Mamowskaz 002: Ranne ptaszki, nocne marki

Mamowskaz 002: Ranne ptaszki, nocne marki

Posłuchaj podcastu Mamowskaz
Chcesz posłuchać? Naciśnij na żółty trójkąt na odtwarzaczu powyżej 🙂

Pobierz odcinek (mp3)

Ten temat chodził mi po głowie już od dawna! Wielu rodziców pytało, czy to normalne, że małe dzieci tak bardzo wcześnie wstają, a potem nie sposób dobudzić je do szkoły, kiedy zaczynają podstawówkę. Albo czy można coś zrobić z totalnym brakiem wolnego wieczoru, jeśli nasz potomek czy potomkini udopobali sobie życie nocnego marka.

Pora więc na garść wiedzy o chronotypach:

Posłuchaj podcastu Mamowskaz

Możesz posłuchać podcastu na stronie albo na Youtubie lub też przeczytać zamieszczoną transkrypcję.

Jeśli wybierzesz wideo, proszę, zasubskrybuj mój kanał na YouTube oraz zaznacz „dzwoneczek” – będziesz wówczas otrzymywać powiadomienie o wszystkich nowych materiałach.
https://www.youtube.com/watch?v=DfewcSOeTAI

Autorem muzyki do podcastu jest Rafał Odrobina.

Transkrypcja (do czytania)

[showhide type=”links” more_text=”Kliknij tu, żeby rozwinąć transkrypcję podcastu” less_text=”Ukryj transkrypcję”]

To jest drugi odcinek podcastu MAMOWSKAZ – Magdalena Komsta o rozwoju małych dzieci. W tym odcinku przyjrzymy się rannym ptaszkom i nocnym markom, czyli opowiem trochę o chronotypach: czym są, jak zmieniają się w toku życia, po co ludzie różnią się chronotypami i czy można na nie wpłynąć. Zapraszam do słuchania.

Dzień dobry – witam Cię bardzo serdecznie już w drugim odcinku mojego podcastu. Na początku bardzo dziękuję wszystkim, którzy wysłuchali mojego podcastowego debiutu – otrzymałam wiele pozytywnych komentarzy i wiadomości, że odcinek o spaniu z dzieckiem był dla Was przydatny i ciekawy.

Dziękuję Basi za pozostawienie pięciogwiazdkowej recenzji w iTunes oraz Oldze za bardzo pozytywny komentarz w aplikacji Spreaker. Jeśli Ty też chciałabyś ocenić podcast to informacje o tym, jak to zrobić, znajdziesz w notatkach do tego odcinka na stronie www.wymagajace.pl/002/ – tak jak numer tego odcinka.

Jeśli słuchasz podcastu na bieżąco, zaraz po premierze, to zanim przejdę do meritum, chciałam Ci powiedzieć, że ruszyła sprzedaż V edycji mojego kursu online “Dbanie o dobre spanie niemowląt”. Jest to kurs dla rodziców dzieci od urodzenia do 12 miesiąca życia oraz osób spodziewających się dziecka. Powstał, ponieważ wiele osób, które nie może wziąć udziału w moich warsztatach, prosiło mnie o stworzenie wersji internetowej tego szkolenia. Kurs zawiera 13 filmów oraz dodatkowe checklisty, grafiki i artykuły na specjalnej platformie. Dostęp do kursu otrzymujesz na zawsze, możesz go oglądać, ile tylko razy zechcesz, kiedy chcesz i gdzie chcesz – byle byś miała dostęp do Internetu!

Sprzedaż kursu trwa do 12 lipca i z kodem MAMOWSKAZ otrzymasz 10% rabat. To taki mój ukłon w stronę słuchaczy podcastu (i czytających transkrypcję 😉 ). Link do kursu znajdziesz w notatkach do tego podcastu.

Dziś chciałam Ci po krótce opowiedzieć o chronotypach. Chronotypy to – w dużym skrócie – kategorie preferencji dotyczących aktywności i snu. Każdy z nas posiada w mózgu grupę komórek zawiadującą naszym zegarem biologicznym, czyli rytmem dobowym [1]. Niektórzy – gdyby mieli pełną dowolność – woleliby wcześnie wstawać, być najbardziej aktywni i produktywni rano, a wieczorem kłaść się spać wcześniej niż przeciętny człowiek. Inni do południa snują się bez energii, ale efektywnie pracują do późnych godzin nocnych.

Zwykle mówi się o rannych ptaszkach, czyli chronotypie porannym i nocnych markach, czyli chronotypie wieczornym i osobach które znajdują się gdzieś pomiędzy ekstremami [2]. Ale są eksperci z dziedziny snu, na przykład dr Michael Breus, którzy w swoich kwestionariuszach ujmują 4 chronotypy. Jeśli interesuje Cię, czy jesteś delfinem, niedźwiedziem, wilkiem czy lwem i w związku z tym, kiedy jest dobry czas na sen, seks, pracę twórczą czy ćwiczenia fizyczne, to polecam książkę “Potęga kiedy” – link do niej znajdziesz w notatkach do podcastu.

To, jaki Ty lub Twoje dziecko macie chronotyp, zależy przede wszystkim od Waszych genów [3] . I choć warunki środowiskowe – zwłaszcza światło i aktywność – mają wpływ na Twoją regulację snu i czuwania, to trzeba pamiętać, że dziedzictwo genetyczne gra tutaj przeważającą rolę.

Kiedy noworodek przychodzi na świat, jest kompletnie rozregulowany. Śpi i jest aktywny na zmianę, przez całą dobę. W momencie przecięcia pępowiny dziecko przestaje otrzymywać od mamy informacje hormonalne regulujące jego aktywność dobową, a jeszcze nie produkuje własnych. Rozróżnianie dnia od nocy rozpoczyna się u dzieci zwykle nie wcześniej niż w okolicach 8 tygodnia życia [4] . Dlatego wiele maluchów w pierwszych dwóch miesiącach zasypia “na noc” dopiero między 23.00 a 1.00 w nocy, mimo tego, że rodzice o 19 przygotowują im relaksującą kąpiel i prowadzą cały wieczorny rytuał. Bez obaw młoda mamo – to się zmieni 🙂

Najwcześniej po 9 tygodniu życia możemy zaobserwować, jaki chronotyp ma nasze maleństwo. Ale uwaga – nawet jeśli dziecko jest typem wyraźnie porannym, to będzie się to zmieniało z czasem. Jednym z objawów rozpoczęcia okresu dojrzewania jest zmiana chronotypu nastolatka na typowo wieczorny. Niektórzy naukowcy, zajmujący się rytmami biologicznymi, apelują, aby uwzględnić naturalne zmiany zegarów okołodobowych młodzieży w ustalaniu planów lekcji. W Anglii jedna ze szkół średnich, która przystąpiła do eksperymentu i przesunęła początek lekcji na godzinę 10.00, zauważyła wzrost wyników egzaminów o 19% [5]  . Tylko i wyłącznie na skutek dopasowania harmonogramu do biologicznych skłonności młodzieży!

W okolicach 25 roku życia chronotyp znów trochę się uporannia, a wraz ze starzeniem coraz bardziej przesuwa w kierunku porannego. Pewnie kojarzysz w swoim otoczeniu starszych ludzi, którzy o 5.00 są już umyci, ubrani, po śniadaniu i w rewelacyjnym humorze.

I pewnie można by się zastanawiać, po co właściwie się tak jako ludzie od siebie różnimy? Czy nie byłoby rozsądniej i wygodniej, gdyby wszystkim pasowało działać i spać w mniej więcej tych samych porach?

Otóż różnice chronotypowe mają znaczenie ewolucyjne. W 2017 roku zespół naukowców przeprowadził badanie w plemieniu Hadza w Tanzanii [6]  Wszyscy członkowie plemienia, będący w różnym wieku, otrzymali tzw. aktigrafy, czyli opaski na rękę rejestrujące momenty przebudzenia lub płytkiego snu w trakcie nocy. Okazało się, że w ciągu w sumie 20 nocy tylko przez 18 minut wszyscy członkowie plemienia spali. Jeszcze raz – bierzesz łącznie czas 20 nocy czyli prawie 10 000 minut i z tych 10 000 minut tylko w czasie 18 minut wszyscy spali jednocześnie. Przez pozostałe ponad 9 tysięcy zawsze ktoś albo jeszcze nie położył się spać, albo już zdążył wstać, albo właśnie się przebudził.

Cykliczna natura snu, przerywanego krótkimi wybudzeniami oraz zmienność chronotypowa chroniła nas, kiedy, jak Hadza, żyliśmy w społecznościach łowiecko-zbierackich i musieliśmy być w nocy czujni. Chodziło o to, żeby ktoś zawsze usłyszał ewentualne niebezpieczeństwo, na przykład drapieżniki. I ja tak sobie myślę, że młode matki, które czujnie śpią oraz wymagające dzieci, które są podatne na wybudzenia, mogły być bardzo cennymi członkami takich społeczności! Ale to mój wniosek, nie znajdziecie tego w artykule naukowym 😉

Przybij piątkę, jeśli Twój chronotyp jest inny od chronotypu Twojego dziecka. Też tak mam. Jestem typem wybitnie wieczornym, który najlepiej funkcjonuje intelektualnie i emocjonalnie po godzinie 20.00, kiedy moja córka już od godziny śpi. Ona natomiast jak ryba w wodzie czuje się już o 6.00, a kiedy była młodsza to nawet w okolicach 5.00 rano, kiedy ja nie mogłam rozkleić powiek. Nigdy nie zapomnę, jak w środku zimy nad ranem schodziłam z łóżka na podłogę z Młodą i zabawkami, zawijałam się na tej podłodze w kołdrę i drzemałam, zbierając siły na cały dzień. Teraz jest znacznie lepiej, ponieważ trzylatka, która budzi się o 6, sama bawi się i ogląda książki do czasu, aż rodzice dojdą do stanu używalności 😉

Takie rodzinne niedopasowanie chronotypów jest trudne i męczące, i nie będę Cię oszukiwać, że dużo łatwiej i skuteczniej to dorosły może dopasować się do dziecka, niż dziecko do dorosłego. W moim przypadku było to odsypianie z córką na drzemkach, nawet kosztem porządku w domu czy wymyślnych obiadów. Warto się naprawdę z tego rozgrzeszyć, jeśli ma się komfort bycia rodzicem jedynaka. Po drugie, stopniowo przesuwałam swoją porę rytuału wieczornego na coraz wcześniejszą. Kluczem jest tu unikanie elektronicznych ekranów, czyli komputera, telefonu, tabletu, telewizora na minimum godzinę przed zaśnięciem.

Jeśli Twoje dziecko, jak moja córka, wcześnie chodzi spać i wcześnie wstaje, warto zastanowić się nad dwoma rzeczami: czy okna w sypialni są całkowicie zaciemnione i maluch nie jest budzony przez wstające słońce? I po drugie: jak wygląda aktywność dziecka, zwłaszcza popołudniami i wieczorem?

A co jeśli sytuacja wygląda zgoła inaczej – dziecko snuje się po mieszkaniu do późnych godzin wieczornych?

Zacznijmy od tego, że twierdzenie, jakoby wszystkie dzieci powinny chodzić spać o 19.00, jest wyssane z palca. Jak już wiesz, my ludzie różnimy się chronotypami i spora grupa dzieci zwyczajnie nie jest jeszcze śpiąca o tej porze. Przeciętny trzylatek zasypia o 20:43! [7]  Jeśli więc zastanawiasz się, jak przestawić dziecko na wcześniejsze zasypianie, to warto zapytać samą siebie: dlaczego mi na tym zależy? Czy faktycznie nasza rodzina ma trudności organizacyjne w związku z tymi późnym zasypianiem, czy dziecko jest niewyspane, bo rano jest budzone na przykład do przedszkola, czy tylko ktoś nam ciągle miauczy nad uchem, że to skandal, że dzieci do 21.00 biegają po mieszkaniu? Czy jest możliwość, że dziecko kładzie się później, żeby na przykład pobyć jeszcze z tatą, który dopiero po 18:30 wraca z pracy? A może to, że odsypiacie wszyscy do 9.00 wszystkim domownikom po prostu odpowiada?

Jeśli straszono Cię, że hormon wzrostu jest wydzielany wyłącznie do północy i dzieci, które późno chodzą spać, będą miały z tego powodu różne zaburzenia, to odsyłam Cię do artykułu na moim blogu, w którym rozprawiam się z tym mitem. Bo to jest mit!

Trzeba też mieć realistyczne oczekiwania – potrzeby snu nie da się rozciągać w nieskończoność. Jeśli dziecko chodzi spać wcześniej, zwykle zaczyna też nieco wcześniej wstawać, bo zwyczajnie jest już wyspane. Byłoby cudownie, gdybyśmy kładli spać maluchy o 19, przesypiałyby całą noc bez pobudek, wstawały o 9 i miały jeszcze ze dwie półtoragodzinne drzemki w ciągu dnia. Tyle, że jak to policzymy to jest 17 godzin snu na dobę, czyli więcej niż norma dla niemowląt 😉 To se ne da, i tyle. Jeśli więc pora wstawania Twojego dziecka jest dla Ciebie odpowiednia, bo nie wyobrażasz sobie rozpoczynania dnia o 5:30, przemyśl raz jeszcze wszystkie “za” i “przeciw” planowanym zmianom.

Czasami to, co wygląda na bycie nocnym markiem, wynika na przykład z nieoptymalnego rytuału wieczornego, między innymi z nieodpowiedniego zarządzania światłem w jego czasie. Zwłaszcza, jeśli dziecko słania się na nogach i marudzi, ale ma problem z zaśnięciem. Wskazówki na ten temat znajdziesz w pliku do pobrania, który dla Ciebie przygotowałam – w notatkach do tego odcinka.

Pamiętaj też, że każda, nawet najkrótsza drzemka, zmniejsza presję snu. Jeśli trzylatek śpi dwie godziny w środku dnia, zwykle nie jest śpiący o tej samej porze, o której zasypia dziecko niedrzemkujące.

Poranki resetują nasz rytm dobowy. Dlatego w przypadku wieczornych chronotypów równie mocno co na wieczorach, koncentrujemy się na tym, jak wyglądają poranki. Wiemy z badań, że na przesunięcie chronotypu na bardziej poranny wpływa – uwaga, uwaga – to, co jemy na śniadanie. Wiem, że brzmi to nieintuicyjnie, ale Japończycy dowiedli w serii badań, że pokarmy bogate w tryptofan i witaminę B6 w połączeniu z ekspozycją na światło słoneczne, wiążą się nie tylko z wcześniejszym kładzeniem się spać i łatwiejszym porannym wstawaniem, ale i lepszą jakością snu [8, 9]

Jeśli interesuje Cię ten temat, to więcej informacji na temat śniadań znajdziesz w moim artykule na blogu, który podlinkuję w notatkach. Możesz też pobrać mojego darmowego ebooka dotyczącego związku diety ze snem. Są bowiem produkty, których spożywania nie zaleca się wieczorem właśnie dlatego, że utrudniają zasypianie.

W przypadku dorosłych ze skrajnie wieczornymi lub porannymi chronotypami, czasami stosuje się wsparcie farmakologiczne, ale bardzo rzadko korzysta się z niego w przypadku dzieci. Wyjątek stanowią dzieci z zaburzeniami rozwojowymi, na przykład ze spektrum autyzmu, w których wydzielanie hormonów i neuropeptydów regulujących sen i czuwanie bywa zaburzone.

Powoli zbliżam się do końca. Jeśli interesuje Cię temat układania strategii delikatnego przesuwania pór wstawania i kładzenia się dziecka, to zapraszam na kurs online “Dbanie o dobre spanie niemowląt”, w którym jeszcze szerzej to omawiam. Szczegóły znajdziesz w notatkach do tego podcastu.

Pamiętaj, że są tam też dodatkowe PDFy do pobrania, o których w międzyczasie wspominałam.

Dziękuję Ci za wysłuchanie tego odcinka i zapraszam na kolejny już za dwa tygodnie. Temat snu planuję odłożyć na chwilę na bok, a przybliżyć Ci nieco moją filozofię pracy i opieki nad moją córką, czyli Rodzicielstwo Bliskości. Daj znać, co myślisz o dzisiejszym odcinku, daj znać, czy masz jakieś pytania o Rodzicielstwo Bliskości, jeśli o nim słyszałaś i do usłyszenia niebawem, papa!

[/showhide]

W tym odcinku usłyszysz:
  • Podziękowania za recenzje podcastu
  • Informację o rozpoczęciu sprzedaży V edycji kursu „Dbanie o dobre spanie niemowląt”
  • Czym są chronotypy?
  • Jakie są rodzaje chronotypów?
  • Kiedy dzieci zaczynają rozróżniać dzień od nocy?
  • Jak zmieniają się chronotypy w cyklu życia?
  • Dlaczego ludzie różnią się chronotypami?
  • Jaki chronotyp mam ja, a jaki moja córka?
  • O której dzieci powinny chodzić spać?
  • Jak sobie poradzić z rannym ptaszkiem?
    Jak wpłynąć na nocnego marka?
  • Czy późna godzina zasypiania na pewno wynika z tego, że Twoje dziecko jest nocnym markiem?
  • Jak dieta oraz zarządzanie światłem wpływa na porę kładzenia się spać?

Kliknij prawym przyciskiem albo przytrzymaj, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.

Strony i miejsca wymienione w podcaście:

 

Badania, o których opowiadam w odcinku:

 

 

 

 

 

 

 

 

Gdzie jest dostępny podcast? Kolejne odcinki podcastu będą się ukazywały co 2 tygodnie i można ich posłuchać w kilku miejscach:

 

 

Jeśli podoba Ci się podcast, proszę, oceń go w iTunes – usłyszy dzięki temu o nim więcej świadomych rodziców 🙂 Oceń podcast MAMOWSKAZ Dziękuję i do usłyszenia!

 

Masz dość słuchania sprzecznych rad dotyczących snu dzieci? Sprawdź szkolenie „Fakty i mity o śnie dziecka".

Kaszki na dobranoc – świetna kolacja czy marketingowa ściema?

Kaszki na dobranoc – świetna kolacja czy marketingowa ściema?

Pytana wielokrotnie przez rodziców o to, czy oferowane w sklepach specjalne „kaszki na dobranoc” posiadają magiczne usypiające właściwości, postanowiłam zapoznać się z ich składem i przygotować dla Was moją opinię.

Na początku muszę podkreślić bardzo istotny fakt: w badaniach nie zaobserwowano różnic w długości snu dzieci z rozszerzoną dietą [1] lub jedzących kaszkę ryżową na kolację [2] w porównaniu z niemowlętami karmionymi wyłącznie mlekiem. Przedwczesne (czyli przed ukończonym 6. m.ż.) rozszerzenie diety bez wskazań medycznych paradoksalnie może u bardziej wrażliwych dzieci pogarszać jakość snu dziecka i zwiększać liczbę pobudek, jeśli jest związane z przejściowymi zaburzeniami pracy układu pokarmowego jak wzdęcia, bóle brzucha, problemy z wypróżnieniem. Niemowlę, które w ciągu dnia zjada kilka stałych posiłków, może też nadrabiać ich niską gęstość energetyczną (dynia ma ok. 25 kalorii w 100 gramach, pokarm kobiecy i mieszanka 60-70 kalorii), budząc się częściej w nocy na mleko.

Może wydaje Ci się, że Twoje cztero- lub pięciomiesięczne dziecko budzi się częściej w nocy, bo jest głodne. Przed rozszerzaniem diety zerknij jednak na mój artykuł o „regresie snu” w tym wieku, aby zrozumieć, skąd może brać się nasilenie pobudek. A potem sięgnij po książkę, którą napisałam razem z trzema dyplomowanymi dietetyczkami.

 

Czy w składzie kaszek na dobranoc jest coś, co ułatwia zasypianie i/lub przesypianie nocy?

W skrócie: nie.

Producenci sprzedają kaszki „na dobranoc”, ponieważ rodzice je kupują, przekonani o zbawiennym wpływie zbóż na sen. I choć teoretycznie możliwe byłoby wykorzystanie wiedzy z zakresu chronodietetyki do produkcji żywności dla niemowląt, w tym mleka modyfikowanego, to póki co żadna komercyjna firma nie zdecydowała się na taki krok.

Kaszki  na dobranoc nie różnią się absolutnie niczym od innych kaszek. Porównajcie, proszę, skład kaszki mleczno-ryżowej Jabłko Dobranoc  i kaszki mleczno-ryżowej Malina (na dzień, wnioskując po szacie graficznej), obie od firmy Nestle (kliknij, żeby powiększyć):

Nieco większa zawartość mąki ryżowej w kaszce „na dzień” (po prawo) wynika z niższej zawartości owoców w tej wersji. Cukier i maltodekstryna zamieniły się miejscami. I tyle różnic. Żadnych dodatkowych składników, żadnych magicznych zmian, zero pełnoziarnistych zbóż czy aminokwasów ułatwiających zasypianie. Nie tylko w tej kaszce – we wszystkich innych również.

Do jednej z kaszek (Nestle, Kaszka 5 zbóż z lipą Na dobranoc) producent dodaje ekstrakt kwiatu lipy w proszku w oszałamiającej wartości 0,5%. I choć kwiat lipy ma m.in. działanie uspokajające i nasenne, tak niewielka zawartość nie ma najprawdopodobniej żadnego realnego znaczenia dla procesu zasypiania (o czym chyba zdaje sobie sprawę sam producent, przedstawiając na opakowaniu ten składnik w funkcji aromatu: „nadaje kaszce delikatny smak”).

Co ciekawe, w kaszce Babydream znajdziemy niewielki dodatek kakao – a akurat kakao ze względu na zawartość kofeiny nie jest składnikiem polecanym na wieczór.

Chyba widzicie same, że hasła „Gwarantuje przespaną całą noc Twojemu dziecku” (serio, tak deklaruje na swoim opakowaniu jeden z producentów) to nic więcej jak marketingowa ściema?

Jakie składniki kaszek na dobranoc budzą moje największe zastrzeżenia?

Zarówno kaszki błyskawiczne, jak i gotowe kaszki w słoiczkach, są produktem wysoko przetworzonym i stosunkowo drogim w porównaniu do klasycznych „dorosłych” kasz lub płatków, które niemowlęta mogą bezpiecznie spożywać.

Ogromny sprzeciw budzi we mnie tendencja producentów do dosypywania do owocowych kaszek dodatkowego cukru w różnych postaciach (cukier biały, glukoza, fruktoza, syrop glukozowy, a nawet pokruszone słodzone cukrem herbatniki i ciasteczka!). Przykładowo słoiczek (określany przez producenta jako 1 porcja) Kaszki na dobranoc z herbatnikami Bebiprima  zawiera 3 łyżeczki cukru (14,3 g)!

fot. Zuzanna Wędołowska

Pozornie zdrowsze słodzidła typu maltodekstryna  niespecjalnie zmieniają sytuację: nadal za pomocą takich kaszek eksponujemy dzieciom smak słodki, kształtując nieprawidłowe preferencje żywieniowe. Maltodekstryna ma też wysoki indeks glikemiczny, co w połączeniu z kaszami niepełnoziarnistymi używanymi przez większość producentów, może powodować gwałtowny skok glukozy we krwi i szybsze pojawianie się uczucia głodu w niedługim okresie po spożyciu posiłku.

Warto też zwrócić uwagę na faktyczną zawartość i postać owoców dodawanych do kaszek – w przypadku kaszek błyskawicznych są to płatki lub proszek owocowy albo zagęszczony sok. Takie owoce pod kątem zawartości witamin, minerałów czy błonnika (sok!) mają niewiele wspólnego ze swoimi świeżymi odpowiednikami.

W niektórych kaszkach pojawiają się też kompletnie zbędne od strony odżywczej zagęstniki oraz aromaty.

Wszystkie przeanalizowane przeze mnie kaszki na dobranoc w słoiczkach jako główny (lub drugi, po wodzie) składnik mają mleko krowie niemodyfikowane – jego zawartość to między 38 a 45%. Pytanie brzmi, czy nie jest to przypadkiem niezgodne z aktualnymi rekomendacjami dotyczącymi żywienia niemowląt? Nie jest to mleko jako napój, ale jeśli niemal połowa słoiczka to jednak mleko pełne? Oddajmy głos ekspertom: „nie należy stosować mleka krowiego jako głównego napoju przed ukończeniem 12. m.ż.(…) Mleko krowie zawiera małe stężenie żelaza, tak więc opóźnione jego wprowadzanie chroni przed wystąpieniem niedokrwistości z niedoboru żelaza. Ponadto wyniki badań dowodzą, że wczesne wprowadzanie mleka krowiego może być przyczyną mikrokrwawień z przewodu pokarmowego. Podawanie mleka niemodyfikowanego prowadzić może również do nadmiernego obciążenia ustroju białkiem i produktami jego przemiany oraz solami mineralnymi i w konsekwencji do przeciążenia osmotycznego nerek oraz niewłaściwej, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym, podaży węglowodanów i tłuszczów. Stosowanie niemodyfikowanego mleka krowiego może także sprzyjać alergizacji” [3].

TUTAJ znajdziesz tabelę z porównywanymi przeze mnie kaszkami, z informacjami na temat rodzaju używanego mleka, dodatku cukru oraz owoców i innymi uwagami.

Warto wiedzieć, że niemowlęta karmione piersią nie potrzebują kaszek mlecznych – mogą jeść normalne kasze albo kaszki błyskawiczne bezmleczne przygotowywane na wodzie. Mleko krowie, w ilości nie większej niż 500 ml dziennie, może być składnikiem kaszek po pierwszym roku życia [3]

Podsumowując:
  1. Kaszki „na dobranoc” nie różnią się składem od innych kaszek i nie zawierają składników, które mogłyby realnie przełożyć się na łatwiejsze zasypianie czy dłuższy sen dziecka.
  2. Niektóre z kaszek na dobranoc są dosładzane – unikanie słodzonej żywności dla niemowląt ma znaczenie nie tylko ze względu na długofalowe skutki dla zdrowia dzieci, ale także kształtowanie się preferencji smakowych [3].
  3. Wszystkie przeanalizowane przeze mnie kaszki na dobranoc w słoiczkach jako główny lub drugi, po wodzie, składnik mają mleko krowie niemodyfikowane, co budzi kontrowersje w obliczu aktualnych rekomendacji dotyczących żywienia niemowląt [3].
  4. Niektórzy producenci kaszek wykorzystują brak implementacji Kodeksu Marketingu Produktów Zastępujących Mleko Kobiece WHO [4] i na opakowaniach umieszczają informacje „po czwartym miesiącu” lub „po piątym miesiącu”, podczas gdy Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje, aby wprowadzanie pokarmów uzupełniających do diety dziecka rozpoczynało się po skończonym 6 miesiącu życia [5]. Nie ma korzyści dla snu czy jakiegokolwiek innego aspektu rozwoju z wprowadzania kaszek przed osiągnięciem dojrzałości do rozszerzania diety, która pojawia się w okolicach ukończonego 6 miesiąca życia (chyba że na wyraźne wskazanie lekarskie w bardzo wyjątkowych sytuacjach).

Jeśli chcesz się dowiedzieć, jakie produkty mają potwierdzony naukowo korzystny wpływ na sen, zapisz się do mojego newslettera i pobierz darmowy ebook:

 

Konsultacja merytoryczna artykułu: mgr inż. Zuzanna Wędołowska – dietetyk i autorka bloga SzpinakRobiBleee.pl

Napracowałam się nad tym tekstem. Jeśli uznasz wpis za przydatny, proszę, polub mój fanpage i podziel się tym artykułem ze swoimi znajomymi. Dziękuję!

Mamowskaz 001: 5 mitów o spaniu z dzieckiem w jednym łóżku

Mamowskaz 001: 5 mitów o spaniu z dzieckiem w jednym łóżku

Chcesz poczytać? Zjedź niżej.

Posłuchaj podcastu Mamowskaz
Chcesz posłuchać? Naciśnij na żółty trójkąt na odtwarzaczu powyżej 🙂

Pobierz odcinek (mp3)

Z ogromną radością prezentuję pierwszy odcinek mojego podcastu Mamowskaz – czyli cyklicznej audycji do słuchania na temat rozwoju małych dzieci.

Od dziś co dwa tygodnie będą się ukazywać około półgodzinne odcinki, w których będę – jak zwykle w oparciu o naukowe źródła – dzielić się wiedzą o maluchach, tym razem nie tylko wymagających. W sam raz na spacer, przebieżkę, sprzątanie lub wieczorne usypianie malucha.

Na początek temat nadal kontrowersyjny. Przeczytałam w komentarzu na Facebooku, że „spanie z dzieckiem to nowa moda”. Owszem, całkiem nowa – ma jakieś 190 tysięcy lat, bo od tak dawna istnieje nasz gatunek. Mimo tego, że wspólne spanie jest naturalne, nadal pokutuje ogromna liczba mitów dotyczących spania z dzieckiem w jednym łóżku – z pięcioma najpopularniejszymi postanowiłam w pierwszym odcinku podcastu się zmierzyć:

Posłuchaj podcastu Mamowskaz

Możesz posłuchać podcastu na stronie albo na Youtubie lub też przeczytać zamieszczoną transkrypcję.

Jeśli wybierzesz wideo, proszę, zasubskrybuj mój kanał na YouTube oraz zaznacz „dzwoneczek” – będziesz wówczas otrzymywać powiadomienie o wszystkich nowych materiałach.

Autorem muzyki do podcastu jest Rafał Odrobina.

Transkrypcja (do czytania)

To jest pierwszy odcinek podcastu MAMOWSKAZ – Magdalena Komsta o rozwoju małych dzieci. W tym odcinku opowiem, kim jestem i skąd pomysł ten podcast oraz obalę 5 mitów dotyczących spania z dzieckiem w jednym łóżku. Zapraszam do słuchania.

Dzień dobry – witam Cię bardzo serdecznie w pierwszym odcinku mojego podcastu Mamowskaz. Nazywam się Magdalena Komsta i wspieram rodziców dzieci od urodzenia do trzeciego roku życia w towarzyszeniu im w rozwoju. Jestem z zawodu psycholożką, pedagożką, dyplomowaną promotorką karmienia piersią i doulą. Udzielam indywidualnych konsultacji online oraz w gabinecie, organizuję warsztaty oraz kursy online. Od 2016 roku prowadzę blog Wymagające.pl – blog o śnie, karmieniu i marudzeniu, dedykowany matkom i ojcom dzieci wymagających, czyli tzw. High Need Babies. Jeśli nie wiesz, kim są High Need Babies, zerknij koniecznie w notatki do tego odcinka, które znajdziesz na stronie www.wymagajace.pl/001 żeby przeczytać artykuł na ten temat.

W ogóle wszystkie linki do różnych miejsc w sieci, o których będę opowiadała w tym podcaście, dodatkowe informacje, znajdziesz właśnie w notatkach do odcinka – www.wymagajace.pl/001 – tak jak numer tego odcinka.

Już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad poszerzeniem swojej działalności internetowej poza blog i kiedy spytałam najlepszą grupę na Facebooku – czyli moją grupę Wymagajace.pl – Magdalena Komsta grupa w duchu RB 😉 – o to, czy woleliby słuchać audycji czy oglądać wideo, ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że zdecydowanie w ankiecie zwyciężyły nagrania audio! Będziesz więc mogła posłuchać mnie, idąc na spacer z dzieckiem, jadąc samochodem, biegając, ćwicząc, sprzątając albo usypiając dziecko – wtedy to pewnie na słuchawkach. Kiedy prowadzę warsztaty na temat snu maluchów, sugeruję, żeby nie przeglądać  internetu na telefonie, kiedy usypia się wieczorem dziecko, ponieważ światło niebieskie emitowane z elektronicznych ekranów utrudnia zasypianie. Wtedy często pada pytanie “no to co robić?” Teraz już masz odpowiedź: słuchać mojego podcastu 😉

Okej, skoro już wiesz, kim jestem i skąd pomysł na ten podcast, pora na część merytoryczną.

Dziś chciałam odnieść się do 5 mitów dotyczących spania z dzieckiem w jednym łóżku. To jest z jednej strony temat stary jak świat, ponieważ od tysięcy lat nasz gatunek śpi ze swoim potomstwem w jednym łóżku, a z drugiej strony nadal – albo coraz bardziej – budzący kontrowersje w zachodniej kulturze. Wielu rodziców pyta mnie, czy spanie z dzieckiem jest w porządku, co na to psychologia rozwojowa, bo spotykają się z różnych stron z krytyką swoich decyzji albo sami nie są przekonani co do długofalowych skutków współspania.

Omówię więc pięć nieprawdziwych stwierdzeń, z którymi najczęściej się spotykam w internetowych dyskusjach, artykułach lub podczas warsztatów oraz które moje czytelniczki podpowiedziały mi w komenatarzach na Facebooku. Linki do badań, które będę przytaczać, znajdziesz w notatkach do tego odcinka.

Gotowa? Zaczynamy!

Mit numer 1 – Jak mu pozwolisz, będzie z Tobą spało do matury

(albo też Dziecko nie powinno spać z rodzicami, bo się przyzwyczai.)

Generalnie to prawda, że matka przyzwyczaja dziecko zarówno do wspólnego spania, jak i do noszenia. Tak, przyzwyczaja. W ciąży. Także to, co robimy po porodzie to raczej odzwyczajanie dziecka od całodobowego karmienia, noszenia i współspania, jakiego doświadczało przez ostatnie 9 miesięcy w brzuchu mamy.

A tak zupełnie serio: niektóre dzieci czują się bezpiecznie śpiąc samotnie w łóżeczku, natomiast bardzo wiele, wzorem innych ssaków, przez długi czas będzie potrzebowało fizycznej bliskości rodzica. Bliski kontakt między niemowlakiem a opiekunem, także w nocy, jest kluczowy ze względu na fizjologię. Współspanie skraca czas spędzony na nocnym płaczu, poprawia regulację temperatury, pracy serca i układu oddechowego malucha, reguluje poziomy hormonów i kształtowanie się połączeń między komórkami nerwowymi [1].

Wiele przedszkolaków jeszcze chce od czasu do czasu spać ze swoimi rodzicami – 40% czterolatków przynajmniej raz w tygodniu ląduje w łóżku z rodzicami [2]: sporo, prawda? Żeby zasnąć, trzeba czuć się bezpiecznie i to, że dzieciom bezpieczeństwo emocjonalne zapewnia rodzic, nie jest przecież niczym niewłaściwym. To nasza kultura wymyśliła, że przywiązywanie się do przedmiotów i poleganie w nocy na przytulance jest w porządku, a na żywym człowieku jest już nie ok. Raczej nie boimy się, że licealista pójdzie z tetrową pielusią na maturę, dlaczego więc miałby do studiów chcieć spać z rodzicami w jednym łóżku?

Bez względu na to, co robiliby rodzice, dzieci wyprowadzają się z ich łóżka prędzej lub później. Niemal wszystkie dzieci samodzielnie lub po delikatnej zachęcie decydują się na zmianę miejsca snu, zwłaszcza jeśli wiąże się ona z urządzeniem własnego pokoju według (zwykle mocno dyskusyjnego) gustu pociechy. Tak, jak dorastają do chodzenia, mówienia, odpieluchowania, tak samo dorastają do samotnego spania. W grę wchodzi jeszcze kultura – przykładowo w Japonii spanie w łóżku z rodzicami, a później z dziadkami jest uznawane za normalne i pożądane, i nikt nie robi z tego powodu specjalnego szumu.

Bywają okresy lepsze i gorsze w życiu dziecka, gdy wyprowadzkę dziecka z łóżka można próbować przeprowadzić. Więcej na ten temat pisałam w artykule “Kiedy wyprowadzić dziecko z łóżka rodziców?” – link do tekstu znajdziesz w notatkach do tego podcastu. Natomiast, jeśli wszystkim współspaczom odpowiada łóżko rodzinne, to dlaczego by nie? Śpijcie na zdrowie!

Mit numer 2 – Przez spanie z dzieckiem dochodzi do rozwodów

To, kto z kim i gdzie śpi jest w dużym stopniu kwestią kulturową. Można to popodglądać na historycznych filmach, w których małżonkowie z wyższych sfer mają osobne sypialnie i nikomu nie przychodzi do głowy, żeby mieli dzielić łoże przez całą noc, tylko dlatego że są parą.

Nie mam na ten temat badań, więc pozwól, że posłużę się wyłącznie dowodami anegdotycznymi, czyli informacjami zebranymi od moich kursantek, czytelniczek czy po prostu znajomych.

Rodzice, którzy w miarę się wysypiają, mają więcej empatii i energii na okazywanie sobie bliskości, także fizycznej. A do współżycia służy nie tylko noc i nie tylko łóżko w sypialni 😉

Wiem, że to dla niektórych bardzo dziwne, ale spora grupa ludzi lubi spać samotnie i wcale nie cierpi z powodu wyprowadzki na przysłowiową kanapę. Relacje między partnerami można budować na dziesiątki różnych sposobów, nawet jeśli sypia się w różnych łóżkach. Trudniej to robić, jeśli się nie sypia, bo na przykład mama karmiąca przez pół nocy krąży między fotelem do karmienia, łóżeczkiem dziecka a własnym łóżkiem. To zmęczenie, niewyspanie, brak wsparcia zabija intymność, a nie dziecko we wspólnym łóżku.

Jeśli rodzice mają skrajnie różne poglądy na temat współspania, to warto je poprzegadywać, bo czasem wiążą się z tym obawy lub mity, o których dziś opowiadam, czasem chodzi o niezaspokojone potrzeby którejś z osób w związku, a łóżko i kłótnie z tym związane to wierzchołek góry lodowej.

Mit numer 3 – Dziecko, które śpi z rodzicami, jest później niezaradne i niesamodzielne

Zanim posłużę się badaniami, to mała dygresja: jako społeczeństwo nastawione na indywidualizm bardzo gloryfikujemy niezależność i mamy duży problem z uznaniem tego, że dzieci stosunkowo długo są niesamodzielnie. I że dorośli też lepiej funkcjonują, gdy mają wokół innych ludzi, których w razie czego mogą poprosić o pomoc. My, ludzie, jesteśmy gatunkiem, który najdłużej potrzebuje wsparcia swoich rodziców, bo najpóźniej dojrzewa. Porównajmy sobie choćmy umiejętności ruchowe źrebaka i ludzkiego noworodka – to totalny kosmos.

Wielu osobom wydaje się, że jeśli będziemy wymuszali na dzieciach odseparowanie się od rodziców, zanim same będą na to gotowe, to robimy im przysługę. Niestety, to mylenie samodzielności z brakiem wyboru.

Samodzielność nie polega na tym, że zostaję samotnie w łóżku czy pokoju i po większym lub mniejszym proteście w końcu tam zasypiam. Taka sytuacja to po prostu brak wyboru. Samodzielność to inaczej autonomia, podjęcie decyzji, że ja chcę coś zrobić sama, że nie chcę teraz korzystać ze wsparcia. Że chcę zasypiać sama, spać sama w łóżeczku przez całą noc.

Agnieszka Stein kiedyś w wywiadzie powiedziała, że “możemy prosić o pomoc nie tylko dlatego, że jej potrzebujemy, ale też dlatego, że coś jest fajniej zrobić razem z kimś. Są takie rzeczy, które mogłabym zrobić sama, ale kiedy robię to razem z kimś, to obydwoje mamy z tego więcej przyjemności.” I trochę tak jest właśnie z zasypianiem. Znasz pewnie nawet dorosłe osoby, które kiedy ich mąż czy żona wyjadą, to mówią, że czują się nieswojo samotnie śpiąc w łóżku. A przecież są dorosłe i trudno byłoby powiedzieć, że są niesamodzielne!

A tak wracając do faktów: wiemy z badań, że niemowlęta współśpiące z rodzicami częściej nawiązują z nimi bezpieczną więź [3]. Oznacza to, że dzięki wspólnemu spaniu rośnie szansa, że relacja dziecka z rodzicami będzie pełna poczucia bezpieczeństwa i ono tę relację będzie przekładało na związki z innymi ludźmi w przyszłości. Po drugie, wbrew popularnym opiniom, badania wskazują, że przedszkolaki, które już od niemowlęctwa spały z rodzicami, jako dzieci są tak samo albo nawet bardziej samodzielne niż ich rówieśnicy śpiący samotnie [4]. Lepiej radzą sobie zarówno z samoobsługą typu samodzielne ubieranie się, jak i są odważniejsze w kontaktach społecznych. Co ciekawe, to właśnie matki śpiące ze swoimi dziećmi najmocniej wspierały rozwój autonomii dziecka. Wyposażenie dziecka w poczucie bezpieczeństwa, gdy jest ono malutkie, pomaga w jego rozwoju społecznym, gdy jest ono starsze.

Swoją drogą, to wydaje się naprawdę intuicyjne – we wszystkich plemionach tradycyjnych, prymitywnych, które żyją tak, jak kiedyś wszyscy ludzie na ziemi, dzieci są wychowywane w bardzo bliskim kontakcie – są całymi dniami noszone w chustach, są długo karmione piersią i śpią z matkami przez kilka lat. I mimo wszystko zanim jeszcze zostają nastolatkami potrafią zatroszczyć się o swoje pożywienie i schronienie, opiekują młodszymi członkami plemienia i to nasze zachodnie dzieci zostałyby przy nich ocenione jako kompletnie niezaradne życiowo.

Poza tym są też dowody na to, że dzieci śpiące z rodzicami mają wyższe kompetencje poznawcze [5], wyższą samoocenę i niższy poziom lęku [6], a w wieku nastoletnim rzadziej  cierpią na zaburzenia psychiczne [7].

No i powiedzmy sobie to wyraźnie, bo ten mit też się pojawia tu i ówdzie: spanie z dzieckiem w jednym łóżku nie przyczynia się do jego późniejszych zaburzeń seksualnych ani nie wpływa na jego orientację seksualną.

Nie ma dowodów na to, żeby spanie z mamą w jednym łóżku sprawiało, że chłopcy stają się gejami. Jeśli ktokolwiek twierdzi inaczej, poproś o dowody z badań (nie będzie ich miał).

Mit numer 4 – Spanie z dzieckiem jest niehigieniczne

Szczerze mówiąc, nie jest mi łatwo odnieść się do tego stwierdzenia, bo żadna z osób, które usłyszały że spanie z dzieckiem jest niehigieniczne, nie potrafiła przytoczyć argumentacji oponentów współspania.

Myślę, że warto tu powiedzieć o trzech rzeczach.

Po pierwsze, dzieci nie są sterylne i ich skóra, jelita czy górne drogi oddechowe od początku są zasiedlone różnymi mikroorganizmami. Ba, przez wiele lat myślano, że płód czyli dziecko w brzuchu przed porodem jest sterylne, ale teraz już wiemy, że to nieprawda, nawet w łożysku i wodach płodowych są już bakterie. Noworodek przy porodzie drogami natury jest zasiedlany florą bakteryjną z okolic odbytu matki – i jakkolwiek by to nie brzmiało, to bardzo dobrze. Bezpieczniejsze dla dziecka jest otrzymanie pożytecznych bakterii od matki niż patogennych bakterii szpitalnych.

Nieprawidłowy skład flory bakteryjnej niemowlęcia może zwiększać ryzyko chorób autoimmunologicznych, alergii, astmy, cukrzycy czy otyłości [8].

Eksperci zgadzają się co do tego, że jeśli chodzi o mikrobiom to im większa różnorodność, tym lepiej – i zdrowiej. Skoro tak nienachalnie higieniczne zwierzę jak pies zmniejsza ryzyko alergii i otyłości u niemowląt [9], to prawdopodobnie dodatkowe bakterie dostarczone przez rodziców przez sen nie mają negatywnego wpływu na dziecko. Tym bardziej, że ilość kontaktu fizycznego z noworodkiem czy niemowlakiem w ciągu dnia, zwłaszcza przy karmieniu piersią, jest ogromna i wszyscy rodzice, także nieśpiący z dzieckiem w jednym łóżku, wymieniają się z maluchem florą bakteryjną. Oczywiście nie zwalnia nas to z obowiązku zachowywania podstawowej higieny ciała, rąk po skorzystaniu z toalety, powrotu do domu i tak dalej.

Po drugie, jeśli śpicie z dzieckiem w jednym łóżku, to ze względu na higienę oraz zdrowie, zwłaszcza w rodzinach z alergiami, należy wymieniać kołdry i poduszki co 2 lata, a materac co 10 lat [10]. Czasem o tym nie myślimy, bo maleństwu kupuje się nowe łóżeczko i nowy materac, a rodzice śpią na wysłużonych łóżkach.

I po trzecie, ogromnie ważna rzecz, o której powiem więcej za chwilę, przy okazji piątego mitu. Jeśli rodzic pali papierosy, to spanie z dzieckiem w jednym łóżku rzeczywiście jest niehigieniczne. Co więcej, ono jest nie tylko niehigieniczne ale po prostu śmiertelnie niebezpieczne. Substancje smoliste, zawarte w papierosach, osadzają się na skórze, włosach, ubraniach palacza i są przez sen wydzielane w oddechu i poprzez skórę. I to dla niemowlaka jest ogromnym zagrożeniem. Palenie papierosów przez opiekuna jest uznawane za jeden z największych czynników ryzyka śmierci łóżeczkowej [11].

 

Mit numer 5 – Spanie z dzieckiem w jednym łóżku jest dla niego śmiertelnym niebezpieczeństwem

Kiedy ktoś podnosi ten argument, zawsze pytam: ile razy w ciągu ostatniego roku spadłeś w łóżka w nocy? Zwykle ani razu, nie tylko w ciągu roku, a nawet w ciągu kilkunastu lat. Dlaczego nie spadasz z łóżka przez sen? Przecież śpisz! Ano dlatego, że człowiek, nawet w fazie głębokiego snu, nie traci do końca kontaktu z rzeczywistością. Mózg także przez sen kontroluje pozycję, w której znajduje się ciało. Dlatego trzeźwy rodzic, nie będący pod wpływem alkoholu, narkotyków czy leków zmieniających świadomość, nie stanowi zagrożenia dla własnego dziecka.

I tu kilka uwag – spanie z dzieckiem jest bezpieczne, jeśli przestrzegamy podstawowych zasad [12]. Po analizie danych statystycznych, do których możecie zerknąć w notatkach, badacze dochodzą do wniosku, że jeśli trzymamy się kilku warunków, wspólne spanie z niemowlakiem nie zwiększa ryzyka śmierci łóżeczkowej. Ba, w przypadku mamy karmiącej piersią, karmienie dziecka na leżąco jest znacznie bezpieczniejsze niż na siedząco, gdy może zasnąć i upuścić dziecko.

Po pierwsze, to co mówiłam – rodzic musi być trzeźwy. Po drugie – absolutnie zabronione jest współspanie, jeśli którykolwiek z rodziców pali papierosy albo matka paliła je w ciąży. Po trzecie, trzeba dobrze przygotować miejsce do snu – materac powinien być twardy, a poduszki i kołdry powinny być poza zasięgiem dziecka. Zabezpiecz dziecko przd upadkiem lub zaklinowaniem się w jakichś szczelinach. Uwaga na przegrzewanie – maksymalna temperatura w sypialni to 20 stopni Celsjusza. Po czwarte, jeśli śpisz z więcej niż jednym dzieckiem, to nie powinny one leżeć obok siebie.

To tak w dużym skrócie – przygotowałam dla Ciebie specjalną infografikę podsumowującą podstawowe zasady bezpiecznego współspanie, którą możecie pobrać i przejrzeć albo pokazać partnerowi czy strwożonej babci. Link do pobrania tej grafiki z zasadami znajdziesz w notatkach do tego podcastu.

Jeszcze jeden drobiazg na koniec – śmierć łóżeczkowa wydarza się tylko w pierwszym roku życia. Po pierwszych urodzinach w zupełności nie ma się czego bać!

To tyle na dzisiaj – dziękuję Ci za wysłuchanie tego odcinka i zapraszam na kolejny już za dwa tygodnie. Do usłyszenia, papa!

[/showhide]

W tym odcinku usłyszysz:
  • Kim jestem?
  • Skąd pomysł na podcast?
  • Dlaczego słuchanie jest lepsze niż czytanie przy wieczornym usypianiu?
  • Czy matki przyzwyczajają dziecko do wspólnego spania?
  • Jakie są korzyści ze współspania?
  • Jak wiele przedszkolaków śpi z rodzicami?
  • Czy dzieci dorastają do wyprowadzenia się z łóżka rodziców?
  • Czy spanie z dzieckiem zabija związek między partnerami?
  • Czym jest samodzielność?
  • Jaki ma związek wspólne spanie z bezpieczną więzią?
  • Czy dzieci śpiące z rodzicami są mniej samodzielne?
  • Czy to wpływa na orientację seksualną dziecka?
  • Czy spanie z niemowlakiem jest niehigieniczne?
  • Jak często zmieniać kołdry, poduszki i materac?
  • Czy spanie z niemowlakiem zwiększa ryzyko śmierci łóżeczkowej?
  • Jakich zasad należy przestrzegać?
  • Kiedy można przestać się obawiać śmierci łóżeczkowej?

Kliknij prawym przyciskiem albo przytrzymaj, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.

Strony i miejsca wymienione w podcaście:

Badania, o których opowiadam w odcinku:
Gdzie jest dostępny podcast?

Kolejne odcinki podcastu będą się ukazywały co 2 tygodnie i można ich posłuchać w kilku miejscach:

Jeśli podoba Ci się podcast, proszę, oceń go w iTunes – usłyszy dzięki temu o nim więcej świadomych rodziców 🙂

Oceń podcast MAMOWSKAZ

Dziękuję i do usłyszenia!

 

Potrzebujesz informacji o bezpiecznym współspaniu? Sprawdź szkolenie „Spanie z dzieckiem"!

Czwarty miesiąc – regres snu?

Czwarty miesiąc – regres snu?

Są takie momenty w życiu małego dziecka, w których wzrasta prawdopodobieństwo, że nasz przesypiające całe noce słodziak się zepsuje. Mówiąc o popsuciu, mam na myśli zwiększenie liczby pobudek lub trudności w wieczornym usypianiu.

Pisałam już o nauce raczkowania (klik!), ale cofnijmy się odrobinę. Jednym z pierwszych takich momentów jest okres między 4 a 5 miesiącem jego życia.

Już witał się z gąską. Już zdążył nacieszyć się, że przesypia pięć, sześć, osiem godzin bez sygnalizowania pobudki. Już nawet pochwalił wszem i wobec, jakim to jest skutecznym rodzicem i jak jego troskliwa opieka rewelacyjnie wpłynęła na sen dziecka (tak, stąd się biorą te mity o wszystkich dzieciach, które przesypiają noc).

A tu klops.

Regres a raczej progres w czwartym/piątym miesiącu

W tzw. czwartym trymestrze dzieci mają dosyć kiepsko jeszcze rozwinięte zmysły, na przykład zmysł wzroku. Odbierają więc stosunkowo niewiele bodźców. Poza tym są skupione na adaptowaniu się do życia na tym świecie i dopiero w 4 lub 5 miesiącu otwierają się na świat.

Oznacza to, że po pierwsze nabywają bardzo dużo umiejętności motorycznych (przekręcanie z pleców na brzuch i z powrotem, sięganie po przedmioty, wkładanie różnych dziwnych części ciała do ust, np. własnych stóp, pełzanie), nowych umiejętności społecznych, bardzo szybko postępuje rozwój mowy (głużenie, piszczenie, zabawa głosem). 

Jednocześnie dzień cztero- i pięciomiesięcznego stworzenia jest jedną wielką niekończącą się frustracją. Świetnie przetwarzają bodźce: znacznie lepiej widzą, poznają świat przy pomocy własnych ust, ale ich sprawna głowa zamknięta jest w niesprawnym ciele. Sama sobie wyobraź: chcesz po coś sięgnąć, ale próbując pełzać, odsuwasz się coraz dalej do tyłu. Kiedy w końcu dostaniesz do rąk coś fajnego, nie umiesz potem tego wypuścić z dłoni. Chcesz włożyć do ust, ale koordynacja ręka-oko dopiero się kształtuje, więc uderzasz się zabawką w czoło lub wkładasz niechcący w oko. Bez pomocy nie siadasz, nie raczkujesz i nie wstajesz, więc szybko nudzisz się światem widzianym z pozycji kurzu pod kanapą. Chyba, że ktoś będzie Cię nosił, ale: jak to? Rodzicom odpadają już ręce i plecy? No co Wy! Poza tym, halo halo, nie jest mi już wszystko jedno, kto się mną zajmuje, poznaję swoich i obcych i wolałabym, żebyś to Ty, droga matko / drogi ojcze, był_a tu ze mną, zrozumiano?

Czy widzisz już, jak trudno jest być dzieckiem w tym wieku?! 😉

Taki mózg pięciomiesięczniaka bombardowany jest nowymi umiejętnościami i nowymi bodźcami, które jest w stanie sobie dostarczyć. Może czuć się znacznie mniej bezpiecznie niż wcześniej. A wszystkie te nowości rozkłada na czynniki pierwsze… w nocy. Ustala, co jest ważne, co jest nieważne, co należy zapamiętać, a co można zapomnieć. Ćwiczy i przeżywa to wszystko na nowo. Stąd dzieci 4 czy 5-miesięczne zaczynają znacznie częściej budzić się w nocy.

Kiedy w mózgu duuużo się zmienia, lawinowo przyrastają nowe połączenia między neuronami, organizm potrzebuje paliwa. Mózg, zwłaszcza ten malutki, jest najbardziej energożernym organem w ludzkim ciele! U noworodków zużywa ponad 80% energii [1], u dorosłych „zaledwie” 20%. Zależność jest prosta: dużo się uczę = potrzebuję dużo kalorii. Stąd też częstsze nocne karmienia.

Po drugie, niektóre dzieci zaczynają się budzić w tym momencie częściej dlatego, że przestają być spowijane. To znaczy, że dopóki były spowijane, nie wybudzał je odruch Moro – odruch, który jest wywoływany przez nagły bodziec akustyczny, wizualny lub zmianę położenia ciała. W praktyce: nie klepały się latającymi rączkami po twarzy z przestrachu, bo rączki miały skrępowane pod otulaczem. Natomiast ponieważ większość dzieci w czwartym lub piątym miesiącu zaczyna się przekręcać na brzuch, a wtedy powinny przestać być spowijane, to muszą umiejętność zarządzania własnymi rękami opanować dopiero wtedy. Innymi słowy, niemowlę, które było spowijane, później niż niespowinięci rówieśnicy uczy się różnicowania bodźców bezpiecznych od zagrażających, co może skutkować większą wybudzalnością i wrażliwością sensoryczną.

Niemowlaki potrafią się też zepsuć ze spaniem w okolicach 4-5 miesiąca z powodu rozpraszania się przy karmieniu. Bardzo często są to dzieci, które muszą być karmione podczas chodzenia lub bujania na piłce gimnastycznej, przy zgaszonym świetle, w nudnym miejscu i przy szumie. Dlatego, że w innej sytuacji są tak zaciekawione tym, co dzieje się wokół, że nie chcą tracić czasu na jedzenie, bardzo szybko kończą karmienia (o, mucha poleciała) i… nadrabiają w nocy. Czyli zaczynają się częściej budzić po to, aby zaspokoić swoje potrzeby energetyczne. W końcu w nocy jest ciemno i nudno, i nie ma czego eksplorować – można się wreszcie skupić na jedzeniu.

Czasem zbiega się to z tzw. późnym niedoborem pokarmu u mamy (tutaj więcej na ten temat po angielsku). Zdarza się tak, jeśli technika karmienia nie była wystarczająco dobra, laktacja nie została dostymulowana w odpowiedni sposób (np. mama zawsze karmiła z jednej piersi na jedno karmienie i nie proponowała drugiej; albo karmiła nie dłużej niż 15 minut, bo ktoś jej tak powiedział), jeśli mama stosowała kapturki, nadużywano  smoczka uspokajacza, często karmiono dziecko z butelki, rytm karmień został ustalony na „co X godzin” zamiast „na żądanie” albo mama przyjmuje leki, które mogą hamować produkcję pokarmu. Wówczas dziecko zaczyna częściej wybudzać się na karmienia, ponieważ otrzymuje mniej niż dotychczas mleka przy jednym posiłku. Sposobem, by wykluczyć tę ewentualność, jest pilnowanie wskaźników skutecznego karmienia, zwłaszcza przybierania na wadze (które to spowalnia, ale dziecko stale powinno przybierać):

Jeśli dziecko przed ukończeniem pół roku zmienia wzorzec snu, a poza tym pojawia się u niego duży niepokój związany z ruchami nóg przy zasypianiu i przez sen, a jest w grupie ryzyka niedoboru żelaza:

  • wcześniaki (ponieważ zapasy żelaza gromadzą się pod koniec ciąży);
  • dzieci z niską masą urodzeniową;
  • dzieci matek, które w czasie ciąży miały anemię lub cukrzycę;
  • dzieci, którym zbyt szybko przecięto pępowinę po urodzeniu [2];

to warto porozmawiać z pediatrą na temat zrobienia badań w tym kierunku. U dzieci spoza grup ryzyka, zapasy żelaza z życia płodowego wystarczają na około 6 miesięcy życia, a potem wprowadzamy pokarmy stałe. Więcej na temat związku snu i niedoborów żelaza napisałam w artykule (klik!).

I na koniec – intuicja wielu rodziców – u niektórych dzieci w okolicach 4 i 5 miesiąca rozpoczyna się ząbkowanie. Choć ślinianki ruszają z produkcją bez względu na to, czy zęby pojawią się za dwa tygodnie czy pół roku. Więc akurat do tego wyjaśnienia przywiązywałabym się najmniej… choć wiem, że niektórzy lubią zrzucać winę na ząbkowanie, bo to tchnie w nas nadzieję. Ząbkowanie się przecież kiedyś kończy!

Podobnie jak skoki rozwojowe 😉 I wszystkie zdrowe dzieci zaczynają przesypiać wreszcie noc, czego Wam, jako matka, która też tam była, z całego serca życzę.

Potrzebujesz sprawdzonych informacji o powodach pobudek Twojego dziecka oraz poznać sposoby na zaopiekowanie się nimi? Sprawdź szkolenie „Dlaczego dzieci się budzą?”.

Czy budzić noworodka do karmienia?

Czy budzić noworodka do karmienia?

 

Kiedy myślę, niczym autor słynnego skandynawskiego kryminału, o „Mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet”, przychodzi mi do głowy jeden lekarz. Lekarz, który powiedział uczestniczce moich warsztatówdzieci do 18 miesiąca życia powinno się budzić w nocy nie rzadziej niż co 6 godzin na karmienie z uwagi na spadek cukru we krwi i intensywny rozwój mózgu w tym okresie” (biedna posłuchała i budziła).

Inni znowu ograniczają się w swoich zaleceniach do okresu noworodkowego (czyli pierwszych 4 tygodni życia dziecka), ale każą w tym czasie budzić dzieci równo co 3 godziny.

Od jeszcze innych usłyszysz hasło „nigdy nie budź śpiącego dziecka„.

 

Jaka jest prawda? Czy budzić noworodka do karmienia?

Zdecydowana większość noworodków karmionych piersią odpowiednio przybiera na wadze, a laktacja u mamy osiąga dobry poziom, jeśli w ciągu doby jest minimum 8 karmień. Są dzieci, u których ta liczba jest znacznie większa, czasem nawet 12 karmień albo jeszcze więcej. Warto wiedzieć, że karmienie liczymy jako jedno, jeśli odstęp między jego zakończeniem a rozpoczęciem następnego był krótszy niż pół godziny.

Niektórzy więc dokonują matematycznego obliczenia pt. liczbę godzin na dobę podzielić przez minimalną liczbę karmień (24:8=3) i – jak nic – wychodzi im budzenie co 3 godziny przez całą noc.

A przecież karmimy współcześnie dzieci na żądanie, a nie według zegara [1, 2]!

To normalne, że u noworodka karmienia są grupowane w większe bloki (cluster feeding), a nie równo rozłożone co 3 godziny przez całą dobę. Blokowanie oznacza, że kolejne karmienia są w bardzo niewielkim odstępie czasowym od siebie. W praktyce: dziecko zgłasza się do piersi co chwilę.

Dzieje się tak zwykle późnym popołudniem i wieczorem. Nie dlatego, że mamie kończy się pokarm!

Po pierwsze, zwykle dziecko najada się przed jednym najdłuższym blokiem snu, który może u noworodków trwać do 5 godzin. Po drugie, poziom prolaktyny (hormonu odpowiedzialnego za produkcję mleka) ulega dobowym wahaniom i najniższy jest właśnie późnym popołudniem. Po trzecie, niemowlęta wieczorem są już mocno zmęczone i potrzebują naturalnego uspokojenia się przy ssaniu.

Podsumowując: uważa się współcześnie, że noworodek może mieć bez karmienia jeden blok snu trwający do 5 godzin, pod warunkiem, że „nadrabia” liczbę karmień przez pozostały czas oraz przybiera stosownie do wieku (ściągawka do pobrania na końcu wpisu).

Zdrowe, donoszone noworodki, kiedy są głodne, budzą się samodzielnie na karmienie… chyba że w sztuczny sposób utrudniamy im przebudzanie się lub nie dostrzegamy pierwszych objawów głodu.

Czynnościami, które sprawiają, że malutkie dzieci śpią dłużej niż powinny(nienaturalnie długo bez pobudek) są:

  • stosowanie smoczka uspokajacza (wydłuża odstęp między karmieniami, utrudnia zauważenie pierwszych oznak głodu, którym jest u noworodków otwieranie ust i ssanie wszystkiego, co napatoczy się pod buzię);
  • spowijanie (zmniejsza wybudzalność, zwiększa ryzyko przegrzania – więcej na temat spowijania pisałam TUTAJ);
  • przegrzewanie;
  • odkładanie dziecka do snu daleko od rodzica, zwłaszcza w drugim pokoju (co dodatkowo zwiększa ryzyko tzw. „śmierci łóżeczkowej”);
  • w pierwszych dobach po porodzie: środki znieczulenia i leki otrzymane przez mamę w trakcie porodu.

Zwróć uwagę, że czasem stosuje się dokładnie wszystko w pierwszych dobach, w szpitalu – dziecko po porodzie jest zwijane w rożki i kocyki niczym burrito, dostaje smoczek i odkłada się je do osobnego łóżeczka lub wywozi na oddział noworodkowy, żeby „mama odpoczęła”. A potem dziwimy się, że nie budzi się na karmienia, spada z wagi, żółtaczka rośnie, trzeba dokarmiać…

 

Jak budzić, jeśli budzić?

Obudzenie śpiącego noworodka nie zawsze jest łatwe! Czasem rodzice dosyć długo próbują różnych sztuczek, łącznie z dość hardcorowymi typu dotykanie zimną, mokrą chusteczką po plecach delikwenta (brrr).

Sen małego dziecka składa się z dwóch faz: snu płytkiego (w którym obudzenie jest stosunkowo proste – część okręgu zaznaczona gwiazdkami) oraz snu głębokiego. Próby obudzenia noworodka do karmienia, gdy przebywa on właśnie w fazie snu głębokiego, są zwykle nieudane (bo to sen, jak sama nazwa wskazuje, głęboki ;). Nawet, jeśli okażą się one skuteczne, to nie są wskazane z prostego powodu – budzenie z głębokiego snu zaburza wzorzec snu dziecka i może negatywnie wpłynąć na jego strukturę w przyszłości.

Lepiej więc obserwować dziecko i poczekać, aż znów znajdzie się ono w płytszym śnie. Dziecko w tym stanie kręci się, rusza kończynami, jęczy, mruczy, szybko i niespokojnie oddycha, uśmiecha się albo marszczy czoło. Czasem wybudzenie przyspieszymy, gdy malucha rozbierzemy i przewiniemy.

Wybudzanie noworodka do karmienia” nie oznacza, że należy zapalić światło, a dziecko ma mieć szeroko otwarte oczy. Wiele niemowląt z błogością, ale i aktywnie je w półśnie – często przystawia się je wtedy do piersi bez większych problemów, nie płaczą, są bardziej rozluźnione, więc nie łykają powietrza i niektóre nie muszą być w związku z tym odbijane. Słuchaj, czy młodzież przełyka, żeby się upewnić, czy je, czy tylko ciumka, śpiąc głęboko.

Jeśli nasz noworodek nie wybudza się samodzielnie do karmienia przez dłużej niż 5 godzin z rzędu, to warto też się przyjrzeć, czy nie zaburzamy niechcący naturalnych umiejętności dziecka do regulacji głodu i sytości, które omówiłam w punktach powyżej.

Po czwartym tygodniu życia, jeśli dziecko jest zdrowe i odpowiednio przybiera na wadze, nie musi być już wybudzane na karmienie. Jeśli mama chce karmić piersią, to dla utrzymania odpowiedniego poziomu laktacji, wskazane jest zachowanie co najmniej jednego karmienia w nocy (dość często są to wczesne godziny poranne).

Jak poznać, czy niemowlę się najada i czy można przestać je wybudzać?Pobierz ode mnie ściągawkę na lodówkę:

UWAGA: Wszystkie powyższe informacje dotyczą zdrowych, donoszonych noworodków z prawidłową masą urodzeniową. Karmienie maluchów urodzonych przedwcześnie, z niską masą urodzeniową, chorych, z nasiloną lub przedłużającą się żółtaczką, może podlegać innym zasadom (najlepiej skontaktować się z neonatologiem i/lub certyfikowaną doradczynią lub konsultantką laktacyjną).

[showhide type=”links” more_text=”Kliknij tu, żeby rozwinąć bibliografię” less_text=”Ukryj bibliografię”]

Bibliografia:

Korzystałam z książek: Mohrbacher N., Kendall-Tackett K. Karmienie piersią: siedem naturalnych praw, 2018; Newman J., Pitman T., Dr. Jack Newman’s Guide to Breastfeeding, 2014;  Wiessinger D., West D., Pitman T., The Womanly Art of Breastfeeding: Completely Revised and Updated 8th Edition, 2010.

[/showhide]

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Przykrywać czy nie przykrywać?

Przykrywać czy nie przykrywać?

Zaczyna się na porodówce. Jest tam blisko 30 stopni w cieniu, a i przecież bez tego matki w połogu pociłyby się na potęgę. Noworodki, opatulone po same uszy, przykrywane są kolejnymi kocykami i owijane w kolejne rożki (choć mamy już sporo danych, że karmieniu piersią bardziej sprzyja kontakt skóra do skóry w pierwszych dobach po porodzie). Młodzi rodzice nieformalnie uznają, że takie ludzkie malutkie tortille to stan godny powtarzania i po powrocie do domu, naśladując personel szpitalny, kontynuują przykrywaniowy proceder.

Żeby była jasność: zapobieganie wychłodzeniu jest ogromnie ważne po narodzinach i okresie noworodkowym. Sama Światowa Organizacja Zdrowia wydała na ten temat stosowny dokument [1].

Problem może pojawić się wtedy, gdy zasady dotyczące noworodków aplikujemy u dzieci kilkumiesięcznych. O samym spowijaniu i kontrowersjach z nim związanych pisałam już tutaj. Tym razem przyjrzymy się kołdrom i kocykom.

 

„Przykryj, bo ma zimne rączki”, mówili

Nie należy sprawdzać temperatury ciała starszego niemowlaka, dotykając jego dłoni lub stóp. One mają prawo być chłodne – zwłaszcza nocą. Nocą wszyscy jesteśmy chłodniejsi niż w ciągu dnia. Już przed zaśnięciem temperatura ciała stopniowo obniża się, osiągając najniższą wartość około czwartej rano [2].

Najlepiej kontrolować ciepłotę malucha, dotykając klatki piersiowej lub karku. Powinien być lekko ciepły i suchy. Pot, przyspieszony oddech, pozlepiane włosy to objawy przegrzania, których należy unikać.

 

Dlaczego kołdra lub koc to dla dziecka niekoniecznie dobry pomysł?

Używanie kołderek i koców czy jakichkolwiek innych, luźnych materiałów w łóżeczku, w którym śpi niemowlę, zwiększa ryzyko tzw. nagłej śmierci łóżeczkowej [3]. Odpowiadają za to prawdopodobnie dwa mechanizmy. Po pierwsze, maluch może przykryć sobie buzię lub zaplątać się w luźny materiał i udusić. Po drugie, wraz ze stosowaniem kołder, zwłaszcza tych cięższych, rośnie niebezpieczeństwo przegrzania – a to przegrzanie jest jednym z istotnych czynników zwiększających podatność maleńkich dzieci na śmierć łóżeczkową (dlatego też nie zaleca się nakładania niemowlakom czapeczek do snu).

Na szczęście wypadki, w których pościel uniemożliwiła dziecku swobodne oddychanie, zdarzają się bardzo rzadko, ale warto mieć świadomość, że łatwo ich uniknąć. Znam rodziców, którzy przykrywali niemowlaka kocem do snu aż do momentu, kiedy na własne oczy zobaczyli, jak podnosząc nóżki do góry, przykrył sobie buzię materiałem i miał problem z wydostaniem się spod niego.

Rodzice, którzy śpią z dzieckiem w jednym łóżku, czują się najbezpieczniej kładąc dziecko na swojej kołdrze i z dala od poduszek, na wysokości klatki piersiowej dorosłego. Jeśli maluch śpi między rodzicami, warto rozważyć dwie osobne kołdry dla mamy i taty, w które oni zawijają się jak mumie, bez ryzyka nakrycia dziecka. Poza tym, dziecko śpiące w rodzinnym łóżku powinno być ubrane o jedną warstwę mniej niż gdyby spało we własnym łóżeczku (ponieważ leżą obok niego jeden lub dwa żywe kaloryfery).

 

Są jeszcze dwa, rzadko podnoszone powody, dla których warto zastanowić się nad zmianą pościelowej aranżacji

Jest spora grupa dzieci, która namiętnie rozkopuje się ze wszystkich okryć. Nawet, wydawałoby się, w najgłębszym śnie. Nawet, z wydawałoby się, najlżejszej bambusowej ultracieniusieńkiej pielusi. Mój brat ponoć prawie spał z nogą uniesioną do góry, żeby go nie przykrywać 😉

Dzieje się tak, ponieważ niektóre dzieci są bardziej zimnolubne niż inne i bardziej zimnolubne niż ich rodzice. Nam, dorosłym, wydaje się, że jest chłodno, że nie da się spać nieprzykrytym, że przykrywanie dostarcza komfortu, że to przyjemne. Mamy poczucie, że dziecko „powinno mieć ciepło”, bo nam w temperaturze poniżej 20 stopni (a dlaczego to dobra temperatura do snu, pisałam TUTAJ) jest po prostu zimno. Tak, Tobie może być zimno, ale Twojemu dziecku już niekoniecznie.

Ludzie różnią się między sobą warunkami, które uznają za komfort termiczny. Są tacy, którzy w zimie śpią nago, a są tacy, którzy nawet w sierpniu muszą mieć piżamę z długimi spodniami i skarpetki. Twoje dziecko może mieć INNE preferencje temperaturowe niż Ty i być może rozkopując się lub uparcie walcząc o nieprzykrywanie próbuje je wyrazić.

artykuł opisujący taką sytuację TUTAJ).

Podsumowując: są dzieci, które przykrywane budzą się częściej niż gdyby dać im spokój z kołdrami i kocami (przetestowane na wielu maluchach).

 

Co zatem zamiast kołdry?

Najbezpieczniejsze i najwygodniejsze są śpiworki, najlepiej z zamkiem błyskawicznym na dole. Można wtedy przewinąć malucha w nocy bez zdejmowania śpiworka.

Dla starszych dzieci ideałem są śpiworki z otworem na nogi i dłuższą zakładką na dole, które umożliwiają regulację temperatury bosymi stopami. Niektórzy rodzice zakładają klasyczny śpiworek i rozpinają go na dole, by młodzież miała więcej przestrzeni do poruszania się i większy przepływ powietrza.

http://www.slumbersac.co.uk/baby-sleeping-bags-with-feet/

Zasady dobierania śpiworka i piżamy w zależności od temperatury, znajdziesz na poniższej grafice (TOG oznacza grubość śpiworka, im wyższa, tym cieplejszy. Niestety nie na wszystkich śpiworkach znajdziesz tę informację):

Osobiście przerobiłam kilka różnych śpiworków, z czystym sumieniem mogę polecić na początku śpiworek Ty i My (klik!) oraz z H&M, a potem droższy, ale niezniszczalny Grobag (mieliśmy dwa różne rozmiary i różne grubości  – taki zimowy dla młodszych niemowląt, taki zimowy powyżej pół roku i taki na lato dla dzieci powyżej 6 miesięcy). Aktualnie, moja niemal trzylatka śpi w bawełnianym śpiworku z Lidla.

Są też dzieci, zwłaszcza starsze, które nie dają się włożyć w śpiworek, bo zagraża on ich autonomii i wolności wierzgania kończynami. Wtedy ubieranie na cebulkę, w dwie warstwy (np. body z krótkim rękawem i na to pajac albo body z długim rękawem plus półśpiochy plus bluzka) albo inwestycja w piżamę z wełny merynosa wydaje się być dobrym rozwiązaniem (wełna dobrze izoluje ciepło, jednocześnie odprowadzając wilgoć, gdybyśmy się spocili). I zaufaj mi: jeśli przez dwie noce się nie przeziębiło, to znaczy, że NA PEWNO nie jest mu za zimno 😉

Miłego eksperymentowania z odkrywaniem dzieci!

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!