Dlaczego niemowlęta płaczą?

Dlaczego niemowlęta płaczą?

 

Młoda mama może usłyszeć wiele teorii na temat tego, dlaczego jej niemowlę płacze. Od nienajadania się mlekiem mamy, przez ból brzuszka (to na pewno ta cebula w daniu zjedzonym przez mamę) aż po celową manipulację oraz dość kuriozalne ćwiczenie sobie płuc. A jak jest naprawdę? I czym w rzeczywistości jest ta słynna kolka niemowlęca? Dowiesz się tego z poniższych fragmentów mojej książki „Czwarty trymestr. Pierwsze 12 tygodni życia z niemowlakiem”.

 

Dlaczego niemowlęta płaczą?

Niemowlę płacze i krzyczy nie po to, żeby manipulować rodzicami. Płaty jego mózgu odpowiedzialne za planowanie działań i przewidywanie konsekwencji są zbyt niedojrzałe, aby mogło kierować się wyrachowaniem czy złośliwością.

Płacz to jeden z głównych wrodzonych sposobów na komunikowanie swojego dyskomfortu, gdy niemowlę:

  1. jest głodne lub spragnione;
  2. odczuwa ból, swędzenie lub niewygodę;
  3. przestraszyło się;
  4. jest zmęczone;
  5. nudzi się.

W czwartym trymestrze całkowicie zdrowe niemowlaki płaczą znacznie więcej niż w kolejnych miesiącach – to normalne. Zobaczysz, że z tygodnia na tydzień czas płaczu będzie się stopniowo skracać bez względu na to, co zrobisz. Dzieci płaczą przeciętnie przez dwie godziny dziennie do szóstego tygodnia życia i około godziny dziennie w 12. tygodniu życia, a po tym czasie liczba przepłakanych dobowo minut nadal spada. Niektóre zdrowe dzieci płaczą częściej i trudniej je uspokoić, ponieważ ze względu na swój temperament są bardziej wrażliwe na bodźce oraz gorzej tolerują zmiany. Więcej na temat różnic temperamentalnych przeczytasz w rozdziale 1. CZYM JEST CZWARTY TRYMESTR?.

Kolka niemowlęca

Od 10 do 40 procent niemowląt cierpi na kolkę niemowlęcą. Szczyt objawów przypada na okolice szóstego tygodnia życia, a kolki ustępują bez żadnego leczenia do czwartego miesiąca życia. Jedynym skutecznym lekarstwem na kolkę jest… czas potrzebny do tego, aby układ nerwowy dziecka dojrzał.

Kolkę niemowlęcą diagnozuje się, gdy występują wybuchy trudnego do ukojenia rozdrażnienia, płaczu i krzyku, które:

  1. pojawiają się oraz kończą bez wyraźnej przyczyny;
  2. trwają dłużej niż trzy godziny dziennie;
  3. powtarzają się co najmniej trzy razy w tygodniu.

Choć nie ma dowodów, że kolkę powoduje ból brzucha czy jakiejkolwiek części ciała, rodzice czasem zauważają, że płaczowi towarzyszą nadmierne gazy, wzdęcia lub podkurczanie nóżek.

Epizody kolki rozpoczynają się o dowolnej porze dnia i nocy, ale najczęściej niemowlaki nadmiernie płaczą późnym popołudniem oraz wieczorem. Głównie dlatego, że przez cały dzień miały już kontakt z wieloma bodźcami, więc są bardzo zmęczone (ale jednocześnie niewystarczająco senne, żeby zasnąć). Z tego powodu lubię to zjawisko na własny użytek nazywać WON, czyli Wieczorne Odrykiwanie Niemowląt.

Warto wiedzieć, że kolka jest tzw. rozpoznaniem z wykluczenia. Oznacza to, że diagnozuje się ją dopiero wtedy, gdy zostaną wykluczone inne przyczyny zdrowotne nadmiernego płaczu, m.in. infekcje (aż 5 procent dużo płaczących niemowląt cierpi na zakażenie układu moczowego). Objawy przypominające kolkę powodują też m.in.: alergia na białko mleka krowiego, nietolerancja laktozy, choroba refluksowa przełyku czy problemy z karmieniem (nieprawidłowa technika karmienia piersią, skrócone wędzidełko języka – więcej na ten temat przeczytasz w rozdziale 3. KARMIENIE PIERSIĄ).

Uwaga: jeśli dziecko nagle zaczyna dużo płakać i towarzyszą temu zmiany w jego zachowaniu lub dodatkowe objawy, jak gorączka, wymioty, biegunka, wiotkość, drgawki, należy tego samego dnia zgłosić się do pediatry lub na oddział szpitalny.

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Czy wszystko jest kwestią organizacji?

Czy wszystko jest kwestią organizacji?

Fragment mojej nowej książki „Czwarty trymestr”:

Jedną z najbardziej nieprawdziwych i jednocześnie najbardziej niebezpiecznych opinii, które słyszą świeżo upieczone matki, jest stwierdzenie, że życie po urodzeniu dziecka może wyglądać tak samo jak przed porodem i że wszystkie życiowe role da się ze sobą pogodzić, „tylko trzeba się zorganizować”.

Jeśli miałabyś zapamiętać z tej książki tylko jedno zdanie, to właśnie to: TO NIE JEST PRAWDA.

 

Każda z nas ma inną sytuację zdrowotną, rodzinną i finansową. Temperamenty nasze i naszych dzieci się różnią. Mieszkamy w różnych miejscach, dysponujemy różnym wsparciem emocjonalnym i organizacyjnym. Borykamy się z różnymi doświadczeniami z własnego dzieciństwa i dorosłości.

Niektóre kobiety już krótko po porodzie czują się dobrze psychicznie i fizycznie, a ich dzieci mają względnie łatwy temperament i w pierwszych miesiącach życia tylko jedzą i śpią. Inne mamy przeżyły trudny poród, ale otrzymują bardzo duże wsparcie w opiece nad dzieckiem ze strony bliskich i szybciej mogą się zregenerować. Znam takie, które nie mieszkają na co dzień z partnerem_ką, ale mogą sobie finansowo pozwolić na zatrudnienie gospodyni oraz niani na kilka godzin dziennie już od połogu. Jest jednak także ogromna grupa kobiet, które w pierwszych tygodniach po porodzie przez większą część doby są w domu zupełnie same z wymagającym dzieckiem, a ono nie znosi spacerów wózkiem, śpi krótko, czujnie i tylko w bezpośrednim kontakcie fizycznym z dorosłym. Ojcowie tych dzieci pracują zawodowo poza domem, rodzina pochodzenia mieszka na drugim końcu Polski, a w budżecie domowym nie ma wystarczającej sumy na zatrudnienie osoby do sprzątania czy opiekunki do dziecka. Ogromną niesprawiedliwością jest mówienie tym kobietom, że „wystarczy się lepiej zorganizować”.

Jeżeli ktoś ma dziecko, nad którym opieka jest łatwiejsza, bo pogodnie obserwuje sobie zabawki na macie, ma długie samotne drzemki i przesypia noc bez wybudzania opiekunów, a poza tym przez kilkadziesiąt godzin w tygodniu zajmuje się nim ktoś inny, to jasne jest, że taka osoba dysponuje innymi zasobami energetycznymi i czasowymi niż samodzielna mama wymagającego niemowlaka. Gdy rozwijałam swoją firmę, jednocześnie opiekując się dzieckiem na cały etat w domu, bardzo krzywdzące byłoby oczekiwanie, że pracując trzy godziny późnymi wieczorami, rozwinę działalność w takim samym tempie jak kobieta, której dziecko przez osiem godzin dziennie przebywa w żłobku. To czysta arytmetyka.

Ogromną część energii w macierzyństwie pochłania walka z piętrzącymi się frustracjami wynikającymi z porównywania się do innych. Ani porównywanie swojego dziecka do innych dzieci, ani siebie do innych matek – nie jest wspierające. Oczywistość, którą lubię powtarzać, brzmi: dzieci są różne. Jeden z błędów poznawczych, którymi jest skażony ludzki umysł, to zbyt duża skłonność do przypisywania sobie zasług za to, na co obiektywnie rzecz biorąc, nie mieliśmy wpływu. Nadal powszechne jest przeświadczenie, że to, jak zachowuje się dziecko („dobrze”), wynika wyłącznie z naszej ciężkiej pracy (albo rodzicielskich błędów, jeśli zachowuje się „źle”). Owszem, jakiś tam wpływ na nasze dzieci mamy, ale stanowczo nie docenia się roli genów i czynników wrodzonych w kształtowaniu się na przykład temperamentu.

Dlatego warto w początkach macierzyństwa spotykać się z większymi grupami początkujących matek (żeby zobaczyć, jak bardzo maluchy w podobnym wieku się od siebie różnią) i raz na jakiś czas porozmawiać z ludźmi, którzy mają więcej niż dwoje potomków. Wielodzietni rodzice zwykle już wyrobili w sobie dużo pokory i nie przeceniają własnego wpływu na zachowanie dzieci. Bardzo możliwe, że usłyszysz od nich (to autentyczny cytat z prowadzonego przeze mnie spotkania dla mam): „Ja z moją całą trójką robiłam dokładnie to samo: wszyscy mieli taki sam rytm dnia, ten sam rytuał wieczorny, o tej samej porze byli kładzeni do łóżka. I jedno przesypiało od urodzenia całe noce, drugie do czwartych urodzin budziło się co najmniej trzy razy, a trzecie śpi z nami w łóżku małżeńskim i pierwsze trzy miesiące nie zeszło ze mnie ani w czasie drzemki, ani w nocy”.

Nigdy nie znasz całej historii matek, do których się porównujesz. Nie wiesz, czy i jakie mają wsparcie. Nie wiesz, jaką cenę płacą za swoje wybory. Jakie koszty – głównie psychiczne – ponoszą także te pozornie idealnie zorganizowane. I czy faktycznie takie są. Bardzo cennym doświadczeniem było dla mnie jeżdżenie na wizyty domowe i przyglądanie się, jak naprawdę – poza mediami społecznościowymi – wygląda radzenie sobie z rzeczywistością przez młodych rodziców (co warto dodać: rodziców, którzy spodziewali się mojej wizyty).

Życie po urodzeniu dziecka już nigdy nie będzie wyglądało tak, jak przed porodem. Z czasem zrobi się łatwiej, a może po prostu inaczej, ale już nie tak, jak kiedyś. Czekanie aż „życie wróci do normy” – to marnowanie czasu. To jest Twoja nowa norma. To, co robisz, nie zależy już tylko od Ciebie i choćbyś była przed porodem najbardziej zorganizowaną kobietą na świecie, teraz pojawił się nowy, całkowicie zależny od Ciebie człowiek i będziesz brała go pod uwagę przy tworzeniu swoich planów. Im będzie starszy, tym łatwiej będzie Ci wracać do dawnych aktywności, jeśli będziesz miała na nie ochotę.

Doba dla nas wszystkich ma dwadzieścia cztery godziny i jeśli chcesz w niej zmieścić opiekę nad dzieckiem, zwykle coś innego będzie musiało wypaść. W pewnym okresie życia, kiedy dzieci są maleńkie, to opieka nad nimi jest zwykle priorytetem. Niemowlęta nie mogą zaspokoić swoich potrzeb samodzielnie i nie potrafią zbyt długo czekać na reakcję dorosłych. To będzie się jednak powoli zmieniać.

Warto każdego dnia zastanawiać się, ile z czynności, którym teraz poświęcasz czas, wykonujesz dlatego, że są dla CIEBIE ważne, a ile dlatego, że „wypada”, że „powinno się”, że „teściowa krzywo patrzy”. Masz prawo realizować swoje priorytety i masz prawo prosić o pomoc. Ja chciałabym, żeby w połogu ktoś wsparł mnie w odkurzaniu mieszkania. Ty lubisz zamiatać, ale za to poprosisz, żeby goście wzięli Twojego niemowlaka na spacer. Ja prasowałam niemowlęce ubranka tylko raz w życiu, przed porodem, ale znam kobiety, które sama czynność prasowania relaksuje – i dobrze, że świadomie to wykorzystują. Nie oznacza to, że są ode mnie lepsze ani gorsze, po prostu pięknie się różnimy. Zapytaj siebie: co dziś jest dla mnie ważne? Z czego nie chciałabym rezygnować? Czy warto to robić kosztem własnego snu? Czy to na pewno moja decyzja?

Zdecydowana większość z nas zbyt mało sobie odpuszcza i za mocno biczuje się za różne niedociągnięcia.

Zachęcam Cię z jednej strony do łagodności względem samej siebie i obdarzenia siebie empatią. Z drugiej zaś – do świadomego projektowania swojej codzienności i nieotaczania się nierealistycznie wysokimi standardami. Jeśli na przykład spotykanie się z niektórymi znajomymi czy obserwowanie perfekcyjnych obrazków zorganizowanych matek z mediów społecznościowych notorycznie obniża Twój nastrój, wprowadza Cię w poczucie winy albo wywołuje inne trudne emocje, zastanów się, czy warto to kontynuować.

Powyższy tekst jest fragmentem drugiego rozdziału mojej książki pt. „Czwarty trymestr”. Jej przedsprzedaż ruszyła 8 listopada 2021 roku. Jeśli jesteś w ciąży, właśnie urodziłaś lub masz w swoim otoczeniu świeżo upieczoną mamę – sięgnij po nią. Książka jest sprzedawana także w fantastycznych zestawach ze wspierającymi przyPINkami, bodziakiem i poduszką Karmiuszką (w różnych konfiguracjach). Koniecznie kliknij baner i wybierz zestaw idealny.

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Książka “Czwarty trymestr” od kulis

Książka “Czwarty trymestr” od kulis

Dziś specjalny dzień – dzień, w którym rozpoczynam przedsprzedaż długo wyczekiwanej mojej pierwszej własnej książki “Czwarty trymestr. Pierwsze 12 tygodni życia z niemowlakiem”. Chciałabym podzielić się z Tobą jej fragmentami oraz kulisami jej powstawania:

Czekając na dziecko, przeczytałam absolutnie wszystkie dostępne na rynku książki o ciąży i porodzie. Zaglądałam regularnie na kolejne fora dyskusyjne dla mam i blogi parentingowe. Miałam już skończone studia psychologiczne i pedagogiczne oraz kilka lat doświadczenia zawodowego. Wydawało mi się, że jestem idealnie przygotowana na to, co mnie czeka. I miałam rację. Wydawało mi się.

Wiedziałam, że noworodki płaczą i lubią być blisko rodziców. Zdawałam sobie sprawę z istnienia zjawiska baby blues. Ze szkoły rodzenia znałam cały przebieg połogu. 

Mimo wszystko pierwsze trzy miesiące po porodzie mocno mnie zaskoczyły.

Doświadczyłam wielu zjawisk, o których nikt mi nie powiedział i o których nigdzie nie przeczytałam. Dziwiłam się, jak to możliwe, że tak dobrze wiedziałam, co się dzieje z moją córką, gdy byłam jeszcze w ciąży, a tak niewiele znajduję rzetelnych informacji o tym, co przeżywa, będąc już po drugiej stronie brzucha. Czytałam i szkoliłam się. Mozolnie poszerzałam swoją wiedzę o śnie, karmieniu oraz rozwoju niemowląt i dzieliłam się nią na blogu Wymagajace.pl.

Postanowiłam napisać tę książkę dla siebie sprzed kilku lat. Dla innych kobiet, które oczekują narodzin dziecka albo, szukając swojej drogi w chaosie tych pierwszych tygodni życia z niemowlakiem, potrzebują prostego poradnika z odpowiedziami na nurtujące je wątpliwości. [fragment książki Czwarty trymestr]

 

Zza kulis powstawania “Czwartego trymestru”

Jestem jedyną autorką Czwartego trymestru (nie licząc miniramek z poradami od Ekspertów – aż 12 osób), ale… Tekst przeczytała i poprawiała profesjonalna redaktorka Irma Iwaszko, pracująca na co dzień z topowymi pisarzami i pisarkami w Polsce m.in. z Katarzyną Bondą. Później swoje uwagi zostawiły wszystkie dziewczyny z mojego zespołu – dziewięć osób. Korekty dokonała Katarzyna Guillon. Nad składem pracowały dwie osoby, w drukarni kolejne dwie. Do tego specjalista od landing page, rozmowy w sprawie matronatów, ustalenia z magazynem, przypinki, Karmiuszka, body, metki, grafiki, konsultacje merytoryczne… Nad książką i zestawami prezentowymi pracowało aż 41 osób!

Ile czasu zajęły mi prace nad książką? Zdecydowanie więcej niż planowałam. Kiedy była już niemal gotowa, inne projekty, pilne sprawy, zdrowie, awarie i życie sprawiły, że odłożyłam ją na ponad rok (tak, lockdown mi nie pomógł). Od kiedy tekst był prawie całkiem zredagowany, minęło już pięć miesięcy, a ja nadal czekam na papierowy egzemplarz książki. Można ją kupić już teraz, ale zostanie wydrukowana na początku grudnia. 

Wielokrotnie czytałam, że mamom brakuje informacji o tym jak połóg, początki macierzyństwa, sen dziecka czy karmienie wyglądają naprawdę. Niewiedza rodzi lęk, niepokój i presję. I z tą myślą pisałam Czwarty trymestr. W książce znajdziesz rozdział o połogu, karmieniu, płaczu i kolce oraz o śnie niemowląt. Napisałam jak jest naprawdę, bez lukru, z konkretami potwierdzonymi badaniami naukowymi.

Zanim się tym wszystkim nie zajęłam, wydawało mi się, że po prostu napiszę książkę, a później wyślę ją do drukarni I TYLE. W praktyce: cały projekt to na ten moment ponad 500 e-maili – ustalanie szczegółów, pytania i odpowiedzi, kwestie organizacyjne. Pomysłów na tzw. layout, czyli na to, jak książka ma wyglądać w środku, było osiem. Przeszłyśmy przez cztery różne napisy na body i pięć pomysłów na projekt przypinek. Gładko poszło chyba tylko z ilustracjami, okładką i Karmiuszką. Gdy rodzi się książka, jest trochę jak przy urodzinach dziecka – niektóre rzeczy idą zgodnie z planem, a z niektórymi jest ciągle pod górkę mimo przygotowania.

Zaskoczyła mnie liczba decyzji, które musiałam podjąć w krótkim czasie, na przykład: na jakim papierze drukujemy i w jakim formacie? Jaka folia na okładkę, jaki kolor tasiemki? Pakujemy w folię czy kartony? Body z bawełny czy bambusa? Metka przy karczku czy boku? Z satyny czy bawełny? AAAA! Pisanie było łatwiejsze 🙂

Oczywiście, nie ustrzegłam się problemów i pomyłek. Metki do bodziaków zostały wysłane na zły adres. Pierwsza próbna przypinka została wykonana w niewłaściwym metalu, a zabrakło czasu na kolejną próbę, do składu został przesłany zły plik… Tak czy inaczej, błędy już naprawione i z ogromną satysfakcją zapraszam Cię do zakupu jedynej takiej książki – mojej książki o pierwszych 12 tygodniach życia z małym dzieckiem – oraz limitowanych zestawów prezentowych z książką:

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

 

Pobierz spis treści i pierwszy rozdział książki Czwarty trymestr poniżej:

Połóg w różnych kulturach

Połóg w różnych kulturach

Połóg połogowi nierówny. Jedne z nas otrzymują więcej wsparcia ze strony partnera_ki, męża, mamy, teściowej, inne muszą radzić sobie same. Uwaga wszystkich jest w naszej kulturze skupiona na dziecku i właściwie często można odnieść wrażenie, że od młodych mam wymaga się natychmiastowej dyspozycyjności po porodzie. Jakby sama opieka nad maleńkim, skrajnie niesamodzielnym człowiekiem nie była już heroicznym wysiłkiem!

Czy tak jest wszędzie? Zapraszam Cię w podróż dookoła świata. Wspólnie przyjrzyjmy się, jak wygląda połóg i opieka nad noworodkiem we Włoszech, w Brazylii, w Chinach i w Turcji. Ruszajmy!

 

Włochy

Kto zetknął się z mieszkańcami Włoch, ten wie, że w ich narracji często występują dwie Italie. Albo jesteś z Północy, albo z Południa. Alessandra, o której połogu chcę Ci opowiedzieć, jest z Południa. 

Jak większość koleżanek i podobnie jak jej własna mama, Alessandra mieszka blisko swoich rodziców i teściów. 5 minut drogi to taki maksymalny dystans. Ma co prawda jedną znajomą, która mieszka na Północy, ale ponieważ za 2 miesiące ma termin porodu, już zjechała do rodziców. 

Przyjęcie w domu Alessandry

Idąc do szpitala na poród, Alessandra wzięła ze sobą specjalną koszulę nocną i szlafrok. W domu nigdy ich nie nosi. To taki zestaw okołoporodowy. Jej mama rodziła w tej samej koszuli, jej siostra pożyczyła ją na swój pobyt w szpitalu. Nie wie, czy w innych rodzinach też tak jest, ale jedno jest pewne: w szpitalu trzeba dobrze wyglądać, żeby nie było wstydu. Dlatego też w czasie cesarki miała idealny makijaż. Zabrała także przynoszące szczęście kamizelki dla noworodka. W międzyczasie drzwi jej domu zostały udekorowane, aby zawiadomić sąsiadów o narodzinach dziecka. Mama Alessandry wzięła do siebie jej starszą córkę. Teściowa zaś przygotowała powitalne przyjęcie dla malucha. Nie mogło zabraknąć tortu z chłopięcą dekoracją i błękitnych draży. Na przyjazd do domu Alessandra i jej syn byli pięknie ubrani.

Skoro wszyscy mieszkają blisko siebie, babcia noworodka codziennie przychodziła pomóc młodej mamie, która zajmowała się maluchem. Tatusiowie powoli zaczynają się angażować w opiekę nad dzieckiem, co jeszcze w poprzednim pokoleniu było nie do pomyślenia. Tata Alessandry nigdy w życiu nie zmienił pieluchy. Ostatnio urlop ojcowski został wydłużony do 7 dni. 

Początkowo malucha odwiedza tylko najbliższa rodzina. Z czasem krąg poszerza się do licznych ciotek i wujków, z których każdy przynosi noworodkowi obowiązkowy prezent. 

Nie ma wizyt patronażowych położnej, a o konsultantkach laktacyjnych raczej nikt nie mówi. Za to słychać porady starszego pokolenia, że kobiety karmiące piersią powinny pić dużo bulionów, bo podobno mleko tworzy się dzięki spożywanym płynom. No i lepiej unikać zbyt ostrych smaków…

 

Brazylia

W Brazylii kto może, rodzi w prywatnej klinice. I kto może – przez cesarskie cięcie, bo ubezpieczyciele niechętnie zwracają koszty porodu naturalnego. To drogi interes, ale za to można mieć przy sobie osobę towarzyszącą, która również otrzymuje szpitalne posiłki i może np. skorzystać ze szpitalnego prysznica. Po porodzie pomocą służą pielęgniarki, doradczynie laktacyjne i lekarz pediatra. 

W szpitalu drzwi sali dekoruje się imieniem dziecka, a odwiedzający otrzymują prezenciki. Na wyjście ze szpitala maluch jest elegancko ubrany i przykryty kocykiem pod kolor ubranka. Musi się dobrze prezentować na licznych zdjęciach.

Wizyty patronażowe nie są standardem, ale można je sobie załatwić w niektórych placówkach. Standardem są za to wizyty u pediatry. Mama z noworodkiem musi się udać do przychodni 3, 5, 15, a czasami również 30 dni po porodzie. 

Z personelem medycznym jest pewien problem – jego zalecenia są… dość zaskakujące. Lekarze często doradzają mamom wypłakiwanie dzieci w stylu Tracy Hogg (o tym, jak bardzo nie zgadzam się z tym podejściem, przeczytasz tutaj i tutaj) i zupełnie nie rozumieją, dlaczego młoda mama miałaby nie spać w nocy. Konsultantki laktacyjne natomiast każą karmić z minutnikiem w ręku. Ogólnie rzecz biorąc – cała opieka nad dzieckiem kręci się wokół zegarka. Prawdopodobnie jest to związane z faktem, że Brazylijki wracają do pracy 120 dni po porodzie i za wszelką cenę chcą, aby dziecko jak najszybciej było samodzielne. 

Jednocześnie młode mamy otrzymują po porodzie ogromne wsparcie ze strony bliskich. Ciocia, babcia czy teściowa wprowadza się do domu świeżo upieczonej mamy i pomaga we wszystkim: sprzątaniu, gotowaniu i opiece nad dzieckiem. Bardziej zamożne rodziny opłacają sobie nianie. 

Brazylijczycy chętnie sobie pomagają. W biedniejszych, wielopokoleniowych rodzinach, wszyscy mieszkają razem i maluchem zajmuje się cały klan. 

Istnieje natomiast presja wokół powrotu do formy. W szpitalu poleca się obwiązywanie brzucha specjalnymi pasami lub bandażami. Ma szybko wrócić „na swoje miejsce”. 

 

Chiny

„Przesiadywanie miesiąca”, po chińsku zuo yuezi dotyczy raczej matki niż noworodka, który leży szczelnie otulony obok niej. Jest elementem kobiecej inicjacji, nieodzownym przedłużeniem porodu. Choć jego niewątpliwym plusem jest społecznie wymuszony wypoczynek, wiele kobiet z tradycyjnych społeczności postrzega ten okres jako (konieczny do przejścia) ciężar. Dlaczego?

W czasie yuezi kobieta powinna przede wszystkim chronić się przed wszelkimi przejawami chłodu, a zatem: leżeć w łóżku w długich ubraniach, nie kąpać się (czy nawet w ogóle nie myć), nie jeść surowych i zimnych potraw. Lekkostrawna dieta (mająca zapewnić dobry start laktacji) opiera się głównie na jaglanej zupie. Wszystko serwowane jest przez teściową i służy, do pewnego stopnia, budowaniu tej (niezwykle ważnej w tradycyjnej chińskiej kulturze) relacji. [1]

Niehigienicznie, niezdrowo (przegrzanie, niedojedzenie, kompletna izolacja społeczna), niezgodnie z logiką? Obecnie do „przesiadywanie miesiąca” podchodzi się coraz mniej ortodoksyjnie. Internetowe zalecenia są przesiąknięte zachodnią wiedzą medyczną (co nie oznacza, że wszystkie mają medyczne uzasadnienie) i często podkreśla się w nich konieczność mycia zębów czy brania prysznica (byle nie zbyt długiego!). Coraz więcej mówi się też o łagodnych formach aktywności fizycznej.

Strach przed przewianiem jednak trzyma się mocno. Łatwo też trafić na rozmaite zalecenia dietetyczne: mniej tłuszczu, mniej soli, mniej jajek… Za to zupa na wieprzowych nóżkach będzie idealna na start laktacji – warto spróbować, chociaż większość Chinek i tak szybko zaczyna wierzyć w zbyt chude mleko i sięga po mieszankę mlekozastępczą (najlepiej importowaną, która – po skandalu wokół toksycznego mleka sprzedawanego w Chinach kontynentalnych – jest uznawane za bezpieczniejszą).   

Z jednej strony odchodzi się od tradycyjnych zasad rządzących połogiem, z drugiej – są one głęboko zakorzenione w zbiorowej świadomości. Można wciąż usłyszeć z ust skruszonej matki, że jej 3-letnie dziecko ma problemy z – dajmy na to – oczami, bo nie przesiedziała odpowiednio swojego yuezi

Źródło: http://www.ymhlove.com/

Kobiety z dużych miast są zachęcane do korzystania z centrów yuezi. Ma to być idealny sposób na połączenie tradycji (rehabilitacja przy zastosowaniu chińskiej medycyny, wypoczynek, dbanie o ciepło) z nowoczesnością (wsparcie medyczne dla matki i dziecka, kąpiele, klimatyzacja). Wszystko – opakowane w luksus. Miesięczny pobyt w centum yuezi to wydatek rzędu 50 tysięcy złotych. Swoim stylem dobrze wpisują się w konsumpcjonistyczne nastroje, ale też odzwierciedlają zmiany społeczne w obszarze rodziny (teściowe nie mają już przy sobie synowych, młodzi kupują własne mieszkania) i ról płciowych. Jednocześnie krytykuje się je za stawianie kobietom kolejnych wymagań poprzez reklamy w stylu „tylko z nami wrócisz do idealnego ciała!” [2]

 

Turcja

W tej części głos oddaję Ani, której mąż pochodzi z Turcji. Ania, w pełni świadoma tureckich zwyczajów połogowych, zdecydowała się… tam nie rodzić. Ciekawe, czy zrobiłabyś tak samo. 

Turecka opieka okołoporodowa jest świetna: prywatna sala i łazienka, przemiły, uczynny personel, poród w atmosferze intymności, z ogromnym poszanowaniem kobiety. 

Połóg trwa w kulturze tureckiej dokładnie 40 dni. Nie więcej, nie mniej. Wynika to, podobnie jak większość zaleceń w tym okresie, z zasad Koranu, które naturalnie przeniknęły turecką kulturę i nawet nieświadomie, stosują się do nich mniej lub w ogóle niewierzące Turczynki. 

Tureckie kobiety praktycznie od razu po porodzie witają połóg z niezłym przytupem. Nierzadkim widokiem jest wizyta fryzjera czy makijażystki na sali poporodowej, której zadaniem jest szybkie przygotowanie tureckiej mamy na przyjęcie gości. Pisząc „gości” nie mam na myśli tylko męża, który zazwyczaj nie towarzyszy żonie przy porodzie (robią to raczej bliskie rodzącej kobiety: mama, siostra, teściowa, szwagierka, przyjaciółka). Poród i połóg uznaje się w Turcji za sprawy kobiet, w które mężczyźni po prostu nie ingerują. Świeżo upieczona mama przebiera się w specjalny zestaw poporodowy – błyszczące koszule nocne, przesłodkie opaski, kokardki, kapciuszki. Wszędzie pomponiki, przepych, często w parze z ubiorem noworodka w podobnym stylu. Makijaż gotowy, fryzura okazała, uśmiech na twarzy. 

Towarzysząca przy porodzie kobieta bądź personel przystraja salę. Mile widziane są balony, kokardy, napisy „Witaj na świecie”, wcześniej przygotowane gadżety z nadrukiem imienia. No i wchodzą wcześniej wspomniani goście. Rodzice, teściowie, bracia, siostry, ciotki, wujkowie, babcie, dziadkowie i dzieci z rodziny. Wszyscy biorą noworodka na ręce, dotykają, całują, robią zdjęcia, zachwytom nie ma końca, w powietrzu dźwięczy głośne „Maşallah” wypowiadane wielokrotnie przez gości, aby uchronić mamę i dziecko przed „złym okiem” – nieszczęściem, które może dotknąć tych, którzy są w danym momencie obiektem zachwytów i komplementów. Nikt natomiast nie myśli umyciu rąk czy dezynfekcji…

W szpitalu kobieta nigdy nie zostaje sama. Do końca jej pobytu towarzyszy jej jedna osoba, zazwyczaj ta sama kobieta, która była obecna podczas porodu. Turcy wierzą, że podczas 40-dniowego połogu kobieta jest wyjątkowo narażona na działanie, najprościej mówiąc, złych mocy. To takie religijne wydanie ryzyka wystąpienia depresji poporodowej. Po 1 czy 2 dobach, jeśli wszystko jest w normie, mama i maluch wracają do domu, którego drzwi wejściowe ociekają błękitem bądź różem – z wiadomych względów. 

Podczas 40 dni połogu kobieta nie powinna opuszczać domu, ze względu na wcześniej wspomniane ryzyko nieszczęścia, mogącego ją spotkać w kontakcie z osobą, która w jakiś sposób przychylnie spojrzy na młodą mamę lub dziecko bez chroniącego „Maşallah” na ustach. Połóg w Turcji pełen jest paradoksów, z jednej strony tłumy gości, przez cały ten czas do domu przychodzą sąsiedzi, zjeżdża się dalsza rodzina czy znajomi. Jednocześnie mama i dziecko z domu nie wychodzą ze względu na ryzyko w tym wrażliwym dla nich czasie. 

Przez całe 40 dni kobiecie powinna towarzyszyć inna, najczęściej bardziej doświadczona kobieta (nie, mąż nie wystarczy) i pomagać jej przy dziecku czy edukować w kwestiach związanych z przeżywaniem połogu. Przez edukację mam na myśli pilnowanie, aby świeżo upieczona mama nie spożywała całej listy zabronionych podczas karmienia pokarmów i napojów. 

Dla Turków typowe jest też przegrzewanie noworodków i samej mamy, ciepłe koce, szczelnie zamknięte okna, czapeczki, kamizelki, noworodki śpiące pod kilkoma warstwami, o ryzyku śmierci łóżeczkowej (która w Turcji jest niestety dość częsta) nikt nie mówi. Unikanie zimnych napojów niezależnie do pory roku i wciskanie w kobietę po porodzie słodyczy „żeby mleko było słodsze” i oczywiście znane też u nas jedzenie za dwoje.  

O emocje kobiet w połogu raczej się nie dba, wszelkie stany obniżonego nastroju itp. przypisuje się owym złym mocom, które silnie w tym czasie działają na osłabioną porodem kobietę. Noce w połogu kobieta i dziecko spędza przy świetle. Turcy wierzą, że pod osłoną nocy i w ciemności demony działają skuteczniej. Ma to oczywiście swoje konsekwencje dla jakości snu mamy i dziecka. 

Kultura turecka zakłada też karmienie piersią. Musisz mieć naprawdę potężną wymówkę, żeby od razu złapać w Turcji za butelkę i nie spotkać się ze zdziwieniem, namawianiem i silną dezaprobatą. 

Czy jest w takim razie cokolwiek, co oczami obcokrajowca można ocenić pozytywnie? Oczywiście, Turcy są bardzo pomocni, życzliwi, niejednokrotnie byłam świadkiem wizyty sąsiadów, którzy świeżo upieczonej mamie przynieśli ciepły posiłek dla niej i rodziny. Takich dobrych gestów jest bardzo wiele. Pomoc w połogu od starszej od siebie, doświadczonej kobiety również może okazać się nieoceniona. Co kto lubi. 😉 Pamiętajmy, że obca kultura rządzi się swoimi prawami, podobnie jak nasza, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy i oceniać powinniśmy z przymrużeniem oka, jednocześnie szanując to, czego nie potrafimy czasem zrozumieć 🙂

Jeśli tematy połogowe są Ci bliskie, z pewnością zainteresuje Cię książka „Czwarty trymestr” – przewodnik po pierwszych 12 tygodniach z niemowlęciem. Kliknij, aby zamówić swój egzemplarz w zestawie z fantastycznymi pinami, które wpierają młode mamy (a może także z bliskościowym body lub wyjątkową poduszką do karmienia).

 

Chcesz wiedzieć, czego możesz się spodziewać w pierwszych dniach i tygodniach po porodzie oraz jak zadbać o siebie w czasie połogu? Sprawdź szkolenie „Przygotuj się na połóg”.

Jakich specjalistów odwiedzić po porodzie?

Jakich specjalistów odwiedzić po porodzie?

 

Poród to nie koniec troski o Twoje ciało i Twoje zdrowie. W ciąży z pewnością regularnie odwiedzałaś lekarza i robiłaś badania krwi – troszczyłaś się o siebie i dziecko. Czas na kontynuację. Jesteś ważna. I Twoje zdrowie jest ważne. Dlatego przypominam o wizytach, które powinnaś dodać do swojego kalendarza i odbyć po porodzie (jeśli urodziłaś już dawno i nie byłaś na tych spotkaniach, to to jest dobry moment, żeby nadrobić zaległości).

 

Ginekolog

Po 6 tygodniach od porodu idź do ginekologa. Jest to wizyta kontrolna i okazja na omówienie ewentualnej formy antykoncepcji. Pamiętaj, że karmienie piersią nie zawsze spełnia wszystkie warunki, które chronią przed kolejną ciążą. Nie każda mama, która karmi piersią, na pewno będzie z tego powodu niepłodna. Nawet jeśli Twoje dziecko jest wymagające, nawet jeśli Twoje dziecko jest kolkowe – idź. Możesz pojechać z dzieckiem, możesz taką wizytę odbyć z dzieckiem przy piersi na fotelu ginekologicznym. Uwierz mi, że ginekolodzy nie takie rzeczy już widzieli, bo przecież kobiety w połogu przychodzą do nich naprawdę często. Nie odkładaj tej wizyty. Idź nawet wtedy, kiedy nic się nie dzieje.

 

Fizjoterapeuta uroginekologiczny

Zachęcam Cię, żebyś odłożyła pieniądze i poszła na wizytę do fizjoterapeuty uroginekologicznego 4-6 tygodni od porodu – bez względu na to, w jaki sposób urodziłaś.

Mięśnie dna miednicy i mięśnie brzucha są obciążone i ulegają zmianie już w ciąży. Rodzaj porodu ma tu mniejsze znaczenie. Fizjoterapeuta uroginekologiczny sprawdzi, w jakim stanie są mięśnie i na przykład pomoże zamknąć rozejście mięśnia prostego brzucha. Podpowie też, w jaki sposób dbać o mięśnie dna miednicy, czy i jak ćwiczyć, jak kichać, jak prawidłowo oddawać mocz i kał, jak wstawać i jak się kłaść, żeby mięśnie dna miednicy mogły się regenerować. Może Ci się to wydawać śmieszne lub dziwne – przecież nauczyłaś się tego w dzieciństwie! A jednak wiele z nas robi to niepoprawnie.

Fizjoterapeuta uroginekologiczny to też osoba, która nauczy Cię mobilizacji blizny po cesarskim cięciu i po nacięciu krocza. Pracę z blizną warto zacząć po 4-6 tygodniach od porodu. Dzięki mobilizacji blizna jest elastyczna, wraca czucie, nie tworzy się bliznowiec ani zrosty, a blizna nie ciągnie i nie wpływa na Twoją postawę.

Poszukaj polecanego specjalisty w Twojej okolicy. Naprawdę warto kupić kilka ciuszków dla bobasa mniej, odłożyć pieniądze i pójść na taką wizytę. Możesz dzięki temu zapobiec nie tylko bólom, problemom ze współżyciem czy wypróżnianiem, ale także wysiłkowemu nietrzymaniu moczu itd.

 

Doradca laktacyjny

Jeśli będziesz karmiła piersią i doświadczysz trudności, to pamiętaj, że możesz się umówić z doradcą laktacyjnym CDL (Certyfikowany Doradca Laktacyjny), którego znajdziesz tutaj albo konsultantem IBCLC, czyli osobą z certyfikatem międzynarodowym, który zweryfikujesz tutaj.  

 

Doradca chustonoszenia

Etap przejścia pomiędzy okresem ciąży a życiem z nami na tym świecie może być dla bobasa trudny. Wiele niemowląt uspokaja się najszybciej na rękach mamy lub taty… ale jednak wolne ręce też czasem nam się przydają 😉 Dlatego warto, żeby rodzice nauczyli się wiązania chust od wykwalifikowanej doradczyni noszenia.

W Polsce działają trzy szkoły doradców: Akademia Noszenia Dzieci, ClauWi oraz Die Trageschule. Listę doradców Akademii Noszenia Dzieci znajdziesz tutaj, doradców ClauWi tutaj, a listę doradców Die Trageschule tutaj. Szukaj więc doradcy z którymś z tych certyfikatów. Warto wiedzieć, że z niektórymi doradczyniami można umówić się także na konsultację wideo online.

 

Pora na Twój ruch – umów wizyty. A jeśli poród jest jeszcze przed Tobą, wpisz przypomnienie w kalendarzu.

 

Pierwsze tygodnie po porodzie to czas wyjątkowy. Czas Twojej regeneracji po ciąży oraz porodzie i czas intensywnego rozwoju dziecka. Wiem, bo też tam byłam. Wydawało mi się, że jestem idealnie przygotowana na to, co mnie czeka. A jednak doświadczyłam wielu zjawisk, o których nikt mi nie powiedział i o których nigdzie nie przeczytałam.

Dlatego powstał Czwarty trymestr – najnowsza książka Wydawnictwa Wymagające. Napisałam ją dla siebie sprzed kilku lat. Dla innych kobiet, które oczekują narodzin dziecka albo, szukając swojej drogi w chaosie tych pierwszych tygodni życia z niemowlakiem, potrzebują prostego poradnika z odpowiedziami na nurtujące je wątpliwości. Znajdziesz w niej mnóstwo wskazówek popartych badaniami naukowymi, wsparcie i wiedzę o obsłudze niemowlaka, które dadzą Ci spokój i pewność siebie.

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Moje niemowlę nie je ryb! Co teraz?

Moje niemowlę nie je ryb! Co teraz?

Dzisiaj przyznaję się do kolejnego błędu, który popełniłam podczas rozszerzania diety mojej córce. Jest to dość częsty błąd, dotyczący podawania małym dzieciom ryb – i jedzenia ryb w ogóle.

Skąd moja pewność, że nie tylko ja popełniłam ten błąd? Istnieją na ten temat badania – większość polskiej populacji nie spożywa wystarczającej ilości ryb. W moim przypadku głównym problemem był brak dostępu do dobrych ryb morskich. Wiem jednak, że niektórzy rodzice nie podają niemowlętom ryb z obawy przed alergią. Takie podejście nie jest uzasadnione – niektóre źródła przekonują, że spożycie nawet niewielkich ilości ryb sprzyja rozwojowi tolerancji immunologicznej i, paradoksalnie, zmniejsza ryzyko wystąpienia reakcji alergicznej.

Dlaczego unikanie dań z rybami, zwłaszcza tłustymi rybami morskimi, jest błędem?

Ponieważ tłuste ryby morskie, obok alg, to jedyne źródło kwasu DHA – jednego z kwasów z grupy omega-3, którego nasz organizm nie produkuje samodzielnie, a który ogrywa bardzo ważną rolę w utrzymaniu zdrowia oraz rozwoju niemowląt i małych dzieci. Odpowiednia podaż DHA wpływa m.in. na dojrzewanie układu nerwowego, ostrość widzenia, prawidłowe wzorce snu i funkcjonowanie układu odpornościowego. Dodatkowo ryby są źródłem pełnowartościowego białka.

Warto zatem podawać dzieciom ryby minimum raz w tygodniu, już od początku rozszerzania diety. A co, jeśli – tak jak ja – nie masz dostępu do ryb, jeśli dziecko nie chce ich jeść albo całą rodziną jesteście na diecie wegetariańskiej? Wtedy powinniście włączyć odpowiednią suplementację. Niestety, nie można się opierać na samych algach, ponieważ zawartość DHA może się w nich bardzo różnić w zależności od konkretnej partii.

Przed rozszerzaniem diety źródłem DHA będzie mleko podawane dziecku. Jeśli mama karmi piersią i sama suplementuje sobie odpowiednią ilość DHA, niemowlę nie musi mieć włączonej dodatkowej suplementacji. Tylko faktycznie trzeba pamiętać, żeby samej brać DHA w trakcie laktacji!

W przypadku dzieci, które są karmione mlekiem modyfikowanym, kupowanie specjalnych preparatów również nie będzie konieczne, jeśli niemowlę z mieszanką spożywa minimum 100 mg kwasów DHA na dobę. Można to sprawdzić na etykiecie produktu – niemal wszystkie mleka modyfikowane są obecnie wzbogacane o DHA. 

Polskie standardy mówią, że po szóstym miesiącu życia dziecka głównym źródłem DHA powinno być nie tylko mleko mamy lub mleko modyfikowane, ale także produkty, które są wprowadzane do jego diety. Wówczas, jeżeli dziecko nie je jednej, dwóch porcji ryb tygodniowo, zalecana jest suplementacja DHA w dawce 100 mg dziennie. Jedna porcja – to porcja wielkości środkowej części dłoni dziecka, rośnie więc ona razem z dzieckiem.

Odpowiednie suplementy można kupić w aptece. Na moim blogu znajdziesz przykładowe produkty dla niemowląt, starszych dzieci i dla mam karmiących piersią. 

A w tym wpisie znajdziesz informacje o tym, które gatunki ryb są bezpieczne dla małych dzieci oraz mam karmiących.