Trudne emocje po odstawieniu dziecka od piersi

Trudne emocje po odstawieniu dziecka od piersi

Mam wrażenie, że emocje przeżywane przez matki, które odstawiły dziecko od piersi, to zbyt rzadko poruszany temat. Zwykle skupiamy się na metodach, JAK zakończyć karmienie szybko i łagodnie. Znacznie rzadziej pojawiają się artykuły, które zachęcają do refleksji, CZY w ogóle kończyć drogę mleczną (bo na przykład moment adaptacji do żłobka lub powrotu mamy do pracy nie musi być z automatu wiązany z odstawieniem od piersi), a już zupełnym wyjątkiem są teksty skupiające się na tym, CO dzieje się z ciałem i psychiką odstawiającej mamy. A dzieje się całkiem sporo.
Intuicyjnie czujemy, że zaprzestanie karmienia w pierwszych tygodniach po porodzie może być trudnym doświadczeniem, zwłaszcza jeśli kobieta chciała karmić niemowlę piersią, a obiektywne przeszkody lub brak odpowiedniego wsparcia uniemożliwiły jej realizację laktacyjnych planów. Warto pamiętać, że takie mamy są w grupie ryzyka depresji poporodowej i otoczenie powinno objąć je szczególną opieką.

Matki, które karmiły dziecko dłużej, czasem bardzo długo, zwykle oczekują, że zakończenie drogi mlecznej przyjmą z ulgą i radością – w końcu były już zmęczone, niewyspane, potrzebowały zmian. Czasem okazuje się, że emocje, które się pojawiają, są zgoła inne.

Po odstawieniu od piersi, mimo zaplanowania i bez względu na wiek dziecka, mogą się pojawić u mamy: smutek, żal, poczucie straty, braku, winy, tęsknota, złość, szybkie zmiany nastroju, płaczliwość, poirytowanie, problemy z zasypianiem. Kobiety, u których powrócił już cykl menstruacyjny, czasem zauważają, że miesiączki mogą stać się bardziej bolesne, a PMS bardziej dokuczliwy. Pojawiają się myśli: „jestem bezwartościowa”, „dziecko już mnie nie potrzebuje”, „już jest takie duże”, „popełniłam błąd”. Czasem emocje, których doznają są sprzeczne: z jednej strony cieszą się, że już po wszystkim, z drugiej strony odczuwają smutek i obwiniają się o podjętą decyzję.

Zresztą, posłuchajcie matek, które zgodziły się anonimowo opowiedzieć o tym, jak to wyglądało:

Córka odstawiła się po 3 latach i 3 miesiącach. Po prostu wieczorem do snu powiedziała, że ona nie chce mleczka, tylko chce się przytulić. Nooo myślałam zawsze, że się ucieszę, jak w końcu się odstawi, a tu myślałam, że mi serce pęknie. Było mi przykro, trochę smutno, nawet łezka mi się w oku zakręciła, że tak nagle nie chce, a z drugiej strony, że to już taka duża dziewczynka jest.

Kiedy synek pierwszy raz zasnął bez piersi rozpłakałam się…Chciałam go już odstawić, wiedziałam, że będzie za tym tęsknił, ale nie spodziewałam się, jak bardzo ja będę tęsknić… Najgorsze były wyrzuty, że przecież mogłabym go jeszcze karmić, dawać mu to co najlepsze, przecież tak szybko rośnie…

Odstawiłam córkę, bo już miałam dość ciągania, drapania, szczypania, po prostu ciężko mi już było psychicznie. Chodziłam wściekła, każde karmienie było dla mnie udręką po pewnym czasie. Bardzo chciałam już mieć to za sobą i byłam tego pewna. Mała miała 18 miesięcy. Odstawiła się bez żadnego problemu, bo ona zwyczajnie się bawiła, a nie jadła. Zasypiała bez problemu, odstawienie trwało krótko. Tak jak się martwiłam, że ona nie da rady, tak to ja nie dawałam. Czułam się niepotrzebna, załamana, czułam się złą mamą, że z własnego widzimisię odbieram córce wszystko co najlepsze. Płakałam po nocach. To co przeżywałam było okropne. Ciężki to był czas dla mnie, całe szczęście, że nie dla mojego dziecka.

Moja córka odstawiła się sama, gdy byłam w połowie drugiej ciąży – pewnie mleka było mało czy też zmienił się smak. Dla niej było to kompletnie bezbolesne, choć to ogromna przylepa i cycoholik 😉 Ja miałam poczucie, że to zdecydowanie za wcześnie, choć karmienie w ciąży sprawiało mi ból, nie chciałam jej odstawiać i marzył mi się tandem. Choć z perspektywy czasu myślę, że dobrze się wszystko złożyło, wtedy mi było smutno i musiałam tak w sobie dokonać pewnego rodzaju zamknięcia, przemyśleć wszystko i przepracować, no i cóż, popłakać w nocy w tajemnicy w kuchni.

Planowałam karmić córkę rok. Córka pewnego wieczoru podziękowała za pierś i już więcej nie chciała. Z jednej strony radość, a z drugiej… Przepłakałam pół nocy, później wcale lepiej nie było… Było mi źle, nie mogłam się odnaleźć, czegoś mi strasznie brakowało, zrobiłam się emocjonalnym wrakiem człowieka. Było mi smutno, nic nie sprawiało mi radości.

Jestem właśnie trzecią dobę po ostatnim karmieniu. Mieszanka zupełnie ambiwalentnych emocji – póki co jest wybuchowa. Zadowolenie? Tak, tak poniekąd czuję się jakbym odzyskała część wolności… To miesza się z poczuciem pustki, straty. Jest mi przykro, że bezpowrotnie straciłam kawałek więzi z synkiem. Staję przed lustrem, patrzę na siebie i łzy same lecą wąską stróżką po twarzy. Czuję się niezrozumiana przez rodzinę, w szczególności męża. Dla nich to takie naturalne, normalne, że kobieta odstawia dziecko. A ja czuję, że ta sytuacja „ryje mi beret”.

Jeśli widzisz w powyższych opisach cząstkę swoich przeżyć, to być może właśnie się uspokoiłaś. Nie zwariowałaś, wiele kobiet to przeżywa. Matki często obwiniają się, że to efekt ich nadopiekuńczości, że mają „zbyt bliską” więź z dzieckiem, ale mechanizm stojący za spadkiem nastroju jest uniwersalny bez względu na cechy osobowościowe matki i ma podłoże hormonalne.

Zakończenie laktacji wiąże się ze spadkiem poziomu prolaktyny i oksytocyny – dwóch hormonów, które nie tylko wpływają na karmienie piersią, ale także  na funkcjonowanie mózgu. Prolaktyna, która odpowiada za produkcję pokarmu, ma działanie relaksujące i uspokajające, a oksytocyna, odpowiadająca za wypływ mleka z piersi, ułatwia tworzenie więzi i poprawia nastrój. Nie powinno więc dziwić, że odstawienie karmień, skutkujące obniżeniem się poziomów tych dwóch hormonów, wiąże się czasem z przeżywaniem silnych i trudnych emocji [1].

Ile to może potrwać? Zwykle od kilku dni do około dwóch tygodni. Jeśli objawy trwają dłużej niż dwa tygodnie, ich natężenie nie zmniejsza się, uniemożliwiają normalne funkcjonowanie, dobrze jest porozmawiać z lekarzem, aby wykluczyć istnienie depresji, zwłaszcza jeśli mama miała w przeszłości epizody depresyjne [2].

Im wolniejsze odstawianie od piersi, tym większa szansa, że przebiegnie ono łagodniej dla dziecka oraz dla matki, zarówno w sferze emocjonalnej, jak i fizycznej. Nagłe zaprzestanie karmień może skutkować  przepełnieniem piersi, obrzękiem, zastojami. W razie bolesności należy odciągać ręcznie lub laktatorem niewielkie ilości mleka, tylko do odczucia ulgi. Niektóre mamy wspomagają się piciem naparu z szałwii lub mięty. Po jakimś czasie pokarm będzie się produkować coraz wolniej (choć nadal na przykład na dźwięk płaczu obcego dziecka może wypływać z piersi). Mleko nie znika z gruczołów z dnia na dzień – nieduże ilości pokarmu mogą być obecne w piersi nawet kilka miesięcy po odstawieniu karmień.

Co mogę zrobić, by się lepiej poczuć?

Przede wszystkim daj sobie przyzwolenie na przeżywanie trudnych emocji. Poszukaj osoby, która wysłucha Cię z empatią, której możesz szczerze powiedzieć o tym, co odczuwasz, jakie masz wątpliwości. Czasem dopiero otwarcie się przed innymi matkami, która również karmiły swoje dzieci, uświadamia nam, jak powszechne są te odczucia, mimo że nie mówi się o nich publicznie. Jeśli nie znasz nikogo takiego, pomocne może być zapisywanie swoich przeżyć i przemyśleń.

Niektórzy nazywają czas po odstawieniu dziecka „żałobą”, bo kończy się jakiś etap w życiu, etap bycia mamą karmiącą i tak jak w żałobie po kimś bliskim, warto dać sobie czas na przeżycie tej straty. Coś się kończy, coś się zaczyna – po doświadczeniu karmienia nadchodzi kolejny etap, wcale nie gorszy, po prostu inny. Taki, w którym bliskość będzie można wyrażać i umacniać w inny niż przystawianie do piersi sposób.

Bądź dla siebie dobra – nie planuj zbyt wielu zmian na raz, odmawiaj wobec zobowiązań, które mogą poczekać, odpuść tyle, ile możesz. Warto dać sobie chwilę na oswojenie z nową sytuacją, bez presji, aby teraz-zaraz wszystko było „tak jak wcześniej”. Jeśli odstawienie było dość szybkim procesem, to zarówno dziecko, jak i Ty uczycie się siebie w tej nowej sytuacji i to wymaga czasu. Wielu kobietom w przeżyciu i zaakceptowaniu własnych uczuć pomaga kontakt z własnym ciałem: rozpoczęcie ćwiczeń fizycznych, pójście na masaż, taniec, joga, bieganie, treningi relaksacji. Czasami wiele ułatwia rozmowa ze specjalistą, który pomoże uporządkować myśli i emocje.

Bez względu na to, kiedy i w jaki sposób odstawiłaś lub planujesz odstawić dziecko od piersi, pamiętaj o jednym: podejmujemy najlepszą decyzję, jaką w danej chwili możemy podjąć. Ani długość karmienia, ani sposób jego zakończenia, ani emocje temu towarzyszące nie definiują Cię jako matki. Przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia, trzymaj się ciepło, Mamo!

Korzystałam także z książki: „Healing breastfeeding grief” Hilary Jacobson, Rosalind Press 2016.

 

Czy niemowlęta karmione mieszanką śpią lepiej niż karmione piersią?

Czy niemowlęta karmione mieszanką śpią lepiej niż karmione piersią?

Od lat trwa wśród matek spór o to, czy niemowlęta karmione mieszanką śpią lepiej niż dzieci karmione mlekiem matki i czy nie warto w celu przesypiania nocy podawać wieczorem butelkę „na dobry sen”. Ręka w górę, kto nie słyszał historii o tym, jak budzącego się co chwilę malucha dotankowano wreszcie porcją mleka modyfikowanego i spał jak kamień przez siedem godzin? Liczne dowody anegdotyczne (czyli przekazywane z ust do ust) wskazywałyby na to, że rodzaj karmienia istotnie wpływa na sen niemowląt. A jak jest naprawdę? Cóż, rzeczywistość jest nieco bardziej skomplikowana.

Zacznijmy od początku: faktycznie zdarzają się noworodki, które mimo długich i częstych sesji spędzanych przy piersi nigdy nie zasypiają po karmieniu, ciągle płaczą i uspokajają się dopiero po podaniu butelki z mieszanką mlekozastępczą. Nie jest to dowód na to, że sztuczne mleko jest lepsze niż pierś i posiada cudowne usypiające właściwości, ale raczej objaw tego, że bywają dzieci, które nie pobierają wystarczającej ilości pokarmu [1]. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy dziecko nie potrafi efektywnie ssać (np. ma zbyt krótkie wędzidełko podjęzykowe) lub piersi mamy nie produkują wystarczającej ilości mleka (z powodu chorób lub wad anatomicznych). Samo zachowanie niemowlaka to zbyt mało, aby stwierdzić, że się „nie najada”. Należy obserwować także inne wskaźniki skutecznego karmienia (znajdziesz je TUTAJ). Rozwiązaniem takiej sytuacji nie jest przechodzenie na mieszankę na własną rękę, ale konsultacja medyczna, najlepiej z certyfikowaną doradczynią laktacyjną, która oceni sytuację i przygotuje program poprawy laktacji oraz opracuje zasady dokarmiania, jeśli będzie ono konieczne.

A co z parami matka-dziecko, w których karmienie piersią idzie jak z płatka? Skąd się wzięło przekonanie o tym, że zmiana sposobu żywienia malucha wpłynie na przesypianie nocy i czy mamy jakieś dowody na to, że faktycznie tak jest?

Pogląd, że nakarmienie dziecka mieszanką mlekozastępczą pozwoli mu spać dłużej i rzadziej się wybudzać jest przede wszystkim pokłosiem badań nad trawieniem sztucznego mleka z lat 80. ubiegłego wieku [3]. Wykazano wówczas, że niemowlę trawi mieszankę znacznie wolniej niż mleko ludzkie. I choć sztuczne mleko przez ostatnie kilkadziesiąt lat zmieniało swój skład, to nadal daleko mu do pokarmu kobiecego, jeśli chodzi o proporcje tłuszczów, białek i cukrów, nie wspominając o zawartości innych składników odżywczych i odpornościowych [4].

Skoro wiemy, że niemowlęta karmione mieszankami, także tymi współczesnymi, mogą robić się głodne nieco później niż po lekkostrawnym mleku kobiecym [5], to czy gra nie jest warta świeczki? Czy nie warto podawać butelki przed snem, aby dziecko pospało w nocy trochę lepiej? Ano nie warto, z co najmniej kilku powodów:

Po pierwsze, choć faktycznie wiele badań pokazuje, że dzieci karmione wyłącznie piersią budzą się częściej niż dzieci na butelce [6, 7, 8, 9] to sami naukowcy przyznają, że sposób karmienia jest raczej jedną z kilku zmiennych wpływających na wzorzec snu i nie powinien być analizowany bez szerszego kontekstu, na przykład tego, jakimi metodami usypiania jest zastępowane karmienie do snu [10, 11] (obiecuję omówić to w osobnym artykule). Istnieją również wiarygodne doniesienia (analizy nagrań wideo) nie stwierdzające różnic w długości trwania snu i umiejętności ponownego zaśnięcia u niemowląt karmionych naturalnie i sztucznie [12]. Wiemy też, że u młodszych niemowląt karmionych piersią pobudki trwają krócej, więc ich matki śpią na dobę tyle samo [13, 14] lub więcej godzin [15, 16] niż kobiety podające mieszankę. Poza tym statystycznie mniej czasu zajmuje im usypianie maluchów [17].

Po drugie, wbrew pozorom, nie powinniśmy uznawać rzadszego wybudzania się dziecka ze snu za zaletę karmienia sztucznego. Niemowlęta, które rzadziej się wybudzają i  więcej czasu spędzają w fazie najgłębszego snu, są narażone na wyższe ryzyko tzw. śmierci łóżeczkowej (SIDS) [18, 19, 20]. Z tego też powodu karmienie piersią, jako promujące naturalny, biologiczny wzorzec niemowlęcego = przerywanego snu [21] jest wymieniane jako jeden z głównych czynników chroniących niemowlęta przed SIDS, zmniejszający ryzyko jego wystąpienia o 50% [22, 23].

Po trzecie, wprowadzenie mieszanki mlekozastępczej przed snem nie musi sprawić, że Twoje dziecko będzie spać lepiej z bardzo prostego powodu – maluchy nie budzą rodziców wyłącznie dlatego, że są głodne. Zapominamy czasem, że opiekujemy się nie tylko układem pokarmowym, ale kompletnym dzieckiem, które poza potrzebą pożywienia, ma też szereg innych, nie mniej ważnych potrzeb fizycznych i emocjonalnych. Niemowlęta i małe dzieci budzą się, bo chcą się napić, bo jest im niewygodnie, za ciepło, za zimno, bo boli je brzuszek, bo uczą się raczkować, bo potrzebują bliskości, dotyku, poczucia bezpieczeństwa, wielozmysłowej stymulacji itd. Wyraźnie widać to u starszych niemowląt:  przeprowadzone w 2015 roku badanie, obejmujące 756 matek dzieci między 6 a 12 m.ż., nie wykazało związku liczby pobudek ani ze sposobem karmienia, ani z ilością spożywanych posiłków mlecznych i pokarmów stałych w ciągu dnia [24]. Innymi słowy: karmione piersią czy butelką, jedzące jak górnik przed pracą czy skubiące jak ptaszki, dzieci budzą się w nocy z innych niż głód powodów, a więc zmiana ich sposobu żywienia niekoniecznie pozwoli rodzinie spać dłużej.

Czasem okazuje się, że rezygnacja z karmienia piersią nie sprawia, że matka więcej wypoczywa, bo liczba pobudek pozostaje bez zmian, a na uśpienie dziecka trzeba poświęcić więcej czasu i energii (choć faktycznie w obsługę nocnych pobudek często aktywniej włącza się wówczas ojciec dziecka). Potrzeba bliskości, komfortu, poczucia bezpieczeństwa czy dotyku nie znika po odstawieniu dziecka od piersi, trzeba ją tylko zaspokajać w inny niż dotychczas sposób. Czy na pewno łatwiejszy?

 

Chcesz wiedzieć, w jaki sposób dieta dziecka wpływa na to, jak wyglądają Wasze noce? Sprawdź szkolenie „Żywienie dziecka a sen".

Jak zostać Promotorem Karmienia Piersią? Opinia o kursie

Jak zostać Promotorem Karmienia Piersią? Opinia o kursie

Zakończyłam już zarówno część teoretyczną, jak i praktyczną kursu i zgodnie z Waszymi prośbami postanowiłam napisać kilka słów o tym, jak on wygląda. Muszę na początku zaznaczyć, że opisuję styczniową edycję kursu w 2017 – ma to znaczenie, bo program szkolenia ulega ciągłym modyfikacjom i niewykluczone, że kolejne grupy będą już miały nieco inne doświadczenia. (więcej…)

Uważaj, komu się zwierzasz?

Uważaj, komu się zwierzasz?

Opublikowałam na blogu niedawno tekst o rodzicach, którzy nie przyznają się pracownikom ochrony zdrowia i własnym znajomym do tego, że ich dziecko jeszcze nie przesypia nocy albo śpi z nimi w jednym łóżku. Pojawiło się kilka komentarzy osób, które nie rozumiały, dlaczego ludzie koloryzują akurat w tym temacie i podważały wiarygodność przytaczanej ankiety. Inne matki w ogóle nie były zdziwione tymi danymi, bo same okłamują lekarzy, rodzinę i koleżanki w sprawie współspania, liczby nocnych pobudek, długiego karmienia piersią itd. Nawet w „Księdze wymagającego dziecka” Searsów znalazłam swego czasu taką przestrogę, skierowaną do rodziców High Need Babies: „Uważaj komu się zwierzasz”. I, jakkolwiek w pełni rozumiem niechęć do ujawniania bliższym i dalszym osobom w otoczeniu swoich macierzyńskich trudności (bo sama czasem nie mam ochoty wdawać się w szczegóły), zaczęłam się zastanawiać, czy w ten sposób nie strzelamy sobie same w stopę. (więcej…)

Tych dwoje uratowało już niejedną laktację

Tych dwoje uratowało już niejedną laktację

Gdy pojawiają się problemy z karmieniem piersią polskie matki najczęściej poszukują pomocy u położnej środowiskowej lub lekarza pediatry. Niestety, czasem ich wiedza i możliwość wsparcia okazuje się być niewystarczająca. W niektórych miejscowościach są doradczynie i konsultantki laktacyjne, ale ich liczba to kropla w morzu potrzeb. Natomiast nie wszyscy wiedzą, że w każdym mieście powiatowym pracują co najmniej dwie osoby, które w wielu przypadkach pomagają uczynić karmienie łatwiejszym, a niejednokrotnie wręcz ratują laktację. O kim mowa? (więcej…)