Już od dawna miałam w szkicach wpis o absurdalnych zaleceniach niektórych żłobków. Impulsem do opublikowania go było zdjęcie z jednej z wrocławskich placówek, która – o ironio, głosem dziecka – zalecała rodzicom:
To nie jest jedyna placówka, która przekazuje rodzicom nieprawdziwe informacje dotyczące przygotowania dziecka do żłobka. Nie zależy mi na piętnowaniu konkretnych instytucji ani psycholożek (!!!), które pod takimi wskazówkami się podpisują, ale na pokazaniu najczęściej powtarzających się mitów. I uspokojeniu zdenerwowanych nimi rodziców. Wszystkie poniższe cytaty są autentyczne, pochodzą ze stron żłobków:
Mit nr 1: „Przestań mnie mamo karmić piersią”
Fakt: Bo co? – chciałoby się zapytać. Bo będzie płakać za piersią? A za czym płaczą dzieci od urodzenia karmione mieszanką z butelki? Bo nie dostanie piersi od opiekunki? Dzieci świetnie rozumieją: nie ma mamy=nie ma piersi. Tak jak nie szukają jej u ojca, dziadka i kuzynki, tak nie będą jej wymagać od „cioci” w żłobku. Bo nie będzie miało co jeść? Przecież dzieci karmione piersią powyżej 6 m.ż. mają normalnie rozszerzaną dietę i jedzą tak, jak dzieci karmione mieszanką. Bo będzie się gorzej adaptować? Nie ma na to żadnych dowodów poza uprzedzeniami osób z jakichś powodów negatywnie nastawionych do karmienia piersią.
Powtórzę to, co napisałam w artykule poświęconym mitom o karmieniu naturalnym powtarzanym przez psychologów: „Sugerowanie, że matka powinna odstawić od piersi malucha, który właśnie rozpoczyna swoją karierę w placówce, jest działaniem na szkodę zarówno dziecka, jak i matki. Dziecka, ponieważ może wpłynąć na obniżenie jego poczucia bezpieczeństwa oraz pozbawia je ochrony immunologicznej, tak potrzebnej w momencie kontaktu z nowymi patogenami. Nagłe odstawienie od piersi może spowodować u kobiety obniżenie nastroju, płaczliwość czy drażliwość, nie wspominając o ryzyku zdrowotnych powikłań, jak zastój lub zapalenie sutka. Czy matka, przeżywająca stres w związku z adaptacją, potrzebuje jeszcze takich dodatkowych atrakcji?”
Mit nr 2: „Bardzo ważne jest aby najmłodszym dzieciom (6mż) wprowadzać mleko zastępcze, modyfikowane lub kaszki. Dziecko, które zaczyna uczęszczać do żłobka musi dodatkowo spożywać mleko inne niż mleko matki. Aby prawidłowo zaspokajać potrzebę głodu”
„Karmienie jest więc szczególnym momentem, kiedy matka i dziecko są ze sobą bardzo blisko. Trudno więc dziwić się dziecku, które nie chce pić sztucznego mleka z butelki, do tego podawanego przez zupełnie obcą dla niego osobę. Głośno będzie domagać się takiej formy karmienia, do której było przyzwyczajone. Łatwiej będzie więc maluszkowi odnaleźć się w żłobkowej grupie, jeżeli wcześniej zapoznasz je z butelką i smakiem mleka modyfikowanego, herbatkami dla niemowląt oraz dziecięcymi zupkami.”
Fakt: Nie ma potrzeby wprowadzania dziecku karmionemu piersią mieszanki mlekozastępczej, nawet jeśli idzie do żłobka jako kilkumiesięczne niemowlę. Co więcej, żłobek ma obowiązek przyjąć mleko matki i podawać je dziecku, gdy rodzice sobie tego życzą. Zainteresowanych podstawą prawną zapraszam do tego artykułu na portalu Pracuję z pełną piersią. Nie wspominając o pokarmach stałych, które niemowlęta powinny otrzymywać dopiero powyżej 6 m.ż. i którymi mogą przecież częściowo zaspokajać głód. Herbatki dla niemowląt? Bez komentarza.
Mit nr 3: „Oduczaj od trzymania na rączkach (…) Dziecko, które nauczone jest ciągłego noszenia na rączkach w ścisłej bliskości z mamą, ma duże trudności w pokonaniu lęku i strachu związanego z zabawą wśród innych dzieci na dywanie”
Fakt: Dziecka nie da się „nauczyć ciągłego noszenia”, niemowlę rodzi się już z wbudowanym programem noś mnie. Jeśli jako rodzice coś robimy w pierwszym miesiącach życia naszej pociechy, to raczej oduczamy ciągłego noszenia. W macicy płód był w ścisłej bliskości z mamą 24 godziny na dobę, a statystyczne niemowlę spędza tylko ok. 40% czasu w fizycznym kontakcie z rodzicami (dane za Sarah Ockwell-Smith) – to musi być dla niego szokująca zmiana, prawda? O korzyściach z noszenia pisano już tak dużo i tak mądrze, że wystarczy chyba, jak tylko podlinkuję dosyć nowy wywiad z doradczynią chustową i psycholożką w jednym, Patrycją Klimek-Wierzbicką KLIK! i stary wywiad z dr Evelin Kirkilionis, w którym wyjaśnia, kim są noszeniaki KLIK.
Wrażliwe dzieci nie dlatego boją się zabawy na dywanie, bo zostały nauczone ciągłego noszenia, ale dlatego były noszone, bo są wrażliwe. To nie noszenie je zepsuło; za noszenie i za trudności w adaptacji odpowiada trzeci czynnik, prawdopodobnie wrażliwy czy wymagający temperament. Klasyczny przykład mylenia korelacji z kauzacją.
Mit nr 4: „Oduczaj zasypiania na rękach. Przyzwyczaj dziecko do zasypiania w bujaczku, wózku lub łóżeczku. Oduczaj swojego malucha od zasypiania z rodzicami w jednym łóżku, w żłobku dzieci śpią w leżakach, maluch będzie miał ogromne trudności z zaśnięciem jeśli w domu dotychczas zasypiał tylko w obecności rodziców”
„Ważną umiejętnością jest samodzielne zasypianie. Maluszek nauczony tego w domu doświadcza o wiele mniej stresu w żłobku – włożony do łóżeczka przytula się do swojego ukochanego kocyka i słodko zasypia, podczas gdy inne dzieci rozpaczliwe domagają się obecności dorosłego, co jest niemożliwe w licznej grupie”
„Należy pamiętać, że dzieci w żłobku powinny już umieć samodzielnie zasypiać. Nauka samodzielnego zasypiania w łóżeczku jest bardzo często dużym wyzwaniem dla rodziców, którzy muszą wykazać się cierpliwością i przede wszystkim konsekwencją. Gwarantuję, że wysiłek się opłaca i będą państwo dużo spokojniejsi wiedząc, że dziecko bez problemu usypia samo, nie trzeba go lulać na rękach czy kołysać w wózku”
Fakt: Nie trzeba uczyć dziecka samodzielnego zasypiania, odzwyczajać od usypiania przy piersi, na rękach czy podczas śpiewania „Lulajże Jezuniu”, aby przygotować dziecko do żłobka. Bardzo często takie próby podejmowane przez mamę kończą się totalną klapą. Dlaczego? Ponieważ dziecko potrafi komunikować swoje preferencje i wybiera to, co dla niego najlepsze (jak każdy człowiek). Potrafi zasnąć w inny sposób u innego, zaangażowanego opiekuna, jeśli nie ma mamy, ale nie rozumie, dlaczego mama wprowadza jakieś dziwne zwyczaje, które są dla niego gorsze. Każdy opiekun wypracuje sobie własny sposób ułożenia dziecka na drzemkę, a nawet najmłodsze niemowlę dobrze wie, czego od kogo oczekiwać. Dzieci, które aż do momentu dostawienia od piersi usypiają z mamą tylko przy piersi, w obecności dziadka, taty czy niani magicznie zasypiają dzięki kołysaniu, opowiadaniu bajek czy głaskaniu po plecach.
Nie ma potrzeby dokładać dziecku stresu i na zapas trenować samodzielne usypianie, nawet jeśli ktokolwiek z personelu placówki Wam sugeruje, że „tak będzie lepiej”. Zaangażowane opiekunki poradzą sobie na pewno, niejedno dziecko już uśpiły w ten czy inny sposób. Poza tym w placówce działa też psychologia tłumu i wpływ zaadaptowanych już maluchów, na których nowicjusze mogą się wzorować. Z pewnością warto dać dziecku do żłobka własną pościel, ulubioną przytulankę, jeśli ją ma (a jeśli nie ma, tu można przeczytać, jak ją wprowadzić), smoczek i inne ułatwiające zasypianie gadżety, jeśli je posiada.
Jeśli mija kilka dni i dziecko w żłobku nadal nie zasypia, to należy się przyjrzeć procesowi adaptacji (czy nie przebiega zbyt szybko, czy personel jest zaangażowany), a nie naciskać na naukę samodzielnego zasypiania! Nie pracujemy nad objawami, a nad przyczyną – a żeby gdzieś zasnąć, trzeba się czuć bezpiecznie. Jeśli argumentem przemawiającym za treningiem samotnego zasypiania miałby być fakt, że opiekunka ma zbyt dużo dzieci pod opieką, to warto się zastanowić, czy to najlepsze miejsce dla dziecka? Czy taki żłobek zapewnia dzieciom bezpieczeństwo fizyczne (nie mówiąc o emocjonalnym), jeśli personel jest tak przeciążony liczbą wychowanków? Czy to ok, że ” dzieci rozpaczliwie domagają się obecności dorosłego”?
Mit nr 5: „Podczas dnia powinienem spać koło godziny 11.30-12.00”
„Warto wcześniej zapoznać się z dokładnym rozkładem dnia w żłobku i w miarę możliwości wprowadzić go w domu. Im mniej różnic między domem a żłobkiem, tym dziecku będzie łatwiej zaakceptować nową sytuację”
Identyczny rytm dnia w domu i żłobku? To nie tylko bardzo trudne do zrealizowania, ale i zwykle niepotrzebne. Po pierwsze, funkcjonowanie dziecka w domu i żłobku często jest zupełnie inne: więcej bodźców, hałasu, stymulacji w placówce sprawia, że maluch szybciej robi się zmęczony i nawet dzieci, które już zrezygnowały z dziennej drzemki, często wracają do niej po rozpoczęciu żłobkowej kariery. Po drugie, niejednokrotnie bardzo trudno jest aktywnym rodzicom utrzymać stały porządek dnia, z dokładnością do trzydziestu minut. Zwłaszcza jeśli opiekują się więcej niż jednym dzieckiem, pracują z domu, dużo podróżują czy wychodzą do ludzi. Po trzecie, dzieci nie są robotami i czasem bywają zmęczone wcześniej, a czasem są senne dużo później. A po czwarte, wprowadzanie dużych zmian w życiu rodzinnym może utrudnić dziecku zaakceptowanie kolejnej zmiany związanej z pojawieniem się nowych opiekunek. Jego zasoby do radzenia sobie z wyzwaniami mogą być po prostu nadwyrężone. Pamiętaj, zawsze jedna zmiana na raz!
Jeśli masz przed sobą wybór placówki lub adaptację dziecka do żłobka, jeśli szukasz niani lub zamierzasz skorzystać ze wsparcia babci w opiece nad dzieckiem, z pełnym przekonaniem mogę polecić, książkę „Żłobek, babcia, niania czy ja sama?”
„Pani Od Snu”. Psycholożka, terapeutka poznawczo-behawioralna bezsenności (CBT-I), pedagożka, promotorka karmienia piersią i doula. Mówczyni i trenerka (pracowała jako ekspertka od snu m.in. z Google, ING, GlobalLogic, Agorą i Treflem), prelegentka TEDx. Certyfikowana specjalistka medycyny stylu życia – IBLM Diplomate – pierwsza w Polsce psycholożka z tym tytułem. Wspiera dorosłych i dzieci doświadczające problemów ze snem.
Więcej o Magdalenie TUTAJ.
Jednym z moich kryteriów wyboru żłobka był brak takich „złotych rad”. Adaptacja przeszła sprawnie, moje dziecko lubi żłobek, choć nie na tyle, żeby płakać, że wychodzimy 😉
Jedyne, co mnie martwiło, to kwestia spania. I właściwie słusznie, bo żłobek to totalnie rozregulował. A pory posiłków, szczególnie śniadania, moje dziecko ogarnęło bez problemu i w weekendy koło 9 idzie do kuchni, podchodzi do swojego krzesełka i woła o jedzenie 😀
Nadal karmię wyłącznie piersią (zero butelek i mm), mimo że wróciłam do pracy, kiedy dziecko miało rok.
Dokładnie taką instrukcję dostałam w „moim” aktualnym żłobku… Trochę mnie to przeraziło, ale potem już stwierdziłam, że bez takich odgórnych zasad trudno by było Paniom mającym kilkoro dzieci ogarnąć sytuację. A wybrałam żłobek publiczny, a nie prywatną opiekunkę, więc w sumie nie ma czemu się dziwić 🙂
Hm, w moim żłobku są dzieci w wieku od 9 miesięcy do prawie 3 lat. Część karmiona butelką, część piersią. Niektóre jedzą same, inne muszą być karmione. Mają różne potrzeby w kwestii ilości snu czy zasypiania. Nie wiem, może to kwestia tego, że żłobek jest prywatny, ale mimo to panie są w stanie „ogarnąć sytuację”…
Aż włos się jeży co te żłobki wymagają. Toż to totalne bzdury!
pracuje w żłobku publicznym i rozumiem czemu jest taka instrukicja … dzieciom ( grupa 35+ dzieci) jest trudno jesli pierwszy raz widza posiłek w pastraci stałej i jeszcze maja go jeśc , maja pic z kubka a w domu ciagle smokowe butle itd… czesto rodzice nie doceniaja swoich dzieci traktując je jak niemowle … wciskając smoka do buzi i zakładajac pieluche choć w żłobku już kożysta z toalety i nie nosi smoka… !!!
Jestem mamą rocznego Olka i zaczynamy adaptację ze żłobkiem. Dziś byliśmy drugi raz na 1.5h i wszystko byłoby ok gdyby nie dwie sytuacje, które wyprowadziły mnie z równowagi.
Syn w wieku 10miesiecy został wysadzany na próbę na nocnik. Myślałam, że nic z tego nie będzie, ale po dwóch dniach sprawnie załatwiał swoje sprawy. Dziś udaliśmy się do toalety, weszła jedną z opiekunek i mało mnie nie zjadła pytając jak mogę wysadzać tak małe dziecko?! Przecież ono nie potrafi komunikować swoich potrzeb fizjologicznych dlatego musimy zapewnić pieluchy. Zbita totalnie z tropu odburknęłam, że syn ma być wysadzany co 2h, bo tak jest nauczony. Pani w szoku odpowiedziała, że nie mogą tak robić, bo dziecko się cofnie w rozwoju i będzie miało problemy neurologiczne o_0
Jestem ciekawa, po co każde dziecko ma swój nocnik, skoro maluchy chodzą w pampersach do kolan, a straszę które komunikują są sadzane lub same biegną na toaletę. Najwidoczniej najzdrowiej i najlepiej dla pań jest, gdy dziecko samo potrafi się sobą zająć, albo pokornie siedzieć cały dzień w mokrej pieluszek. A jak pójdzie do przedszkola to nerwy wychowawczyń, bo robi tylko do pampersa.
Drugi szok przeżyłam w chwili obiadu. Obraz nędzy i rozpaczy. Fruwające miski z jedzeniem, wylewanie zupy, rzucanie makaronem i sztućcami, jedzenie rękoma lub prosto z blatu. Jedynie starszaki 2.5 letnie jako tako radziły sobie ze sztućcami, reszta improwizowała a pani zamiast pomagać w jedzeniu sprzątały zabawki i wszędobylski makaron z zuoy. Czy mój 12msc syn jest dziwadłem, bo nie potrafi utrzymać sztućców i je tylko karmiony??
Proszę o poradę, mam totalny mętlik w głowie i czuję, że jestem postrzegana jako wyrodną matką działająca na szkodę własnego dziecka.
Szczerze mówiąc nie widzę problemu,że roczne dziecko je rękami… Moja córka ma 1,5 roku i pomimo, że posługuje się łyżka i widelcem, które zawsze ma przy posiłki, to często pomaga sobie rękami. To jest zupełnie normalne.
Dzieci odpieluchowuje się, kiedy są na to gotowe tj. dają oznaki gotowości, wysadzanie ,,na siłę”, ,,dla zasady”, ,,a bo może już czas” nie powinno być praktykowane – zgodnie z aktualną wiedzą. Dzieci po 6 mcu życia powinny zacząć uczyć się same jeść, wygląda to tak jak opisałaś, ale potem opanowują tę umiejętność i radzą sobie doskonale. Nigdy nie karmiłam swojej córki, przeżyłyśmy Armadedon w kuchni i jako 1,5 roczne dziecko doskonale radzi sobie z widelcem i łyżką, zaczyna używać noża.
Pracuje w żlobku i niestety rozumiem skad niektore zalecenia, nigdy nie wspomnialabym o nich rodzicom ( kazdy rodzic powinien byc swiadomy ) natomiast jako rodzic sama byc sie zaczela przygotowywac do poslania dziecka do placowki.
Rozpoczecie żłobka, przedszkola, szkoly do dla dzieci ogromny stres i nalezy sie do niego przygotowac jak do kazdego zadania. Wspomniane zalecenia podane na papierze sa suche i wydaja sie rygorystyczne natomiast spogladajac na to realnie maja sens.
Dziecku karmionemu piersia na żadanie jest poprostu ciezej zaadaptowac sie w placowce, w 6 miesiacu zycia zaczynamy przygode z dieta rozszerzona wiec np posylajac dziecko do złobka i chcac ułatwic dziecku tam pobyt dobrze jest przejsc na karmienie o konkretnych porach np przed i po tylko wtedy majac na uwadze, zeby starac sie odbierac dziecko o okreslonym czasie.
Dzieci karmione piersia w pozniejszym okresie nie potrzebuja juz samego mleka, a bardziej jako formy komfortu ( wiec puszczanie dziecka do złobka, ktore karmione jest piersia na długie godziny jest malo epatyczne ). Wyslanie dziecka do żłobka powinna byc w 100% swiadoma i zarowno my jak i dziecko powinno sie do tego przygotowywac. W ramach przygotowan dobrze jest zosatwiac dziecko z kims bliskim np dziadkami, ciociami by maluch zanim rozpocznie przygode w złobku umial na spokojnie rozstawac sie z opiekunami. Piers to nie jest jedyna forma bliskosci miedzy mama, a dzieckiem ( absolutnie nie neguje karmienia piersia, natomiast trzeba znalezc balans )
Dzieci chetnie korzystaja z samodzielnosci i u siebie w złobku mam maluszki 15 miesieczne, ktore umieja sobie posmarowac chleb maslem ( nikt ich nie zmuszal, dzieje sie tak poniewaz dzieci przygladaja sie sobie na wzajem i mimo, iz pomoc jest ofiarowana dzieci probuja same ). Złobek oferuje samodzielne jedzenie co akurat powinno byc odbierane jako plus, w domu czesto dzieci sa karmione nawet do pozniejszego wieku ( czasami 5 latki nie umieja jesc samodzielnie ) na wzglad na zachowanie czystosci w domu, czas w żłobku najbardziej zalezy Nam na ofiarowaniu dziecku czasu i dostosowanie sie do dziecka.
Dzieci maja stoliki dostosowane, siedza razem przy stoliku i kazdy je po swojemu, dzieci ktore sa ba poczatku drogi samodzielnego jedzenia pomagamy ( choc z mojego doswiadczenia dzieci bardzo szybko biora łyzke w swoje rece 🙂 i to nie dlatego, ze musza, a bardziej bo chca 🙂 i ten objaw samodzielnosci nalezy wspierac.
Dzieci w mojej placowce ucza sie korzystac z toalety we wlasnym czasie ( choc np zdrowy czterolatek w pieluszce juz mnie troszke zastanawia ), dzieci przewaznie chetnie samodzielnie zaczynaja interesowac sie nocnikiem w wieku okolo 2 lat i dobrze by bylo ten moment wspierac.
Lezakowanie rowniez jest traktowane bardzo pod dziecko, choc zazwyczaj dzieci chodza na drzemke pomiedzy 12, a 2 tak zeby drzemka w ciagu dnia nie miala wplywu na sen nocny.
Pracuje w żłobku gdzie bardzo wspieramy samodzielnosc dzieci, i niesamowita jest dla mnie mozliwosc komunikacji z maluszkami. Dzieci sluchane i do ktorych mowi maja bardzo szybko samo swiadomosc i chec poznawania swiata.
Żłobek moze byc fajnym i ciekawym miejscem dla maluszka i przyczynic sie do jego rozwoju tylko niestety dla dobra dziecka nalezy wprowadzic pewne zmiany i traktowac jako naturalny etap w zyciu dziecka, a nie zlo konieczne, oczywiscie kazda mama ma wybor
Jak córka szła do miejskiego żłobka i otrzymałam „złote rady” oraz plan dnia którego się będą trzymać w żłobku to od razu rozwiązałam umowę i zdecydowaliśmy się na prywatny żłobek.
Córka w żłobku w pierwszych dniach zasypiała w nosidle a po tygodniu okazało się że na leżaczku też potrafi. Nikt jej do niczego nie zmuszał tylko wszystko było na spokojnie zorganizowane.
Z karmieniem piersią też nie było problemu, córka czekała na mnie z pracy około 8h i pierwsze co robiła to sięgała po pierś jak przychodziłam. Opiekunki podchodziły indywidualnie do potrzeb każdego dziecka.
Osobiście jestem zadowolona z żłobka ale ja też byłam świadoma czego chcę dla swojego dziecka i ona naprawdę lubi tam chodzić i spędzać czas.
Boże koniec macierzyńskiego zbliża się wielkimi krokami, a ja jestem co raz bardziej przerażona tym żłobkiem? Jak jeszcze czytam powyższe komentarze to jestem, co raz bardziej pewna, że nie chcę posyłać do żłobka mojego dziecka! A komentarz pani Magdy, która pracuje w żłobku już w ogóle przekreślił moje zaufanie do tej instytucji. Chyba muszę jeszcze raz przemyśleć wszystko i ustalić priorytety, bo chyba naprawdę wolę obniżyć poziom życia rezygnując z pracy niż powierzyć dziecko osobom tak niekompetentnym w przepełnionej placówce. Włosy się jeżą
W ogóle nie mogę pojąć jak można sugerować, że roczne dziecko idące do żłobka nie powinno korzystać z pieluch tylko załatwiać swoje potrzeby w toalecie?! Naprawdę to komentarz osoby pracującej w żłobku? Już pomijam ilość błędów ortograficznych, stylistycznych, interpunkcyjnych tego komentarza, choć wydaje mi się, że taka posada powinna jednak iść w parze z wykształceniem.