Czy karmiąc piersią można zajść w ciążę?

Czy karmiąc piersią można zajść w ciążę?

Czy da się zajść w ciążę, karmiąc dziecko piersią?

Tak, ale wygodniej je najpierw odłożyć 😉

A tak serio: niejedna kobieta na własnym przykładzie doświadczyła możliwości zajścia w ciążę w okresie laktacji. Bo choć karmienie piersią jest formą antykoncepcji, i to nie byle jaką – ma 98-99% skuteczności [1] – to można o tej skuteczności mówić tylko wtedy, jeżeli są zachowane wszystkie warunki jednocześnie:

  • mama po zakończeniu połogu (po 6 tygodniach od porodu) nie miała żadnego krwawienia, które przypominałoby miesiączkę;
  • niemowlę jest młodsze niż 6 miesięcy;
  • dziecko jest karmione wyłącznie bezpośrednio z piersi oraz na żądanie;
  • przerwy między karmieniami nie powinny być dłuższe niż 4 godziny w ciągu dnia i 6 godzin w nocy;
  • dziecko nie dostaje smoczka uspokajacza ani butelki ze smoczkiem (całe ssanie dokonuje się wyłącznie na piersiach mamy);
  • dziecko nie jest dopajane, nie dostaje żadnych pokarmów stałych;
  • maluch przebywa blisko matki, także w nocy – dzieci, które śpią we własnych łóżeczkach, z dala od mamy, zwłaszcza, jeżeli są spowijane, szybciej mają dłuższe przerwy nocne w karmieniu i płodność tych matek może wracać szybciej.

Jeśli mama odciąga mleko z piersi i podaje je butelką (KPI – karmienie piersią inaczej), nie może traktować karmienia piersią jako formy regulacji poczęć.

Kiedy matkom karmiącym wraca płodność?

Przeciętnie płodność wraca około 14,5 miesiąca po porodzie [2].

Aż 8% kobiet zajdzie w kolejną ciążę dopiero, gdy ich dziecko będzie mieć ponad dwa lata. Pediatra i doradca laktacyjny Jack Newman w swojej książce pisze o pacjentce, u której powrót płodności w związku z karmieniem piersią nastąpił dopiero 35 miesięcy po porodzie!

W społeczeństwach pierwotnych, w których małe dzieci mają nielimitowany dostęp do piersi i śpią z matkami w jednym łóżku, odstęp między kolejnymi dziećmi jest rzadko mniejszy niż 3-4 lata [3]. Dlaczego? Tam karmienie na żądanie to SERIO na żądanie – przeciętnie 4 razy na godzinę. Tak, co kwadrans!

Czas powrotu płodności zależy od co najmniej kilku czynników, z czego predyspozycje indywidualne związane z układem hormonalnym kobiety wydają się najistotniejsze. Historia lubi się powtarzać: jeśli po pierwszym porodzie miesiączka wróciła dość szybko to jest duże prawdopodobieństwo, że po kolejnych też tak będzie.

Mam okres – czy jestem płodna?

Pojawienie się pierwszej po porodzie miesiączki jest dość oczywistym znakiem, że idziemy w stronę płodności.

Natomiast kobieta może mieć najpierw owulację, a dopiero później miesiączkę – możliwe jest więc zajście w ciążę zanim dostanie się okresu po raz pierwszy.

Obserwacja sygnałów płodności przydaje się nawet jeśli kobieta już miesiączkuje. Można bowiem mieć krwawienia miesięczne, ale cykle bezowulacyjne – wówczas zapłodnienie nie jest możliwe.

Bywają sytuacje, w których matka ma regularnie okres, ale faza lutealna (od owulacji do następnej miesiączki) jest zbyt krótka, aby zagnieździł się zarodek. Pojawienie się regularnego miesiączkowania i objawy owulacji są wskazówkami powrotu płodności, ale nie oznaczają, że na 100%, zajście w ciążę przez kobietę będzie możliwe.

 

Potrzebujesz rzetelnych informacji dotyczących karmienia piersią w ciąży? Sprawdź moje szkolenie „Karmienie piersią i ciąża"!

Rodzeństwo dla hajnida

Rodzeństwo dla hajnida

Pamiętam warsztaty w Józefowie, podczas których rodzice dwóch dziewczynek podzielili się szczerym wyznaniem: „Gdyby ta druga urodziła się jako pierwsza, to pozostalibyśmy rodzicami jedynaczki”. Młodsza latorośl była bowiem dorodnym przykładem High Need Baby i zupełnym przeciwieństwem swojej starszej siostry, bezproblemowego aniołka.

Urodzenie wymagającego dziecka wielu rodzicom miesza w planach dotyczących wymiaru rodziny. Niektórzy odkładają decyzję o kolejnym dziecku na terminy definiowane hasłami: „jak zacznie przesypiać noc” lub „moooooże kiedyś” (z naciskiem na może), inni absolutnie nie wyobrażają sobie kolejnego malucha, a jeszcze inni postanawiają wejść w pieluchy raz a dobrze, minimalizując odstęp między rodzeństwem.

Czy jest jakiś idealny moment o staranie się o rodzeństwo dla hajnida?

To zbyt indywidualne, aby móc dać na to pytanie gotową, uniwersalną dla każdej rodziny odpowiedź. Podrzucę kilka kwestii, które mogą pomóc podjąć Wam najlepszą dla Was decyzję.

Po pierwsze: kwestia zdrowia mamy i dziecka. WHO rekomenduje, żeby zacząć się starać o kolejne dziecko, gdy starsze ma co najmniej 2 lata [1]. Krótszy odstęp między ciążami wiąże się z większym ryzykiem porodu przedwczesnego, urodzeniem dziecka o niskiej masie lub z problemami zdrowotnymi. Nie oznacza to oczywiście, że jeśli zdecydujecie się na ciążę szybciej niż po 2 latach od porodu, na pewno napotkacie problemy! Zdecydowana większość ciąż i dzieci będzie zdrowa. Zainteresowanych medyczno-położniczą kwestią planowania rodziny odsyłam do rewelacyjnego artykułu Danki na Matai.

Po drugie: czas na – nazwijmy to fachowo – ogarnięcie się. Według badań sześciotygodniowy połóg to stanowczo za mało. Naukowcy stwierdzili, że przeciętnej kobiecie potrzeba około roku na dojście do siebie po porodzie [2]. A nieprzeciętnej Matce Polce Hajnidowej odnalezienie się w macierzyńskiej rzeczywistości może zabrać duuuużo dłużej. Warto dać sobie czas na przemyślenie, czy to TEN moment, nawet jeśli nasze plany sprzed pierwszego dziecka były nieco inne.

Po trzecie: traktowanie powrotu płodności jako istotnego wskaźnika. Jeśli dziecko nie akceptuje smoczka-uspokajacza ani butelki i jest często karmione piersią, to mimo upływu roku, dwóch, a nawet więcej po porodzie mama może mieć trudności z zajściem w ciążę. Skoro dziecko nadal potrzebuje wielu karmień, zwłaszcza w nocy, oznaczać to może, że nie jest jeszcze gotowe na rodzeństwo, a raczej, że opieka nad dwójką byłaby obciążająca, by pozwolić sobie na kolejną ciążę. W społeczeństwach, w których małe dzieci mają nielimitowany dostęp do piersi odstęp między kolejnymi dziećmi jest rzadko mniejszy niż 3-4 lata [3]. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy może czekać na samoodstawienie się dziecka od piersi czy choćby ograniczenie przez nie samo nocnych karmień. Sama wspierałam mamy, które ze względu na wiek, choroby czy specyficzne uwarunkowania rodzinno-zawodowe, decydowały się na eliminację niektórych lub wszystkich karmień, aby przyspieszyć powrót płodności. Ale warto rozumieć ten mechanizm i, jeśli nie goni nas czas, wziąć go pod uwagę w swoich rozważaniach rodzicielskich.

Po czwarte: czynniki społeczne i Twoje oczekiwania. Zastanów się przed podjęciem decyzji, czy płynie ona z wewnątrz Ciebie, czy odczuwasz jakąś presję? Jak wygląda obecnie Twój związek? W jakich rolach, tożsamościach funkcjonujesz i jakie masz w związku z nimi plany? Jak wyobrażasz sobie codzienność z dwójką lub większą liczbą dzieci? Na czyje wsparcie i w jakim zakresie możesz liczyć? (o tym, że jedna dorosła osoba na dziecko/dzieci to stanowczo za mało, pisałam tutaj). Porozmawiaj szczerze z ludźmi, którzy mają dzieci w różnych odstępach czasowych – proponuję wypytywać najbliższych przyjaciół lub totalnie obce osoby; dalsi znajomi często utwierdzając się w niej, przedstawiają swoją decyzję wyłącznie w dobrym świetle, akcentując zalety niewielkiej różnicy wiekowej między rodzeństwem. Tymczasem nie jest ona idealnym wyborem dla wszystkich.

Po piąte: jaki wpływ będzie miało na hajnida pojawienie się rodzeństwa? W krótkiej perspektywie raczej na pewno będzie wszystkim trudniej. Wiele dzieci, także tych o łatwym temperamencie, po narodzinach młodszego rodzeństwa wymaga więcej opieki i bliskości niż do tej pory, przynajmniej przez jakiś czas. Niekoniecznie braciszek czy siostra muszą stać się workiem treningowym dla starszaka; wiele hajnidów reaguje z dużą wrażliwością i empatią na potrzeby malucha. Nie można się jednak łudzić, że wymagający maluch nagle wydorośleje, usamodzielni się i z wyrozumiałością podejdzie do rodzicielskiego obłędu w oczach.

I na koniec kwestia, która dla wielu może być znacząca: jaką mamy szansę, że kolejne dziecko również będzie wymagające?

Czynniki genetyczne wyjaśniają około 40-60% wariancji cech osobowości. Oznacza to, że chociaż na temperament naszego dziecka duży wpływ mają odziedziczone przez nie geny, to oddziałują na niego także inne czynniki.

Poza tym, nawet jeśli kolejne dziecko ma dokładnie tych samych rodziców, to otrzymuje inny koktajl genetyczny niż jego starszy brat lub siostra.  Dość wspomnieć, że autorzy sformułowania High Need Baby, czyli państwo Searsowie, ukuli ten termin przy czwartym maluchu, które – mimo ich rodzicielskiego doświadczenia – dało im kość. Troje starszych dzieci miało łatwy temperament.

Jeśli więc Twój Pierworodny lub Pierworodna ma wymagający temperament, szansa na powtórkę z rozrywki jest wyższa niż u rodziców generalnie spokojnych dzieci, ale (1) daleko jej do 100%, (2) rodzice przesypiających od urodzenia noce i uśmiechniętych maluchów też mogą być zaskoczeni kolejnym potomkiem 😉

I tym optymistyczno-złośliwym akcentem kończę. A jeśli masz jakieś refleksje dotyczące planowania rodziny po hajnidzie, chętnie poczytam o nich w komentarzu!

 

Masz więcej niż jedno dziecko lub spodziewasz się rodzeństwa dla swojego malucha?
Kliknij w obrazek i zapisz się na listę zainteresowanych kursem:

Kiedy wyprowadzić dziecko z łóżka rodziców?

Kiedy wyprowadzić dziecko z łóżka rodziców?

Zanim bliskościowi ortodoksi oburzą się na pytanie zawarte w tytule, muszę zrobić małe zastrzeżenie. W idealnej sytuacji nikt nikogo nie musi nigdzie wyprowadzać, bo wszystkie podmioty współśpiące akceptują sytuację w łóżku rodzinnym, świetnie się wysypiają, a rodzice po prostu czekają, aż dziecko wyrośnie z potrzeby dzielenia łoża z opiekunami. Tyle w teorii 😉 Z praktyki wiemy, że czasem rodzice z różnych powodów chcieliby być już tylko we dwoje i zastanawiają się, kiedy to zrobić, by odbyło się możliwie najłagodniej.

To naprawdę dość częste pytanie – nawet ci rodzice, którzy przed porodem nie byli skłonni spać z niemowlakiem w jednym łóżku, decydują się dla komfortu, zwłaszcza mamy karmiącej, zabrać malucha do siebie. Często decyzji towarzyszy przerażenie z cyklu „przyzwyczai się i już NIGDY nie będzie chciało spać samo”. Czasem o zmianie miejsca snu decyduje samo dziecko, które głośno i wytrwale manifestuje swoje niezadowolenie z separacji od rodziców, a oni nie upierają się na przełamywanie jego wrodzonej niechęci do oddzielnej powierzchni.

Czy jest jakiś szczególny moment, w którym łatwiej będzie przeprowadzić akcję wyprowadzki malucha do osobnego łóżeczka?

Im później, tym łatwiej – wbrew pozorom. Niemal wszystkie dzieci samodzielnie lub po delikatnej zachęcie decydują się na zmianę miejsca snu, zwłaszcza jeśli wiąże się ona z urządzeniem własnego pokoju według (zwykle mocno dyskusyjnego) gustu pociechy.

Jeśli nie uśmiecha się Wam czekać na gotowość dziecka i marzycie, żeby jeszcze jako niemowlę przeniosło się ono na własny materac, to dobrym czasem jest okienko między 6 a 8 m.ż., czyli okres po kryzysie pobudkowym 4-5 miesiąca (to taki czas, w którym dzieci masowo psują się ze spaniem – pisałam o tym TUTAJ), a przed lękiem separacyjnym i nauką raczkowania (wyjaśniłam to  TUTAJ i TUTAJ). Potem robi się nieco łatwiej po roku, gdy nasilenie lęku separacyjnego czasowo się obniża, a dziecko nabywa tzw. stałość przedmiotu, czyli ma przekonanie o istnieniu rodzica nawet, gdy nie jest on widoczny.

Tak naprawdę kluczowa jest obserwacja dziecka i jego zachowań. Jeśli próba migracji do osobnego łóżka się nie powodzi, warto odpuścić na chwilę i wrócić do tematu po kilku tygodniach. Nie jest dobrze, gdy przenosiny z łoża rodziców są okupione stresem i płaczem – własne miejsce do spania, a więc i sam sen powinny być kojarzone z poczuciem bezpieczeństwa, przyjemnością, relaksem.

A co, jeśli niedługo pojawi się rodzeństwo dla śpiącego z nami dziecka?

Po pierwsze: gratulacje! Właśnie staliście się kolejnym przykładem pary, która wbrew krakaniu pesymistów nie tylko nie rozstała się z powodu spania z dzieckiem, ale jeszcze zdołała powiększyć rodzinę (cuda, Panie!).

A tak na serio – najlepiej zaproponować starszemu dziecku przeprowadzkę do jego własnego łóżeczka czy pokoju na początku ciąży lub dopiero dłuższy czas po narodzinach rodzeństwa. Jak długi? Trudno powiedzieć, to zależy od reakcji starszaka na młodsze rodzeństwo. Niejednokrotnie wystarczy kilkanaście tygodni, a nieraz potrzeba znacznie więcej czasu. Nadrzędnym celem jest takie pokierowanie sytuacją, aby starsze dziecko nie poczuło się odrzucone i nie skojarzyło wygnania z rodzinnego łoża czy sypialni z pojawieniem się braciszka/siostrzyczki. To po prostu słaby początek znajomości. Sprawdza się tu stara, klasyczna zasada: jedna zmiana naraz.

Trochę łatwiej bywa, jeśli mamy już dwoje dzieci – trzecia ciąża to może być dobry moment na dołączenie młodszego dziecka do pokoju pierworodnego. Towarzystwo starszego brata lub siostry daje często wystarczające poczucie bezpieczeństwa maluchowi wyprowadzającemu się z sypialni rodziców.

Warto wiedzieć, że przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa można spać w łóżku z dwójką i więcej dzieci. Przede wszystkim należy pamiętać o tym, aby noworodek i starszak nie leżały bezpośrednio obok siebie, ale były przedzielone co najmniej jednym rodzicem. Dla młodszego malucha sprawdza się często dostawka. Można też pokusić się o naprawdę duże łóżko rodzinne – swego czasu portale społecznościowe obiegło zdjęcie sypialni państwa Boyce, którzy z mebli sieci Ikea stworzyli przestrzeń dla siebie i swoich pięciorga dzieci. Gdybyście poczuli się zainspirowani, to twórczyni owego łoża zamieściła na swojej stronie obszerny wpis, w którym krok po kroku wyjaśnia, jak stworzyć takie cudo (KLIK!).

Infografikę dotyczącą podstawowych zasad bezpiecznego współspania możesz pobrać, zapisując się na mój newsletter:

Czy istnieje jakiś maksymalny wiek, po którym dziecko absolutnie nie powinno już spać z rodzicami w jednym łóżku?

Nie istnieją żadne badania naukowe, które dowiodłyby, że spanie z dzieckiem powyżej jakiegoś wieku może negatywnie wpłynąć na jego rozwój emocjonalny, społeczny czy seksualny [1]. To tak, jak z psychoanalitycznymi kontrowersjami dotyczącymi długiego karmienia piersią – krytycy opierają się na dowodach anedgotycznych, teoriach bez dowodów empirycznych, własnych poglądach i uprzedzeniach. Może się zdarzyć, że długie współspanie u jakiegoś niewielkiego odsetka rodzin jest symptomem jakichś trudności rozwojowych – ale objawem, a nie przyczyną! Nie skupiamy się wtedy na spaniu samym w sobie, bo nie ono jest odpowiedzialne za daną sytuację i daleka jestem od myślenia, że po wyprowadzce dziecka „na swoje” jego trudności czy potrzeby znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki!

Wiemy z badań, że niemowlęta współśpiące z rodzicami częściej nawiązują z nimi bezpieczną więź [2],  jako dzieci są bardziej samodzielne niż ich rówieśnicy śpiący samotnie [3], mają wyższe kompetencje poznawcze [4], wyższą samoocenę i niższy poziom lęku [5], a w wieku nastoletnim rzadziej  cierpią na zaburzenia psychiczne [6].

A kiedy dziecko można wyprowadzić do innego pokoju?

Co najmniej do 6 miesiąca życia (a najlepiej do 12 m.ż.) niemowlę powinno spać w tym samym pomieszczeniu co opiekunowie, ponieważ zmniejsza to ryzyko śmierci łóżeczkowej nawet o 50% [7]. Czy postawienie łóżeczka w drugim pokoju i nastawienie elektronicznej niani nie wystarczy? Ano nie, nie chodzi bowiem tylko o to, żeby rodzice słyszeli, co się dzieje z dzieckiem. Aby niemowlę było bezpieczne, to ono ma słyszeć swoich rodziców, dlatego, że ich zachowania stymulują proces oddychania u malucha. Innymi słowy: ruchy, dźwięki, zapach i inne bodźce docierające do niemowlęcia ze strony rodziców przebywających w tym samym pokoju chronią je przed zapadaniem w zbyt głęboki sen, z którego mogłoby się nie obudzić [8].

Po drugie, warto wziąć pod uwagę to, że dzieci w pierwszym i drugim roku życia nie tylko mają pełne prawo kilkukrotnie budzić się w nocy i prosić rodziców o pomoc w ponownym zaśnięciu, ale również powinny być karmione nocą, jeśli tego potrzebują. Przed wyprowadzką należy się więc zastanowić, czy wraz z wolną sypialnią bierzemy na klatę kursowanie między pokojami w ciemności.

Czasem rodzice myślą o przeniesieniu dziecka do własnego pokoju przy okazji przeprowadzki do nowego mieszkania. Nie jest to najlepszy pomysł – jedna zmiana naraz, pamiętacie? Warto poczekać, aż wszyscy domownicy poczują się w nowych kątach trochę pewniej. Nawet, jeśli wydaje nam się, że Ci domownicy są tak maleńcy, że nie zauważają takich zmian.

Pamiętajcie, że to Wy decydujecie czy i do kiedy współspanie jest dla Was ok i żaden specjalista, wścibski kolega ani pani z warzywniaka nie ma prawa naciskać, abyście cokolwiek zmieniali.
Dobranoc!

 

Potrzebujesz informacji o bezpiecznym współspaniu? Sprawdź szkolenie „Spanie z dzieckiem"!

Gdy starszak bije niemowlaka

Gdy starszak bije niemowlaka

Napisała do mnie A., pytając: czy jej sytuacja rodzinna wymaga już konsultacji psychologicznej, czy to jeszcze norma z którą można sobie poradzić w czterech ścianach? A jeśli tak, to jak do tego podejść?

Problem jest dość typowy – dwoje dzieci z niewielką różnicą wieku, starsze na swój sposób próbuje radzić sobie z nową sytuacją.

Oddajmy głos A.:

„Od kwietnia jestem mamą dwójki maluchów Krzysia (2 lata 9 miesięcy) i Agatki (6 miesięcy). Starałam się Krzysia przygotować na rodzeństwo: opowiadanie od początku, co się dzieje, malowanie brzucha, czytanie bajek o pojawieniu się rodzeństwa itp.
Po urodzeniu Agatki Krzyś częściej niż kiedyś wpada złość i oczywiście ma do tego prawo. Uczymy się nazywać emocje i je rozładowywać. Ale co mnie martwi, a wręcz czasem sprawia, że staję się bezsilna, jest to, że bardzo często uderza Agatę. (więcej…)