Jak zostać Promotorem Karmienia Piersią? Opinia o kursie

Jak zostać Promotorem Karmienia Piersią? Opinia o kursie

Zakończyłam już zarówno część teoretyczną, jak i praktyczną kursu i zgodnie z Waszymi prośbami postanowiłam napisać kilka słów o tym, jak on wygląda. Muszę na początku zaznaczyć, że opisuję styczniową edycję kursu w 2017 – ma to znaczenie, bo program szkolenia ulega ciągłym modyfikacjom i niewykluczone, że kolejne grupy będą już miały nieco inne doświadczenia. (więcej…)

Uważaj, komu się zwierzasz?

Uważaj, komu się zwierzasz?

Opublikowałam na blogu niedawno tekst o rodzicach, którzy nie przyznają się pracownikom ochrony zdrowia i własnym znajomym do tego, że ich dziecko jeszcze nie przesypia nocy albo śpi z nimi w jednym łóżku. Pojawiło się kilka komentarzy osób, które nie rozumiały, dlaczego ludzie koloryzują akurat w tym temacie i podważały wiarygodność przytaczanej ankiety. Inne matki w ogóle nie były zdziwione tymi danymi, bo same okłamują lekarzy, rodzinę i koleżanki w sprawie współspania, liczby nocnych pobudek, długiego karmienia piersią itd. Nawet w „Księdze wymagającego dziecka” Searsów znalazłam swego czasu taką przestrogę, skierowaną do rodziców High Need Babies: „Uważaj komu się zwierzasz”. I, jakkolwiek w pełni rozumiem niechęć do ujawniania bliższym i dalszym osobom w otoczeniu swoich macierzyńskich trudności (bo sama czasem nie mam ochoty wdawać się w szczegóły), zaczęłam się zastanawiać, czy w ten sposób nie strzelamy sobie same w stopę. (więcej…)

Kituś-bajduś, czyli jak rodzice kłamią na temat snu swoich dzieci

Kituś-bajduś, czyli jak rodzice kłamią na temat snu swoich dzieci

Pisałam już kiedyś o tym, że nasza pamięć jest niedoskonała i niejednokrotnie z pełnym przekonaniem opowiadamy innym o zdarzeniach, które nie wyglądały dokładnie tak, jak to przedstawiamy. Złośliwi mówią, że to domena teściowych, których dzieci „same spały, wszystko jadły i sikały na nocnik grubo przed pierwszymi urodzinami”. Kto nie wie, dlaczego kiedyś młodzież była lepsza, czyta tutaj. Powszechne mijanie się z prawdą na temat zachowania swoich maluchów nie wynika jednak tylko z właściwości ludzkiej pamięci.

Podczas przygotowywania warsztatów na temat High Need Babies szukałam danych dotyczących tego, jak duży odsetek rodziców okłamuje otoczenie odnośnie snu ich dziecka. Jak myślisz, (1) ilu rodziców nie przyznaje się pracownikom ochrony zdrowia, że śpi w jednym łóżku z dzieckiem? oraz (2) ilu oszukuje znajomych, że ich niemowlę już przesypia całą noc?

Z ankiety przeprowadzonej na ponad 600 brytyjskich rodzicach wynika, że 46% osób śpiących z dzieckiem w jednym łóżku okłamuje lekarzy, pielęgniarki i inne osoby sprawujące opiekę nad niemowlęciem, że sypia ono we własnym łóżeczku [1].

Dlaczego tak się dzieje? W krajach anglosaskich z ust ekspertów medycznych i szeregowych pracowników przychodni płynie silny przekaz, że współspanie z niemowlęciem jest dla niego niebezpieczne (o tym, dlaczego to nie jest prawdą, pisałam już tu i tu). Rodzice boją się reakcji służb medycznych i bycia oskarżonym o brak odpowiedzialności i szafowanie życiem własnego dziecka. Zamiast uzyskać rzetelne informacje na temat bezpiecznego dzielenia łóżka z maluchem, rodzice ukrywają ten fakt przed osobami, które mogłyby służyć wiedzą opartą o dowody naukowe. Na szczęście ten temat niedawno podjął brytyjski oddział UNICEFU, uczulając profesjonalistów na to, że straszenie zamiast dostarczania wiedzy o dobrych praktykach w rzeczywistości bardziej naraża życie niemowląt [2].

A co z rodzicami, których dzieci budzą się, jak na dzieci przystało, a oni wciskają znajomym kit, że „moje to już przesypia całe nocki, zasypia o 19, a wstaje po ósmej„? Według najostrożniejszych badań takich zawodników oszukujących znajomych odnośnie wzorca snu swoich dzieci jest co najmniej jedna trzecia [3].

Sądzę, że liczba przesypiających noc dzieci jest i tak zawyżona, ponieważ wiele kobiet, zwłaszcza karmiących piersią i śpiących z niemowlęciem w jednym łóżku, nie rejestruje liczby pobudek i nie ocenia snu swojego dziecka jako problematycznego. Niedawno jedna z mam powiedziała mi:

– Moja półroczna córka pasuje do opisu High Need Baby poza jednym punktem: dobrze śpi.
– Co to znaczy? Nie budzi się już w nocy?- drążyłam.
– Nie no, budzi się co godzinę -półtorej na karmienie, je na leżąco i zasypia.

Ta mama miała po prostu tolerancyjną definicję dobrego snu, z którą wielu by się nie zgodziło 😉

Żyjemy w czasach, w których wielu ludzi wstydzi się powiedzieć, że ich potomstwo nie przesypia nocy i że są z tego powodu wykończeni. Z jakichś powodów zachodnie społeczeństwo zaczęło uważać, że to czy Twoje dziecko samodzielnie zasypia we własnym łóżeczku i czy nie potrzebuje nocnych karmień lub innej pomocy dorosłego podczas pobudek, świadczy o jakości Twojego rodzicielstwa. Że dobra matka jest skuteczna we wpływaniu na wzorzec snu swojego malucha. Że jeśli roczne dziecko budzi się kilkukrotnie w nocy, nie jest zainteresowane własnym łóżkiem, jeśli potrzebuje nocnych karmień albo bujania na rękach, to jest to wina rodzica. Że nie zrobił „czegoś” (a tym „czymś” są zwykle mniej lub bardziej przemocowe propozycje wymuszania samodzielności, treningi zasypiania itp.), żeby jego dziecko wreszcie spało „jak trzeba” (a to „jak trzeba” oznacza zwykle we własnym pokoju, bez kontaktu fizycznego z rodzicem podczas zasypiania oraz w czasie nocnych pobudek).

Ignoruje się przy tym wszystkim fakt, że badania nad bliźniętami wyraźnie pokazują, że na długość snu nocnego oraz jego konsolidację (czyli brak pobudek) mają wpływ przede wszystkim czynniki genetyczne [4]. Rodzice do pewnego stopnia mogą wspomóc dziecko w utrzymaniu prawidłowego rytmu okołodobowego (wskazówki np. tu, tu i tu), eksperymentować z pidżamą (klik), zadbać o dietę (klik), rozważyć suplementację DHA (klik), wprowadzić aromaterapię (klik) itd., ale nie przeskoczą wewnętrznego programu, według którego rozwija się ich maluch.

Wnioski? Po pierwsze, warto dzielić przez trzy opowieści rodziny i znajomych o dzieciach przesypiających noce od urodzenia. Po drugie, nie daj się wkręcić w to, że za słabo się starasz, że popełniasz błąd, że wzorzec snu Twojego dziecka jest całkowicie pod Twoją kontrolą i potrzebujesz tylko konsekwencji. To, jak często maluch się budzi i w jaki sposób zasypia w żaden sposób nie świadczy o Twoim rodzicielstwie. Mówmy głośno o tym, że dzieci mają prawo budzić się w nocy, że to zdrowe i normalne. Mówmy o tym, że matki potrzebują wsparcia innych dorosłych, że opieka nad maluchem bywa wyczerpująca – wyjdźmy wreszcie poza nierealistyczny obraz rodzicielstwa, który króluje w mediach i który nie pozwala kobietom szczerze rozmawiać ze swoimi znajomymi i szukać pomocy. Zapewniam – wiele kobiet nam za to podziękuje, mówiąc: „lepiej mi, bo myślałam, że tylko ja tak mam…”

 

Masz dość słuchania sprzecznych rad dotyczących snu dzieci? Sprawdź szkolenie „Fakty i mity o śnie dziecka".

Czy zalecenia tworzą eksperci, którzy nie mają dzieci?

Czy zalecenia tworzą eksperci, którzy nie mają dzieci?

Na hasło „zalecenia ekspertów” część matek staje na baczność, ściśle trzymając się wszystkich rekomendacji. Inne kierują się doświadczeniami własnymi („A moja mama to dawała mi rosół, gdy skończyłam miesiąc i żyję!!!„), wzorcami z otoczenia czy opiniami innych matek z facebookowych grup, całkowicie lekceważąc oficjalne dokumenty. I trudno się dziwić, skoro duża część zaleceń po nawet pobieżnej analizie jest co najmniej kontrowersyjna. Dość wspomnieć istotne różnice między opiniami polskich [1] i amerykańskich ekspertów [2] odnośnie pobierania krwi pępowinowej czy zmieniające się trzykrotnie w ciągu roku rekomendacje dotyczące suplementacji witaminy K (więcej na ten temat w Kwartalniku Laktacyjnym). Zdecydowana większość rodziców jest gdzieś po środku, filtrując sugestie specjalistów przez potrzeby własnej rodziny i zdrowy rozsądek.

Jestem ostatnią osobą, która rozpisywałaby się na temat teorii spiskowych. Powiązania finansowe ekspertów, wydających rozmaite zalecenia, z producentami żywności, leków czy innymi firmami działającymi w branży medycznej są niestety faktem (póki co nie jest standardem w polskich czasopismach umieszczanie takich informacji, ale poszperałam trochę i ciekawych odsyłam na przykład na pierwszą stronę tego artykułu, malutką czcionką, pod hasłem „konflikt interesu”). Czy i jaki wpływ na podejmowanie decyzji mogą mieć takie współprace, pisałam już tutaj.

To, co dziś chciałabym podkreślić brzmi jak totalny truizm, ale… eksperci to też ludzie, i jak wszyscy ludzie mają swoje prywatne poglądy i uprzedzenia. Wyrastali w pewnej kulturze, byli w jakiś sposób wychowywani i sami wychowywali swoje dzieci kierując się określonymi wartościami. Obracając się w swoim kręgu rodzinno-towarzyskim, są otoczeni pewnymi wzorcami, które torują ich sposób myślenia i interpretowania faktów.

Co więcej, na rekomendacje mają wpływ nie tylko wiedza i opinie naukowców, ale także aktualna sytuacja społeczna, polityczna czy gospodarcza kraju – co dobrze widać w przypadku zaleceń amerykańskich (o czym za chwilę).

W sytuacji idealnej liczba osób tworzących medyczne rekomendacje powinna być duża, a sami członkowie zespołu musieliby dowieść swojej niezależności od podmiotów komercyjnych. Pochodziliby z różnych środowisk, reprezentowaliby obie płcie, różne rasy, kultury i systemy wartości, aby móc wypracować stanowisko uwzględniające możliwie szeroki zakres społeczeństwa. Tak się jednak zwykle nie dzieje.

Przejdźmy zatem do przykładów:

Amerykańska Akademia Pediatrii i zalecenia dotyczące zapobiegania śmierci łóżeczkowej [3]

W listopadzie 2016 roku pojawiła się aktualizacja rekomendacji AAP dotyczących bezpiecznego snu niemowląt. Większość zaleceń jest silnie ugruntowana w wynikach badań i nie budzi kontrowersji w środowisku naukowym, jak np. ochronna rola karmienia piersią czy zakaz układania niemowląt na brzuchu w porze snu.

Największe dyskusje budzi natomiast zakaz spania z dzieckiem w jednym łóżku. Metaanaliza, która stanowiła podstawę stworzenia zalecenia AAP o unikaniu współspania z niemowlakiem [4], została przez niektórych ekspertów z dziedziny snu poddana merytorycznej krytyce [5]. AAP zignorowała jednocześnie wyniki badań dowodzących, że przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa spanie z niemowlakiem w jednym łóżku nie tylko nie zwiększa ryzyka śmierci łóżeczkowej [6, grafika podsumowująca wyniki analizy TUTAJ], ale powyżej 3 miesiąca życia nawet zmniejsza to ryzyko [7].

Współspanie jest przez wielu uważane za biologiczną normę – badający od lat zjawisko cosleepingu profesor James McKenna pisze nawet: „Nie ma czegoś takiego jak niemowlęcy sen, nie ma czegoś takiego jak karmienie piersią; jest tylko PIERSIOSPANIE (breastsleeping)” [8].

Nie kładźcie się spać z niemowlakiem w jednym łóżku, pisze AAP. A co jeśli przyśniemy przy trzecim karmieniu? Amerykańscy eksperci mają dla nas proste rozwiązanie, voila:

Jeśli rodzic zaśnie podczas karmienia dziecka w swoim łóżku, to, gdy tylko się obudzi, powinien odłożyć niemowlę do jego własnego łóżeczka.

Powodzenia.

Rozumiem ideę, ale czy osoby, które to pisały naprawdę mają dzieci? Serio, sprawdzałam, czy autorzy zaleceń AAP to przypadkiem nie samotni mężczyźni (nie, większość to kobiety, ale nie wiem czy matki). Może jakimś zbiegiem okoliczności trafiły im się niemowlaki, które można w środku nocy przekładać dowolną liczbę razy między łóżkami bez wybudzania ze snu, ale to chyba wyjątki. Im młodsze niemowlę, tym więcej czasu spędza w fazie snu aktywnego, a więc tym łatwiej je obudzić, nawet głośniejszym przełknięciem śliny, a co dopiero odkładaniem od piersi do wychłodzonego łóżeczka. Umówmy się – matki nie marzą o niczym innym niż ponowne usypianie rozpłakanego bobasa, gdy własnymi manewrami obudziły go dziesiąty raz tej nocy.

Podobnie ma się rzecz z zakazem spania w chuście i nosidełku – ręka do góry czyje dziecko w ogóle by nie drzemało, gdyby nie chusta?

StockSnap_NF4XIY33QX

Tymczasem eksperci z UNICEF UK [9] chyba mieli kontakt z normalnymi niemowlakami, bo w opublikowanych przez nich materiałach dla pracowników ochrony zdrowia piszą wprost:

mówienie rodzicom, aby nigdy nie spali w łóżku z dzieckiem (…) niestety nie jest bezpiecznym podejściem. Może ono być bardziej ryzykowne dla dzieci

UNICEF UK zaleca edukowanie rodziców w zakresie bezpiecznego współspania zamiast kategorycznych zakazów i straszenia. Można? Można!

Inne podejście ekspertów można zapewne tłumaczyć różnicami kulturowymi.  Amerykanie są najbardziej otyłym społeczeństwem na świecie [10], a ekstremalna otyłość jest przeciwwskazaniem do spania na jednym materacu z niemowlęciem [11]. Stany Zjednoczone są jednym z czterech państw na świecie (a jedynym rozwiniętym), w których  państwo nie oferuje ani jednego dnia płatnego urlopu macierzyńskiego [12]. Jeśli więc matki z przyczyn ekonomicznych zaraz po połogu wracają choćby na część etatu, to siłą rzeczy poziom ich zmęczenia jest nieporównywalny ze zmęczeniem matek pozostających w domu. Pytanie tylko, czy nie lepiej zapobiegać przemęczeniu poprzez edukowanie rodziców, jak proponuje UNICEF, zamiast narażać dzieci, z którymi matki usypiają podczas karmień w niebezpiecznych miejscach jak fotel lub są wbrew fizjologii „trenowane” do przesypiania nocy.

Swoją drogą wyobrażasz sobie, jakie zalecenia odnośnie bezpiecznego snu napisaliby eksperci ze społeczeństw tradycyjnych? Usiadłoby kilkanaścioro doświadczonych matek i ojców: tacy, którzy mieli jedno dziecko, tacy którzy mieli bliźnięta i tacy, którzy mieli tych dzieci na przykład pięcioro. Z dużą i małą różnicą wieku. Zdrowych i niepełnosprawnych. Wymagających i o łatwym temperamencie. Do tego jakiś miejscowy szaman, zielarka, akuszerka, kilka babć i dziadków. I powstałby taki dokument:

Zabraniamy odkładania dziecka do snu w osobnym pomieszczeniu, żeby uniknąć pożarcia przez drapieżniki oraz obudzenia połowy wioski płaczem w środku nocy. Zalecamy noszenie w chuście, żeby nie utrudniać życia grupie szukającej pożywienia, „bo dziecku chce się spać i trzeba je odłożyć na plecki”. Temu, kto bez potrzeby obudzi matkę śpiącą z niemowlakiem, grozi klątwa…

Pofantazjowałam, ale czas już wracać na nasze poletko.

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Polskie zasady żywienia zdrowych niemowląt [13] oraz dzieci w wieku 13-36 miesięcy [14]

Nie będę szerzej omawiać skandalicznego schematu (tabelki) rozszerzania diety, sugerującego, że w 5 m.ż. wszystkie niemowlęta powinny otrzymywać posiłki stałe. Wprowadza on w błąd osoby, które nie przeczytały uważnie tekstu zaleceń, gdzie czarno na białym napisano: „Celem, do którego należy dążyć w żywieniu niemowląt, jest wyłączne karmienie piersią przez pierwszych 6 miesięcy życia„.

Skupię się wyłącznie na liczbie karmień umieszczonej w tabelce, która świadczy o tym, że autorzy rekomendacji albo są mentalnie jeszcze w PRLu, albo nigdy nie spędzili dłużej niż trzy godziny w towarzystwie niemowlaka, albo… właśnie nie wiem, jak można inaczej wyjaśnić poniższy zapis:

Liczba posiłków (mleka matki lub mieszanki):

  • w 1 miesiącu życia – 7 posiłków na dobę;
  • między 2 a 4 miesiącem życia – 6 posiłków;
  • a w 5-6 miesiącu życia –  5 posiłków na dobę.

Ludzie kochani! Widział ktoś zdrowego noworodka karmionego piersią 7 razy na dobę? MINIMALNA liczba karmień w pierwszych tygodniach życia to osiem [15], a realnie zdarza się ich nawet ze dwa razy tyle, zwłaszcza jeśli dziecko nie dostało smoczka i realizuje potrzebę ssania na piersiach mamy. Obecnie specjaliści skłaniają się ku temu, żeby także niemowlęta karmione butelką (z mlekiem mamy czy mieszanką) były karmione na żądanie [16, 17] i nie znam żadnego, które w wieku 2 miesięcy jadłoby tylko 6 razy na dobę, było zdrowe, dobrze przybierało i świetnie się rozwijało (może i takie istnieją, ale to raczej znikomy procent).

W styczniu 2016 w stanowisku dotyczącym karmienia piersią [18] autorstwa czworga ekspertów, którzy współtworzyli powyższe „Zasady żywienia…”, pod schematem znalazło się „sprostowanie” –  gwiazdka z informacją:

Orientacyjna liczba posiłków u niemowląt karmionych sztucznie; u niemowląt karmionych naturalnie dopuszczalna jest większa liczba posiłków wynikająca z przystawiania dziecka do piersi.

O tym, że i niemowlęta karmione mieszanką powinny jeść mleko częściej niż 5 razy na dobę w 5 miesiącu życia już napisałam. Ale dlaczego w schemacie to żywienie sztuczne jest punktem odniesienia? Karmienie piersią jest najlepszym sposobem żywienia niemowląt i, jeśli chcemy tworzyć wspólny schemat dla dzieci karmionych mlekiem mamy i mieszanką, to właśnie karmienie piersią powinno stanowić punkt odniesienia i być wzorcem umieszczanym w tabelach, nie na odwrót!

Zakaz podawania w pierwszym roku życia miodu czy grzybów leśnych nie budzi wątpliwości. Ciekawostką jest natomiast sprawa np. podrobów – polscy eksperci, bez żadnych wyjaśnień, zabraniają ich podawania do 3 r.ż. Tymczasem w Wielkiej Brytanii wątróbkę, nie częściej niż raz w tygodniu, można serwować niemowlakom już po 6 m.ż. [19]. Szerzej o tym, że o kolejności wprowadzania produktów uzupełniających decyduje bardziej tradycja niż dane naukowe, opowiadała mi dietetyk Zuzanna Wędołowska w wywiadzie na temat metody Bobas Lubi Wybór.

A co z zaleceniami żywieniowymi dla dzieci w wieku od roku do trzech lat? Na przykład, ile nabiału powinno jeść dwuletnie dziecko, które, jak WHO przykazało, jest nadal karmione piersią? Tyle samo, co dzieci, które już mleka mamy nie piją czy mniej?

Z samych zaleceń się tego nie dowiedziałam, ponieważ znajdują się tam tylko normy zapotrzebowania na konkretne składniki odżywcze, jak białko, wapń czy witamina D. Szukałam więc dalej. W „Poradniku żywienia dziecka w wieku od 1. do 3. roku życia” [20] stworzonym na bazie rekomendacji ekspertów, a firmowanym przez Instytut Matki i Dziecka oraz producenta mieszanki mlekozastępczej (sic!), przeczytałam, że:

  • owszem, po roku warto karmić dziecko piersią (s. 19), ale…
  • „Ważnym elementem diety dzieci do 3. roku życia jest nadal mleko modyfikowane typu Junior”(s. 26; bez komentarza).

O tym, czy i ile mleka krowiego, sera, twarogu podawać dziecku 13-, 16- czy 20-miesięcznemu, które ssie pierś na przykład trzy razy w dzień i cztery razy w nocy, twórcy poradnika już nie piszą. Jak mogliby pisać, skoro wśród „Najczęstszych błędów w żywieniu dzieci” umieszczają (s.67):

utrzymywanie karmień nocnych powyżej pierwszego roku życia

Co za szczęściarze! Wszyscy mieli dzieci, które albo grzecznie przestały się budzić po pierwszym roku życia, albo budziły się, ale wystarczała im woda w kubeczku. Uprzedzam komentarze, że nocne posiłki psują zęby – mleko kobiece ma niski potencjał próchnicotwórczy [21] i nie istnieją rutynowe przeciwwskazania do nocnych karmień [22].

Żebym tylko została dobrze zrozumiana – nie uważam, że wszystkie zalecenia należy wyrzucić do kosza i noworodkom dawać rosół, wkładać niemowlakom czapeczki do spania, a dwulatkom pozwalać jeść tyle słodyczy, ile tylko zapragną. Chcę tylko zwrócić Twoją uwagę na to, że eksperci czasem opierają się na własnych przekonaniach bardziej niż na solidnych podstawach naukowych, czasem dokonują nadmiernych uogólnień, a czasem, w dobrej wierze, po prostu odlatują ze swoimi nakazami i zakazami daleeeko, do świata idealnego, nie proponując żadnych sensownych alternatyw dla rodzin żyjących tu i teraz.

Jak więc się w tym wszystkim odnaleźć? Przychodzą mi na myśl cztery rzeczy:

    1. Zdać się na zdrowy rozsądek (ale co z wiedzą, która nie jest zdroworozsądkowa, na przykład możliwość zatrucia się przez niemowlę miodem skażonym botuliną?);
    2. Samodzielnie pytać, porównywać i szukać informacji (tylko kto by miał na to wszystko czas…);
    3. Czytać blogi, do których rzetelności jest się przekonanym (polecam się:);

ale przede wszystkim:

4. Znaleźć lekarza, któremu się ufa, który jest na bieżąco z najnowszymi zaleceniami (całym tekstem, nie ze streszczeniami lub – jak sama widzisz – mylącymi tabelkami) i który potrafi przedyskutować je z Tobą, uwzględniając potrzeby Twojej indywidualnej rodziny.

A jeśli masz dziecko jak z reklamy, tfu, jak z zaleceń ekspertów, czyli: od urodzenia przesypiające całe noce we własnym łóżeczku bez jedzenia i karmione za dnia nie częściej niż co 3 godziny, to błagam, podaj mi liczby na najbliższe losowanie totolotka. Z Twoim szczęściem będę mieć wreszcie szanse na miliony 😀

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

10 najpopularniejszych wpisów 2016 roku na Wymagajace.pl

10 najpopularniejszych wpisów 2016 roku na Wymagajace.pl

W czerwcu 2016 urodziło się moje drugie dziecko – Wymagające czasu, uwagi, energii, ale także dające mnóstwo satysfakcji, otwierające kolejne możliwości, wzbogacające życie. Czyli blog, na którym właśnie jesteś. Przez zaledwie pół roku napisałam ponad 60 merytorycznych wpisów, które przeczytano ponad 60 000 razy – dla mnie to gigantyczny sukces, za który dziękuję również Tobie 🙂

Dla osób, które nie są z moim blogiem od samego początku (w końcu nie każdy jest moją mamą, która jest najwierniejszą fanką mojej twórczości – nie tylko czyta wszystkie artykuły, ale też analizuje komentarze, fotki na Instagramie i polubienia na FB – Mamo, kocham Cię :* ), przygotowałam listę 10 najczęściej czytanych wpisów w 2016. Ich popularność często zależała od podlinkowania ich przez wpływowych blogerów lub strony o dużym zasięgu, ale czasem wynikała z podjęcia mało znanego tematu.

Zapraszam na TOP 10 (uszeregowanej od najmniej do najbardziej popularnych):

(więcej…)

Porodówka czy supermarket? O marketingu, którego nie zauważasz

Porodówka czy supermarket? O marketingu, którego nie zauważasz

 

W zaawansowanej ciąży przyjeżdżasz obejrzeć szpital, w którym chciałabyś urodzić. Albo po prostu z pierwszymi skurczami trafiasz na porodówkę.

Od samego wejścia na oddział zostajesz zasypana folderami reklamowymi – mleko modyfikowane firmy X najlepiej rozwija wzrok, smoczek marki Y nie zaburza odruchu ssania, krem do pośladków od Z pozostawia dolną część pleców jedwabiście gładką. Każdy spotykany na korytarzu pracownik szpitala, wszyscy lekarze, położne i pielęgniarki wręczają Ci kolejne ulotki i naklejki. Niektórzy nawet kilkukrotnie. Na jednych znajduje się tylko logo, na innych rysunek maskotki lub motto firmy.

Zwiedzasz trakt porodowy i sale, w których mamy przebywają z noworodkami. Każdy pokój w widoczny sposób jest obrandowany – domyślasz się, że to informacja o tym, kto jest sponsorem danej sali. „Jedynka” to producent soków przecierowych, na „dwójce” jest mieszanka mlekozastępcza, „trójka” to kaszki instant i tak dalej…

Brzmi absurdalnie? Przesadzam? (więcej…)