Sen dziecka a DHA – jaki suplement wybrać?

Sen dziecka a DHA – jaki suplement wybrać?

Dzieci, które spożywają odpowiednią ilość DHA, śpią średnio o 58 minut dłużej i rzadziej wybudzają się w nocy [1]. Tymczasem polskie dzieci spożywają 20 razy MNIEJ kwasów DHA niż powinny (w wieku 1–3 lata spożycie wynosi przeciętnie 10 mg dziennie, a zalecane jest 150-200 mg/dobę) [2].

Zwykle dieta nasza i naszych dzieci jest uboga w ten składnik, a szkoda, bo DHA nie tylko promuje bardziej dojrzałe wzorce snu już od pierwszego dnia życia, ale także pomaga zachować odporność i działa przeciwzapalnie! Więcej na temat wpływu DHA na sen napisałam w obszernym artykule TUTAJ.

DHA można sobie dostarczać, zjadając tłuste ryby morskie lub algi albo poprzez suplementację. W źródłach roślinnych (np. oleju lnianym) znajdziemy inny kwas z grupy omega-3 – ALA – ale, niestety, przekształca się on w kwas DHA wyłącznie w kilku procentach [3]. Nie można więc uznać, że zbilansowana dieta roślinna zaspokoi zapotrzebowanie na ten składnik.

Jeśli dziecko jest karmione wyłącznie piersią, otrzymuje kwas DHA z mlekiem mamy, o ile oczywiście ona sama spożywa żywność w niego bogatą lub suplementuje. Jeśli maluch ma już wprowadzone pokarmy stałe, można zakładać, że ma odpowiednią ilość tego składnika, jeśli zjada 1-2 porcje tłustej ryby tygodniowo. Wielkość porcji to rozłożona dłoń dziecka bez palców (czyli ten środek dłoni).

A co jeśli nie zjada? Polskie rekomendacje podają następująco:
  • Kobiety w ciąży i karmiące piersią – suplementacja min. 200 mg DHA/dobę, w przypadku małego spożycia ryb należy uwzględnić suplementację wyższą, np. 400–600 mg DHA/dobę. Wykazano bezpieczeństwo wyższych dawek – do 1 g DHA/dobę.
  • Niemowlęta – do końca 6 m.ż. suplementacja wyłącznie, jeśli dziecko karmione jest sztucznie mieszanką nie zawierającą kwasów omega-3. Po 7 m.ż. 1-2 porcje tłustej ryby tygodniowo, ew. suplementacja DHA.
  • Dzieci 1-3 r.ż. – 1-2 porcje tłustej ryby tygodniowo lub suplementacja DHA w ilości ok. 150–200 mg/dobę.
  • Dzieci powyżej 3 r.ż. – 1-2 porcje (ok. 130 g/porcję) tłustych ryb tygodniowo lub suplementacja DHA około 250 mg/dobę [4].

W brytyjskich badaniach dotyczących snu i uczenia się dawką uważaną za bezpieczną i stosowaną u zdrowych dzieci powyżej 7 r.ż., które jedzą ryby rzadziej niż 2 razy w tygodniu, jest 600 mg DHA/dobę [5].

Jakie DHA dla dziecka wybrać?

Ponieważ ciągle jestem przez Was pytana, jaki suplement z DHA powinniście podawać swojemu dziecku, zrobiłam przegląd dostępnych na polskim rynku preparatów. Wszystkie z nich mogą być spożywane przez mamy karmiące piersią oraz kobiety spodziewające się dziecka.

W tabeli znajdziecie preparaty zawierające wyłącznie DHA lub DHA wraz z witaminą D3 (którą w naszej szerokości geograficznej również suplementujemy dzieciom przez cały rok do końca 1 r.ż., a po skończeniu roczku od września od kwietnia lub przez cały rok [6]).

Nie brałam pod uwagę suplementów z dodatkiem innych witamin i składników mineralnych (powinny być dobierane indywidualnie przez lekarza według zaleceń) ani suplementów, w których zawartość DHA dla dobowej dawki była znacząco niższa niż oficjalne rekomendacje. Skupiłam się na produktach dla dzieci, które jeszcze nie potrafią przełykać kapsułek, a więc w formie płynu lub żelków.

Producenci suplementów z ryb deklarują, że ich preparaty są oczyszczone z metali ciężkich i toksyn, które mogą kumulować niektóre gatunki morskie. Dowodzą tego też badania niektórych tranów, przeprowadzone przez  Instytut Jakości Jagiellońskiego Centrum Innowacji [7]. Uważa się, że najbezpieczniejszym źródłem DHA są algi (ponieważ są wolne od zanieczyszczeń) oraz ryby pływające dziko (a nie hodowlane). Wśród ryb (a więc i olejów rybnych) za bezpieczniejsze uznaje się: sardelę, śledzia, szprotkę, makrelę atlantycką, węgorza i sardynkę.

Pod tabelą podsumowałam najlepsze – moim zdaniem – propozycje dla konkretnych grup wiekowych.

Możesz sortować tabelę według ważnego dla Ciebie kryterium.

Możesz pobrać tabelę oraz ranking tranów wykonany przez Instytut Jakości JCI:

.
Konkretne propozycje

(brałam pod uwagę zawartość kwasów DHA w dziennej dawce oraz cenę miesięcznego stosowania):

Dla niemowlęcia między 0 a 6 m.ż., karmionego mieszanką mlekozastępczą, która nie ma w składzie DHA?
  • Jeśli chcesz mieć preparat 2 w 1 (DHA + odpowiednia dawka wit. D3): Bobik DHA KLIK! lub Omegamed Baby DHA+D KLIK!
Dla niemowlęcia między 0 a 6 m.ż. karmionego piersią?
  • Nie potrzeba suplementacji; wystarczy suplementacja mamy karmiącej piersią w dawce od 200 mg do 1000 mg dziennie.
Dla mamy w ciąży lub karmiącej piersią?
  • Jeśli chcesz kupić preparat tylko dla siebie, to polecam suplement z alg: Omegamed Pregna DHA KLIK!
  • Eksperci nie zróżnicowali rekomendacji, nie wiadomo więc, ile powinna przyjmować mama karmiąca dziecko 3-miesięczne, a ile karmiąca dwulatka. Można przyjąć za bezpieczną dawkę od 200 mg do 1000 mg DHA dziennie (zakłada się bowiem, że dwulatki piją objętościowo mniej mleka, więc dodatkowo powinny DHA przyjmować z pożywieniem/suplementować)
  • Jeśli Twoje dziecko ma powyżej 6 m.ż. i chcesz kupić preparat dla Was obojga: Bioaron Baby 6 m+ KLIK!
  • Jeśli chcesz zażywać preparat multiwitaminowy dla kobiet w ciąży lub karmiących, poradź się lekarza lub farmaceuty, czy i jakie witaminy i minerały powinnaś suplementować (np. ze względu na przestrzeganie diety eliminacyjnej).
  • Mamy weganki – informacje poniżej.
Dla niemowlęcia między 6 a 12 m.ż., które zjada mniej niż 2 porcje ryby morskie tygodniowo?
  • Jeśli chcesz mieć preparat 2 w 1 (DHA + odpowiednia dawka wit. D3), z kwasem pozyskiwanym z alg: Bioaron Baby 6 m+ KLIK!
  • Jeśli chcesz uzupełniać witaminę D3 dodatkowo, a zależy Ci na nieco większej dawce DHA: Bobik DHA KLIK! lub Omegamed Baby DHA+D KLIK!
Dla dziecka między 1 a 2 r.ż., które zjada mniej niż 2 porcje ryby morskie tygodniowo?
  • Dla dzieci między 1 a 2 r.ż. preparat 2 w 1 (DHA + odpowiednia dawka wit. D3), z kwasem pozyskiwanym z alg: Bioaron Baby 6 m+ KLIK!
  • Stosunkowo drogi, choć dobrej jakości (z dzikiego dorsza) jest płyn Childrens DHA  KLIK!
Dla dziecka między 2 a 3 r.ż., które zjada mniej niż 2 porcje ryby morskie tygodniowo?
  • Dzieci powyżej 2 r.ż. preparat  2 w 1 (DHA + odpowiednia dawka wit. D3): Bioaron Baby 24 m+ KLIK!
  • Jeśli chcesz podawać witaminę D3 dodatkowo: płyn Childrens DHA  KLIK!
Dla dziecka powyżej 3 r.ż., które zjada mniej niż 2 porcje ryby morskie tygodniowo?
  • Jeśli chcesz mieć preparat 2 w 1 (DHA + odpowiednia dawka wit. D3): Bioaron Baby 24 m+  KLIK!
  • Preparat DHA+ częściowa dawka wit. D3: Tran norweski Mollers KLIK!
  • Jeśli chcesz mieć sam suplement z DHA: żelki Childrens DHA KLIK!
Dla więcej niż jednego dziecka lub dla całej rodziny (preparat uniwersalny; zwróć uwagę na dawkowanie – kto powinien ile dostawać)?
  • jedno z dzieci młodsze niż 3 lata: płyn Childrens DHA  KLIK!
  • wszystkie dzieci powyżej 3 r.ż.: Tran norweski Mollers KLIK! 
Dla wegan?

Jeśli jesteś weganką w ciąży, karmiącą piersią lub Twoje dziecko jest na diecie wegańskiej, możesz przyjmować suplementy oparte na DHA z alg i w roślinnej otoczce (bez żelatyny ani innych składników pochodzenia zwierzęcego):

Konsultacja merytoryczna: mgr farm. Magdalena Modzelewska

Niniejszy wpis nie zastępuje porady lekarskiej ani dietetycznej. Przed wprowadzeniem jakiejkolwiek suplementacji skonsultuj się z lekarzem.

Wpis zawiera linki afiliacyjne – jeśli z nich skorzystasz, nie zapłacisz więcej, a właściciel sklepu podzieli się ze mną drobną częścią swojego zysku. Będzie to dla mnie również znak, że ufasz moim rekomendacjom.

 

Chcesz wiedzieć, w jaki sposób dieta dziecka wpływa na to, jak wyglądają Wasze noce? Sprawdź szkolenie „Żywienie dziecka a sen".

Pełnia a bezsenność – fakt czy mit?

Pełnia a bezsenność – fakt czy mit?

Z uwagą, co mniej więcej 29,5 doby, śledzę komentarze na grupach poświęconych wymagającym dzieciom. Co 29,5 doby, bo tyle trwa czas od jednej do kolejnej pełni Księżyca. A w czasie pełni sporo małych dzieci podobno poważnie się zastanawia, czy nie zamienić się w wilkołaka… i nie śpi, przy okazji nie dając też spać rodzicom.

Nie mogłam więc zostawić tak ważkiego zagadnienia bez analizy badań i postanowiłam odpowiedzieć na dręczące wiele matek i ojców pytanie: czy naprawdę w czasie pełni dzieci gorzej śpią? Zresztą, nie tylko rodzice uważają, że istnieje związek faz Księżyca z zachowaniem i snem – o takiej korelacji przekonane jest ponad 40% kadry medycznej [1].

A jaka jest prawda?

(więcej…)

Usypianie dziecka – im bardziej Ci zależy, tym bardziej Ci nie wychodzi

Usypianie dziecka – im bardziej Ci zależy, tym bardziej Ci nie wychodzi

Nadchodzi wieczór, zbliża się pora, kiedy Twoje dziecko pójdzie spać. Zwykle zajmuje mu to nie więcej niż pół godziny, dlatego dajesz sobie odpowiedni bufor czasowy i rozpoczynasz wieczorny rytuał na godzinę przed rozpoczęciem ulubionego serialu. Masz 30 minut w zapasie, przecież zdążysz, prawda?

I AKURAT tego dnia, kiedy jest premiera nowego odcinka „Gry o tron” / „M jak miłość” / cokolwiek tam wieczorami oglądasz, AKURAT wtedy Twoje dziecko będzie zasypiało 3 razy dłużej niż zwykle. Czy ono robi to specjalnie? Czy zna na pamięć program telewizyjny i orientuje się w dniach tygodnia, mając zaledwie pół roku?

Inna sytuacja: następnego dnia masz ważne spotkanie, odwiedziny gości, rozmowę o pracę, coś, co wymaga bycia w miarę w dobrej formie psychofizycznej. Dziecko wybudza się w nocy, usypiasz je tak, jak zwykle, a ono „na złość” nie chce zasnąć. Płacze, denerwuje się, kręci.

Dlaczego mi to robisz, mały człowieku?

(więcej…)

Jak odciągać mleko i w czym je podawać dziecku karmionemu piersią?

Jak odciągać mleko i w czym je podawać dziecku karmionemu piersią?

Laktator z 1954 r. – fot. Willem van de Poll (ANEFO) – GaHetNa (Nationaal Archief NL), CC BY 4.0, Link

Jeśli mama karmi piersią i konieczne jest czasowe dokarmianie własnym mlekiem albo chce wyjść bez dziecka i zostawić mu swój pokarm, staje przed nie lada wyzwaniem: czy i jak odciągnąć mleko?

Dziecko, które ma rozszerzoną dietę i zjada chociaż jeden posiłek stały, a my nie wychodzimy na zbyt długo, może podczas naszej nieobecności zjeść po prostu warzywa i mięso albo kaszę na wodzie.

Sprawa się komplikuje, gdy dziecko ma mniej niż 6 miesięcy, więc jest karmione wyłącznie mlekiem mamy, ma problemy z przyjmowaniem stałych pokarmów albo też wychodzimy czy wyjeżdżamy na dłuższy czas. Albo chcemy zrobić sobie minizapasik na czarną godzinę w zamrażalniku. Z jakich trików warto skorzystać? Jak przechowywać mleko i w czym je podawać? Zapraszam do lektury:

(więcej…)

Dlaczego WSZYSTKIE dzieci przesypiają noc, a Twoje nie?

Dlaczego WSZYSTKIE dzieci przesypiają noc, a Twoje nie?

Kiedy w towarzystwie znajomych, na imprezie rodzinnej lub w niewłaściwych grupach/forach powie się głośno o nieprzesypiającym nocy – dajmy na to –  rocznym dziecku, zostaniemy zalani potokiem zdziwień i porad. Jak to? To Twój roczniak budzi się jeszcze w nocy?! Moje to już OD DAWNA śpi w swoim łóżku, we własnym pokoju i to bez pobudek, od 19 do 7 rano. Co więcej: głośno i wyraźnie mówi „Dobranoc, matulu” przed zamknięciem powiek. Musiałaś gdzieś popełnić błąd!

I tak od słowa do słowa, zaczynamy się zastanawiać, czy rzeczywiście to niespanie to nie jest przypadkiem naszą winą. W końcu WSZYSTKIE dzieci WSZYSTKICH naszych znajomych i nieznajomych przesypiają noc, a przynajmniej śpią znacznie lepiej niż nasze! Albo my jesteśmy kiepskimi rodzicami, albo z naszym maluchem jest coś nie tak…

A może prawda leży gdzie indziej?

 

1.Pamiętaj o Doktorze House’ie

Wszyscy kłamią.

Wszystkie opowieści o przesypiające całe noce dzieciach, które nie mieszkają w naszym domu, polecam dzielić na czworo. Ludzie kłamią, i to na potęgę, jeśli chodzi o sen własnego potomstwa. Z jakichś powodów w naszej kulturze niemowlę przesypiające całe noce bez budzenia rodziców zwykło się nazywać „aniołkiem”, a ten stan rzeczy uważać za dowód na kompetencje wychowawcze opiekunów.

Tymczasem jedna trzecia rodziców przyznała w ankiecie, że okłamuje swoich znajomych odnośnie nocnych zwyczajów swoich niemowlaków [1]. Matki i ojcowie będący pod presją idealnego rodzicielstwa, straszeni okropnymi konsekwencjami przerywanego wzorca snu u dzieci (bzdura) i zmęczeni wysłuchiwaniem porad rodem z lat 80. XX wieku (na czele z „daj mu butlę„), nie przyznają się innym, jak naprawdę śpią ich dzieci. Nie chcą być oceniani, nie chcą kolejnych wskazówek, które już przetestowali we wszelkich możliwych kombinacjach.

Po drugie, niektórzy chwalą się, że dziecko prawie przesypia noc, gdy maluch ma dwa lub trzy miesiące (a wtedy większość dzieci naprawdę nie najgorzej śpi), ale już nie wspominają o znacznym zwiększeniu się liczby pobudek po 4 m.ż. (artykuł o tym TUTAJ). Fama o bezproblemowym nocnie niemowlaku poszła w świat, nie będziemy tego przecież odkręcać, bo czym tu się chwalić 😛

A po trzecie – wierzę, że niektórzy nie kłamią celowo, ale naprawdę nie pamiętają, co się u nich dzieje w nocy. Zwłaszcza, jeśli to matki karmiące piersią i śpiące w jednym łóżku z maluchem. Kiedy stworzenie staje się niemal samoobsługowe, a piżama matki na tę samoobsługę pozwala, naprawdę można się nie zorientować, czy i ile tych pobudek dzisiaj było. Nie pytajcie też o nocne pobudki ojców – wiemy z badań, że przeciętnego mężczyznę, nawet ojca dzieciom, nie budzi płacz malucha [2]. Niektórzy nie słyszą pobudek dziecka, ponieważ śpi ono od urodzenia w innym pokoju. Z podobnego powodu za niskiej jakości uznaje się badania nad snem małych dzieci, podczas których liczba pobudek jest ustalana na podstawie prowadzonych przez rodziców dzienniczków, a nie obiektywnych urządzeń pomiarowych.

2.Ludzie mają różne definicje przespanej nocy

Nigdy nie zapomnę, jak zatrzęsłam się z oburzenia, gdy mój mąż publicznie opowiadał, że nasze dziecko, wówczas w wieku wczesnoniemowlęcym, przesypia noc (jeśli jakimś cudem to właśnie Ty Czytelniczko lub Czytelniku usłyszałeś to od niego, wybacz, bo nie wiedział, co czyni!). Jak to przesypia?! A te pięć karmień – to co to było Twoim zdaniem małżonku???

Otóż, według wcale nie tak małej grupy rodziców pobudka na napicie się mleka i ponowne zaśnięcie nie liczy się. Jeśliby dziecko płakało, trzeba byłoby je nosić, bujać – a to owszem. Ale tak? Nakarmione na półśpiocha to prawie jak przespana noc.  Jak zwykle punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a raczej leżenia (i posiadania funkcji karmiącej).

A tak zupełnie serio, to różnie różni ludzie definiują nie tylko „przesypianie”, ale też „noc”. Dla niektórych Twoich znajomych to będzie 8 godzin, dla innych 10, albo nawet 12 godzin. Według naukowców niemowlę przesypia noc, jeśli śpi bez budzenia rodziców przez… 5 (tak, tylko pięć!) godzin z rzędu, niekiedy o ściśle określonych porach, np. między północą a 5 rano [3]. Warto więc pamiętać o różnicach definicyjnych nie tylko w rozmowach ze znajomymi, ale także podczas czytania opracowań różnych badań naukowych.

3.Niektórzy rodzice prowadzą treningi samodzielnego zasypiania u swoich dzieci…

…i często się do tego nie przyznają, albo nie kojarzą, że to co robią, to właściwie trening snu.

Niektórzy tolerują krótszy lub dłuższy płacz dziecka przed samotnym zasypianiem w łóżeczku. Inni nigdy nie reagują na nawoływanie niemowlęcia od razu, tylko wstają do niego coraz później i później. Spora grupa rodziców od niemal pierwszej doby po porodzie opiekuje się dzieckiem według schematu Tracy Hogg (o tym, dlaczego to nie najlepszy pomysł, pisałam tutaj). Będą dzieci, których stan zdrowia i temperament sprawia, że poddają się tym metodom i faktycznie przestają komunikować, że się obudziły (bo to, że nadal się budzą, nawet na dłużej niż przed treningiem, wiemy z badań).

4….a niektórzy mają szczęście. I już.

Rodzice przeceniają swój wpływ na zachowanie dziecka. Czasem wydaje im się, że to właśnie dzięki konsekwentnie prowadzonym przez nich rytuałom, wybranej porze usypiania, planowi dnia czy diecie ich dziecko śpi tak dobrze. I jakkolwiek jestem ostatnią osobą, która by twierdziła, że powyższe czynniki nie mają żadnego związku ze snem, trzeba wiedzieć, że zwykle to po prostu łut szczęścia, że trafiło im się takie dziecko: czasem o łatwiejszym temperamencie, czasem potrzebujące mniej wsparcia rodzicielskiego w nocy, czasem ssące szybko i efektywnie, co w połączeniu z dużą pojemnością piersi u mamy daje efekt rzadszego odczuwania głodu.

Badania nad bliźniętami udowodniły, że na długość snu nocnego oraz jego konsolidację (czyli brak pobudek) mają wpływ przede wszystkim czynniki genetyczne [4]. Można więc oczywiście czasami wspomóc dziecko, czasami po prostu przestać mu tu i ówdzie przeszkadzać, ale na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Lekcją pokory bywa dla niektórych drugie, trzecie albo jeszcze kolejne dziecko. Okazuje się wtedy, ze robimy z nim dokładnie te same rzeczy, które robiliśmy z poprzednim maluchem i… nie działają. Bo to inne dziecko. Dość wspomnieć państwa Searsów, twórców pojęcia „Rodzicielstwo Bliskości”, którym dopiero czwarta pociecha, Hayden, pokazała, co oznacza rodzicielska jazda bez trzymanki (ona właśnie była inspiracją do stworzenia terminu High Need Baby).

Jedną z korzyści przychodzenia na warsztaty, grupy wsparcia i spotkania, które organizuję, jest poznanie ludzi, którzy „też tak mają”. Którzy mówią wprost, że ich dzieci się budzą w nocy, że są tym zmęczeni, że nie chcą wypłakiwać dziecka, ale chcą zobaczyć, czy i co jeszcze można zrobić bezprzemocowo.  Dla wielu zobaczenie, że są też inni rodzice z tej samej planety, to ogromna ulga.

I na koniec dwie króciutkie statystyki:

  • tylko 6% dwumiesięczniaków i 16% dziewięciomiesięczniaków przesypia średnio 11-godzinną noc bez sygnalizowania pobudki, we własnym łóżeczku [5];
  • a aż 93,2% karmionych piersią dzieci między 13 a 24 miesiącem życia nie przesypia jeszcze całej nocy [6].

Prawdopodobnie przy każdej Twojej nocnej pobudce razem z Tobą wstają setki matek i ojców ogarniających pobudkę ich dziecka. Czy jest Ci choć ociupinę lepiej?

 

Potrzebujesz sprawdzonych informacji o powodach pobudek Twojego dziecka oraz poznać sposoby na zaopiekowanie się nimi? Sprawdź szkolenie „Dlaczego dzieci się budzą?”.

Spowijanie – tak czy nie?

Spowijanie – tak czy nie?

Od wielu lat wśród technik opieki nad niemowlętami prym wiedzie spowijanie.  Jest stosowane już na oddziałach położniczych. Uznaje się je za remedium na kolki, częste pobudki i płacz. W Internecie znajdziemy setki modeli otulaczy i dedykowanych spowijaniu kocyków. Wielu nie zastanawia się nawet, CZY spowijać, PO CO i JAK, a raczej CZYM. Tymczasem warto podejmować decyzje świadomie i poza wymienianymi na setkach innych stron korzyściami z otulania, znać ryzyko wiążące się ze stosowaniem tej techniki:

Uwaga na spowijanie w pierwszych dniach po porodzie!

Jeśli zależy Ci na karmieniu piersią, spowijanie dziecka zaraz po narodzinach może (ale nie musi) w tym nieco namieszać.

Według badań w czwartej dobie po porodzie noworodki, które były spowijane, więcej traciły na wadze niż dzieci, które również rozdzielono z matką, ale nie były spowijane. Naukowcy sądzą, że dla niektórych noworodków uniemożliwienie swobodnych ruchów ciała jest dodatkowym stresorem, zwiększającym utratę masy ciała (i tu pojawia się też pytanie, czy jeśli krępowanie ruchów jest stresorem, to dzieci spowijane usypiają w spokoju czy raczej wyłączają się z powodu dyskomfortu). Otulanie zmniejsza też ilość interakcji dotykowych malucha z opiekunami, co może skutkować mniejszym wydzielaniem hormonu wzrostu u noworodka, a więc i większym spadkiem wagi [1].

Spowinięte po porodzie noworodki później inicjują pierwsze karmienie i ssą mniej efektywnie niż ich koledzy, którzy po przyjściu na świat zostali od razu umieszczeni w kontakcie skóra do skóry z mamą [2].

Szczególnie ważne są dwie pierwsze godziny po porodzie – jeśli tylko mama i dziecko są w dobrej formie, powinni ten czas spędzić ze sobą bez żadnej wierzchniej odzieży (mama – topless, a dziecko w samej pieluszce; oboje przykryci kocem). Okazuje się bowiem, że separowanie noworodka w tym wrażliwym okresie i spowijanie go może negatywnie wpłynąć na relację mama- dziecko, mierzoną nie tylko kilka dni po porodzie [3], a nawet rok później [4]! Nie oznacza to, oczywiście, że każda matka, której nie pozwolono na kontakt skóra-do-skóry po porodzie będzie niewrażliwa na potrzeby dziecka! Na szczęście nie 🙂 Ale warto się o ten kontakt upominać, bo mamy do niego prawo i jest on naprawdę bardzo ważny (i ponoć ogromnie przyjemny – piszę „ponoć”, bo sama nie miałam niestety okazji go doświadczyć).

Ze spowijania przy przystawianiu dziecka do piersi czasem rutynowo korzysta personel jeszcze na oddziale położniczym albo mamy niemowląt ze wzmożonym napięciem mięśniowym. Tymczasem bardzo często rozwiązaniem problemu noworodków uderzających rękami o biust matki jest zmiana pozycji z klasycznej na naturalną – wówczas instynkty niemowlaka ułatwiają mu znalezienie i uchwycenie piersi:

Można też spowinąć niespokojne dziecko na sam moment chwytania piersi, a gdy zaczyna już rytmicznie ssać, rozwinąć je 🙂

Co z rozwojem ruchowym spowijanych maluchów?

Badanie ponad 1100 mongolskich dzieci spowijanych od urodzenia do 7 miesiąca życia wykazało, że spowijanie nie ma żadnego wpływu na rozwój psychoruchowy dzieci między 11 a 17 miesiącem życia [5].

Natomiast fizjoterapeuci, z którymi na ten temat rozmawiałam, nie polecają spowijania jako rutynowej praktyki.

Paweł Zawitkowski, z którym mam przyjemność współpracować, podkreśla, że swobodny ruch i możliwość szybkiej zmiany pozycji zapewnia dziecku bezpieczeństwo. W przypadku nagłego cofania się treści żołądkowej do przełyku lub jakiegokolwiek innego zagrożenia, niemowlę musi mieć szansę  zareagować przekręceniem głowy i całego ciała na bok. Poza tym spowijanie może wpływać na regulację krążenia, oddychania czy napięcie mięśniowe dziecka.

Agnieszka Słoniowska, fizjoterapeutka NDT Bobath i terapeutka integracji sensorycznej jest zdania, że spowijanie utrudnia integrowanie się odruchu Moro – odruchu, który jest wywoływany przez nagły bodziec akustyczny, wizualny lub zmianę położenia ciała, a który powinien zaniknąć do około 4 miesiąca życia (według niektórych źródeł – do 6 m.ż.). Spowinięte niemowlę nie reaguje odruchowym rozłożeniem rączek, ale przez to dłużej uczy się różnicowania bodźców bezpiecznych od zagrażających, co może skutkować nadwrażliwością sensoryczną.

Wiem, że często reklamuje się spowijanie jako technikę, która przypomina dziecku okres życia łonowego, ale: 1) pozycja  w otulaczu znacznie różni się od tej embrionalnej (faktycznie bliższe jest jej raczej zachustowane dziecko); 2) spowinięte dziecko jest najczęściej odseparowane od rodzica w przeciwieństwie do płodu; 3) w brzuchu dziecko ma więcej możliwości ruchu (piszę to z pełną świadomością jako matka stworzenia, które w 36 tygodniu ciąży przekręciło się w ciągu jednego wieczoru z pozycji „na pupie” do pozycji „głową w dół”, ała).

Śmierć łóżeczkowa – kontrowersje

Naukowcy przez długi czas sprzeczali się, czy spowijanie zapobiega tzw. nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS), czy raczej zwiększa jej ryzyko. Obecnie Amerykańska Akademia Pediatrii na podstawie analizy badań stoi na stanowisku, że spowijanie nie zmniejsza ryzyka nagłej śmierci łóżeczkowej, a wręcz może to ryzyko zwiększać, jeśli otulone niemowlę przekręci się na brzuch [6, 7]. Z tego powodu należy zaprzestać spowijania dokładnie tego dnia, którego dziecko nauczy się przekręcać z pleców na brzuszek.

Uwaga na rodzaj otulacza i materiał, z którego jest zrobiony – ważne jest unikanie przegrzewania dziecka. Lepiej wybierać gotowe otulacze na zamek lub rzepy niż wykorzystywać w tym celu pieluszkę lub kocyk, ponieważ – jeśli się rozwiną – niemowlę może nakryć sobie nimi główkę, przegrzać lub nawet udusić.

Spowijanie a zdrowie

Badania w populacji chińskich i tureckich niemowląt dowiodły, że spowijane niemowlęta mają do 4 razy wyższe ryzyko zapadania na zapalenie płuc i inne infekcje górnych dróg oddechowych niż dzieci niespowijane [8]. Trzeba jednak wiedzieć, że w tych krajach niemowlęta spowija się znacznie ciaśniej niż na Zachodzie i na dłuższe okresy czasu. Prawdopodobnie wzrost zachorowań u badanych dzieci wiązał się właśnie z zaburzeniami oddychania spowodowanymi bardzo ciasnym otulaniem, a także niedoborem witaminy D, która nie była tam wówczas powszechnie suplementowana, a spowijane na cały dzień maluchy nie wytwarzały jej samodzielnie z udziałem światła słonecznego, ponieważ ich skóra była osłonięta materiałem [9].

W kontekście dysplazji stawu biodrowego międzynarodowe towarzystwa zajmujące się zdrowiem dzieci zwracają uwagę, aby spowinięte dziecko miało pełną ruchomość nóg we wszystkich stawach [10]. Innymi słowy – otulacze powinny być wystarczająco luźne na dole, aby dziecko mogło swobodnie fikać nóżkami we wszystkie strony. Instruktażowy filmik spowijania bezpiecznego dla bioder możesz obejrzeć poniżej:

Czy spowijane niemowlęta rzadziej się budzą?

Badania dotyczące snu spowijanych dzieci dają rozbieżne wyniki. Wydaje się jednak, że faktycznie wiele niemowląt po spowinięciu rzadziej się wybudza i dłużej śpi – co z jednej strony wydaje się być ulgą dla rodziców, ale z drugiej strony u wrażliwych niemowląt, obarczonych dodatkowymi czynnikami ryzyka, może być mechanizmem dodatkowo zwiększającym ryzyko tzw. nagłej śmierci łóżeczkowej (płytki sen i częste pobudki chronią niemowlęta przed SIDS) [11].

Czyli spowijać czy nie spowijać? Podsumowanie:

Warto być świadomym korzyści i zagrożeń płynących ze spowijania i nie traktować go jako czegoś, czego każde niemowlę potrzebuje, nie jako rutynowe postępowanie, ale raczej jako technikę awaryjną, używaną rozważnie i w bezpieczny sposób:

  • kontakt skóra do skóry w pierwszych godzinach po porodzie ma więcej zalet niż spowijanie;
  • nie spowijamy dzieci, które słabo ssą, rzadko budzą się w pierwszych dniach życia do karmienia, kiepsko przybierają na wadze lub mają jakiekolwiek inne problemy z karmieniem piersią;
  • warto dobrać bezpieczny otulacz – umożliwiający swobodny ruch nóg we wszystkich płaszczyznach, nierozwiązujący się, niezbyt ciasny i niezbyt ciepły;
  • należy przestać spowijać dziecko do snu, kiedy tylko zacznie się przekręcać na brzuch;
  • w łóżeczku spowiniętego niemowlaka nie powinny się znajdować żadne luźne materiały: kocyki, kołdry, poduszki, maskotki ani ochraniacze na szczebelki;
  • nie powinno się spowijać dziecka, które śpi w jednym łóżku z rodzicami, jak również dziecka chorego i gorączkującego [12].

Zdrowy rozsądek ponad wszystko 🙂

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!