
Behawioryści w percepcji statystycznego rodzica bliskościowego jawią się jako zło wcielone. Warsztat ich pracy jest kojarzony wyłącznie z kijem i marchewką, w mniej lub bardziej zawoalowanej postaci. Czego możemy się od nich nauczyć, skoro nasz pogląd na naturę ludzką i podejście do dziecięcych trudności jest tak różne? Jako psycholożka, która niegdyś gruntownie przeszkoliła się w zakresie terapii poznawczo-behawioralnej dzieci i młodzieży, a teraz myśli i pracuje w nurcie teorii więzi i Rodzicielstwa Bliskości, zdradzę Wam, czym warto się zainspirować.
1. Przygotuj otoczenie – większość osób kojarzy behawioryzm z działaniem na wzmocnieniach, czyli karami i nagrodami. Niewielu jednak wie, że pierwszym i podstawowym (a często jedynym koniecznym) elementem pracy behawiorysty jest znalezienie sposobów na dostosowanie otoczenia do dziecka. Lepiej zmodyfikować wystrój salonu, aby półtoraroczna dziewczynka mogła bezpiecznie po nim buszować, niż liczyć na to, iż zapamięta, że nie ciągniemy za obrus i nie wkładamy palców do kontaktu. Łatwiej ustawić biurko w pokoju ucznia z ADHD przodem do ściany i usunąć z niego wszystkie niepotrzebne bibeloty niż frustrować się, że przegląda cienkopisy albo podziwia migające lampki na choince zamiast odrabiać lekcje. Zamiast słuchać pytań: „czy cztery łyżki zupy to już zjedzony obiad i czy mogę dostać batonika?”, łatwiej przestać kupować słodycze. Albo zmienić drogę powrotu ze żłobka zamiast przekonywać, że nie bawimy się w tej piaskownicy, w której siusiają pieski; kupić pieluchomajtki zamiast walczyć o założenie pampersów; chować tablet poza zasięgiem rąk dwulatka; przynosić kanapkę odbieranemu ze szkoły i podminowanemu z głodu szóstoklasiście. To bardzo skuteczna i prosta metoda zapobiegania wielu kłopotom, ale wymaga od dorosłego pewnej umiejętności przewidywania i planowania
2. Bądź uważny – na pytanie „dlaczego dziecko bije inne dzieci w żłobku?” trudno udzielić innej odpowiedzi niż „nie wiem”. Behawioryści zawsze uważnie obserwują i analizują zachowanie i jego okoliczności. W jakich sytuacjach dziecko bije? Jak często? Co się dzieje przed uderzeniem? Co się dzieje po? W jakiej porze dnia najczęściej to się zdarza? W jakim miejscu? W jakim towarzystwie? W zależności od udzielonych na te pytania odpowiedzi, za zachowaniem dziecka mogą stać różne potrzeby i sposoby pomocy dziecku.
3. Skutecznie wyrażaj prośby – hasło „posprzątaj pokój” jest zbyt ogólne nawet dla mnie. Bądź precyzyjna. Chciałabyś, żeby dziecko ułożyło książeczki na półce, czy żeby odkurzyło? Warto operować konkretnymi czynnościami. Po drugie, używaj niewielu słów – niektórzy mówią, że po trzecim słowie dziecko się wyłącza i przestaje słuchać. Pamiętaj o nawiązaniu kontaktu wzrokowego. Upewnij się, że zostałaś usłyszana; czasem frustrujemy się, że dziecko nie reaguje na nasze prośby, a ono zwyczajnie ich nie słyszy, bo siedzi w drugim pokoju lub jest całkowicie pochłonięte angażującą zabawą. Nie proś o więcej niż jedną rzecz jednocześnie – uwaga i pamięć dziecka jest mniej doskonała niż u dorosłego.
4. Wypełnij luki poznawcze – czyli daj dziecku wiedzę, której nie posiada, a będzie mu łatwiej poradzić sobie w trudnej sytuacji. Rozmawiamy z dzieckiem, akceptujemy jego emocje i wspieramy w ich przeżywaniu, ale niejednokrotnie zapominamy, że maluch ma mniej doświadczeń niż my. Idealnym przykładem jest lęk separacyjny, pojawiający się, gdy rodzic wraca do pracy zawodowej. Hasło mama idzie do pracy dla wielu dzieci nie znaczy zupełnie nic, nie budzi żadnych skojarzeń, trudno sobie tę mityczną pracę wyobrazić i zrozumieć. Podstawą jest więc pokazanie dziecku swojego biura czy fabryki. Codzienny plan dnia malucha wywieszony w widocznym miejscu można wzbogacić informacjami, co mama robi w tym czasie (Ty jesz śniadanie, a mama teraz jedzie autem). Rodzic może co jakiś czas przysyłać MMSy ze swoim zdjęciem. Wszystkie te czynności mają na celu zapewnienie dziecka, że mamie nie dzieje się krzywda, że jest prawdomówna i przewidywalna (ponoć 70% rodziców okłamuje swoje dzieci odnośnie swojego miejsca pobytu i godziny powrotu :/ )

5. Wykorzystaj potęgę checklisty – skomplikowane zadania podziel na mniejsze kawałki i rozpisz lub rozrysuj kolejne kroki. Pozornie banalna sprawa jak umycie zębów, to w rzeczywistości seria kilkunastu czynności: wyjąć szczoteczkę, odkręcić wodę, zmoczyć włosie, zakręcić wodę, wyjąć tubkę z pastą, wycisnąć pastę, zakręcić tubkę z pastą, odłożyć ją na miejsce, podnieść kubek, odkręcić wodę, nalać wody do płukania ust, zakręcić wodę… Uff, ja już się spociłam, a nawet nie zaczęliśmy jeszcze myć zębów! A co dopiero posprzątać pokój, odrobić lekcje albo spakować plecak? Zamiast złościć się, że dziecko ciągle o czymś zapomina, lepiej stworzyć mu łatwo dostępną pamięć zewnętrzną, do której będzie mogło się odnosić.