Jedna rzecz o bilansowaniu

Jedna rzecz o bilansowaniu

Czy pamiętasz, jak dużo badań krwi robi się kobiecie, kiedy jest w ciąży? Ciągle powtarza się pobieranie krwi brrr! Robi się to między innymi po to, żeby wykonać tzw. morfologię – ginekolodzy chcą szybko wykryć, czy u ciężarnej nie pojawiła się anemia z niedoboru żelaza. Ma to sens, ponieważ nieleczona anemia może poważnie zaszkodzić i kobiecie, i dziecku.

Jednak czy potem, po porodzie, ktoś zwrócił Ci uwagę na żelazo? Nie tylko na to, jak ważne jest żelazo dla kobiety w połogu, ale też na to, jak istotny to składnik w trakcie rozszerzania diety niemowląt? Mnie niestety nie. Mówiono, jak ważne są warzywa, owoce, kasze czy nawyk picia wody… Nawet w oficjalnych zaleceniach żywieniowych znalazłam tylko jedno zdanie: Należy podawać pokarmy zawierające żelazo – i na tym skończyło się podkreślanie tego, jak istotny to składnik. A szkoda, bo każdy z dietetyków, którego później poznałam, zwracał mi uwagę na żelazo w posiłkach uzupełniających.

Błędem, który popełniłam podczas rozszerzania diety, był brak świadomości tego, że w całej zabawie związanej z bilansowaniem diety niemowląt zdecydowanie najważniejszą rzeczą jest podawanie produktów bogatych w żelazo.

Dzieci rodzą się z zapasami żelaza, które wystarczają im na mniej więcej pierwsze sto osiemdziesiąt dni życia – pod warunkiem, że zdołały te zapasy zgromadzić w życiu płodowym. Wśród grup ryzyka rozwoju anemii z niedoboru żelaza, czyli wśród dzieci, które rodzą się ze zbyt małymi zapasami żelaza, wymienia się:

  • dzieci urodzone przedwcześnie (ponieważ zapasy żelaza gromadzą się pod koniec ciąży);
  • dzieci z niską masą urodzeniową;
  • dzieci matek, które w czasie ciąży miały niedobór żelaza lub cukrzycę;
  • dzieci, którym zbyt szybko przecięto pępowinę po urodzeniu.

Dzieci z grup ryzyka mogą otrzymać od lekarza zalecenie suplementowania żelaza nawet od pierwszych dni życia. 

U dzieci, które nie należą do grup ryzyka, z dnia na dzień zapasy żelaza robią się coraz mniejsze. W okolicach sto osiemdziesiątego dnia życia my – rodzice – wkraczamy z rozszerzaniem diety, unikając w ten sposób anemii z niedoboru żelaza. Oczywiście pod warunkiem, że nie popełniamy mojego błędu.

Jedna z najważniejszych zasad, dotyczących bilansowania posiłków w trakcie rozszerzania diety, to: w każdym posiłku i każdej przekąsce powinno znajdować się źródło żelaza. W każdej, nie tylko dwa razy dziennie. W każdej. Dlaczego to ważne? Dlatego, że w żywieniu dzieci istnieje podział odpowiedzialności. Oznacza to, że to opiekun decyduje czy, co i w jakiej formie poda dziecku do jedzenia, a dziecko decyduje, czy i co z tego zje. Jeśli źródła żelaza znajdują się w każdym z trzech czy pięciu serwowanych dziennie posiłków, to jest duża szansa, że dziecko dostarczy sobie żelaza przy okazji któregoś z nich. Jeśli podajesz żelazo w ramach tylko jednego posiłku – np. podwieczorku – wzrasta ryzyko, że dziecko danego dnia nie dostarczy sobie żelaza, bo akurat nie będzie miało ochoty na podwieczorek.

Oczywiście nie jest tak, że jeśli nasze dziecko przez tydzień nie będzie otrzymywało produktów bogatych w żelazo, to wystąpi u niego anemia. Na szczęście niedobory nie pojawiają się tak szybko. Sprawa jest jednak istotna, ponieważ anemia z niedoboru żelaza jest nie tylko zaburzeniem hematologicznym. Jej skutki są znacznie rozleglejsze i sięgają sfery poznawczej, społeczno-emocjonalnej i ruchowej, a także wpływają na regulację snu i czuwania. Dzieci z anemią z niedoboru żelaza śpią płycej i częściej się wybudzają. Więcej przeczytasz w tym artykule.

Gdzie znajdziemy żelazo? W produktach pochodzenia zwierzęcego występuje żelazo hemowe, które jest najlepiej przyswajane. Mowa głównie o mięsie, podrobach, rybach, w mniejszym stopniu – o jajach. W produktach roślinnych znajduje się żelazo niehemowe, które przyswaja się nieco gorzej. Nie oznacza to, że dziecko niejedzące mięsa (któremu mięso nie smakuje lub pochodzące z wegetariańskiej rodziny) będzie wymagało suplementacji żelaza. Zbilansowana dieta bezmięsna może zaspokajać zapotrzebowanie na żelazo. Pomocne jest podawanie produktów takich jak warzywa strączkowe, zielone warzywa, amarantus czy nasiona sezamu. Bardzo ważne jest podawanie źródeł żelaza w odpowiednim towarzystwie. Są bowiem substancje, które utrudniają jego wchłanianie i takie, które mu sprzyjają – jak np. witamina C. 

 

10 trosk, które możesz powierzyć Parentflixowi

10 trosk, które możesz powierzyć Parentflixowi

Dobra, powiedzmy sobie szczerze, rodzicielstwo wcale nie jest prostą sprawą. Okej, każdy to jakoś przeżyje i dzieci bez wątpienia też wyjdą z tego cało, ale po drodze czeka na nas naprawdę sporo stresu i rozterek. Małe dzieci – mały kłopot? Mam wrażenie, że mówi się tak dlatego, że ludzki mózg nie do końca pamięta, co martwiło go parę lat wcześniej i koncentruje się na bieżących problemach, idealizując przeszłość. 

 

Na szczęście szukanie wsparcia jest dozwolone, a nawet wskazane. Jest też spora szansa, że Twoimi aktualnymi problemami już zaopiekowali się eksperci Parentflixa. Oto lista rodzicielskich bolączek, które Parentflix bierze na klatę.

 

1. Słaby sen dziecka

Temat numer jeden wszystkich młodych rodziców: jak śpi maluch i dlaczego tak mało. 😉 Poza tym, wielu chciałoby wiedzieć, jak ułatwić zasypianie, wprowadzić skuteczny rytuał, co jest w porządku, a co należy potraktować jako niepokojący objaw, jak wyprowadzić malucha z łóżka rodziców… Serio, sen dziecka to temat rzeka. I ta rzeka często trochę wypłukuje nasze zasoby, bo kiedy dziecko nie śpi – my także nie odpoczywamy i jesteśmy wiecznie zmęczeni.

W Parentflixie masz na starcie kompletną bazę moich szkoleń o śnie dzieci (i dorosłych!). Do tego co miesiąc widzimy się na dedykowanej sennym tematom sesji Q&A.

 

2. Pieluchowe epopeje

Presja odpieluchowania jako źródło napięcia w relacjach międzypokoleniowych – chyba ktoś powinien napisać jakiś naukowy tekst na ten temat. A tymczasem to rzeczywistość wielu mam, które regularnie słyszą pytania o nocniczek i zapewnienia, że kiedyś to było lepiej, inaczej i mądrzej. Jak się w tym odnaleźć?

Kurs o odpieluchowaniu to absolutny bestseller Wymagajace.pl. Parentflixianie nie muszą za niego płacić. Mają go w pakiecie. Do tego swoje trzy grosze dorzuciła Karla Orban, która jak na tacy pokazuje, jak rozmawiać z wywierającą presję teściową i wprowadza w temat zaparć nawykowych.

 

3. Poczucie winy

Która się obwinia od czasu do czasu, że jest złą matką – palec pod budkę! Trochę wstyd nam się przyznać, ale wszystkie tak mamy (nomen omen).
Zadbaj o to, zadbaj o tamto, to musisz wiedzieć, tamto musisz zrobić…
Ale skąd brać na to energię? Czy nieogarnianie oznacza bycie złą mamą?
Chodź, przytulimy Cię!

Nie chcę tworzyć dodatkowej presji. Chcę wspomóc mamy, którym już i tak jest wystarczająco trudno. Po to powstała nowa ścieżka wiedzowa: „Trudne emocje mamy” autorstwa Joanny Frejus. Plasterek dla Twojego umysłu.

 

4. Planowanie posiłków

Niby wiadomo, że zaplanowane to niezmarnowane, że planowanie posiłków to bardziej świadome zakupy i lepsza dieta itp. itd., tylko jak się za to zabrać? Więcej: co warto trzymać w spiżarni na czarną godzinę i na jakiego gotowca warto sobie pozwolić? Nikt nie ma czasu robić studiów z dietetyki przed wyjściem do biedry… Ktoś pomoże?

Tak – Ala Golonka. Jej ścieżka wiedzowa – dostępna w całości od momentu Twojego dołączenia – poprowadzi Cię za rękę. Nawet pudełko do przechowywania warzyw Ci wybierze. 😉

5. Bilansowanie diety niejadka

Dobra, dobra, planowanie swoją drogą, a moje dziecko i tak nic nie zje. No dobra, bułkę zje. I banana. Wiem. Jedzenie z niejadkiem na pokładzie to wcale nie jest prosta sprawa. Pewnie stajesz na rzęsach, próbując zachęcić go/ją do jedzenia (oczywiście uważając, żeby nie stworzyć presji przy stole). Akrobatyka na poziomie olimpijskim.

Wiesz co, Magdalena Ciężkowska Ci pomoże. Zna się na wybiórczości pokarmowej jak mało kto. Jest dietetyczką i terapeutką karmienia. Przygotowała całą ścieżkę o wspieraniu niejadków – w tym o bilansowaniu ich diety. 

 

6. Powszednie, niegroźne problemy zdrowotne

…które jednak wyprowadzają z równowagi. Bo jak nie gorączka, to katar, jak nie biegunka, to wysypka. W większości przypadków to na szczęście nic poważnego, ale przecież nie da się obok tego wszystkiego przejść obojętnie. No właśnie… a tak w ogóle, jak można się zabezpieczyć przed kleszczami?

Nie pójdziemy za Ciebie do lekarza, ale zaopatrzymy Cię w podstawową wiedzę, która pozwoli spokojniej dotrwać do konsultacji i uzupełni to, czego lekarz nie zdążył Ci powiedzieć w ciągu 10 minut, które miał dla Was w swoim grafiku. Mamy to w najlepszym wydaniu!

 

7. Małe ranki i wielki płacz

Nagłe (nawet nieduże) wypadki to osobny temat. Wielu rodziców martwi się, że nie umiałoby szybko zainterweniować. Mało kto pamięta, co mówili w szkole nauki jazdy i na PO. Zresztą niektóre standardy zdążyły się już zmienić!

Dlatego w Parentflixie mamy też minikurs pierwszej pomocy przygotowany przez ratowników medycznych z ekipy Twój Ratownik w jakości HD. Wiesz, co robić w pierwszej kolejności i trzymasz rękę na pulsie. 

 

8. Nieromantyczne wieczory

A teraz bez ściemy i bez cenzury. Seks po dziecku często się psuje. Nie jest już tak, jak było dawniej. W ogóle cała relacja z partnerem jest już zupełnie inna i nie zawsze łatwo się w niej odnaleźć. Nowa rzeczywistość – mówią. Okej, tylko dlaczego taka… chłodna…?

Wiadomo, że świat nie kończy się na dzieciach i trzeba też czasem zająć się sprawami dorosłych. Wyzwanie przyjęte! Stronę merytoryczną ogarnęła niezastąpiona Karla Orban. Wskakujesz do Parentflixa i masz całą ścieżkę „Bliskie relacje w rodzinie” (tak, jest o związku i o seksie). 

 

9. Ekraaaanyyy!

Z jednej strony straszą po nocach, a z drugiej – kuszą, bo przecież powstają wartościowe treści wideo dla dzieci. I co z wideorozmową z ukochaną babcią? Czy można na to pozwolić?

Zanim posadzisz dziecko przed telefonem, sama skorzystaj ze ścieżki „Dziecko w świecie mediów, technologii i Internetu” przygotowanej przez dr Joannę Kołak i daj dziecku bezpieczeństwo, opierając się na dowodach naukowych. Treści już na Ciebie czekają.

 

10. Jeszcze nie mówi

Rozwój mowy. Logopedzi się na nim znają, ale przeciętny śmiertelnik widzi go jako mętny, niezrozumiały i nieco magiczny proces, który znacznie szybciej zachodzi u cudzych dzieci niż u własnych. Stare porzekadła o tym, że się rozgada i że (przykładowo) chłopcy tak mają, wydają się nieszczególnie wiarygodne…

Spokojnie, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Wszystko mamy szczegółowo omówione przez aż troje znakomitych logopedów! Jest też zakątek dla dwujęzycznych – cała ścieżka Ani Demirel!

 


O ile lżej, gdy nie trzeba się z tym wszystkim mierzyć w pojedynkę! Daj naszym ekspertom wykonać za Ciebie połowę roboty. Dołącz do Parentflixa i bądź spokojniejsza. Tylko musisz się pospieszyć, bo to już ostatnia prosta. Jesteśmy na finiszu –  w środę, 13 kwietnia, o północy zamykamy klub na pół roku!

 

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Jak ułożyć dziecko do snu i nie zwariować?

Jak ułożyć dziecko do snu i nie zwariować?

 

Czy to prawda, że większość niemowląt zasypia tylko przy piersi? Czy można zaprosić do usypiania innego opiekuna niż mama u dziecka karmionego piersią? Co najlepiej uspokoi niemowlę? Komu przyda się smoczek?

Usypianie niemowlęcia to swego rodzaju sztuka. Już na początku rodzicielskiej kariery, warto przyswoić sobie kilka technik. Poniżej znajdziesz fragment mojej książki „Czwarty trymestr”, w którym odpowiadam na szereg pytań, które zadają sobie młodzi rodzice wobec wyzwania, jakim jest ułożenie malucha do snu.

Zasypianie

Zwykle elementem rytuału wieczornego jest karmienie. Zasypianie przy karmieniu to absolutnie normalny i naturalny element biologicznego wyposażenia noworodka i nie ma w nim nic złego. Karmienie ułatwia zasypianie z powodu szeregu zmian neurologicznych i hormonalnych zachodzących po posiłku – my też często odczuwamy senność po obfitym obiedzie (chyba że walczymy z nią za pomocą picia kawy do deseru). Ponadto samo ssanie wycisza i uspokaja. Zasypianie ułatwia także skład pokarmu kobiecego (wieczorem i nocą mleko mamy zawiera melatoninę, tryptofan i witaminy z grupy B).

Dziecku karmionemu mlekiem modyfikowanym warto do zasypiania zaproponować smoczek uspokajacz, ponieważ zmniejsza on ryzyko śmierci łóżeczkowej. Wystarczy, że będzie go miało w trakcie zasypiania, żeby pełnił swoją ochronną rolę. Później smoczek można wyjąć (zamykając po tym niemowlakowi usta) lub poczekać, aż sam wypadnie albo dziecko go wypluje.

Dwa czynniki, które najsilniej utrudniają niemowlakom zasypianie w trakcie czwartego trymestru, to głód mleka i głód wrażeń sensorycznych. Niektóre niemowlęta nie zasypiają w trakcie karmienia lub bezpośrednio po nim, ale potrzebują jeszcze przyjemnej i wyciszającej stymulacji zmysłu dotyku, czucia głębokiego lub równowagi. Nie wierz hasłu „Nie noś, bo przyzwyczaisz!”. Dzieci rodzą się przyzwyczajone do zasypiania w trakcie noszenia i bujania – kołysałaś swojego malucha do snu, gdy byłaś w ciąży i spacerowałaś. Ze spokojem możesz więc odpowiadać: „Tak, przyzwyczaiłam go – w brzuchu!”. Im starsze i bardziej mobilne będzie dziecko, tym łatwiej mu będzie samodzielnie dostarczać sobie potrzebnych bodźców dzięki ruchowi: przekręcaniu się na boki, pełzaniu, czworakowaniu, wstawaniu, siadaniu i chodzeniu. Na razie jest jeszcze całkowicie zależne od Ciebie jako osoby zaspokajającej jego potrzeby sensoryczne.

Jeśli więc niemowlę nie zasypia po karmieniu, ale jest spokojne, prawdopodobnie wystarczy je położyć w łóżeczku. Gdy natomiast jest nakarmione, ale rozdrażnione i protestuje przy odkładaniu, ulgę przyniesie mu głaskanie z dość silnym dociskiem, masaż stópek i dłoni, kołysanie na bujanym fotelu, noszenie na rękach, delikatne bujanie się z nim na boki na piłce gimnastycznej, zamotanie w chustę itp. Wszystkie te czynności warto wieczorem wykonywać przy minimalnym oświetleniu.

Nawet noworodki są mistrzami w odczytywaniu emocji swoich rodziców. Może się więc zdarzyć, że po ciężkim dniu będzie Ci trudno uspokoić i uśpić malucha, a inny opiekun zrobi to bez trudu. Zachęcam Cię do jak najczęstszego dzielenia się usypianiem wieczornym i obsługą nocnych pobudek ze swoim partnerem_ką. Jeśli karmisz piersią, nie musisz wprowadzać dziecku butelki ze smoczkiem. Inna osoba może usypiać niemowlę na swój sposób nawet wtedy, gdy z Tobą zasypia ono tylko w trakcie karmienia. Im więcej opiekunowie malucha wypracują strategii na zasypianie, tym opieka nad niemowlakiem będzie łatwiejsza. Znam rodziny, w których rytuał wieczorny od początku jest wykonywany przez oboje rodziców. W jednych mama karmi, a później drugi rodzic nosi dziecko na rękach albo leży obok niego do zaśnięcia. W innych niemowlę zasypia przy karmieniu piersią, ale przy akompaniamencie śpiewającego, czytającego na głos lub recytującego codziennie ten sam wierszyk drugiego rodzica. Opieka wieczorna i nocna nad niemowlakiem karmionym butelką może w całości lub w dużej części należeć do innego dorosłego. Nawet gdyby jego rolą była tylko nocna zmiana pieluszki lub podawanie dziecka do karmienia i odkładanie do łóżeczka, wszyscy domownicy na tym skorzystają (Ty – bo będziesz mniej zmęczona, partner_ka – bo nawiąże bliższą relację z dzieckiem i wzmocni swoją wiarę w kompetencje rodzicielskie, dziecko – bo będzie wzrastało w poczuciu, że w nocy w razie trudności może liczyć na wsparcie obojga rodziców).

Jeśli Twoje niemowlę nigdy nie zasypia po karmieniu, zawsze jest po nim rozdrażnione i płacze, sprawdź wskaźniki skutecznego karmienia opisane w rozdziale 3. KARMIENIE, a także przejrzyj ponownie rozdział 4. PŁACZ I KOLKA w książce „Czwarty trymestr”.

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Książka “Czwarty trymestr” od kulis

Książka “Czwarty trymestr” od kulis

Dziś specjalny dzień – dzień, w którym rozpoczynam przedsprzedaż długo wyczekiwanej mojej pierwszej własnej książki “Czwarty trymestr. Pierwsze 12 tygodni życia z niemowlakiem”. Chciałabym podzielić się z Tobą jej fragmentami oraz kulisami jej powstawania:

Czekając na dziecko, przeczytałam absolutnie wszystkie dostępne na rynku książki o ciąży i porodzie. Zaglądałam regularnie na kolejne fora dyskusyjne dla mam i blogi parentingowe. Miałam już skończone studia psychologiczne i pedagogiczne oraz kilka lat doświadczenia zawodowego. Wydawało mi się, że jestem idealnie przygotowana na to, co mnie czeka. I miałam rację. Wydawało mi się.

Wiedziałam, że noworodki płaczą i lubią być blisko rodziców. Zdawałam sobie sprawę z istnienia zjawiska baby blues. Ze szkoły rodzenia znałam cały przebieg połogu. 

Mimo wszystko pierwsze trzy miesiące po porodzie mocno mnie zaskoczyły.

Doświadczyłam wielu zjawisk, o których nikt mi nie powiedział i o których nigdzie nie przeczytałam. Dziwiłam się, jak to możliwe, że tak dobrze wiedziałam, co się dzieje z moją córką, gdy byłam jeszcze w ciąży, a tak niewiele znajduję rzetelnych informacji o tym, co przeżywa, będąc już po drugiej stronie brzucha. Czytałam i szkoliłam się. Mozolnie poszerzałam swoją wiedzę o śnie, karmieniu oraz rozwoju niemowląt i dzieliłam się nią na blogu Wymagajace.pl.

Postanowiłam napisać tę książkę dla siebie sprzed kilku lat. Dla innych kobiet, które oczekują narodzin dziecka albo, szukając swojej drogi w chaosie tych pierwszych tygodni życia z niemowlakiem, potrzebują prostego poradnika z odpowiedziami na nurtujące je wątpliwości. [fragment książki Czwarty trymestr]

 

Zza kulis powstawania “Czwartego trymestru”

Jestem jedyną autorką Czwartego trymestru (nie licząc miniramek z poradami od Ekspertów – aż 12 osób), ale… Tekst przeczytała i poprawiała profesjonalna redaktorka Irma Iwaszko, pracująca na co dzień z topowymi pisarzami i pisarkami w Polsce m.in. z Katarzyną Bondą. Później swoje uwagi zostawiły wszystkie dziewczyny z mojego zespołu – dziewięć osób. Korekty dokonała Katarzyna Guillon. Nad składem pracowały dwie osoby, w drukarni kolejne dwie. Do tego specjalista od landing page, rozmowy w sprawie matronatów, ustalenia z magazynem, przypinki, Karmiuszka, body, metki, grafiki, konsultacje merytoryczne… Nad książką i zestawami prezentowymi pracowało aż 41 osób!

Ile czasu zajęły mi prace nad książką? Zdecydowanie więcej niż planowałam. Kiedy była już niemal gotowa, inne projekty, pilne sprawy, zdrowie, awarie i życie sprawiły, że odłożyłam ją na ponad rok (tak, lockdown mi nie pomógł). Od kiedy tekst był prawie całkiem zredagowany, minęło już pięć miesięcy, a ja nadal czekam na papierowy egzemplarz książki. Można ją kupić już teraz, ale zostanie wydrukowana na początku grudnia. 

Wielokrotnie czytałam, że mamom brakuje informacji o tym jak połóg, początki macierzyństwa, sen dziecka czy karmienie wyglądają naprawdę. Niewiedza rodzi lęk, niepokój i presję. I z tą myślą pisałam Czwarty trymestr. W książce znajdziesz rozdział o połogu, karmieniu, płaczu i kolce oraz o śnie niemowląt. Napisałam jak jest naprawdę, bez lukru, z konkretami potwierdzonymi badaniami naukowymi.

Zanim się tym wszystkim nie zajęłam, wydawało mi się, że po prostu napiszę książkę, a później wyślę ją do drukarni I TYLE. W praktyce: cały projekt to na ten moment ponad 500 e-maili – ustalanie szczegółów, pytania i odpowiedzi, kwestie organizacyjne. Pomysłów na tzw. layout, czyli na to, jak książka ma wyglądać w środku, było osiem. Przeszłyśmy przez cztery różne napisy na body i pięć pomysłów na projekt przypinek. Gładko poszło chyba tylko z ilustracjami, okładką i Karmiuszką. Gdy rodzi się książka, jest trochę jak przy urodzinach dziecka – niektóre rzeczy idą zgodnie z planem, a z niektórymi jest ciągle pod górkę mimo przygotowania.

Zaskoczyła mnie liczba decyzji, które musiałam podjąć w krótkim czasie, na przykład: na jakim papierze drukujemy i w jakim formacie? Jaka folia na okładkę, jaki kolor tasiemki? Pakujemy w folię czy kartony? Body z bawełny czy bambusa? Metka przy karczku czy boku? Z satyny czy bawełny? AAAA! Pisanie było łatwiejsze 🙂

Oczywiście, nie ustrzegłam się problemów i pomyłek. Metki do bodziaków zostały wysłane na zły adres. Pierwsza próbna przypinka została wykonana w niewłaściwym metalu, a zabrakło czasu na kolejną próbę, do składu został przesłany zły plik… Tak czy inaczej, błędy już naprawione i z ogromną satysfakcją zapraszam Cię do zakupu jedynej takiej książki – mojej książki o pierwszych 12 tygodniach życia z małym dzieckiem – oraz limitowanych zestawów prezentowych z książką:

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

 

Pobierz spis treści i pierwszy rozdział książki Czwarty trymestr poniżej:

Do kiedy spać blisko dziecka? Co-sleeping, dostawka czy własny pokój?

Do kiedy spać blisko dziecka? Co-sleeping, dostawka czy własny pokój?

Artykuł powstał we współpracy z marką Chicco,

która oferuje łóżeczka dostawne Chicco Next2Me, w tym najnowszy model Forever 3w1

W pewnym momencie ciąży wiele osób rozpoczyna etap wicia gniazda i przygotowywania swojego domu na przyjście na świat nowego członka rodziny. Kiedy odpalisz Pinterest, Instagram i strony producentów dziecięcych gadżetów, możesz odnieść wrażenie, że Twoje dziecko powinno mieć własną sypialnię z szykownym łóżkiem od dnia ZERO. A jak jest w rzeczywistości?

Co-sleeping vs własny pokój: co mówią oficjalne zalecenia?

Amerykańska Akademia Pediatrii [1] i UNICEF UK [2] rekomendują, aby przez minimum 6 miesięcy, a najlepiej przez cały pierwszy rok życia dziecka, niemowlę spało w tym samym pomieszczeniu co rodzice. Wprowadzenie takiej zasady nie tylko zmniejsza ryzyko tzw. śmierci łóżeczkowej nawet o 50% [1], ale także ułatwia nocne karmienie i opiekę nad dzieckiem. I choć dostępne są na rynku elektroniczne nianie, które umożliwiają podsłuchiwanie śpiącego w innym pokoju niemowlaka i reagowanie na jego sygnały, to nie zastępują one spania blisko dziecka. Obniżenie ryzyka śmierci łóżeczkowej jest związane nie tylko z tym, że rodzice słyszą malucha i mogą szybko skontrolować, czy nie zadławił się on lub nie utknął w niebezpiecznej pozycji. Niemowlę potrzebuje spać w pokoju z opiekunami, ponieważ ich ruchy, dźwięki, zapach i inne bodźce docierające do malucha stymulują jego oddychanie [3].

Po pierwszych urodzinach możemy więc szykować dla dziecka jego własną sypialnię i wyprowadzić je np. z dostawki do własnego łóżeczka. Tylko czy warto?

Jak długo dziecko może spać blisko rodziców?

Istnieje mnóstwo mitów związanych ze spaniem dziecka blisko rodziców, na przykład w łóżeczku dostawnym. Można więc usłyszeć, że dostawka jest okej, ale tylko w okresie karmienia piersią, a potem maluch powinien dostać swój pokój z osobnym łóżkiem. Inni argumentują, że momentem granicznym są pierwsze urodziny. Dlaczego? Prawdopodobnie nie doczytali, że rekomendacje mówią o 6-12 miesiącach spania blisko rodziców jako o minimum, a nie jako o maksymalnym czasie. Być może ulegli dość powszechnemu złudzeniu, że dzieci wybudzają się i wołają rodziców tylko w okresie niemowlęcym, a już dzień po pierwszych urodzinach przesypiają całe noce i nie potrzebują nocnej opieki. To niestety nieprawda.

Sen dziecka w pierwszych latach życia nie ulega liniowej poprawie. Gdybyśmy chcieli zobrazować to, jak zmienia się na przykład liczba wybudzeń, rysunkowi byłoby bliżej do powoli opadającej fali niż do prostej w stylu zależności: im starsze dziecko, tym mniej wybudzeń.

Bo choć z tygodnia na tydzień układ nerwowy dziecka dojrzewa, to pojawia się mnóstwo nowych czynników, które wpływają na sen: rozwój ruchowy (i ćwiczenie nowych umiejętności motorycznych w trakcie niepełnych wybudzeń = przekręcanie się na brzuch i prostowanie ramion lub raczkowanie przez sen), rozwój poznawczy (np. znacząca poprawa wzroku po 3 miesiącu życia = dostarczanie sobie większej ilości stymulujących bodźców w ciągu dnia), rozpoczęcie rozszerzania diety, pojawienie się lęku separacyjnego (między 7 a 12 miesiącem życia, nasilenie się go w okolicach 1,5 roku), zmiany i znaczące emocjonalnie wydarzenia w życiu dziecka (zakończenie karmienia piersią, odstawienie od smoczka, powrót mamy do pracy zawodowej, rozpoczęcie przygody z nianią czy żłobkiem) czy wreszcie ząbkowanie, choroby, a także temperament i wrażliwość dziecka. Te wszystkie czynniki sprawiają, że sen dziecka w pierwszych latach ma prawo być przerywany pobudkami, mimo że obiektywnie minął już rok, dwa lub więcej.

To zupełnie zrozumiałe, że bardzo wielu rodziców nie chce wyprowadzać dziecka do jego własnego pokoju nawet po ukończeniu przez nie 12 miesięcy życia. Wolą mieć malucha blisko siebie nocą, zamiast wstawać do niego wiele razy, spać na podłodze obok jego łóżeczka lub czekać, aż on przyjdzie w środku nocy do ich sypialni. Dlatego łóżeczko dostawne po okresie niemowlęcym nadal może być dla Ciebie najwygodniejszą opcją!

Powiedzmy to sobie więc jasno: dziecko może spać w dostawce obok rodziców nie tylko przez 6 miesięcy czy rok, ale tak długo, jak będzie się w niej mieścić 🙂 Z tego powodu sensowne jest kupowanie łóżeczka dostawnego o możliwie jak największych rozmiarach i nośności. Łóżeczko Chicco Next2Me Forever 3w1 można używać w funkcji łóżeczka dostawnego aż do 4 urodzin! Ma bowiem 121 cm długości oraz 73,8 cm szerokości i może na nim spać dziecko ważące aż do 22 kg (dla porównania: wg siatek centylowych WHO 85% czterolatków ma poniżej 108 cm wzrostu i waży mniej niż 18 kg [4]).

Czy ono będzie z nami spało JUŻ ZAWSZE?

Prawdopodobnie wyprowadzi się z Waszej sypialni jeszcze przed maturą i nie będzie zabierało na ustny z polskiego tetrowej pieluszki na odwagę 😉 A tak zupełnie serio, to choć ludzkie dzieci są najdłużej niesamodzielne ze wszystkich ssaków, wszystkie zdrowe maluchy prędzej czy później przestaną potrzebować bliskiego kontaktu fizycznego do regulacji emocjonalnej nocą i wyprowadzą się do swojego pokoju. Niektóre powędrują tam bez problemów już po roczku, ale będą wracać do łóżka rodziców nad ranem, a inne dojrzeją do samotnego spania bliżej 4 czy nawet 5 lat, ale za to nie będą już wędrować po pokojach nocą. Tak samo jak zdrowe dzieci stają się gotowe do  chodzenia, mówienia i odpieluchowania, tak samo dzieje się to w kontekście zakończenia co-sleepingu. Niektóre dzieci dużo dłużej niż rok potrzebują poczucia bezpieczeństwa i stałości zapewnianej przez kojącą obecność opiekunów i znane od urodzenia miejsce do snu.

Wielu rodziców uspokaja statystyka:  w nieco chłodniejszej niż polska kulturze, bo w Szwajcarii, aż 40% czterolatków przynajmniej raz w tygodniu ląduje w łóżku z rodzicami [5]. Jednocześnie mamy badania potwierdzające nie tylko to, że niemowlęta śpiące z rodzicami częściej nawiązują z nimi bezpieczną więź [6]. Przedszkolaki, które już od niemowlęctwa spały z rodzicami, jako dzieci są tak samo albo nawet bardziej samodzielne niż ich rówieśnicy śpiący samotnie [7]. Lepiej radzą sobie zarówno z czynnościami samoobsługowymi, jak samodzielne ubieranie się, ale także są odważniejsze w kontaktach społecznych. Co ciekawe, to właśnie matki śpiące ze swoimi dziećmi najmocniej wspierały rozwój autonomii dziecka. Wyposażenie dziecka w poczucie bezpieczeństwa, gdy jest ono malutkie, pomaga w jego rozwoju społecznym, gdy jest ono starsze.

Swoją drogą, to wydaje się naprawdę intuicyjne – we wszystkich plemionach tradycyjnych, prymitywnych, które żyją tak, jak kiedyś wszyscy ludzie na ziemi, dzieci są wychowywane w bardzo bliskim kontakcie – są całymi dniami noszone w chustach, są długo karmione piersią i śpią blisko opiekunów przez kilka lat. I mimo wszystko, zanim jeszcze zostają nastolatkami, potrafią zatroszczyć się o swoje pożywienie i schronienie, opiekują młodszymi członkami plemienia i to nasze zachodnie dzieci zostałyby przy nich ocenione jako kompletnie niezaradne życiowo.

Poza tym są też dowody na to, że dzieci śpiące przy rodzicach mają wyższe kompetencje poznawcze [8], wyższą samoocenę i niższy poziom lęku [9], a w wieku nastoletnim rzadziej cierpią na zaburzenia psychiczne [10].

Nie trzeba się więc bać, że spanie blisko dziecka wyrządzi mu krzywdę lub że nigdy nie uda nam się go zakończyć – zarówno badania naukowe jak i indywidualne doświadczenia rodziców wskazują na to, że jest przeciwnie. Możesz spać z dzieckiem w łóżeczku dostawnym tak długo, jak obojgu Wam to będzie odpowiadało – a dostawkę Chicco Next2Me Forever zmienić w każdym momencie albo w samodzielne wolnostojące łóżeczko albo łóżko podłogowe w stylu Montessori i swobodnie szukać rozwiązania najlepiej dopasowanego do Waszej rodziny. Powodzenia!

Przymierzasz się do organizacji sypialni dla noworodka i chcesz, aby wspierała sen i była bezpieczna dla malucha? Sprawdź szkolenie „Jak przygotować sypialnię dla noworodka?”.