Moczenie nocne – FAQ

Moczenie nocne – FAQ

Skoro na blogu często poruszam tematy związane z dziecięcym snem, nie sposób nie napisać kilku słów o zagadnieniu, które dosłownie spędza sen z powiek wielu rodzicom. Nie śpią, bo zmieniają prześcieradła i piżamy lub wysadzają na toaletę wpółśpiące dziecko. Gdy przedszkolak czy uczeń pierwszych klas moczy się w nocy, wiele mam denerwuje się i zastanawia, co z tym faktem zrobić. Dlatego, posiłkując się wytycznymi ekspertów oraz danymi z badań naukowych, ale również odnosząc się do swojej wiedzy psychologicznej, przygotowałam odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania (FAQ) o moczenie nocne. Zapraszam do lektury!

Do kiedy siusianie w nocy jest normą?

Jeśli dziecko nigdy nie miało minimum 6 miesięcy suchych nocy, to za normalne uznaje się mimowolne oddawanie moczu w nocy do 5 r.ż.

Jeśli dziecko było już w nocy suche / wybudzało się samodzielnie, by oddać mocz, przez co najmniej 6 miesięcy, a teraz znów przestało  – warto odwiedzić pediatrę, nawet jeśli ma mniej niż 5 lat.

Ile dzieci ma problem z moczeniem nocnym?

Moczenie nocne występuje na całym świecie w podobnym nasileniu, co potwierdzają badania prowadzone w różnych kulturach (m.in. Nigeria, Południowa Afryka, Korea, Turcja, Iran, Stany Zjednoczone). Szacuje się, że moczenie dotyczy ok. 20% pięciolatków, 7% siedmiolatków, 5% dziesięciolatków i 2% nastolatków (oraz od 0,5 do 2% dorosłych).

Występuje niemal dwukrotnie częściej u chłopców niż u dziewczynek.

Czym się różni moczenie nocne pierwotne od wtórnego?

Jeśli maluch od urodzenia siusia w nocy przynajmniej 3 razy w tygodniu, to mówimy o moczeniu nocnym pierwotnym.

Jeśli natomiast dziecko kontrolowało już pęcherz w nocy przez przynajmniej 6 miesięcy i ponownie zaczęło siusiać przez sen, to mowa o moczeniu wtórnym.

Jakie są przyczyny moczenia nocnego?

Wśród przyczyn moczenia nocnego pierwotnego za najważniejsze uznaje się:

  • czynniki genetyczne (to najważniejszy czynnik – należy szczerze porozmawiać z drugim rodzicem i jego oraz własną rodziną, czy wśród bliskich występowało siusianie w nocy i do jakiego wieku się utrzymywało);
  • opóźnienie dojrzewania układu nerwowego w zakresie kontroli pęcherza (może, ale nie musi towarzyszyć mu nieznaczne opóźnienie psychoruchowe);
  • zbyt małą produkcję wazopresyny, czyli hormonu zagęszczającego mocz (moczu jest zbyt dużo, by pęcherz pomieścił go przez całą noc);
  • zbyt małą pojemność pęcherza moczowego (względem danego wieku lub wynikającą z nieprawidłowej pracy mięśni, przewlekłych zaparć itp.).

Moczenie nocne wtórne wiąże się z:

  • chorobami / zakażeniami układu moczowego;
  • chorobami układu nerwowego (tzw. pęcherz neurogenny);
  • uporczywymi zaparciami (wypełnione jelito grube zmniejsza pojemność pęcherza);
  • obturacyjnym bezdechem sennym (np. przy przeroście migdałków) – więcej na ten temat napisałam TUTAJ;
  • alergiami pokarmowymi;
  • niewyrównaną cukrzycą;
  • stresem.
W jaki sposób leczy się moczenie nocne?

Zdecydowana większość przypadków moczenia w nocy przez dzieci młodsze niż pięcioletnie jest moczeniem pierwotnym (nigdy nie było min. 6 miesięcy suchych nocy) i wynika z niedojrzałości układu nerwowego i moczowego, a więc po wykluczeniu problemów zdrowotnych, zwykle czeka się na tę dojrzałość.

Dzieci starsze niż pięcioletnie powinny być pod opieką lekarza urologa lub nefrologa, który na podstawie wywiadu, badań fizykalnych, laboratoryjnych, USG i innych ustali sposób dalszego postępowania. O tym, jakie dokładnie badania się rekomenduje, przeczytasz TUTAJ.

Jeśli siusianie w nocy jest objawem chorób układu moczowego, nerwowego, cukrzycy czy innych zaburzeń, to je należy leczyć w pierwszej kolejności.

moczenie nocne

Leczenie moczenia nocnego pierwotnego
Psychologowie behawioralni proponują proste techniki – ale mam do nich pewne uwagi:
    1. wysadzanie dziecka na toaletę w nocy (u niektórych dzieci siłowe rozbudzanie może prowadzić do problemów z ponownym zaśnięciem i pogorszenie jakości snu, natomiast oddawanie moczu przez śpiące dziecko nie zmniejsza liczby epizodów moczenia się);
    2. trening pojemności pęcherza (wstrzymywanie moczu za dnia – choć brak zgodności co do skuteczności tej metody wśród specjalistów);

3. samodzielne zmienianie przez dziecko mokrej pościeli (co może mieć, według mnie, charakter kary i nieść ze sobą duży negatywny ładunek emocjonalny dla dziecka. Negatywnie wpływa też np. na śpiące w tym samym pomieszczeniu rodzeństwo);

4. nagradzanie suchych nocy (skuteczność jest nie większa niż placebo; ponadto moim zdaniem dają one rodzinie fałszywe poczucie, że panowanie nad pęcherzem jest kwestią dobrej woli dziecka, podczas gdy nie podlega świadomej kontroli, nie jest zależne od dziecka, ponieważ wydarza się podczas snu, zwykle głębszych jego faz).

Osobną propozycją są alarmy wybudzeniowe, czyli czujniki umieszczane na bieliźnie dziecka, które głośnym dźwiękiem budzą dziecko, gdy zaczyna siusiać. Ich działanie polega na warunkowaniu klasycznym – na dźwięk alarmu dziecko nieświadomie zaciska zwieracze i kończy oddawać mocz już w toalecie, a z czasem kojarzy uczucie pełnego pęcherza z dzwonkiem alarmu i wstrzymaniem siusiania. Urządzenia te są skuteczne w około 2/3 przypadków, z czego u połowy dzieci następuje nawrót moczenia.
Moim zdaniem można zastanowić się nad ich użyciem w przypadku starszych dzieci, co do których terapia farmakologiczna ma skutki uboczne lub nie odnosi sukcesu i to tylko w przypadku akceptacji przez całą rodzinę procesu leczenia. Biorąc pod uwagę, że dzieci cierpiące na moczenie nocne mają sen mocniejszy niż przeciętny, może okazać się, że alarm zrywa na nogi cały dom poza zainteresowanym.
Czy karanie jest skuteczne?

Stosowanie kar nie jest efektywną metodą leczenia moczenia nocnego! (a ponieważ brak nagrody – słoneczka, uśmiechu, gwiazdki na tablicy motywacyjnej – jest odbierany przez dziecko jako kara, jestem sceptyczna wobec skuteczności również nagradzania za suche noce).

Nie komentuj, nie zawstydzaj, nie porównuj z innymi – dziecko nie siusia w łóżko, by zrobić Ci na złość, nie ma nad tym kontroli! Nie omawiaj problemu z innymi w obecności malucha. Prawdopodobnie przeżywa dużo trudnych emocji związanych ze swoją przypadłością i potrzebuje dużo miłości, bliskości i zrozumienia. Może wydaje mu się, że jest jedynym na świecie „tak dużym dzieckiem”, które moczy łóżko – warto zapewnić je, że to nie taka rzadka sprawa i np. w prawie każdej klasie pierwszej SP jest jeden chłopiec lub dziewczynka, która również ma ten problem.

Czy nie lepiej zacząć od psychoterapii?

Dzieci moczące się w nocy przeżywają więcej lęku i mają niższe poczucie własnej wartości, ale jest to raczej skutkiem moczenia się niż jego przyczyną. Dlatego zaleca się najpierw wykluczenie lub leczenie zaburzeń natury medycznej, zanim rozpocznie się terapię psychologiczną.

Czy powinnam nakładać dziecku pieluchę na noc? Czy to nie sprawi, że nigdy nie nauczy się budzić na siku?

Istnieją dowody na to, że moczące się dzieci śpią lepiej, jeśli mają założone pieluchomajtki. Nie wpływa to na czas trwania leczenia samego moczenia ani na jego skuteczność, może natomiast mieć pozytywny wpływ na stan emocjonalny dziecka.

Co jeszcze mogę zrobić, jeśli moje dziecko siusia w nocy?
  • Jeśli ma więcej niż 5 lat – współpracuj z lekarzem specjalistą nefrologiem lub urologiem;
  • Jeśli miało już 6 miesięcy suchych nocy, ale znów zaczęło się moczyć – udaj się do pediatry, nawet jeśli dziecko ma mniej niż 5 lat;
  • Dbaj o regularny, spokojny rytm dnia, unikaj wieczorami pobudzających filmów, gier;
  • Poproś dziecko, by wysiusiało się przed położeniem do łóżka;
  • Przy łóżku malucha połóż latarkę lub łatwo dostępną słabą lampkę, tak by maluch nie bał się samodzielnie pójść do łazienki, gdy obudzi się w nocy;
  • Jeśli dziecko nie chce spać w pieluszce, zaściel łóżko podwójnie – na materac połóż nieprzemakający ochraniacz, na to prześcieradło, kolejny ochraniacz i drugie prześcieradło. W razie wpadki możesz szybko zdjąć górną warstwę, ew. wymienić kołdrę i dół piżamy na nową;
  • Dbaj o swój odpoczynek i dobry stan psychiczny – sytuacja jest trudna dla całej rodziny, a troszczenie się o siebie, swój sen i relaks pozwoli Ci z uważnością odnosić się do potrzeb wszystkich domowników!

 

Bibliografia:
  • Caldwell P.H., Nankivell G., Sureshkumar P., Simple behavioural interventions for nocturnal enuresis in children. Cochrane Database Syst Rev., 2013, 7; CD003637.
  • Esezobor C. I., Balogun M. R., Ladapo T. A., Prevalence and predictors of childhood enuresis in southwest Nigeria: Findings from a cross-sectional population study. J Pediatr Urol. 2015, 11 (6); 338.e1-6.
  • Ferrara P. et al., Possible impact of comorbid conditions on the persistence of nocturnal enuresis: results of a long-term follow-up study. Urol J, 2014, 11 (4); 1777-1782.
  • Fockema M. W. et al., Enuresis in South African children: prevalence, associated factors and parental perception of treatment. BJU Int., 2012, 110 (11 Pt C); E1114-1120.
  • Gadomska-Prokop K., Moczenie nocne u dzieci. Przegląd Urologiczny, 2007, 1 (41); 55-62.
  • Glazener C. M. A., Evans J. H. C., Peto R. E., Alarm interventions for nocturnal enuresis in children. Cochrane Database Syst Rev, 2005, 2; CD002911.
  • Grupa ekspertów Polskiego Towarzystwa Urologii Dziecięcej oraz Polskiego Towarzystwa Nefrologii Dziecięcej, Wytyczne postępowania diagnostyczno-terapeutycznego z dzieckiem moczącym się w nocy. Warszawa, 2016. Dostępne online na stronie www.mz.gov.pl
  • Gunes A. et al., The epidemiology and factors associated with nocturnal enuresis among boarding and daytime school children in southeast of Turkey: a cross sectional study. BMC Public Health, 2009, 22, 9; 357.
  • Kushnir J., Cohen-Zrubavel V., Kushnir B., Night diapers use and sleep in children with enuresis. Sleep Med. 2013, 14(10); 1013-1016.
  • National Clinical Guideline Centre at The Royal College of Physicians, Nocturnal enuresis: The management of bedwetting in children and young people. London, 2010.
  • Ozgür B. C. et al., The efficacy of an enuresis alarm in monosymptomatic nocturnal enuresis. Singapore Med J, 2009, 50(9); 879-880.
  • Sa C. A. et al., Increased Risk of Physical Punishment among Enuretic Children with Family History of Enuresis. J Urol. 2016, 195 (4 Pt 2); 1227-1230.
  • Shreeram S. et al., Prevalence of enuresis and its association with attention-deficit/hyperactivity disorder among U.S. children: results from a nationally representative study. J Am Acad Child Adolesc Psychiatry, 2009, 48 (1); 35-41.

 

Rzetelną wiedzę na temat odpieluchowania znajdziecie w moim kursie „Odpieluchowanie bez stresu”!

Twoje dziecko chce się bawić w nocy, czyli powrót do przeszłości

Twoje dziecko chce się bawić w nocy, czyli powrót do przeszłości

Moja córka jest wyjątkowo muzykalnym dzieckiem. Swego czasu lubiła pośpiewać nawet przez dwie godziny bez przerwy. I byłabym dumna z artystycznych popisów swej latorośli, bo i słowa ciekawe (la-la-la, pfe-pfe i ba-ba w różnych konfiguracjach), i melodia niebanalna, gdyby nie to, że występy rozpoczynała o trzeciej. W NOCY. Na szczęście nie zdarzało się to zbyt często, a od dłuższego czasu nie występuje już wcale. Dociekliwa matka obczytała się wtedy tu i ówdzie i chce się teraz podzielić tą wiedzą z Tobą.

Jeśli ktokolwiek Ci powie, że trzygodzinna pobudka na zabawę w środku nocy jest nienaturalna, po lekturze tego tekstu będziesz mogła zaśmiać się lekko pod nosem. Nie ma nic naturalniejszego pod słońcem! Serio!

Twoje dziecko zalicza nocny powrót do przeszłości

Istnieją niezbite dowody historyczne, że przed rewolucją przemysłową nie istniała idea „ośmiogodzinnego, nieprzerwanego snu”! Zanim na masową skalę zaczęto korzystać ze sztucznego światła, noc, zwłaszcza w miesiącach jesienno-zimowych, trwała około 12 godzin, a sen był podzielony na dwie części. W „pierwszy sen” zapadano około dwie godziny po zmroku i trwał on od 3 do 4 godzin. Następnie człowiek budził się na 2 lub 3 godziny, a potem dosypiał aż do świtu.

Warto zaznaczyć, że nocna pobudka nie była naszym współczesnym nerwowym przewracaniem się z boku na bok, z gonitwą negatywnych myśli i obliczaniem za ile godzin zadzwoni ten okropny budzik. W przerwie pomiędzy etapami snu ludzie rozmawiali, modlili się, palili tytoń, dokładali do ognia, uprawiali seks (właśnie o tej porze, według zaleceń medyków z XVI wieku, najlepiej było starać się o potomstwo)…

Dowody na powszechność takiego stylu życia badający to zagadnienie dr Ekirch odnalazł w wielu pismach, listach, książkach, pamiętnikach i innych dokumentach, zwłaszcza sprzed rewolucji przemysłowej. O „pierwszym” i „drugim śnie” pisali m.in. Cervantes i Dickens, a jeszcze w II poł. XX wieku wyrażenia te istniały także w językach wielu tradycyjnych społeczeństw, np. w plemieniu Tiw w Nigerii, u Maronów w Surinamie czy u ludu Fante z Wybrzeża Kości Słoniowej.

dziecko chce się bawić w nocy

Na początku XVIII wieku coraz większa dostępność źródeł sztucznego światła w domach (początkowo wyłącznie dla zamożnych osób, w XIX wieku także dla niższych klas) oraz rosnąca sieć całonocnego oświetlenia ulic miast sprawiły, że pora nocna zaczęła się skracać. Jeśli można było bez strachu przed czyhającym za rogiem bandytą pomaszerować na piwo do całodobowego baru albo na karty do sąsiadów, idea podzielonego snu była postrzegana jako strata czasu. Po 1920 roku pomysł „nocy na raty” zupełnie zniknął ze społecznej świadomości. Ba, kilkugodzinne pobudki lekarze zaczęli uznawać za patologię!

Czy współczesny człowiek  mógłby spać dwuetapowo?

W latach 90. ubiegłego wieku naukowcy manipulowali światłem, aby poznać jego wpływ na rytm okołodobowy człowieka. W jednym z eksperymentów w specjalnych pomieszczeniach stworzono warunki przypominające środek zimy w klimacie europejskim – doba składała się z 10-godzinnego dnia i 14-godzinnej, całkowicie ciemnej nocy. Mogli spać ile chcieli i jak chcieli (pozazdrościć).

Gdy biorący udział w badaniu panowie odespali już swoje zaległości z normalnego życia (jakby to były matki, to spałyby bez przerwy z tydzień, nie?), przestawili się bez niczyjej interwencji na dwuetapowy nocny sen. W pierwszej części nocy spali 4-5 godzin, potem budzili się na kilka godzin i ponownie zasypiali na kolejne 3-4 godziny. W sumie na śnie spędzali zwykle nie więcej niż 8 godzin na dobę, choć cały ich pobyt w łóżku zawierał się w ok. 12 godzinach.

Co ciekawe, relacjonowali później, że w czasie spędzonym w łóżku między etapami snu, byli zrelaksowani i pogodni – zero stresu czy nakręcania się własnymi myślami (w sumie czym się mieli stresować, skoro uczestniczyli w takim fajnym eksperymencie?😉 )

Dowiedziono więc, że aktualnie obowiązująca norma „ośmiogodzinnego, nieprzerwanego snu” jest wynikiem postępu technicznego, a nie naturalną potrzebą człowieka. Co nie oznacza, że my, współcześni, niechodzący spać z kurami rodzice, musimy całkowicie dostosować się do tych pierwotnych ciągot naszych dzieci.

Co z tym można zrobić?
  • Poza naturalnymi wskazówkami związanymi np. z oświetleniem (o czym za chwilę), regulacja rytmu sen-aktywność podlega także wpływom społecznym. Dlatego, jeśli nie masz ochoty na zabawę o 3 nad ranem, należy delikatnie, acz stanowczo dać młodzieży do zrozumienia, że noc jest do spania. Nie zapalasz światła, nie jeździsz z nim samochodami, nie wciągasz w nocne niemowlaków rozmowy. Dbasz tylko o bezpieczeństwo dziecka, zwłaszcza jeśli śpi z Tobą w dużym łóżku i jest mobilne. Jeśli potomek dobrze bawi się w swoim towarzystwie (np. śpiewa sobie w łóżeczku), to dopóki nie wzywa Twojej pomocy, nie musisz go stamtąd wyciągać.
  • Zadbaj o to, by dziecko jak najwięcej korzystało z naturalnego oświetlenia w ciągu dnia. Od rana, po obudzeniu się, całkowicie podnieś rolety i rozsuń zasłony, wybierz się na przedpołudniowy spacer, nie zaciemniaj pokoju podczas dziennych drzemek.
  • Zastanów się, czy nie kładziesz dziecka do snu zbyt wcześnie (to nie musi być słynna 19.00), co sprawia, że o 3.30  jest już po prostu całkiem nieźle wyspane. Zwłaszcza, jeśli to trzylatek, który jeszcze leżakuje w przedszkolu i czasem ma krótką drzemkę w samochodzie, wracając z basenu.
  • A w środku nocy… weź głęboki oddech i pomyśl, że wraz z dojrzewaniem układu nerwowego, konsolidacją snu i regulacją rytmu okołodobowego dziecka takie imprezy będą się zdarzać coraz rzadziej. Nocne śpiewy nie oznaczają, że coś z Twoim maluchem jest nie tak, że ma kłopoty ze snem, które należy leczyć. Odezwał się w nim po prostu duch prapraprapra…przodków. A z naturą trudno dyskutować. Zwłaszcza o trzeciej w nocy.

[showhide type=”links” more_text=”Kliknij tu, żeby rozwinąć bibliografię” less_text=”Ukryj bibliografię”]

 
Ekirch A. R., Segmented sleep in preindustrial societies. Sleep, 2016, 39 (3); 715 –716.
 
Huffington A., My Q and A With Roger Ekirch on the Way We Sleep, and How It’s Changed Over the Centuries. Huffington Post, 24.06.2016. Wywiad dostępny online: http://www.huffingtonpost.com/arianna-huffington/my-q-and-a-with-roger-ekirch_b_7649554.html
Wehr T. A. et al., Conservation of photoperiod-responsive mechanisms in humans. Am J Physiol, 1993,265 (4 Pt 2); R846-857.
Wehr T. A. et al., Suppression of men’s responses to seasonal changes in day length by modern artificial lighting. Am J Physiol, 1995, 269 (1 Pt 2); R173-178.
http://slumberwise.com/science/your-ancestors-didnt-sleep-like-you/

[/showhide]

 

Potrzebujesz sprawdzonych informacji o powodach pobudek Twojego dziecka oraz poznać sposoby na zaopiekowanie się nimi? Sprawdź szkolenie „Dlaczego dzieci się budzą?”.

Nie ściemniaj, matko!

Nie ściemniaj, matko!

Odpowiednie zarządzanie światłem jest niezwykle ważne w przypadku dzieci, które mają problemy ze snem. Odpowiednie oznacza jednak zgodne z naturą, a nie wyssane z palca przez pseudoekspertów. Gdy kolejny raz czytam, że rodzice zabierają na Majorkę czarne, grube worki na śmieci i zaklejają nimi okna w hotelowych pokojach, spędzając codziennie trzy godziny w egipskich (czy majorkańskich raczej) ciemnościach, bo dwulatek ma drzemkę… to myślę, że może warto wątpliwości odnośnie światła słonecznego i snu rozjaśnić (sic!) ponownie.

(więcej…)

Czy biały szum jest bezpieczny dla Twojego dziecka?

Czy biały szum jest bezpieczny dla Twojego dziecka?

Wykorzystanie szumu jest przekazywanym z pokolenia na pokolenie sposobem na uspokojenie i uśpienie niemowląt. Niejedna suszarka została spalona zanim nastała era wielogodzinnych nagrań domowych sprzętów dostępnych online oraz specjalnie skonstruowanych przytulanek. Poza dowodami anegdotycznymi, skuteczność białego szumu w usypianiu noworodków udowodniono też eksperymentalnie – w grupie szumiącej aż 80% dzieci zasnęło samodzielnie w ciągu 5 minut; w grupie kontrolnej było ich tylko 25%. W XXI wieku do rozpropagowania szumu w dużym stopniu przyczynił się dr Harvey Karp – twórca antykolkowej Metody 5S, w której wykorzystanie szeleszczących dźwięków wydawanych przez rodzica, urządzenia lub puszczanych z płyt CD jest istotnym elementem.

Dobra passa szumienia niemowlętom trwała do 2014 roku, kiedy kanadyjscy naukowcy postanowili się przyjrzeć dostępnym na tamtym rynku urządzeniom produkującym biały szum, odtwarzającym dźwięki natury lub inne potencjalnie usypiające odgłosy (pracujące sprzęty AGD, jadący pociąg, bicie serca itd.).

 

Czy biały szum jest bezpieczny dla słuchu?

Jeśli niemowlę jest narażone na słuchanie jakiegokolwiek dźwięku przez godzinę lub dłużej, jego natężenie nie powinno przekraczać 50 dB (głośność przypominająca przeciętnej intensywności deszcz). Tymczasem wszystkie badane przez naukowców urządzenia, postawione w odległości metra od łóżeczka, generowały dźwięki głośniejsze niż 50 dB, niektóre dochodzące nawet do 92 dB (~przejeżdżający motocykl)! Gdy przestawiono urządzenia na odległość 2 metrów od dziecięcej głowy, 13 na 14 sprzętów było nadal zbyt głośnych!

Zapytałam dwóch największych polskich producentów szumiących przytulanek o dane dotyczące głośności ich maskotek. Otrzymałam odpowiedź tylko od jednego –  „przytulanka jest bezpieczna, bo maksymalna głośność mechanizmu wydającego dźwięk to 65 dB, a  dopuszczalna przez Unię Europejską norma dla zabawek to 72 dB”.

Maksimum 72 dB DLA ZABAWEK. Czy maskotka, położona przy główce dziecka i włączana kilka razy dziennie na 40 minut może być porównywana z zabawkami, którymi dziecko manipuluje w większym oddaleniu od ucha i w których dźwięk trwa zwykle kilka czy kilkadziesiąt sekund? To zostawiam Twojej refleksji.

Wróćmy do badań. W odpowiedzi na uzyskane wyniki, Amerykańska Akademia Pediatrii wydała następujące zalecenia dla rodziców, którzy chcą korzystać z urządzeń generujących odgłosy:

  1. umieść źródło szumu możliwie jak najdalej od dziecka;
  2. ustaw urządzenie na możliwie najmniejszą głośność;
  3. ogranicz czas działania szumu do minimum (korzystaj z automatycznego wyłącznika lub samodzielnie wyłączaj urządzenie, gdy dziecko zaśnie).

Jak możesz się domyślać, najgorętszy orędownik białego szumu, czyli dr Karp, od razu zaprotestował, pisząc, że:

  1. Przed urodzeniem dziecko jest otoczone nieustannym szumem (płynącej krwi, przesuwającej się treści jelit matki), głośniejszym niż odkurzacz (wg Karpa dźwięki w łonie matki osiągają natężenie 75-92 dB; znane mi źródła piszą o 70-85 dB) – choć akurat porównanie do odkurzacza jest mało trafne, o czym za chwilę.
  2. Szum o umiarkowanym natężeniu dźwięku (czyli niezbyt głośny) może być bezpiecznie stosowany przez całą noc z korzyścią dla całej rodziny, chroniąc zarówno dzieci, jak i rodziców przed negatywnymi konsekwencjami niewyspania.
  3. Najbardziej szkodliwe dla słuchu są wysokie tony – należy wybierać ścieżki podobne do naturalnych odgłosów, jakich dziecko doświadczało w brzuchu mamy (ten fragment wypowiedzi Karpa – choć trafny – stoi w sprzeczności z poradami udzielanymi przez niego w książce „Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy”, gdzie w jednym rzędzie stawia odkurzacz i specjalnie przygotowane nagrania na płytach CD).

 

Jakie odgłosy towarzyszyły dziecku w łonie matki?

Ludzki płód jest otoczony dźwiękami przede wszystkim o niskich częstotliwościach. W zależności od autora opracowań, mowa o dźwiękach nie przekraczających 300-1000 hZ. Prawdopodobnie brzmi to mniej więcej tak:

Tymczasem polecana przez dra Karpa suszarka czy odkurzacz składa się z tonów o częstotliwości 1000-20 000 hZ. Typowy, elektronicznie generowany biały szum zawiera przede wszystkim wysokie tony – między 3000 a 22 000 hZ!

Nie jest więc tak, jak pisze dr Karp, że biały szum czy dźwięki urządzeń AGD uspokajają niemowlęta, bo przypominają odgłosy z życia płodowego. Są znacznie od nich wyższe! Być może dlatego na wiele niemowląt szumy domowych sprzętów, aplikacji, Youtube’a i specjalnych urządzeń nie działają – są po prostu kompletnie inne od tego, co maluchy znają z brzucha mamy. Co więcej, bardziej wrażliwe słuchowo niemowlęta szumy mogą drażnić właśnie zbyt wysoką częstotliwością.

Kojący wpływ białego szumu na sen wynika więc albo z zagłuszania odgłosów pochodzących spoza sypialni, albo jest wynikiem warunkowania klasycznego (pamiętacie historię o śliniących się na dzwonek psach Pawłowa?).

Czy biały szum wpływa negatywnie na mózg?

Drogi i kora słuchowa w mózgu niemowlęcia nie jest dojrzała i potrzebuje normalnego, bogatego otoczenia dźwiękowego, aby prawidłowo się rozwijać. Dźwięki wydawane przez domowników, także mowa, docierają do mózgu również przez sen i wzbogacają repertuar odbieranych częstotliwości. Ciągła ekspozycja na jeden rodzaj bodźców słuchowych może zawęzić możliwości odbierania dźwięków o różnorodnej wysokości i natężeniu. Na podstawie badań nad szczurami wystawionymi na całodobowe oddziaływanie białego szumu wysnuto przypuszczenie, że długi kontakt ludzkich niemowląt z tego rodzaju dźwiękami może opóźniać rozwój słuchu i mowy.

Czy tak w rzeczywistości jest? Nie wiadomo. Jaka „dawka” białego szumu jest całkowicie bezpieczna? Nie wiadomo. Ze względów etycznych nie jest możliwe przeprowadzenie podobnych eksperymentów na dzieciach. Nie prowadzono też dotychczas badań, w których porównywano by pod względem stopnia rozwoju mowy maluchy wychowane na szumie z tymi, którym nie szumiono. Póki co, jako rodzice musimy kierować się po prostu zdrowym rozsądkiem.

 

Jak więc bezpiecznie korzystać z szumu?

  • Kontroluj głośność urządzenia – mierzona przy głowie dziecka nie powinna przekraczać 50 dB. Gdy stosujesz metodę 5S (czyli im głośniejszy płacz, tym głośniejsze szumienie), pamiętaj, aby dźwięk był wyciszany, jak tylko dziecko się uspokoi. Jeśli, jak większość przeciętnych rodziców, nie masz profesjonalnego miernika, możesz posłużyć się aplikacją na telefon. Szukaj programów pod hasłem „sound meter” np. na Google Play.
  • Dobierz odpowiedni szum – bezpieczniejsze (i prawdopodobnie skuteczniejsze) będą dźwięki o niskich częstotliwościach, np. lepszy będzie szum różowy (pink noise) i czerwony (red/Brown noise) niż biały.
  • Używaj szumu tylko wtedy, gdy to konieczne – nie w czasie swobodnej zabawy czy zwykłego marudzenia. W ciągu dnia zapewniaj dziecku zróżnicowane bodźce akustyczne – mów, śpiewaj (nie przejmuj się fałszowaniem!), graj na instrumentach, wychodź na świeże powietrze i do ludzi.
  • Co kilka tygodni sprawdzaj, czy Twoje dziecko nadal potrzebuje szumu lub odgłosów przyrody do snu. Wielu rodziców zapomniało włączyć odpowiednią ścieżkę na dobranoc, by ze zdziwieniem zauważyć rano, że maluch spał równie dobrze jak wcześniej.

[showhide type=”links” more_text=”Kliknij tu, żeby rozwinąć bibliografię” less_text=”Ukryj”]

 

Bibliografia:

Bremmer P. et al., Noise and the premature infant: physiological effects and practice implications. J Obstet Gynecol Neonatal Nurs, 2003, 32 (4); 447-454.

Chang E. F , Merzenich M. M., Environmental noise retards auditory cortical development. Science, 2003, 300 (5618); 498-502.

Committee on Environmental Health, Noise: A Hazard for the Fetus and Newborn. Pediatrics, 1997, 100, (4); .

Hugh S. C. et al., Infant Sleep Machines and Hazardous Sound Pressure Levels. Pediatrics; opublikowane online 3 marca 2014; DOI: 10.1542/peds.2013-3617.

Karp H., Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy. Wydawnictwo Mamania, 2012.

Levene M. I., Chervenak F. A. (red.), Fetal and Neonatal Neurology and Neurosurgery. Churchill Livingstone 2009.

Polin R. A., Spitzer A. R., Fetal & Neonatal Secrets. Elsevier 2013.

Spencer J. A. et al., White noise and sleep induction. Arch Dis Child, 1990, 65 (1); 135-137.

American Speech-Language-Hearing Association: http://www.asha.org/public/hearing/Noise/

Odpowiedź dra Karpa

http://www.draeger.com/sites/enus_ca/Pages/Hospital/Noise-in-NICU.aspx

[/showhide]

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Klęska urodzaju – hiperlaktacja a sen niemowlęcia

Klęska urodzaju – hiperlaktacja a sen niemowlęcia

Jeśli mowa o związku karmienia piersią z problemami ze snem u dziecka, zwykle myślimy o reakcjach na alergeny zawarte w mleku matki (nie tak częste, jak to się powszechnie wydaje) lub obawy, czy maluch zjada wystarczającą jego ilość i czy nie jest głodny.

Mało natomiast mówi się o sytuacji odwrotnej: gdy to zbyt duża ilość mleka mamy powoduje częste pobudki, rozdrażnienie i płaczliwość niemowlaka.

Czym jest nadmiar pokarmu?

Hiperlaktacja to nadmiar pokarmu względem potrzeb dziecka, który można zdiagnozować po okresie, w którym laktacja powinna być już ustabilizowana i dopasowana według zasady popyt-podaż (czyli po ok. 6 tygodniu życia). Gdy maluch jest jeszcze noworodkiem, piersi matki zwykle produkują zbyt dużo pokarmu, a jego wypływ u większości kobiet jest bardzo szybki – ciało musi się dostosować do ilości i apetytu dzieci, które ma wykarmić. Jeśli mama i niemowlę są zdrowi, to laktacja stabilizuje się na poziomie odpowiednim do potrzeb niemowlęcia. Oczywiście, zdarzają się krótkie, kilkudniowe okresy skoków rozwojowych (czy też, jak niegdyś się mówiło, kryzysów laktacyjnych), ale ogólnie rzecz biorąc wszystkie elementy mlecznej układanki powinny już do siebie na tym etapie pasować.

Czasami jednak, z różnych powodów, piersi produkują więcej mleka niż potrzeba. Główne przyczyny nadprodukcji pokarmu to:

  • nadmierne odciąganie mleka;
  • zaburzenia pracy tarczycy po porodzie;
  • zaburzenia hormonalne przed ciążą, np. hiperprolaktynemia w przebiegu PCOS lub innych chorób.
Jak rozpoznać nadprodukcję pokarmu?
  • niemowlę przybiera znacznie więcej niż średnia (która wynosi 30g /dobę; dzieci matek z nadmiarem mleka potrafią przybrać nawet trzy razy tyle!);
  • wypływ pokarmu jest gwałtowny, dziecko krztusi się, kaszle, odrywa, jest dosłownie zalewane mlekiem (uwaga – większość noworodków czasem dławi się i krztusi podczas karmienia – trudnej sztuki koordynacji ssania, połykania i oddychania trzeba się po prostu nauczyć. Samo krztuszenie się niemowlęcia nie jest jednoznaczne z nadprodukcją pokarmu);
  • niemowlę oddaje dużo moczu (nawet kilkanaście zmoczonych pieluch) i dużo strzelających, wodnistych stolców o zielonkawym zabarwieniu i kwaśnym zapachu;
  • dziecko może odpychać się od mamy, jakby bało się piersi lub przygryzać dziąsłami brodawkę, by spowolnić napływ mleka. Niektóre dzieci mają problem z uspokajaniem się i zasypianiem przy piersi;
  • matka ma nieustanne wrażenie przepełnienia piersi, które już krótko po nakarmieniu znów są ciężkie i twarde, mleko wypływa z nich pomiędzy karmieniami, a podczas ssania jednej, pokarm tryska także z drugiej.

Nie można mówić o nadprodukcji pokarmu przed 6-8 tygodniem życia niemowlęcia ani wówczas, gdy dziecko nie przybiera powyżej średniej.

small-child-1474808_1920

Jaki jest związek nadprodukcji pokarmu ze snem niemowlęcia?

Kiedy mama ma przez całą dobę przepełnione piersi, mleko, które się w nich gromadzi, ma niższą zawartość tłuszczu niż w przypadku piersi produkujących odpowiednią ilość pokarmu. Dziecko zjada więc mleko, w którym proporcja laktozy (cukru mlecznego) do tłuszczu jest nieco zachwiana. Jest przelaktozowane, co oznacza, że jego jelita nie posiadają tak dużo enzymu laktazy, by poradzić sobie z tak dużą ilością mleka.

Duży stosunek spożywanej laktozy do tłuszczu powoduje nieprzyjemne objawy ze strony układu pokarmowego – wzdęcia, gazy, bóle brzucha, przyspieszenie pracy jelit (stąd dużo stolców o zielonkawym zabarwieniu). Dziecko, chcąc pozbyć się dyskomfortu, często zgłasza się do piersi i próbuje się przy niej wyciszyć. Niestety, ponieważ piersi są stale przepełnione, trudno mu ssać nieodżywczo (ciumkać), bez pobierania pokarmu, więc wpada w mechanizm błędnego koła – ssąc, chwilowo się uspokaja, ale zjada kolejne ilości mleka. Dyskomfort się nie zmniejsza, a z bolącym brzuszkiem trudno spokojnie spać. UWAGA – nie oznacza to, że należy sztucznie wydłużać przerwy między karmieniami! Głodne dziecko łapczywiej chwyta brodawki i mocniej ssie, co zwiększa ciśnienie, z jakim tryska mleko.

Po drugie, jeśli dziecko często krztusi się, kaszle, odrywa od piersi i płacze podczas karmienia, połyka duże ilości powietrza. To potęguje wzdęcia i ból brzucha, który wybudza malucha.

Po trzecie, niemowlęta matek z nadprodukcją pokarmu częściej budzą się z głodu. Jak to możliwe, przecież tak dobrze przybierają i mają mleka w bród? Przypominam: pełna pierś = mało tłuszczów w mleku, którym nasyci się niemowlę; miękka pierś = szybkie dotarcie do zbalansowanego pokarmu. Jeśli dziecko zjada mocno tryskający pokarm z pełnej piersi, błyskawicznie ma pełny żołądek, ale trawi to mleko szybciej. Ssanie pokarmu produkowanego w odpowiedniej, nieponadmiarowej ilości nasyciłby dziecko na dłużej, bo tłuszcz spowalnia tempo opróżniania żołądka. Cząsteczki tłuszczu odklejające się stopniowo w coraz większej ilości wraz z kolejnymi minutami ssania miałyby szansę dotrzeć do dziecka, zanim napije się ono po dziurki w nosie. Niemowlę hiperlaktacyjnej mamy może być więc zwyczajnie głodne częściej niż dzieci matek ze stabilną laktacją.

Co można z tym zrobić?
  1. Najlepiej zasięgnąć porady Certyfikowanego Doradcy Laktacyjnego lub Konsultanta Laktacyjnego KLIK.
  2. Rozważyć badanie hormonów tarczycy u mamy.
  3. Warto karmić w pozycji „pod górkę” lub leżąc na boku, gdzie siła wypływu mleka jest mniejsza.
  4. Na samym początku karmienia można na chwilę „odłączyć” niemowlę (wkładając mały palec w kącik jego ust) i złapać wytryskujące mleko w pieluszkę.
  5. Należy często odbijać dziecko podczas karmienia, nawet co kilka minut.
  6. Jedną z metod zmniejszenia produkcji jest blokowanie karmień – karmienie 3 lub więcej godzin z jednej piersi, pilnując, by w drugiej nie doszło do zatkania przewodu mlecznego lub zastoju (można z niej usuwać niewielką ilość pokarmu, ściągając tylko do uczucia ulgi). Nieużywaną pierś warto obkładać zimnymi kompresami, które zmniejszają przepływ krwi i spowalniają produkcję mleka.
  7. Kolejna metoda to całkowite opróżnienie obu piersi (np. za pomocą laktatora), a potem blokowanie karmień, opisane wyżej (opis tej metody, po angielsku, znajdziecie tutaj).
  8. Jeśli powodem hiperlaktacji jest nadmierne odciąganie pokarmu, a mama karmi własnym mlekiem z butelki (tzw. Karmienie Piersią Inaczej), można stopniowo zmniejszać częstotliwość ściągań lub ilość odciąganego pokarmu.
  9. Mama może pić herbatę z szałwii i mięty (do 3 szklanek dziennie).
  10. W niektórych przypadkach lekarz zaleca 4-7-dniową terapię dwuskładnikową pigułką antykoncepcyjną.

Zajrzyj też do wpisu Patrycji, Promotorki Karmienia Piersią, autorki bloga Chustodzieciaki, która borykała się z tym problemem – jest to jedyny znany mi, rzetelny polskojęzyczny post na temat nadprodukcji mleka.

UWAGA: artykuł ma charakter informacyjny i nie zastępuje porady laktacyjnej ani lekarskiej

[showhide type=”links” more_text=”Kliknij tu, żeby rozwinąć bibliografię” less_text=”Ukryj bibliografię”]

Bibiliografia:

Anderson J.: Lactose overload in babies. Australian Breastfeeding Association 2012.

Noble R., Bovey A., Resolution of Lactose Intolerance and “Colic” in Breastfed Babies. Referat zaprezentowany na ALCA Vic (Melbourne) Conference w dn. 1 listopada 1997

van Veldhuizen-Staas C. G. A., Overabundant milk supply: an alternative way to intervene by full drainage and block feeding. International Breastfeeding Journal 2007, 2:11.

Wiessinger D., West D., Pitman T., The Womanly Art of Breastfeeding: Completely Revised and Updated 8th Edition, 2010.

http://kellymom.com/bf/got-milk/supply-worries/fast-letdown/

http://www.nancymohrbacher.com/articles?tag=Block+Feeding

[/showhide]

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!