Rytuał czytania przed snem – o czym warto pamiętać?

Rytuał czytania przed snem – o czym warto pamiętać?

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Trefl

Gdybym miała – na bazie doświadczenia zawodowego – określić, co poza nocnymi pobudkami jest najtrudniejsze w okołonocnych zmaganiach, powiedziałabym, że wieczory. Kładzenie dzieci do łóżek, przypominające walkę z ośmiornicami. Maluchy z oczami na zapałkach, dzielnie walczące, żeby przypadkiem nie odpocząć. Prośby, groźby, przekupstwa, rezygnacja. Wielu młodych agentów biega do ostatniej chwili, gdy wyładują im się baterie. I wtedy zaczyna się życie…  no chyba, że sami po drodze padniemy, usypiając maluchy (znam takich, którzy potrafią zasnąć przed dzieckiem w jego łóżku ;)).

Ależ to irytujące! Przecież o 18 już słaniało się na nogach. Dlaczego toczy wojnę o 20, zamiast wreszcie się położyć, po co się złości, zamiast wyciszać?! To wydaje się pozbawione sensu, a w wieczornym zmęczeniu nie jest trudno pomyśleć po raz kolejny „on robi mi to na złość!”. Prawda leży jednak gdzieś indziej. Trywialne, ale dzieci są po prostu… dziećmi.

Fragmentem mózgu, który dojrzewa najwolniej, aż do wczesnej dorosłości (sic!), jest grzbietowo-boczna kora przedczołowa. Odpowiada ona za tworzenie planów, podejmowanie decyzji, orientację w czasie, elastyczność na zmiany oraz kontrolę impulsów i emocji. Jeśli kiedyś JAKIMŚ CUDEM spędziliście pół nocy na oglądaniu nowego sezonu serialu, choć dobrze zdawaliście sobie sprawę, że to nie jest dobry moment na bycie wrakiem kolejnego poranka – tak, to właśnie tamten fragment kory mózgowej sobie odpuścił. Łatwo o to po caaaałym dniu. Silna wola jest jak mięsień – męczy się w ciągu dnia. Dlatego rano szykujemy sobie zdrowe śniadanie, a wieczorem opychamy się chipsami, obiecując sobie, że ZACZNĘ OD JUTRA. I zaczynamy, dopóki silna wolna się nam nie wyczerpie (u mnie to często okolice 13.00).

Wracając do dzieci: nie powinno nas dziwić, że mimo chęci współpracy małoletniemu znacznie trudniej niż dorosłemu zarządzać swoim czasem, emocjami i zasobami energetycznymi. Nie możemy oczekiwać, że zaplanuje z uśmiechem na ustach rytuał wieczorny, z pieśnią na cześć matki na ustach, będąc niewzruszonym wobec pokus w stylu: „tata wrócił późno, pobawmy się”, „woda z wanny jest taka pyszna, będę ją pił aż braknie”, „te auta serio teraz mnie interesują najbardziej”, „nie zrobiłam jeszcze dziś 10 000 kroków, czuję przemożną potrzebę biegania nago po mieszkaniu o 21”.

Nie oznacza to, że czas zakopać się pod kołdrą, opłakując stracone kolejne kilkanaście lat życia. Kolejnym krokiem po uświadomieniu sobie, że dzieci mają niedojrzałe mózgi, jest pogodzenie się z tym, że to MY, dorośli jesteśmy ich zewnętrzną korą przedczołową. I powoli nauczymy je planowania, organizacji, orientacji w czasie i kontroli impulsów. Ba, możemy je nawet nauczyć, że posiadanie rytuału wieczornego jest jedną z najlepszych inwestycji w zapobieganie nie tylko zaburzeniom snu, ale i innym trudnościom w zakresie zdrowia psychicznego.

I teraz wchodzę JA, cała na biało i mówię: pouczmy Wasze dzieci razem. Z kolekcją książek, które współtworzyłam – Dobranoc, Trefliki na noc (Wydawnictwo Trefl).

Tak wchodzę, na bogato, z całą kolekcją!

O historii powstania tej kolekcji opowiadałam TUTAJ. W skrócie: kolekcja Dobranoc, Trefliki na noc została stworzona nie tylko, by pomóc Wam zamienić wieczór w czas dobrej zabawy ze szczęśliwym zakończeniem. Ma za zadanie wspierać Was w kształtowaniu zdrowych nawyków przedsennych oraz ułatwić tworzenie Waszym dzieciom pozytywnych skojarzeń z zasypianiem.

Kolekcję kupisz TUTAJ

Większość osób, która ma pierwszy kontakt z kolekcją, mówi „Rany, ileż ten rytuał ma części!”. Uspokajam: rytuał nie musi składać się z absolutnie wszystkich punktów. Można dowolnie żonglować liczbą i kolejnością czynności.

  1. Oglądanie bajki
  2. Porządkowanie zabawek
  3. Przygotowanie pokoju do snu
  4. Kolacja
  5. Kąpiel
  6. Mycie zębów
  7. Zakładanie piżamy
  8. Wieczorne wygibasy
  9. Czytanie książeczki
  10. Rozmowa
  11. Przytulanie
  12. Kołysanka
  13. Gaszenie światła
  14. Sen

Zachęcam jednak, żeby już niemal od niemowlęctwa próbować wplatać w wieczory papierowe książki. Dlaczego tak upieram się przy książkach? Bo to jeden z tych elementów rytuału, który nie wymaga od nas kontaktu z ekranami. Jeden z tych, który rozwija mnóstwo kompetencji i umacnia więź. Jeden z tych, które możemy wykonywać przy punktowym świetle, niezaburzającym produkcji melatoniny. Rytuały, ich długość i zawartość zmienia się z wiekiem, ale czytanie lub słuchanie książek przed snem może z nami zostać aż do śmierci.

O czym warto pamiętać, wprowadzając czytanie / słuchanie książek do rytuału wieczornego dziecka?
  • Możesz zacząć już od noworodka, ba, nawet jeszcze w ciąży, czytając do brzucha. Maluch to słyszy i pozna głos rodzica po porodzie.
  • Tak, to przenudne, ale wiele dzieci uwielbia czytanie w kółko tej samej książki. Trochę jak w Rejsie, najbardziej lubimy to, co już znamy. Słuchanie znanych już historii daje nam poczucie bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo umożliwia zaśnięcie. Win – win (poza spadkiem dopaminy w mózgu rodzica, który czyta daną pozycja po raz trzysta siedemdziesiąty drugi).

Książkę kupisz TUTAJ.

  • Trzylatek utrzymuje uwagę przeciętnie na max. 8 minut. Roczniak – o połowę krócej. Między – nomen omen – bajki należy włożyć te fantazje z czasów ciążowych, jak to dziecię lat półtora przytula się do nas, zastyga w ciszy, bezruchu i zachwycie, a my lecimy z 20-minutowym opisem przyrody z Nad Niemnem. Dlatego warto wybierać książki: a) krótkie; b) uwzględniające ruch (pokaż, dotknij, udawaj niedźwiedzia etc.). Niektórzy są w stanie skoncentrować się na słuchaniu, będąc w ruchu. Nie zniechęcajmy się! W kolekcji Dobranoc, Trefliki na noc wzięłyśmy to pod uwagę, i podrzuciłyśmy pomysły na zabawy uwzględniające ruch, stymulację zmysłu równowagi i czucia głębokiego.

Książkę kupisz TUTAJ.

  • Dzieci poniżej 18 miesięcy są najczęściej żywiej zainteresowane mamlaniem stron niż ich oglądaniem. I to nie znaczy, że nasza latorośl wyrośnie na analfabetę, niedoceniającego korzyści z czytelnictwa. Kontakt z książką, nawet krótki, nawet dosłownie organoleptyczny też tworzy podwalinę pod dobre nawyki. Pozwólcie dzieciom mamlać książki, a doczekacie chęci pooglądania, a potem poczytania ich.

Książkę kupisz TUTAJ.

  • Nie mam na ten temat badań, ale jestem przekonana, że dla wielu osób słuchanie historii w formie audiobooka jest znacznie bardziej wyciszającym zajęciem niż samodzielne czytanie dokładnie tej samej książki. Widzę tu jakieś podobieństwo do wmontowanej w nasze mózgi preferencji do słuchania opowieści wieczorami, przy ognisku, jeszcze z czasów sprzed druku.

Książkę z audiobookiem kupisz TUTAJ

  • Jeśli czytanie zupełnie Wam nie podchodzi, wybierzcie inne elementy rytuału – byle bez ekranów elektronicznych na minimum godzinę przed snem. A do książek wróćcie po kilku miesiącach. Czasem różnica w podejściu dziecka do wieczornej lektury jest przeogromna!

Gdybyście na Święta potrzebowali podpowiedzieć Mikołajowi, gdzie szukać mądrych, bliskościowych książek dla dzieci od 18 miesięcy do 7 lat, to dajcie mu namiar na Wydawnictwo Trefl i współtworzoną przeze mnie kolekcję Dobranoc, Trefliki na noc.

Nie mogę Wam obiecać, że już pierwszego wieczoru, przy pierwszym kontakcie z kolekcją Wasze dzieci zasną godzinę wcześniej niż zwykle. Inwestycja w rytuał wieczorny jest długoterminowa, ale o wysokiej stopie zwrotu. Żadna ze mnie doradczyni finansowa, ale na inwestowaniu w relacje, zdrowie i sen trochę się znam. Więc rekomenduję całym sercem.

Książki ze współtworzonej przeze mnie kolekcji Dobranoc, Trefliki na noc kupisz TUTAJ.

Wpis zawiera linki afiliacyjne – jeśli z nich skorzystasz, kupując produkty, nie zapłacisz więcej, a właściciel sklepu podzieli się ze mną drobną częścią swojego zysku. Będzie to dla mnie również znak, że ufasz moim rekomendacjom.

 

Zobacz 2 wideolekcje z nowego kursu online!

Zobacz 2 wideolekcje z nowego kursu online!

Latem tego roku, gdy premierę miało szkolenie dla specjalistów w tej tematyce, otrzymałam od Was ogrom wiadomości z prośbą o stworzenie takiego szkolenia również dla rodziców. Nieliczne alternatywy obecne na rynku – szkolenia czy książka – mają, niestety, tragiczną jakość. Utrwalają mity, wpędzają rodziców w poczucie winy i oceniają. Wiedząc, jak wiele sprzecznych i, niestety, często krzywdzących dziecko rad można znaleźć w Internecie, postanowiłam wraz z Karlą Orban stworzyć kurs dla rodziców – oparty o praktykę psychologiczną, wiedzę naukową i Rodzicielstwo Bliskości. Chcemy wspierać rodziców i dać im wiedzę oraz narzędzia do przebrnięcia przez problem zaparć nawykowych czy moczenia  u ich dzieci.

Dla kogo jest ten kurs online?

Kurs dedykowany jest rodzicom i opiekunom dzieci, które zmagają się z:

  • problemem zaparć nawykowych,
  • trudnościami w odpieluchowaniu,
  • moczeniem dziennym oraz/lub nocnym.

Przygotowałyśmy dla Was 23 wideolekcje i ich wersje audio. Co ważne, nie musicie być na żywo – wszystkie lekcje są już nagrane.

Czego dowiesz się z kursu?

    • jak działa pęcherz moczowy i co to znaczy „gotowość do odpieluchowania”;
    • z jakiego powodu dzieci popuszczają lub nie trzymają moczu i kiedy należy skonsultować to ze specjalistą;
    • dlaczego niektóre dzieci moczą się w nocy;
    • dlaczego niektóre dzieci odpieluchowują się później niż inne;
    • jak reagować na moczenie się;
    • jak zaopiekować się własnymi emocjami;
    • kiedy i do jakiego specjalisty się udać;
    • jak współpracować z przedszkolem czy szkołą.
    • kiedy zaparcia stają się „nawykowe” i co to znaczy;
    • czy dzieci odpieluchowują się od razu „na siku” i „na kupę”;
    • jak reagować na zaparcia;
    • jak pomóc dziecku, które brzydzi się kupy;
    • dlaczego dzieci czasem brudzą bieliznę;
    • jak poradzić sobie z zaleceniami zmiany diety dziecka;
    • kiedy udać się do specjalisty;
    • jak zaopiekować swoje obawy o powodzenie odpieluchowania;
    • czy kary i nagrody pomagają w poradzeniu sobie z zaparciami.

Kurs ma formę nagrań wideo z napisami umieszczonych na specjalnej platformie. Ale uwaga, sprzedaż II edycji ruszy wiosną 2021 roku.

Wiem, jak ogromną wartość ma ten kurs. Nie chciałabym jednak abyś czuł_a, że kupujesz „kota w worku” dlatego chciałabym pokazać Ci 2 z 23 lekcji kursu:

(jeśli nie widzisz wideo, odśwież stronę!)

ZAPARCIA NAWYKOWE – Lekcja 3:

(jeśli nie widzisz wideo, odśwież stronę!)

MOCZENIE – Lekcja 9:

Kim jest autorka kursu?

MGR KARLA ORBAN – Psycholog, od ponad dekady pracuje z dziećmi i rodzinami. Pracuje i kształci się w podejściu systemowym, ze szczególnym uwzględnieniem teorii więzi oraz Porozumienia Bez Przemocy.

Dzięki odbyciu szeregu szkoleń zarówno z zakresu terapii poznawczo-behawioralnej, jak i NVC na rozwój dziecka patrzy wieloaspektowo. Udziela wsparcia w ramach własnej praktyki psychologicznej, superwizuje przedszkola i szkoły oraz prowadzi warsztaty dla rodziców i nauczycieli.

Jej główny obszar zainteresowań to regulacja procesów fizjologicznych u dzieci (jedzenia, wydalania, snu) oraz wspieranie dzieci w chorobach somatycznych. Prywatnie mężatka i mama trójki trójjęzycznych dzieci.

 

Dołącz do kursu autorstwa Karli Orban Zaparcia nawykowe i trudności w odpieluchowaniu!

Zaparcia u dzieci – wywiad z psychologiem

Zaparcia u dzieci – wywiad z psychologiem

Otrzymuję od Was dużo pytań o zaparcia nawykowe u Waszych dzieci. Aby móc przekazać Wam profesjonalną i rzetelną wiedzę na ten temat, postanowiłam porozmawiać z ekspertką, która każdego tygodnia pomaga kilku rodzinom z takimi trudnościami Karlą Orban.

Karla jest psychologiem i pracuje z dziećmi oraz ich opiekunami od ponad dekady. Pracuje i kształci się w podejściu systemowym, łącząc je z teorią więzi, ale dzięki odbyciu szeregu szkoleń zarówno z zakresu terapii poznawczo-behawioralnej, jak i NVC na rozwój dziecka patrzy wieloaspektowo. Udziela wsparcia w ramach własnej praktyki psychologicznej, superwizuje przedszkola i szkoły oraz prowadzi warsztaty dla rodziców i nauczycieli. Jest jedną z ekspertek w moim klubie online dla rodziców Parentflix. Jej główny obszar zainteresowań to regulacja procesów fizjologicznych u dzieci (jedzenia, wydalania, snu) oraz wspieranie dzieci w chorobach somatycznych. Prywatnie jest mamą trójki dzieci.

Magdalena Komsta: Czym różnią się zaparcia od zaparć nawykowych? Czy może to jest ten sam termin?

Karla Orban: Obie nazwy są poprawne, natomiast nie każde zaparcia są nawykowe. Stawiając diagnozę, lekarz będzie sprawdzał, czy zaparcia nie mają przyczyny organicznej, czyli nie wynikają np.  z choroby układu pokarmowego. Gdy nie ma przyczyny organicznej o zaparciach mówi się, że są czynnościowe lub – potocznie – nawykowe.
Nie każde zaparcie będzie też spełniało kryteria diagnostyczne zaparć czynnościowych, na przykład dlatego, że trwa zbyt krótko.

MK: Kto stawia taką diagnozę? Do kogo należy się udać, kiedy nasze dziecko doświadcza zaparć?

KO:Zawsze zaczynamy od lekarza pediatry. Może być tak, że skieruje nas na dodatkowe badania lub do gastrologa dziecięcego. To jednak ważne, żeby spróbować ustalić przyczynę i wykluczyć choroby, nie prowadzić leczenia na własną rękę. 

MK: Czy to jest częsty problem?

KO: Tak. Zakłada się, że dotyczy nawet 8% dzieci, co czwarta wizyta u gastrologa dziecięcego to konsultacja zaparć. Mimo to zaparcia nie są łatwym tematem terapeutycznym. Terapia może trwać bardzo długo, nawet kilka miesięcy czy lat. Mówi się, że nawet u połowy dzieci zaparcia nawracają.
W Polsce współpraca między specjalistami to wciąż rzadkość. Bywa, że rodzice słyszą, że mają zmienić dietę dziecka, bo duża wybiórczość może być jedną z przyczyn zaparć, ale wciąż nie wiedzą, dlaczego ich dziecko nie je tak wielu rzeczy. Takie zalecenia trudno jest wtedy wprowadzić w życie.
Może być tak, że rodzina potrzebuje wsparcia psychologicznego, żeby w domu wszystko przestało się kręcić „wokół kupy”. Zamiast tego słyszy, żeby dawać dziecku nagrody za wypróżnienia. Nagrody nie tylko nie adresują przyczyny, którą nie jest w ogóle motywacja, ale też mogą pogorszyć sprawę.

 

MK: Czyli psycholog jest potrzebny?

KO: Nie zawsze. Jeśli leczenie medyczne działa, dziecko prawidłowo się rozwija, a rodzina jest w stanie prowadzić normalne życie – nie ma potrzeby takiej konsultacji. Jeżeli jednak napięcie w rodzinie jest bardzo duże, różne metody zachęcania do wypróżnień nie działają, leki nie likwidują objawów albo dziecko zaczyna mieć trudności z samooceną czy emocjami, to zdecydowanie warto się zgłosić do psychologa dziecięcego. Zalecenie konsultacji psychologicznej jest także częścią rekomendacji Europejskiego Towarzystwa Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia (EPSGHAN) w przypadku nieefektywności leczenia.

MK: Dlaczego zaparcia są tak dużym obciążeniem dla rodziny?

KO: Dziecko może nie robić kupy przez bardzo długi okres czasu – rekordziści nawet po kilkanaście dni. W tym czasie widać, że cierpi, więc rodzice próbują wszystkiego, żeby pomóc. Napięcie w rodzinie spada tylko wtedy, kiedy dziecko się załatwi, czyli rzadko. Samo napięcie może sprawić, że dziecko wstrzymuje wypróżnienia, żeby jak najdłużej nie mierzyć się z upominaniem, prośbami, groźbami czy bólem. Im dłużej jednak wstrzymuje, tym trudniej się załatwić i tym więcej napięcia pojawia się w domu – mamy błędne koło. W pewnym momencie zaparć pojawia się także brudzenie bielizny kupą, co z perspektywy rodzica może wydawać się wręcz objawem biegunki. Wtedy dochodzą nowe zmartwienia i obawy: o reakcję rówieśników, przyszłość dziecka, kwestia prania brudnych majtek.

MK: Czy zaparciom można w jakiś sposób zapobiec?

KO: Zdecydowanie warto próbować. W pierwszej kolejności, nie przyśpieszajmy odpieluchowania – u dziecka najpierw powinniśmy obserwować oznaki gotowości psychofizycznej (znajdziesz je tutaj, KLIK!), co prawie nigdy nie dzieje się przed 18 miesiącem życia. Wczesne odpieluchowanie jest jednym z czynników ryzyka. Niemniej ważne jest to, żeby odpieluchowaniu nie towarzyszyła presja, a fizjologia nie była tematem tabu. Z punktu widzenia mięśni dna miednicy, niekorzystne będzie przesiadywanie na nocniku (np. z książką, zabawką czy bajką), nacisk na załatwianie się na zapas (często towarzyszy mu parcie) i nieprawidłowa pozycja toaletowa. Kolana dziecka powinny być zawsze nieco wyżej niż miednica, bo w pozycji kucznej mięśnie mają optymalne warunki do pracy. Częścią prewencji jest też picie wody zgodnie z zapotrzebowaniem, ruch fizyczny i dieta bogata w błonnik.

MK: A jeśli to nie wystarczy?

KO: Czasami nie jesteśmy w stanie zapobiec zaparciom mimo naszych starań. Miałam u siebie małych pacjentów, u których zaparcia zaczęły się od zatwardzenia czy odwrotnie, piekącej pupy z powodu biegunki infekcyjnej, czyli czegoś, co może się zdarzyć każdemu dziecku. U niektórych, zwłaszcza z historią trudności fizjoterapeutycznych, rozwojowych czy gastrologicznych, łatwiej o utrwalenie wstrzymywania. W takim przypadku możemy też nastawić się na dłuższą terapię i potrzebę opieki holistycznej, przez więcej niż jednego specjalistę.

 

Dołącz do kursu autorstwa Karli Orban Zaparcia nawykowe i trudności w odpieluchowaniu!

Psycholog, psychiatra, terapeuta… kto jest kim?

Psycholog, psychiatra, terapeuta… kto jest kim?

Z roku na rok coraz więcej w Internecie zamieszania wokół różnych zawodów pomocowych opiekujących się dziećmi i rodzinami. Czym się różni psychiatra od psychologa? Kto może zostać psychoterapeutą? Czy pedagog to to samo co nauczyciel? I kto może się tytułować doradcą rodzicielskim?

Psychiatra

Psychiatra to lekarz, który ukończył studia oraz specjalizację z psychiatrii. Niektórzy psychiatrzy pracują wyłącznie z osobami dorosłymi, a inni specjalizują się w psychiatrii dzieci i młodzieży (niestety, jest ich skrajnie mało, bo psychiatria dziecięca jest aktualnie w Polsce skrajnie niedofinansowana). 

Psychiatrę znajdziemy w prywatnym gabinecie, ale także w szpitalu i poradni finansowanej z NFZ. Skierowanie NIE JEST wymagane. 

Ponieważ psychiatra jest lekarzem, przeprowadza badanie lekarskie (może też np. zlecić badania krwi lub zmierzyć ciśnienie) oraz wypisuje recepty, jeśli uzna, że włączenie leczenia farmakologicznego jest wskazane. 

Psycholog

Psychologiem jest osoba, która ukończyła studia magisterskie z zakresu psychologii. Nie każdy psycholog pracuje z dziećmi, młodzieżą czy dorosłymi. Nie każdy psycholog prowadzi w gabinecie terapię czy konsultacje. Są psychologowie, którzy zajmują się wyłącznie badaniami zawodowych kierowców. Są psychologowie, którzy w działach kadr zajmują się rekrutowaniem pracowników albo prowadzą szkolenia. Są psychologowie, którzy zajmują się psychometrią (opracowywaniem testów psychologicznych), pracą naukową, badaniami konsumenckimi itp. 

Niestety, nadal w Polsce zawód psychologa nie został należycie uregulowany ani nie podlega kontroli (jak np. zawód lekarza czy położnej). Zdarzają się więc nadużycia ze strony osób, które skończyły studia podyplomowe czy kursy z psychologią w tytule i tytułują się psychologiem mimo braku pięcioletnich studiów magisterskich.

Psycholog kliniczny

Psychologiem klinicznym jest osoba, która ukończyła studia magisterskie z psychologii oraz czteroletnią specjalizację (na wzór lekarzy-specjalistów).

Psychoterapeuta 

Psychoterapeutą jest osoba, która ukończyła studia wyższe, a oprócz tego minimum czteroletnie szkolenie z psychoterapii. Psychoterapeutami najczęściej zostają psychologowie, ale mogą być nimi także lekarze, położne, pielęgniarki, socjolodzy czy pedagodzy.  

Szkolenie w zakresie psychoterapii jest długie i bardzo kosztowne (sama szkoła to nie mniej niż 40 tys zł + koszty terapii własnej i superwizji). W większości szkół przyszły psychoterapeuta ma obowiązek przejść własną psychoterapię. W trakcie pracy korzysta też z superwizji, czyli cyklicznych spotkań z bardziej doświadczonym psychoterapeutą, 

Terapeuta

Pod hasłem “terapeuta” różni ludzie rozumieją bardzo różne kompetencje. Niektórzy nazywają się terapeutą, ponieważ ukończyli roczne studia podyplomowe z zakresu np. terapii behawioralnej dzieci z autyzmem. Jeszcze inni są po studiach magisterskich z zakresu terapii pedagogicznej i pracują z dziećmi z dysleksją. Dla jeszcze innych ukończenie weekendowego kursu z terapią w tytule jest wystarczające, by w ten sposób siebie nazywać. Są też terapeuci zajęciowi, pracujący np. z dziećmi i dorosłymi z niepełnosprawnościami.

Dlatego każdorazowo warto upewniać się, co ma na myśli osoba przedstawiająca się w ten sposób – bo nie musi być ani psychoterapeutą, ani nawet psychologiem.

Pedagog

Nie każdy pedagog jest nauczycielem. Można skończyć studia licencjackie lub magisterskie z zakresu pedagogiki i pracować w przedszkolu albo szkole, ale można zajmować się też logopedią, animacją społeczno-kulturalną ( np. w organizacji pozarządowej lub domu kultury) czy andragogiką (pedagogiką dorosłych, szkoleniami). 

Jeśli mamy skorzystać ze wsparcia pedagoga, to warto również dowiedzieć się, czy jest to osoba po studiach wyższych czy po tzw. przygotowaniu pedagogicznym. Przygotowanie pedagogiczne to roczny kurs, który umożliwia absolwentom innych kierunków (np. filologii albo budownictwa) podjąć pracę w oświacie (uczyć w szkole). Trudno więc porównywać wiedzę na temat dziecka i rodziny osoby po przygotowaniu pedagogicznym do absolwenta pięcioletnich studiów pedagogicznych. 

Konsultantka, doradca rodzicielski

Nie istnieją żadne wymogi stawiane przed takimi osobami. Każdy, nawet po studiach z inżynierii lądowej, może się w ten sposób tytułować.


Niestety, pokusa wykraczania poza swoje kompetencje, jest spora, zwłaszcza jeśli specjalista nie ma wokół siebie zespołu profesjonalistów, do których może zaprosić rodzinę na dalszą diagnozę czy terapię. 

Ja dosyć często proszę rodziców o konsultację lekarza pediatry, czasem psychiatry, doradczyni lub konsultantki laktacyjnej czy logopedy. Mam podstawową wiedzę na temat tych sfer (zdecydowanie największą w zakresie laktacji) i ciągle ją rozwijam, ale jestem psycholożką, a nie lekarką, położną czy logopedką i jeśli nie chodzi tylko o edukację, ale o konsultowanie indywidualnego przypadku, to dbam o poruszanie się w zakresie swoich kompetencji.

W jaki sposób można za darmo skorzystać z pomocy specjalistów?

Psychiatrzy pracują w gabinetach finansowanych przez NFZ. Wyszukiwarkę przychodni znajdziesz TUTAJ

Z bezpłatnej wizyty u psychologa można skorzystać w poradniach zdrowia psychicznego i poradniach psychologicznych refundowanych przez NFZ  (KLIK!). Jeśli sprawa dotyczy dziecka i rodziny, można szukać wsparcia w:

  • powiatowych Poradniach Psychologiczno-Pedagogicznych (pracują tam też pedagodzy, logopedzi, rehabilitanci)
  • Centrum Pomocy Rodzinie
  • Ośrodkach Interwencji Kryzysowej.

Czasem darmowe konsultacje i terapia są też prowadzone przez organizacje pozarządowe (lokalne stowarzyszenia i fundacje), których działalność jest finansowana ze środków samorządu.

Skierowanie na refundowaną przez Narodowy Fundusz Zdrowia psychoterapię może wystawić lekarz psychiatra. Kolejki bywają długie, choć wszystko zależy od miejscowości / dzielnicy. Warto dzwonić i pytać. 

Jeżeli jesteś osobą, która wychowywała się w rodzinie z uzależnieniem – Twój rodzic, opiekun, rodzeństwo lub inna bliska osoba miała lub ma problem z uzależnieniem od alkoholu, narkotyków, leków, to jako osoba dorosła możesz za darmo skorzystać z psychoterapii w ośrodku terapii uzależnień i współuzależnień w swoim powiecie. Nawet, jeśli od dawna nie mieszkasz z uzależnioną osobą. 

Warto podkreślić, że w gabinetach finansowanych przez NFZ i ośrodkach terapii uzależnień pracują tak samo dobrze wykształceni specjaliści jak w gabinetach prywatnych. Bardzo często te osoby pracują w kilku miejscach, w tym we własnym gabinecie.

Jeśli nie masz możliwości uzyskania wsparcia w miejscu zamieszkania, możesz skorzystać z telefonów zaufania:

Itaka – antydepresyjny telefon zaufania: 22 484 88 01

Instytut Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego – telefon zaufania dla dorosłych: 116 123

Centrum Praw Kobiet – telefon zaufania: 600 070 717 (całodobowy)

Forum Przeciw Depresji – antydepresyjny telefon: 22 594 91 00

Centrum Wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego –  linia wsparcia (całodobowa i bezpłatna): 800 70 22 22

Jak sobie radzić z krytyką, gdy jesteś rodzicem?

Jak sobie radzić z krytyką, gdy jesteś rodzicem?

Gdy zostajemy rodzicami, często zaczynamy zderzać się z krytyką naszych decyzji. Okazuje się, że negatywnie ocenić można w rodzicielstwie absolutnie wszystko: krótkie karmienie piersią, długie karmienie piersią, spanie z dzieckiem w jednym łóżku, spanie dziecka w osobnym pokoju, używanie smoczka, nieużywanie smoczka, noszenie w chuście, karmienie papkami, rozszerzanie diety metodą BLW… i mogłabym tak jeszcze długo.

Im bardziej niepopularne od głównego nurtu rodzicielskiego są nasze decyzje, tym większe prawdopodobieństwo, że niektórym się to nie spodoba. W naszym społeczeństwie nadal pokutuje wiele mitów dotyczących potrzeb i zachowań małych dzieci. Zwykle łatwiej złapać dystans wobec krytyki wypowiadanej przez obcych. Ale gdy krytykujące osoby są nam bliskie, trudno nam poradzić sobie z ocenami, które słyszymy.

Ugruntuj się

Warto czytać  wiarygodne źródła informacji na rodzicielskie tematy: o chustonoszeniu, karmieniu piersią, żywieniu dzieci, wychowaniu bez kar i nagród itd. Im więcej wiesz na temat wspierania rozwoju dziecka, tym trudniej zasiać w Tobie ziarno niepewności.

Jeśli jesteś specjalistką na przykład z zakresu podatków, to nawet gdyby teściowa trzy razy dziennie mówiła Ci o tym, że źle prowadzisz księgę przychodów i rozchodów, nawet na moment nie zachwiałaby Twoją pewnością siebie w tym temacie. W końcu to Ty studiowałaś rachunkowość przez wiele lat, to Ty wypełniłaś już tysiące rubryczek w programach do rozliczeń podatkowych, to Ty jesteś doceniana przez pracodawców i w końcu to do Ciebie Urząd Skarbowy nie miał dotychczas zastrzeżeń.

Podobnie jest z rodzicielstwem: gdy rozumiemy pewne mechanizmy stojące za rozwojem dziecka, informacje jakoby noszenie niemowlaka na rękach je psuło wlatują nam jednym uchem, a wylatują drugim. Rozumiemy, że osobie, która wypowiada takie sądy, brakuje aktualnej wiedzy. Nie każdy zna się na podatkach i nie każdy zna na psychologii dziecięcej – choć domorosłych ekspertów w tej dziedzinie mamy zwykle wokół bez liku 😉

Jeśli słyszycie od przedstawiciela ochrony zdrowia komentarz niezgodny z aktualną wiedzą (np. o karmieniu piersią) lub wykraczający poza jego kompetencje (np. że nie powinniście spać z dwulatkiem w łóżku), warto zaprotestować. Odwołać się do zaleceń ze strony Ministra Zdrowia. Skierować rozmowę na temat, z którym przyszliśmy do gabinetu. Zgłosić skargę do kierownika przychodni lub szpitala, do izby lekarskiej, rzecznika praw pacjenta. Jeśli kładziemy uszy po sobie i nic z tym nie robimy, nic się nie zmienia. Pisałam już o tym kiedyś TUTAJ.

Aby nie czuć się samotnym, warto brać udział w spotkaniach z ludźmi, którzy mają podobny światopogląd. Własna wioska, grupa wsparcia, krąg kobiet – nazwa nie jest istotna, ważni są ludzie. Na szczęście mamy internet i jeśli takich spotkań w okolicy nie ma, możemy uczestniczyć w dyskusjach w internetowych grupach (zapraszam DO SWOJEJ GRUPY). Można też założyć własną lokalną grupę wsparcia (wiem, bo sama to zrobiłam).

W psychologii mówi się o społecznym dowodzie słuszności. Jesteśmy jako gatunek tak skonstruowani, że w sytuacji braku pewności co do wyboru, za prawidłowe wyjście uznajemy to, co robi większość ludzi. Rozmowy z innymi rodzicami, którzy przeżywają podobne dylematy oraz radości co my, daje niesamowite poczucie wspólnoty i zabiera poczucie osamotnienia (a jeśli to tylko ja śpię z dzieckiem, karmię dwulatka, nie wypłakuję niemowlaka…?).

Przyjrzyj się, od kogo i dlaczego płynie krytyka

Po drugie, warto się przyjrzeć osobom, które komentują nasze decyzje. Czy ludzie, którzy krytykują Cię za spanie z dzieckiem, wychowanie w duchu RB, karmienie piersią itd. mają ochotę dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat? Może bezmyślnie powtarzają zalecenia sprzed 30 lat, bo nie wiedzą, że poziom wiedzy o opiece nad dzieckiem od tamtej pory NIECO się zmienił?

Niektórzy rodzice dzielą się więc z bliskimi swoją wiedzą lub podsuwają artykuły na temat rodzicielstwa, laktacji, żywienia, potrzeb dzieci, psychologii, zdrowia.

Niejednokrotnie warto wysłuchać komunikatu i zastanowić się, o jakich potrzebach tej osoby nam on mówi. Jaka potrzeba stoi za słowami, które słyszysz? Jakie emocje? Ktoś się martwi? A może potrzebuje być wziętym pod uwagę? 

„Słuchaj mamo, dziękuję Ci, że troszczysz się o nas. Wiem, że kiedy ty rodziłaś dzieci, to były takie zalecenia, żeby nie karmić dłużej niż pół roku, bo pokarm staje się niewartościowy i dziecku będzie lepiej w żłobku, jak będzie umiało pić z butelki. Ta wiedza się zmieniła. Teraz promuje się karmienie tak długo, jak dziecko i mama chcą, a Twój wnuk nie wygląda na zainteresowanego odstawieniem się”.

Są jednak osoby, czasem bardzo bliskie, które nie są zainteresowane poszerzaniem swojej wiedzy. Ich opinie bazują na ich własnych przekonaniach, że dzieci są takie, życie jest takie, trzeba XYZ, żeby wychować dziecko… Słyszysz krytykę i próby spokojnego wyjaśnienia powodów jakiejkolwiek Twojej decyzji rodzicielskiej spełzają na niczym.

Nie masz obowiązku tłumaczyć innym ludziom ze swoich wyborów. Z żadnych.

Warto wtedy chronić granice swoje oraz swojego dziecka. Nie pozwalać na drążenie tematu. Niektórzy używają sformułowań: “Och, pomyślę o tym”, albo zupełnie wprost:

“Dziękuję, radzimy sobie”

“Wiem, co robię”

“Decyzję podjęliśmy z lekarzem, jest świadoma, dzięki za zainteresowanie”

“Taką podjęłam decyzję”

“Dziękuję za zainteresowanie, ale to jest temat, którego ja już nie chcę rozwijać”.

Czasami metodą zdartej płyty. Czasami fizycznie kończąc spotkanie i wychodząc. W kółko, i w kółko, i jeszcze raz.

Wpadamy czasem w taką pułapkę myślenia, że jeśli wyłożymy wystarczająco przekonujące argumenty, odwołując się do badań naukowych, zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia i doniesień z zakresu neuropsychologii, to inni zrozumieją i przestaną nas krytykować. Tymczasem często to jest po prostu rozmowa z dwóch różnych poziomów – nazwijmy je „racjonalnym” i „emocjonalnym”. Dla osoby, która wypowiada się z pozycji swoich przeżyć i potrzeb, dostarczenie logicznych argumentów nie jest istotne. One nie wpływają na jej postrzeganie rzeczywistości.

Bywa, że jest to związane z jej własnymi doświadczeniami z dzieciństwa i tym, jak ją traktowano. Jeśli wychowywała się w jakimś konkretnym przekonaniu dotyczącym tego, jakie są dzieci i jakie mają potrzeby, jaka jest rola ojca, a jaka matki itd., to bez świadomej pracy trudno może być wyjść z tych myślowych kolein.

Czasem nasze macierzyństwo i ojcostwo uświadamia naszym rodzicom, że to, jak oni się nami opiekowali mogłoby wyglądać inaczej. Że ulegli sugestiom swojej rodziny czy personelu medycznego, mimo że w głębi duszy czuli, że to do nich nie pasuje. Że pewne ich plany nigdy się nie zrealizowały. Że na przykład Twoja mama chciała karmić dłużej, ale zepsuto jej laktację zanim jeszcze wyszła z porodówki – i do tej pory jakoś sobie tego nie poukładała. Widok Ciebie karmiącej bez problemów i na żądanie, może wywoływać w niej trudne emocje, których źródła po tych kilkudziesięciu latach może nie być łatwo odnaleźć. Napięcie znajduje ujście w komentarzu skierowanym do Ciebie – ale to nie jest o Tobie, tylko o niej. Nie jest łatwo poukładać sobie w głowie, że kiedyś robiliśmy najlepiej, jak mogliśmy, z tą wiedzą i wsparciem, które wówczas mieliśmy, jeśli teraz wiadomo, że praktyki z lat 80. XX wieku na przykład dotyczące odpieluchowania mają długofalowe negatywne skutki dla pokolenia 30- i 40-latek.

A jeśli krytykuje mnie mój partner lub partnerka?

Jeśli osobą, która Cię nie wspiera w Twoich rodzicielskich priorytetach, jest Twój partner lub partnerka, warto szczerze o tym porozmawiać.  Co jest w tej sytuacji dla niego/ dla niej trudne? Czego się obawia? Jakie ma oczekiwania, wyobrażenia, potrzeby w związku lub rodzinie? Czy na pewno chodzi o karmienie, noszenie, niewymierzanie kar?

Czasem jest jakaś presja ze strony rodziny naszego partnera, o której nam nie mówi, a trudno mu poradzić sobie z konfliktem lojalności. Czasem sam potrzebuje wsparcia, by poukładać sobie własną historię rodzinną, przekonania, które wyniósł z domu, które wówczas pomagały mu sobie radzić, a teraz są już niewspierające. Jeśli trudno dojść do porozumienia, można skorzystać z pomocy profesjonalisty, na przykład psychoterapeuty rodzinnego.

Wielu psychologów się ze mną nie zgodzi, ale uważam, że mówienie przez rodziców jednym głosem we wszystkich tematach jest przereklamowane. Nie jest możliwe, żeby – nawet z najlepiej dobraną do nas osobą – zgadzać się we wszystkich kwestiach w 100%. Jeśli udajemy przed dziećmi, że tak jest, w mig wyczuwają brak autentyczności. Nie musimy się we wszystkim ze sobą zgadzać, nawet jeśli dotyczy to naszych wspólnych dzieci.

Warto pamiętać, że to każdy sam odpowiada za to, jaką relację buduje z dzieckiem. To nie Ty jesteś odpowiedzialna/y za to, jaką relację z dzieckiem będzie miał drugi rodzic. Możesz podsuwać mądre lektury (tutaj znajdziesz inspiracje dotyczące książek o Rodzicielstwie Bliskości) i inspirować własnym przykładem. Ale nie masz realnej mocy zmieniania innych ludzi, nawet tych najbliższych. Szukanie wsparcia poza własnym domem, pokazywanie swoją postawą, że to, co robisz, ma sens oraz obrona siebie i dziecka przed raniącymi komunikatami – to rzeczy, na które masz wpływ i na których warto się skupić.

Trzymam mocno kciuki!

 

Jesteś na urlopie macierzyńskim? Zastanawiasz się, co dalej? Zamów książkę Karli Orban: