Akcja Adaptacja: Jak NIE przygotowywać dziecka do żłobka

Akcja Adaptacja: Jak NIE przygotowywać dziecka do żłobka

Już od dawna miałam w szkicach wpis o absurdalnych zaleceniach niektórych żłobków. Impulsem do opublikowania go było zdjęcie z jednej z wrocławskich placówek, która – o ironio, głosem dziecka – zalecała rodzicom:

To nie jest jedyna placówka,  która przekazuje rodzicom nieprawdziwe informacje dotyczące przygotowania dziecka do żłobka. Nie zależy mi na piętnowaniu konkretnych instytucji ani psycholożek (!!!), które pod takimi wskazówkami się podpisują, ale na pokazaniu najczęściej powtarzających się mitów. I uspokojeniu zdenerwowanych nimi rodziców. Wszystkie poniższe cytaty są autentyczne, pochodzą ze stron żłobków: (więcej…)

Jak się wysypiać, karmiąc piersią?

Jak się wysypiać, karmiąc piersią?

Nadal pokutuje przekonanie, że karmiąc piersią, jesteśmy skazane na bycie niewyspanymi. „Dałabyś butelkę, to wreszcie byś odpoczęła” – z prawdziwą troską radzą znajomi i rodzina. Co można zrobić, by choć trochę lepiej sypiać, jednocześnie nie rezygnując z dobrodziejstw naturalnego karmienia?

(więcej…)

Idealna temperatura do snu – jak schłodzić sypialnię?

Idealna temperatura do snu – jak schłodzić sypialnię?

Nie potrzeba upałów, aby mieć w sypialni temperaturę znacznie wykraczającą poza optymalną do snu. Gdy w trakcie indywidualnych konsultacji odwiedzam niektóre mieszkania w nowym budownictwie, szeroko otwieram oczy ze zdumienia. Są miejsca, w których rodzina przez całą zimę chodzi w krótkim rękawku, a na termometrze widnieje dumne 24 stopni Celsjusza – i to mimo zakręconych kaloryferów! Koszmar, biorąc pod uwagę, że według naukowców optymalna temperatura do snu dla osoby ubranej w piżamkę zawiera się w przedziale nawet między 16 a 19 stopni Celsjusza [1]. Im cieplej, tym sen staje się płytszy, a ludzie mają większe problemy z wieczornym i każdym ponownym zaśnięciem. Co więc można zrobić, by mimo upałów, nasze dziecko spało lepiej? Jak schłodzić sypialnię?

1. Kupić/ założyć klimatyzator – najprostsze, choć najkosztowniejsze rozwiązanie. Nie tylko z uwagi na cenę sprzętu, ale przede wszystkim na jego prądożerność. Wstępne poszukiwania można zacząć w internecie, ale warto porozmawiać na temat wyboru konkretnego modelu z fachowcem, zwłaszcza jeśli chodzi o łatwość eksploatacji i czyszczenia. Nieodpowiednio konserwowany klimatyzator jest siedliskiem różnych niefajnych stworzeń groźnych dla zdrowia.

2. Założyć rolety zewnętrzne lub zaciemniające rolety i zasłony wewnętrzne – opcja dla osób, których sypialnia jest jasna i w dużym stopniu za podnoszenie się temperatury odpowiada nagrzewanie się pomieszczenia od słońca. Pozostawienie zasłoniętych okien przez całą dobę lub przynajmniej większą jej część nie tylko nie pozwala podnieść się temperaturze do jakichś absurdalnych wartości, ale również pozwala uratować trochę porannego snu. Jeśli macie w domu skowronka, który budzi się wraz z pierwszymi promieniami słońca przed 4 rano, całkowite zaciemnienie pokoju może pozwolić całej rodzinie pospać trochę dłużej. Opcja tymczasowa lub przydatna podczas nocowania poza domem: przenośna zasłona zaciemniająca na przyssawki (klik!) albo czarne worki foliowe lub folia aluminiowa i taśma klejąca. Tylko pamiętajcie, że to opcja na noc, a nie na drzemki (a dlaczego, o tym pisałam już kiedyś tutaj).

3. Włączyć wentylator (a czasem postawić coś jeszcze) – przy ekstremalnych upałach sam wentylator to za mało. Sposobem na podbicie jego mocy i dodatkowo odpowiednie nawilżenie powietrza w pokoju jest wykorzystanie:
a) suszarki z mokrym praniem postawionej przed wentylatorem;
b) ręcznika zawiniętego jak cukierek z kostkami lodu w środku wraz z miską pod spodem na kapiącą wodę + wentylator za ręcznikiem
c) duży płytki półmisek wypełniony kostkami lodu postawiony przed wentylatorem.
Kontrolujcie wilgotność – powinna ostylować w zakresie 40-60%. W tropikach (gorąco i wilgotno) nie będzie Wam przyjemnie. Warto wiedzieć, że stosowanie wentylatora zmniejsza ryzyko nagłej śmierci łóżeczkowej niemowląt.

4. Zrobić przeciąg – przynajmniej na tę część nocy, w której na dworze jest jeszcze dosyć ciemno (patrz punkt 2). Niektórzy polecają powieszenie mokrej tkaniny (ręcznik, prześcieradło) w świetle otwartego okna, aby schładzała i nawilżała wpadające powietrze. Nie zapomnij o moskitierach!

5. Pozdejmować wszystko, co blokuje swobodny przepływ powietrza – ochraniacze na szczebelki, poduszki, baldachimy czy maskotki. Każdy luźny materiał nie tylko zwiększa ryzyko śmierci łóżeczkowej u niemowląt, ale u dzieci w każdym wieku blokuje cyrkulację powietrza, zwiększając jego temperaturę oraz zawartość CO2 w okolicach głowy malucha. Oba te czynniki mogą sprawiać, że sen staje się płytszy.

6. Przenieść materac na podłogę lub spać na parterze – ciepłe powietrze ucieka do góry, dlatego zmiana sypialni na pokój na parterze albo przełożenie materaca dziecka lub Waszego bezpośrednio na podłogę, może sprawić, że będzie Wam nieco chłodniej.

Jeśli macie jakieś inne pomysły na obniżenie temperatury w sypialni, o których nie wspomniałam, podzielcie się nimi, proszę, w komentarzu. Może uratujecie wyczerpanej matce trochę snu – a za to są specjalne punkty do nieba, serio!

Wpis zawiera linki afiliacyjne – jeśli z nich skorzystasz, nie zapłacisz więcej, ale właściciel sklepu podzieli się ze mną drobną częścią swojego zysku. Będzie to dla mnie również znak, że ufasz moim rekomendacjom.

 

Masz dość wielogodzinnego usypiania dziecka? Mam dla Ciebie szkolenie „Rytuał wieczorny"!

Wygraj udział w warsztatach online  + 5 najbardziej absurdalnych mitów o śnie, jakie ostatnio usłyszałam

Wygraj udział w warsztatach online + 5 najbardziej absurdalnych mitów o śnie, jakie ostatnio usłyszałam

Rozpoczęła się sprzedaż 2 edycji warsztatów online „Dbanie o dobre spanie niemowląt – w duchu Rodzicielstwa Bliskości”. Są dedykowane rodzicom niemowląt do 9 miesiąca życia oraz osób spodziewających się dziecka. W sumie to 2 webinary po dwie godziny każdy (9 i 16 czerwca) – można je obejrzeć na żywo lub odtworzyć sobie później, ponieważ po zakupie otrzymujecie dostęp do nagrań do końca 2017 roku.

OD DZISIAJ  TRWA KONKURS, W KTÓRYM MOŻNA WYGRAĆ UDZIAŁ W WARSZTATACH!

Co trzeba zrobić? Wystarczy do 8 czerwca 2017 (czwartek) do godz. 18:00 napisać w komentarzu na Facebooku lub pod tym artykułem, dlaczego chcesz wziąć udział w kursie online „Dbanie o dobre spanie niemowląt”? Forma dowolna: proza, poezja, rysunek, zdjęcie, video – doceniam kreatywność 🙂

Wyniki zostaną ogłoszone 8 czerwca 2017 o 21.00 na blogu.

Tutaj znajdziesz regulamin: REGULAMIN

 

Jeśli się zastanawiacie, czy warto, to może przekonają Was opinie uczestniczek pierwszej edycji (z anonimowej ankiety, więc nie musiały mi słodzić 😉 ):

Pisanie bloga, prowadzenie transmisji na Facebooku i cała moja internetowa działalność daje mi ogromnie dużo satysfakcji, ale co tu dużo mówić… Uwielbiam warsztaty i konsultacje na żywo! Kiedy siedzę z rodzicami twarzą w twarz i opowiadają swoje historie, na przykład u kogo już byli i jakie otrzymywali porady na temat snu ich dzieci, czasem tylko wymownie przewracam oczami, czasem wybucham śmiechem, a czasem moja ręka automatycznie kieruje się w stronę czoła, by wykonać solidnego facepalma. Wydawałoby się, że niewiele może mnie już zaskoczyć, a jednak kolejne mamy i ojcowie podrzucają mi coraz to nowe kwiatki do mojego bukietu sennych absurdaliów. Oto pierwsza piątka moich faworytów:

(więcej…)

5 typów łóżeczek dla niemowlaków, czyli co zamiast współspania

5 typów łóżeczek dla niemowlaków, czyli co zamiast współspania

Nie jest wielką tajemnicą, że propaguję spanie z dziećmi w jednym łóżku (bedsharing), choć akurat sama spałam czasem razem, a czasem osobno. Na temat współspania popełniłam na blogu dwa wpisy: o zasadach bezpieczeństwa i o rozdźwięku między oficjalnymi zaleceniami a normalnym życiem.

Trzeba jednak powiedzieć sobie jasno: nie wszyscy rodzice chcą i nie wszyscy mogą spać z niemowlakiem we wspólnym łóżku. Jeśli jeden z opiekunów na przykład pali papierosy, to dziecko powinno mieć własne łóżeczko, ALE w tej samej sypialni, co rodzice minimum do 6., a najlepiej do 12. miesiąca życia. Wyprowadzenie niemowlaka do jego własnego pokoju nie tylko utrudnia karmienie piersią, ale również nawet o 50% zwiększa ryzyko tzw. śmierci łóżeczkowej [1]!

Nastawienie w sypialni dziecka niani elektronicznej nie rozwiązuje problemu. W spaniu w jednej sypialni nie chodzi bowiem o to, żebyśmy to my słyszeli niemowlę, ale żeby to ono słyszało nas. Bodźce dochodzące od opiekuna (jego ruchy, oddech, odgłosy wydawane przez sen) stymulują dziecko, nie pozwalając mu zapaść w zbyt głęboki sen, z którego mogłoby się nie obudzić.

Jakie więc mają możliwości rodzice, którzy od urodzenia lub od któregoś momentu chcą być w nocy blisko dziecka, zapewniając mu jednocześnie osobną przestrzeń? Oto subiektywny przegląd łóżeczek niemowlęcych:

Klasyczne łóżeczko niemowlęce ze szczebelkami

Najpopularniejsza i zwykle najtańsza propozycja, choć niekoniecznie najlepsza. Dlaczego? Z co najmniej trzech powodów: (1) wiele noworodków nie czuje się najlepiej w tak ogromnej przestrzeni; (2) niektóre dzieci reagują paniką na „zakratowanie”; (3) po obniżeniu dna łóżeczka, gdy dziecko już wstaje, wkładanie i wyjmowanie go stamtąd jest wyzwaniem dla rodzicielskiego kręgosłupa. Ale jest i ważny plus: jeśli Wasze niemowlę zupełnie go nie zaakceptuje, zyskacie nową przestrzeń na trzymanie czystego prania lub legowisko dla Waszych kotów 🙂

Zwykle występuje w dwóch rozmiarach (60 x 120 cm lub 70 x 140 cm) – warto raczej wybrać ten mniejszy, ponieważ łatwiej dokupić do niego prześcieradła. Poza tym wiele dzieci wyprowadza się do większego, normalnego łóżka zanim z niego wyrośnie.

Przed kupnem trzeba zwrócić uwagę na to, czy  łóżeczko ma regulowaną wysokość dna i czy samemu można dowiercić jeszcze jeden poziom wysokości, gdybyśmy chcieli używać go jako dostawki do naszego dorosłego łóżka. Z tego też powodu lepiej sprawdzają się łóżeczka skręcane niż klejone – można wówczas zdjąć jeden bok i przymocować łóżko do ramy rodziców. Są też modele z opuszczanym w tym celu bokiem (np. takie).

Kolejna sprawa: im więcej wyjmowanych szczebelków, tym lepiej. Nie jestem fanką mebli, gdzie szczebelki są tylko na dłuższych bokach – wydaje mi się, że przepływ powietrza wokół głowy dziecka jest wtedy gorszy. Płozy do kołysania? To może być niezły pomysł, ale łóżeczka z funkcją wibrowania, śpiewu i tańca chyba bym sobie darowała.

Ostatnio głośnym echem odbiły się przypadki znajdowania jakichś dziwnych robaków w kokosowo-gryczanych materacach (wygooglujcie sobie, jak jesteście odważni, ble). Z tego powodu polecam zainwestowanie w nieco droższy materacyk lateksowy – ja mam na przykład taki, po dwóch latach wygląda idealnie.

Łóżeczko mojej córki było zamawiane z jakiegoś niewielkiego zakładu rodzinnego z północy Polski, którego nie jestem w stanie obecnie odnaleźć. Na pewno znajdziecie coś na swoją kieszeń i pasującego kolorystycznie TUTAJ.

Dostawka / łóżeczko dostawne

Niewielkie łóżeczko bez jednego boku lub z odpinanym/opuszczanym bokiem, które z łatwością można połączyć z materacem rodziców przy użyciu specjalnych pasów. Zwykle zrobione z materiału, choć są i wersje drewniane. W zależności od wielkości wystarcza na kilka pierwszych miesięcy życia dziecka i to w sumie może być sporą wadą, jeśli weźmiemy pod uwagę jego koszt. Ułatwia nocne karmienie piersią, bo nie wymaga wielokrotnego wstawania i maszerowania po malucha.

 

 
Kosz Mojżesza

Niewielki koszyk z wikliny, liści palmowych, filcu lub plastiku, przypominający wyglądem gondolę od wózka. Można go umieścić na stojaku (czasem wyposażonym w płozy umożliwiające kołysanie) lub postawić na podłodze. Używany przeciętnie do 3-4 miesiąca życia – ze względu na niewielkie rozmiary dobry do małych sypialni (choć znowu cena od 300 zł w górę na dość krótki okres użytkowania może być dla wielu rodziców poważną wadą). Ze względu na swoją kompaktowość niektóre niemowlęta czują się w nim znacznie lepiej niż w klasycznym – dużym jak dla nich – łóżeczku. Plus za łatwość przenoszenia w różne części mieszkania. Ponoć sporo koszy Mojżesza w dobrym stanie krąży na rynku wtórnym – warto się rozejrzeć na portalach z lokalnymi ogłoszeniami.

Baby box

Inspirowane fińską tradycją pudełko z kartonu z materacykiem, które posłuży dziecku aż do osiągnięcia przez nie masy 9 kg lub długości ciała 70 cm. Finowie dostają je po porodzie w ramach wyprawki – idea powstała, gdy śmiertelność noworodków z powodu spania w bardzo nieodpowiednich dla nich miejscach zaczęła niepokoić władze kraju. Ze względu na wymiary, wagę i łatwość transportu atrakcyjne dla często podróżujących rodzin. W Polsce to na razie dość egzotyczna propozycja (zwłaszcza, gdy spojrzymy na cenę…) – pokazuję ją raczej w ramach ciekawostki, bo nie spotkałam się dotychczas z baby box na żywo. Mam trochę problem z marketingiem wokół tego produktu, sugerującym, że w Finalandii niski odsetek SIDS udało się uzyskać dzięki temu, że mamy nie śpią z dziećmi w łóżku (to nieprawda – bezpieczne współspanie nie zwiększa ryzyka śmierci łóżeczkowej).

Lulu Baby Box

 

Montessori floor bed

To nie konkretny mebel, a raczej pewna idea. W metodzie Marii Montessori zakłada się odpowiednie przygotowanie otoczenia, promującego aktywność i samodzielność dziecka. Stąd najmłodsze niemowlęta śpią w koszach i kołyskach, a te już bardziej mobilne (sześcio- czy dziewięciomiesięczne) są przenoszone na materac na bardzo niskiej ramie lub położony bezpośrednio na podłodze.  Dlaczego nie do normalnego łóżka z barierką? Chodzi o to, aby dziecko mogło samodzielnie wstawać i wchodzić, gdy będzie tego potrzebowało. Nie udało mi się znaleźć tak niziutkiej ramy, jak na zdjęciach z zagranicznych portali – jeśli ktoś z Was widział takie w sklepach online, proszę o link w komentarzu! (Czytelniczki z Włoch mogą popatrzeć na asortyment tworzącej meble dla pokojów w stylu Montessori firmy Woodly)

EDIT: Polska firma MaMo robi takie łóżeczka

 

 

 

 

 

 

 

Wpis zawiera linki afiliacyjne – jeśli z nich skorzystasz, kupując meble, nie zapłacisz więcej, a właściciel sklepu podzieli się ze mną drobną częścią swojego zysku. Będzie to dla mnie również znak, że ufasz moim rekomendacjom.

 

Chcesz się dowiedzieć jak zmniejszyć ryzyko SIDS? Sprawdź szkolenie „Jak zapobiegać śmierci łóżeczkowej".