i elastyczna blizna po cesarskim cięciu to wciąż tematy, o których mówi się niewiele. Warto pokazać świeżo upieczonej mamie, że powinna zadbać o siebie – także o te delikatne części ciała. Praca z fizjoterapeutą uroginekologicznym potrafi zdziałać cuda, a przecież nikt nie chce mieć problemów z nietrzymaniem moczu ani cierpieć w czasie stosunku. Jeśli między Wami nie ma tematów tabu, wyślij przyjaciółkę/siostrę/kuzynkę do gabinetu! 

7. Troska ogólna – bony DIY

To, czego najbardziej potrzebuje młoda mama, to realne wsparcie. Może sama narysujesz i podarujesz bon na: spacer z maluchem, zmywanie garów, sprzątanie mieszkania, nieoceniającą rozmowę…? Puść wodze wyobraźni!

Jeśli wolisz od razu wpaść z konkretem w garści, przygotuj parę obiadów (najlepiej zamrożonych). Nakład finansowy – minimalny. Pomoc – bezcenna. Wzruszenie – gwarantowane.

8. Wsparcie w nowej roli – Parentflix

– Nie noś, bo przyzwyczaisz!
– Wiesz, że bujaczki są niezdrowe?
– Karmisz butelką?
– Smoczek sobie z ciebie robi!
– Bez czapeczki?
– Oj, przegrzeje się w tym sweterku!
– A specjalnie upiekłam drożdżówkę – daj mu troszkę!
– A ty dajesz dzieciom musy, tak? Ja nie.
– Na głowę ci wchodzi!
– Ale jesteś surowa! Ja taka nie byłam.

Młode mamy są bombardowane (niechcianymi) uwagami i poradami. Bywa, że osoby wierzące w swoją nieomylność nie przebierają w słowach. Inne – nieumiejętnie wyrażają w ten sposób swoją troskę, ale jednocześnie nie akceptują, że świat i stan wiedzy się zmieniają. Poszukiwanie własnej drogi jest trudne. Brakuje prawdziwych autorytetów. Internet – pełen wiedzy na wyciągnięcie ręki – wprowadza ogromny chaos informacyjny. 

Czy istnieje na to jakieś lekarstwo? (Poza wspomnianymi już pinami, które możesz przyczepić, żeby inni się odzepili). Pewność siebie zakorzeniona w rzetelnej wiedzy. Wiedzy, po którą można sięgnąć w każdej chwili. Wiedzy od ekspertów, którym można zadać każde pytanie, którzy nie oceniają, ale za to dają cenne wskazówki i pozwalają lepiej zrozumieć tego małego człowieka, który nagle pojawił się w rodzinie. 

Brzmi jak dobry prezent dla nowej mamy? Dlatego właśnie umożliwiłam zakup dostępu do Parentflixa w formie bonu prezentowego. Takiego fizycznego. Tylko uwaga! Z tym prezentem będziesz musiała poczekać do czasu, kiedy klub otworzy się ponownie. Żeby nie zapomnieć, zapisz się na listę zainteresowanych. A może sama będziesz chciała tam dołączyć?

9. Coś dla mamy i dziecka – zachustowanie

Chusta to prezent przyda się całemu duetowi mama-dziecko. Maluszek czuje się w niej bezpiecznie, a mama wreszcie ma wolne ręce! Czasem warto jednak zacząć przygodę z chustonoszeniem od spotkania z doradczynią chustonoszenia, które nauczy prawidłowego dociągania i wiązania oraz wskaże, jaką chustę najlepiej kupić. Takie indywidualne warsztaty to doskonały pomysł na prezent!

Jeśli jednak wolisz materialne podarunki, dobrym rozwiązaniem będzie bon prezentowy lub wspólna wyprawa do dobrego sklepu z chustami i nosidłami ergonomicznymi. W przypadku chust kółkowych i nosideł, warto przetestować je na żywo. Każdy duet jest nieco inny i w czym innym będzie się dobrze czuć. 

10. Domowe spa 

Samotny weekend w spa to dla świeżo upieczonej mamy dość odległa i mało realistyczna wizja. Za to do wanny można wskoczyć już po zakończeniu połogu. Zresztą tak naprawdę nawet zwykły prysznic może się się zamienić w ekskluzywną sesję hydromasażu, kiedy przez kilka minut nikt nie woła. 😉

Choć w pierwszych tygodniach po porodzie wskazane jest stosowanie łagodnych kosmetyków, później można już sobie zaszaleć. Fajna kula, sól czy płyn do kąpieli lub obłędnie pachnący żel pod prysznic (w przypadku braku wanny) w połączeniu ze świecą pozwolą młodej mamie odpocząć wieczorem po ciężkim dniu opieki nad maluchem. Do zestawu domowego spa możesz też dołożyć dobrej jakości olejek eteryczny (np. lawendowy).

 

To już wszystkie propozycje, jakie przygotowałam. Podziel się tym tekstem z innymi i uratuj inne mamuśki przed nieprzydatnymi gadżetami. 😉 Pamiętaj, że nie zawsze musisz wybierać niespodzianki. Czasami najlepiej jest zapytać, czego młoda mama potrzebuje. 

 

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Gadżety do snu dla niemowlaka

Gadżety do snu dla niemowlaka

Przygotowując ten artykuł, przejrzałam ofertę wielu sklepów internetowych, sprzedających gadżety dla niemowląt.

Do tej pory nie mogę wyjść z szoku, jak ogromny jest to biznes… Mam wrażenie, że kiedy ja przygotowałam wyprawkę dla mojej córki (urodzonej w kwietniu 2015 roku), asortymentu, z którego nazwaniem miałbym problem, było znacznie mniej.

Z roku na rok są tworzone nowe gadżety, których rodzice rzekomo koniecznie potrzebują. Marketingowcy uderzają w nasze rodzicielskie czułe punkty. Straszą i grożą. Potrafią nas wpędzać w poczucie winy, że czegoś nie kupiliśmy czegoś, co pozytywnie wpływa na rozwój i bezpieczeństwo naszego dziecka.

Z drugiej strony doceniam kreatywność producentów. Przedmioty, które są niebezpieczne dla małych dzieci, potrafią przedstawić jako zapobiegające śmierci łóżeczkowej, jako konieczne do współspania, jako przypominające warunki z życia płodowego. Rodzicowi, który nie jest specjalistą, może być bardzo trudno oddzielić ziarno od plew.

Kompletując wyprawkę, warto pamiętać, że jest to ogromny biznes i stoi za nim machina marketingowa, która często ma niewiele wspólnego z prawdziwymi potrzebami dziecka. Możliwe, że jeżeli jesteś teraz na etapie szykowania wyprawki, to Twój portfel po tym artykule odetchnie z ulgą 😉 Moją listę wyprawkową znajdziesz TUTAJ.

Gdybym jednym zdjęciem miała podsumować optymalne miejsce do snu niemowlaka, jeśli planujemy, że będzie ono spało we własnym łóżeczku, to byłoby ono takie:

 

Czyli brzydkie, nudne i… bezpieczne.

Najzwyklejsze szczebelkowe łóżeczko, nowy materac i prześcieradło na gumce może trochę godzić w nasze poczucie estetyki. Wchodząc do sklepu z akcesoriami dziecięcymi, najczęściej widzimy takie pięknie wystrojone łóżeczka z dopasowaną kolorystycznie pościelą:

A ja tu proponuję takie biedne wizualnie rozwiązanie.

Niestety, wszyscy poważni eksperci zajmujący się snem małych dzieci są co do tego zgodni: te najnudniejsze łóżeczka są jednocześnie łóżeczkami najbezpieczniejszymi [1].

Absolutnie nie mam na celu tu krytykowanie kogokolwiek, kto na przykład takiego zestawu pościeli używał przy swoim dziecku. Zwykle to nam się po prostu podoba, a skoro tak to wygląda w sklepie z artykułami dziecięcymi, to wydaje nam się, że tak powinno wyglądać łóżeczko dla niemowlaka.

Zależy mi wyłącznie na tym, żebyście podejmowali kolejne decyzje o używaniu lub nieużywaniu różnych akcesoriów świadomie, a nie tylko pod wpływem własnego gustu, reklamy lub sugestii sprzedawców.

 

Pościel

Wystarczy kupić najzwyklejsze bawełniane prześcieradło, najlepiej z gumką; czyli takie które się nie ściąga. Ma to znaczenie dla wygody dziecka, ale również dla jego bezpieczeństwa: nie ma wówczas możliwości, żeby luźny materiał przykrył główkę dziecka.

Poduszka nie jest polecana przynajmniej do ukończenia pierwszego roku życia. Po pierwsze, nie chcemy, żeby małe niemowlę zasłoniło sobie drogi oddechowe ani się przegrzało (zwiększa to ryzyko tzw. śmierci łóżeczkowej). Po drugie, poduszka wcale nie ogranicza ryzyka spłaszczenia główki w okolicach potylicy ani nie poprawia komfortu dziecka. Więcej na ten temat przeczytacie w rewelacyjnym artykule Mamy Fizjoterapeutki (klik!). 

Jeśli dziecko już ma problem ze spłaszczoną główką, wówczas postępowanie ustala lekarz prowadzący, szukając jednocześnie przyczyny takiego stanu rzeczy.

Kołdry i koce nie są zalecane w pierwszym roku życia, ze względu na to, że jeśli maluszek przykryje sobie luźnym materiałem główkę, to czasem może mieć problem z odplątaniem się spod luźnego materiału. Z tego powodu aktualnie rekomenduje się rodzicom dobrane do pory roku śpiworki (na ich temat więcej pisałam już TUTAJ).

Ochraniacze na szczebelki nie są potrzebne noworodkom, ponieważ zwykle nie przemieszczają się one zbyt mocno po swoim łóżeczku. W niektórych krajach sprzedaż tych artykułów jest zabroniona ze względu na rzadkie przypadki uduszenia się przez niemowlę, które włożyło buzię w ochraniacz i nie potrafiło zmienić pozycji albo zaplątało się w sznureczki. Przy starszych niemowlakach, które już się pionizują w łóżeczku, czasem zaczynają służyć jako drabinka do wspinaczki. I trzeci argument na “nie” – ochraniacze, podobnie jak baldachimy, ograniczają swobodny przepływ powietrza. U niektórych, wrażliwych niemowląt, zwiększona zawartość dwutlenku węgla wokół twarzy może zwiększać ryzyko śmierci łóżeczkowej [2]. Nie do końca wiadomo, dlaczego tak się dzieje, ponieważ u zdrowych ludzi nadmiar CO2 powoduje częstsze wybudzenia – tak czy inaczej żadna z tych sytuacji nie jest przecież u rodziców pożądaną.

Z punktu widzenia praktycznego – im mniej pościeli, tym mniej prania i prasowania (przy wymagającym dziecku bardzo to doceniałam).

 

Gniazdka / kokony

Gniazdko niemowlęce to zwykle kocyk właśnie z grubym wysokim rantem, który ma imitować noworodkowi ciasnotę macicy i bliskość rodzica. Niektórzy próbują reklamować te gadżety jako idealne do spania z dzieckiem w jednym łóżku.

Podobnie, jak z ochraniaczami na szczebelki, gniazdka i kokony to mocno kontrowersyjne gadżety. Wszystko, co utrudnia dziecku swobodny ruch albo jest miękkie i znajduje się blisko jego główki, może stanowić dla malucha niebezpieczeństwo. Pewnie sporo zależy od tego, w jakim celu zamierzamy używać gniazdka – czy pod naszym okiem, w czasie drzemek, czy na całą noc, kiedy nie mamy kontaktu wzrokowego z dzieckiem i nie widzimy jak ono się tak zachowuje?

Kokon nie jest zalecany do współspania – można bezpiecznie spać z niemowlęciem w jednym łóżku bez żadnych specjalistycznych przedmiotów, wystarczy przestrzegać kilku zasad, o których pisałam TUTAJ

 

Otulacze

Moją wiedzę o otulaczach przelałam już kiedyś w artykuł TUTAJ. W skrócie – nie jest to niezbędny gadżet i, jeśli chcemy z niego korzystać, trzeba robić to poprawnie i przestać w odpowiednim momencie.

 

Smoczek

Jedyne niemowlęta, u których bezwzględnie warto wprowadzić smoczek do usypiania, to maluchy karmione mlekiem modyfikowanym – ponieważ smoczek zmniejsza ryzyko śmierci łóżeczkowej, nawet, gdy wypadnie z buzi po zaśnięciu [1].

W przypadku dzieci karmionych piersią, dobrze jest odczekać pierwsze 4 tygodnie po urodzeniu zanim zaproponujemy dziecku uspokajacz. Chodzi o to, żeby pozwolić noworodkowi odpowiednio rozkręcić laktację u matki i nauczyć się prawidłowo chwytać pierś.

Dzieci urodzone przedwcześnie czy poddawane zabiegom medycznym, odseparowane od mamy, często otrzymują smoczek od urodzenia.

Trzeba wiedzieć, że – wbrew powszechnej opinii – smoczek nie jest gadżetem, który poprawia wzorzec snu dzieci czy zmniejsza liczbę pobudek [2]. 

 

Szumiące zabawki

Ten temat też już omówiłam w oddzielnym artykule, TUTAJ. W skrócie: dźwięk wydawany przez te urządzenia jest daleki od faktycznych odgłosów z brzucha mamy i stosowany w nadmiarze lub zbyt głośno, może stanowić pewne zagrożenie. Jak zwykle, zdrowy rozsądek górą.

 

Lampki i projektorki

Włączenie rzucającego na ścianę gwiazdki projektorka, często z muzyczką, może być elementem rytuału zasypiania. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka rzeczy:

  1. żadna lampka nocna nie powinna świecić w sypialni przez całą noc (więcej na ten temat w TYM artykule);
  2. wieczorem im cieplej i im ciemniej, tym lepiej – nie świecimy więc maluchom po oczach;
  3. jeśli szukacie lampki do włączania przy okazji przewijania lub przygotowywania butelki w środku nocy, pamiętajcie o tym by światło było możliwie jak najcieplejsze i najsłabsze. Moim faworytem są lampki ciemniowe i solne.

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Przykrywać czy nie przykrywać?

Przykrywać czy nie przykrywać?

Zaczyna się na porodówce. Jest tam blisko 30 stopni w cieniu, a i przecież bez tego matki w połogu pociłyby się na potęgę. Noworodki, opatulone po same uszy, przykrywane są kolejnymi kocykami i owijane w kolejne rożki (choć mamy już sporo danych, że karmieniu piersią bardziej sprzyja kontakt skóra do skóry w pierwszych dobach po porodzie). Młodzi rodzice nieformalnie uznają, że takie ludzkie malutkie tortille to stan godny powtarzania i po powrocie do domu, naśladując personel szpitalny, kontynuują przykrywaniowy proceder.

Żeby była jasność: zapobieganie wychłodzeniu jest ogromnie ważne po narodzinach i okresie noworodkowym. Sama Światowa Organizacja Zdrowia wydała na ten temat stosowny dokument [1].

Problem może pojawić się wtedy, gdy zasady dotyczące noworodków aplikujemy u dzieci kilkumiesięcznych. O samym spowijaniu i kontrowersjach z nim związanych pisałam już tutaj. Tym razem przyjrzymy się kołdrom i kocykom.

 

„Przykryj, bo ma zimne rączki”, mówili

Nie należy sprawdzać temperatury ciała starszego niemowlaka, dotykając jego dłoni lub stóp. One mają prawo być chłodne – zwłaszcza nocą. Nocą wszyscy jesteśmy chłodniejsi niż w ciągu dnia. Już przed zaśnięciem temperatura ciała stopniowo obniża się, osiągając najniższą wartość około czwartej rano [2].

Najlepiej kontrolować ciepłotę malucha, dotykając klatki piersiowej lub karku. Powinien być lekko ciepły i suchy. Pot, przyspieszony oddech, pozlepiane włosy to objawy przegrzania, których należy unikać.

 

Dlaczego kołdra lub koc to dla dziecka niekoniecznie dobry pomysł?

Używanie kołderek i koców czy jakichkolwiek innych, luźnych materiałów w łóżeczku, w którym śpi niemowlę, zwiększa ryzyko tzw. nagłej śmierci łóżeczkowej [3]. Odpowiadają za to prawdopodobnie dwa mechanizmy. Po pierwsze, maluch może przykryć sobie buzię lub zaplątać się w luźny materiał i udusić. Po drugie, wraz ze stosowaniem kołder, zwłaszcza tych cięższych, rośnie niebezpieczeństwo przegrzania – a to przegrzanie jest jednym z istotnych czynników zwiększających podatność maleńkich dzieci na śmierć łóżeczkową (dlatego też nie zaleca się nakładania niemowlakom czapeczek do snu).

Na szczęście wypadki, w których pościel uniemożliwiła dziecku swobodne oddychanie, zdarzają się bardzo rzadko, ale warto mieć świadomość, że łatwo ich uniknąć. Znam rodziców, którzy przykrywali niemowlaka kocem do snu aż do momentu, kiedy na własne oczy zobaczyli, jak podnosząc nóżki do góry, przykrył sobie buzię materiałem i miał problem z wydostaniem się spod niego.

Rodzice, którzy śpią z dzieckiem w jednym łóżku, czują się najbezpieczniej kładąc dziecko na swojej kołdrze i z dala od poduszek, na wysokości klatki piersiowej dorosłego. Jeśli maluch śpi między rodzicami, warto rozważyć dwie osobne kołdry dla mamy i taty, w które oni zawijają się jak mumie, bez ryzyka nakrycia dziecka. Poza tym, dziecko śpiące w rodzinnym łóżku powinno być ubrane o jedną warstwę mniej niż gdyby spało we własnym łóżeczku (ponieważ leżą obok niego jeden lub dwa żywe kaloryfery).

 

Są jeszcze dwa, rzadko podnoszone powody, dla których warto zastanowić się nad zmianą pościelowej aranżacji

Jest spora grupa dzieci, która namiętnie rozkopuje się ze wszystkich okryć. Nawet, wydawałoby się, w najgłębszym śnie. Nawet, z wydawałoby się, najlżejszej bambusowej ultracieniusieńkiej pielusi. Mój brat ponoć prawie spał z nogą uniesioną do góry, żeby go nie przykrywać 😉

Dzieje się tak, ponieważ niektóre dzieci są bardziej zimnolubne niż inne i bardziej zimnolubne niż ich rodzice. Nam, dorosłym, wydaje się, że jest chłodno, że nie da się spać nieprzykrytym, że przykrywanie dostarcza komfortu, że to przyjemne. Mamy poczucie, że dziecko „powinno mieć ciepło”, bo nam w temperaturze poniżej 20 stopni (a dlaczego to dobra temperatura do snu, pisałam TUTAJ) jest po prostu zimno. Tak, Tobie może być zimno, ale Twojemu dziecku już niekoniecznie.

Ludzie różnią się między sobą warunkami, które uznają za komfort termiczny. Są tacy, którzy w zimie śpią nago, a są tacy, którzy nawet w sierpniu muszą mieć piżamę z długimi spodniami i skarpetki. Twoje dziecko może mieć INNE preferencje temperaturowe niż Ty i być może rozkopując się lub uparcie walcząc o nieprzykrywanie próbuje je wyrazić.

artykuł opisujący taką sytuację TUTAJ).

Podsumowując: są dzieci, które przykrywane budzą się częściej niż gdyby dać im spokój z kołdrami i kocami (przetestowane na wielu maluchach).

 

Co zatem zamiast kołdry?

Najbezpieczniejsze i najwygodniejsze są śpiworki, najlepiej z zamkiem błyskawicznym na dole. Można wtedy przewinąć malucha w nocy bez zdejmowania śpiworka.

Dla starszych dzieci ideałem są śpiworki z otworem na nogi i dłuższą zakładką na dole, które umożliwiają regulację temperatury bosymi stopami. Niektórzy rodzice zakładają klasyczny śpiworek i rozpinają go na dole, by młodzież miała więcej przestrzeni do poruszania się i większy przepływ powietrza.

http://www.slumbersac.co.uk/baby-sleeping-bags-with-feet/

Zasady dobierania śpiworka i piżamy w zależności od temperatury, znajdziesz na poniższej grafice (TOG oznacza grubość śpiworka, im wyższa, tym cieplejszy. Niestety nie na wszystkich śpiworkach znajdziesz tę informację):

Osobiście przerobiłam kilka różnych śpiworków, z czystym sumieniem mogę polecić na początku śpiworek Ty i My (klik!) oraz z H&M, a potem droższy, ale niezniszczalny Grobag (mieliśmy dwa różne rozmiary i różne grubości  – taki zimowy dla młodszych niemowląt, taki zimowy powyżej pół roku i taki na lato dla dzieci powyżej 6 miesięcy). Aktualnie, moja niemal trzylatka śpi w bawełnianym śpiworku z Lidla.

Są też dzieci, zwłaszcza starsze, które nie dają się włożyć w śpiworek, bo zagraża on ich autonomii i wolności wierzgania kończynami. Wtedy ubieranie na cebulkę, w dwie warstwy (np. body z krótkim rękawem i na to pajac albo body z długim rękawem plus półśpiochy plus bluzka) albo inwestycja w piżamę z wełny merynosa wydaje się być dobrym rozwiązaniem (wełna dobrze izoluje ciepło, jednocześnie odprowadzając wilgoć, gdybyśmy się spocili). I zaufaj mi: jeśli przez dwie noce się nie przeziębiło, to znaczy, że NA PEWNO nie jest mu za zimno 😉

Miłego eksperymentowania z odkrywaniem dzieci!

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Spowijanie – tak czy nie?

Spowijanie – tak czy nie?

Od wielu lat wśród technik opieki nad niemowlętami prym wiedzie spowijanie.  Jest stosowane już na oddziałach położniczych. Uznaje się je za remedium na kolki, częste pobudki i płacz. W Internecie znajdziemy setki modeli otulaczy i dedykowanych spowijaniu kocyków. Wielu nie zastanawia się nawet, CZY spowijać, PO CO i JAK, a raczej CZYM. Tymczasem warto podejmować decyzje świadomie i poza wymienianymi na setkach innych stron korzyściami z otulania, znać ryzyko wiążące się ze stosowaniem tej techniki:

Uwaga na spowijanie w pierwszych dniach po porodzie!

Jeśli zależy Ci na karmieniu piersią, spowijanie dziecka zaraz po narodzinach może (ale nie musi) w tym nieco namieszać.

Według badań w czwartej dobie po porodzie noworodki, które były spowijane, więcej traciły na wadze niż dzieci, które również rozdzielono z matką, ale nie były spowijane. Naukowcy sądzą, że dla niektórych noworodków uniemożliwienie swobodnych ruchów ciała jest dodatkowym stresorem, zwiększającym utratę masy ciała (i tu pojawia się też pytanie, czy jeśli krępowanie ruchów jest stresorem, to dzieci spowijane usypiają w spokoju czy raczej wyłączają się z powodu dyskomfortu). Otulanie zmniejsza też ilość interakcji dotykowych malucha z opiekunami, co może skutkować mniejszym wydzielaniem hormonu wzrostu u noworodka, a więc i większym spadkiem wagi [1].

Spowinięte po porodzie noworodki później inicjują pierwsze karmienie i ssą mniej efektywnie niż ich koledzy, którzy po przyjściu na świat zostali od razu umieszczeni w kontakcie skóra do skóry z mamą [2].

Szczególnie ważne są dwie pierwsze godziny po porodzie – jeśli tylko mama i dziecko są w dobrej formie, powinni ten czas spędzić ze sobą bez żadnej wierzchniej odzieży (mama – topless, a dziecko w samej pieluszce; oboje przykryci kocem). Okazuje się bowiem, że separowanie noworodka w tym wrażliwym okresie i spowijanie go może negatywnie wpłynąć na relację mama- dziecko, mierzoną nie tylko kilka dni po porodzie [3], a nawet rok później [4]! Nie oznacza to, oczywiście, że każda matka, której nie pozwolono na kontakt skóra-do-skóry po porodzie będzie niewrażliwa na potrzeby dziecka! Na szczęście nie 🙂 Ale warto się o ten kontakt upominać, bo mamy do niego prawo i jest on naprawdę bardzo ważny (i ponoć ogromnie przyjemny – piszę „ponoć”, bo sama nie miałam niestety okazji go doświadczyć).

Ze spowijania przy przystawianiu dziecka do piersi czasem rutynowo korzysta personel jeszcze na oddziale położniczym albo mamy niemowląt ze wzmożonym napięciem mięśniowym. Tymczasem bardzo często rozwiązaniem problemu noworodków uderzających rękami o biust matki jest zmiana pozycji z klasycznej na naturalną – wówczas instynkty niemowlaka ułatwiają mu znalezienie i uchwycenie piersi:

Można też spowinąć niespokojne dziecko na sam moment chwytania piersi, a gdy zaczyna już rytmicznie ssać, rozwinąć je 🙂

Co z rozwojem ruchowym spowijanych maluchów?

Badanie ponad 1100 mongolskich dzieci spowijanych od urodzenia do 7 miesiąca życia wykazało, że spowijanie nie ma żadnego wpływu na rozwój psychoruchowy dzieci między 11 a 17 miesiącem życia [5].

Natomiast fizjoterapeuci, z którymi na ten temat rozmawiałam, nie polecają spowijania jako rutynowej praktyki.

Paweł Zawitkowski, z którym mam przyjemność współpracować, podkreśla, że swobodny ruch i możliwość szybkiej zmiany pozycji zapewnia dziecku bezpieczeństwo. W przypadku nagłego cofania się treści żołądkowej do przełyku lub jakiegokolwiek innego zagrożenia, niemowlę musi mieć szansę  zareagować przekręceniem głowy i całego ciała na bok. Poza tym spowijanie może wpływać na regulację krążenia, oddychania czy napięcie mięśniowe dziecka.

Agnieszka Słoniowska, fizjoterapeutka NDT Bobath i terapeutka integracji sensorycznej jest zdania, że spowijanie utrudnia integrowanie się odruchu Moro – odruchu, który jest wywoływany przez nagły bodziec akustyczny, wizualny lub zmianę położenia ciała, a który powinien zaniknąć do około 4 miesiąca życia (według niektórych źródeł – do 6 m.ż.). Spowinięte niemowlę nie reaguje odruchowym rozłożeniem rączek, ale przez to dłużej uczy się różnicowania bodźców bezpiecznych od zagrażających, co może skutkować nadwrażliwością sensoryczną.

Wiem, że często reklamuje się spowijanie jako technikę, która przypomina dziecku okres życia łonowego, ale: 1) pozycja  w otulaczu znacznie różni się od tej embrionalnej (faktycznie bliższe jest jej raczej zachustowane dziecko); 2) spowinięte dziecko jest najczęściej odseparowane od rodzica w przeciwieństwie do płodu; 3) w brzuchu dziecko ma więcej możliwości ruchu (piszę to z pełną świadomością jako matka stworzenia, które w 36 tygodniu ciąży przekręciło się w ciągu jednego wieczoru z pozycji „na pupie” do pozycji „głową w dół”, ała).

Śmierć łóżeczkowa – kontrowersje

Naukowcy przez długi czas sprzeczali się, czy spowijanie zapobiega tzw. nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS), czy raczej zwiększa jej ryzyko. Obecnie Amerykańska Akademia Pediatrii na podstawie analizy badań stoi na stanowisku, że spowijanie nie zmniejsza ryzyka nagłej śmierci łóżeczkowej, a wręcz może to ryzyko zwiększać, jeśli otulone niemowlę przekręci się na brzuch [6, 7]. Z tego powodu należy zaprzestać spowijania dokładnie tego dnia, którego dziecko nauczy się przekręcać z pleców na brzuszek.

Uwaga na rodzaj otulacza i materiał, z którego jest zrobiony – ważne jest unikanie przegrzewania dziecka. Lepiej wybierać gotowe otulacze na zamek lub rzepy niż wykorzystywać w tym celu pieluszkę lub kocyk, ponieważ – jeśli się rozwiną – niemowlę może nakryć sobie nimi główkę, przegrzać lub nawet udusić.

Spowijanie a zdrowie

Badania w populacji chińskich i tureckich niemowląt dowiodły, że spowijane niemowlęta mają do 4 razy wyższe ryzyko zapadania na zapalenie płuc i inne infekcje górnych dróg oddechowych niż dzieci niespowijane [8]. Trzeba jednak wiedzieć, że w tych krajach niemowlęta spowija się znacznie ciaśniej niż na Zachodzie i na dłuższe okresy czasu. Prawdopodobnie wzrost zachorowań u badanych dzieci wiązał się właśnie z zaburzeniami oddychania spowodowanymi bardzo ciasnym otulaniem, a także niedoborem witaminy D, która nie była tam wówczas powszechnie suplementowana, a spowijane na cały dzień maluchy nie wytwarzały jej samodzielnie z udziałem światła słonecznego, ponieważ ich skóra była osłonięta materiałem [9].

W kontekście dysplazji stawu biodrowego międzynarodowe towarzystwa zajmujące się zdrowiem dzieci zwracają uwagę, aby spowinięte dziecko miało pełną ruchomość nóg we wszystkich stawach [10]. Innymi słowy – otulacze powinny być wystarczająco luźne na dole, aby dziecko mogło swobodnie fikać nóżkami we wszystkie strony. Instruktażowy filmik spowijania bezpiecznego dla bioder możesz obejrzeć poniżej:

Czy spowijane niemowlęta rzadziej się budzą?

Badania dotyczące snu spowijanych dzieci dają rozbieżne wyniki. Wydaje się jednak, że faktycznie wiele niemowląt po spowinięciu rzadziej się wybudza i dłużej śpi – co z jednej strony wydaje się być ulgą dla rodziców, ale z drugiej strony u wrażliwych niemowląt, obarczonych dodatkowymi czynnikami ryzyka, może być mechanizmem dodatkowo zwiększającym ryzyko tzw. nagłej śmierci łóżeczkowej (płytki sen i częste pobudki chronią niemowlęta przed SIDS) [11].

Czyli spowijać czy nie spowijać? Podsumowanie:

Warto być świadomym korzyści i zagrożeń płynących ze spowijania i nie traktować go jako czegoś, czego każde niemowlę potrzebuje, nie jako rutynowe postępowanie, ale raczej jako technikę awaryjną, używaną rozważnie i w bezpieczny sposób:

  • kontakt skóra do skóry w pierwszych godzinach po porodzie ma więcej zalet niż spowijanie;
  • nie spowijamy dzieci, które słabo ssą, rzadko budzą się w pierwszych dniach życia do karmienia, kiepsko przybierają na wadze lub mają jakiekolwiek inne problemy z karmieniem piersią;
  • warto dobrać bezpieczny otulacz – umożliwiający swobodny ruch nóg we wszystkich płaszczyznach, nierozwiązujący się, niezbyt ciasny i niezbyt ciepły;
  • należy przestać spowijać dziecko do snu, kiedy tylko zacznie się przekręcać na brzuch;
  • w łóżeczku spowiniętego niemowlaka nie powinny się znajdować żadne luźne materiały: kocyki, kołdry, poduszki, maskotki ani ochraniacze na szczebelki;
  • nie powinno się spowijać dziecka, które śpi w jednym łóżku z rodzicami, jak również dziecka chorego i gorączkującego [12].

Zdrowy rozsądek ponad wszystko 🙂

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Bez czego nie mogą żyć rodzice HNB?

Bez czego nie mogą żyć rodzice HNB?

Artykuł z przymrużeniem oka – bo wybór jest dość subiektywny, choć skonsultowany z kilkudziesięciorgiem rodziców wymagających dzieci. Myślę tu głównie o pierwszym roku z hajnidem, bo ten czas wielu określa jak najtrudniejszy i jednocześnie najbardziej obfity w kreatywne rozwiązania pojawiających się problemów.

Zapraszam więc szczególnie rodziców na początku drogi sponsorowanej przez literki H N i B, na moją listę top 10 przydatnych rzeczy w codziennym życiu z hajnidem:

(więcej…)