Karmienie piersią a USG piersi + lista lekarzy

Karmienie piersią a USG piersi + lista lekarzy

W trakcie laktacji można – a w niektórych przypadkach nawet TRZEBA – wykonywać USG piersi. Nie zastępuje ono comiesięcznego samobadania (instruktaż TUTAJ), a jest jego uzupełnieniem.

Polskie Towarzystwo Ultrasonograficzne rekomenduje, aby kobiety, które skończyły 30 lat, poddawały się profilaktycznemu badaniu USG piersi co 12 miesięcy w związku ze wzrastającą zachorowalnością na raka piersi [1]. Można oczywiście wykonywać to badania także wcześniej, już po 20 urodzinach.

Karmienie piersią nie stanowi przeciwwskazania do badania USG – jest to badanie bezpieczne w trakcie laktacji [2], choć ocena wyniku badania u matki karmiącej może być nieco trudniejsza niż poza okresem laktacji. Nie oznacza to jednak, że powinnaś dać sobie spokój z USG piersi i wrócić do tematu, gdy skończysz karmić! A jeśli Twoja droga mleczna będzie trwała np. dwa lata? Czy warto nie badać się aż tak długo i ryzykować? No właśnie. Karmienie piersią zmniejsza ryzyko niektórych nowotworów piersi [3], ale to NIE oznacza, że całkowicie je eliminuje. Profilaktyczne badania są naprawdę bardzo ważne!

Dlatego wraz z moimi Czytelniczkami (którym bardzo dziękuję za pomoc!) przygotowałam dla Ciebie listę lekarzy, którzy bez mrugnięcia okiem wykonują USG piersi mamom karmiącym i mają wystarczająco dużo doświadczenia, by je właściwie interpretować. Została posegregowana województwami – mam nadzieję, że znajdziesz odpowiedniego specjalistę niedaleko siebie.

LISTA LEKARZY WYKONUJĄCYCH USG PIERSI MAMOM KARMIĄCYM PIERSIĄ

Umów się TERAZ, nie odkładaj!

Fakty i mity o późnym zasypianiu

Fakty i mity o późnym zasypianiu

Rodzice często się martwią, że późna pora zasypiania może być dla dzieci w jakiś sposób szkodliwa. Spotykają się z kategorycznymi stwierdzeniami, że dzieci powinny chodzić spać o 19:00 bez względu na wiek czy ich preferencje. Jakie zagrożenia rzeczywiście wiążą się z późnym chodzeniem spać, a co jest kompletnym mitem?

 

Nadal możesz spotkać się ze stwierdzeniem, że sen przed północą jest najbardziej wartościowy. Niektórzy powtarzają, że godzina snu przed północą jest lepsza niż dwie godziny po północy. W jaki sposób próbują to argumentować?

 

Po pierwsze, osoby odwołujące się do konkretnej godziny, często nawiązują do tradycyjnej medycyny chińskiej. Według niej całą dobę można podzielić na dwanaście dwugodzinnych okresów, podczas których aktywizują lub regenerują się konkretne organy, np. woreczek żółciowy między 23:00 a 1:00. I jakkolwiek rzeczywiście rytm dobowy istnieje, a nasze ciało w różnych momentach wydziela różne substancje i regeneruje się nocą, w badaniach naukowych nie potwierdzono istnienie tak konkretnych, specyficznych i niezależnych od chronotypu pór aktywności konkretnych narządów. Także chiński zegar biologiczny narządów należy traktować bardziej jako folklor niż medycynę opartą na dowodach naukowych.

 

Po drugie, rodziców straszy się tym, że jeżeli dziecko będzie późno chodziło spać, to nie urośnie, ponieważ hormon wzrostu jest produkowany tylko przed północą. To na szczęście nie jest prawda. Największe wydzielanie hormonu wzrostu następuje w fazie snu głębokiego. Faza snu głębokiego występuje w pierwszych 3 cyklach snu, czyli w pierwszych 2-3 godzinach po zaśnięciu, bez względu na to, o której godzinie dziecko się położy. Innymi słowy: wydzielanie hormonu wzrostu nie jest zależne od aktualnej godziny na zegarku, tylko od fazy snu. Każde zdrowe dziecko, bez względu na to, o której godzinie pójdzie spać, przechodzi przez te same fazy snu, w tym przez fazę snu głębokiego. U niemowląt młodszych niż trzymiesięczne hormon wzrostu jest wydzielany przez całą dobę; bez względu na to, czy dziecko śpi, je czy akurat się bawi. Później, aż do momentu zakończenia okresu dojrzewania, hormon wzrostu jest wydzielany nie tylko w nocy, ale także podczas dnia – zwłaszcza jeśli ktoś miał zbyt krótki lub przerywany sen danej nocy, jego organizm będzie kompensować tę słabą noc, wydzielając hormon wzrostu także za dnia. Amerykańska Akademia Medycyny Snu nie podaje zaburzeń wzrastania jako konsekwencji późnego chodzenia spać ani nawet niedoboru snu. To na szczęście nieprawda, że dziecko, które późno zasypia, nie urośnie.

I taka mała uwaga dotycząca niskiego wzrostu – jeśli wzrost Twojego dziecko, bez względu na wiek, na siatce centylowej jest poniżej linii wyznaczającej 3 centyl, jak najszybciej poproś pediatrę o skierowanie na oddział endokrynologiczny. Jak już wspomniałam, niskorosłość, czyli niedobór wzrostu, nie wynika z niedoboru snu czy późnej pory zasypiania. Przyczyną niedoboru wzrostu mogą być m.in. zaburzenia hormonalne, metaboliczne czy przewlekłe choroby nerek lub wątroby. W niektórych przypadkach opóźnienie diagnozy i wdrożenia leczenia może uniemożliwić dziecku osiągnięcie prawidłowego wzrostu w dorosłości. Pełną diagnostykę można w Polsce wykonać wyłącznie w szpitalu, na oddziale endokrynologii, a nie w gabinecie czy przychodni, ponieważ wiąże się ona często z testami wykonywanymi przez całą dobę, także w nocy. Dlatego nie daj się zbyć hasłami “ten typ tak ma”, “w tej rodzinie wszyscy są niscy”, “jeszcze zdąży urosnąć” albo “zacznie spać, to zacznie rosnąć” i jeśli wzrost jest poniżej 3 centyla dla wieku i płci – dziecko ma prawo do diagnostyki w szpitalu. Niewielu rodziców zdaje sobie z tego sprawę, dlatego, proszę, dziel się tą informacją w swoim otoczeniu!

 

Ostatnią kwestią, której warto się przyjrzeć, jest wpływ chronotypu wieczornego lub ogólnie: późnego chodzenia spać na zdrowie fizyczne. Z wielu badań wiemy, że dorośli z chronotypem wieczornym (tzw. nocne marki) są bardziej narażeni na szereg chorób przewlekłych, w tym na: otyłość, cukrzycę typu II, nadciśnienie tętnicze i depresję. Jeśli chodzi o dzieci w wieku od 2 do 8 lat, w jednym badaniu wykazano, że chodzenie spać po 21:00 zwiększa u nich ryzyko rozwoju otyłości, i to bez względu na długość snu (Xiu et al., 2020). Wedle mojej wiedzy to jedyne badanie, które dotyczyło zdrowotnych konsekwencji późnych por kładzenia się u dzieci. Pozostałe badania, w których wskazywano na negatywne skutki późnego kładzenia się, wiązały się nie tyle z samą porą snu, co z jego niedoborem – tzn. skróceniem czasu na sen u dziecka, które kładzie się późno. Niemniej w przypadku dorosłych mamy dane wskazujące na to, że przesunięcie nocnych marków o dwie godziny do przodu powoduje spadek poziomu stresu i objawów depresyjnych, oraz poprawę czasu reakcji i wzrost siły fizycznej (Facer-Childs et al., 2019). Za takie zmiany może odpowiadać np. większa ekspozycja na światło słoneczne czy też regularniejsze posiłki u osób, które brały udział w eksperymencie i przestawiały się na wcześniejsze pory wstawania. Póki co jest za wcześnie, by z dużą dozą pewności przenosić rezultaty osiągnięte na osobach dorosłych na dzieci, zwłaszcza te, które przesypiają odpowiednią dla swojego wieku liczbę godzin.

Mam nadzieję, że rzuciłam więcej światła na źródła pochodzenia niektórych mitów i teraz będziesz wiedziała ciut więcej o śnie swojego dziecka.

Jeśli chciałabyś przesunąć porę wstawania oraz zasypiania Twojego dziecka o około 1–2 godziny, to zapraszam Cię na stronę kursu "Moje dziecko późno chodzi spać!". Skrócisz czas usypiania i odzyskasz swoje wieczory!

Dlaczego żadna z diet, które stosowałaś, nie zmieniła Twojego życia?

Dlaczego żadna z diet, które stosowałaś, nie zmieniła Twojego życia?

 

Poniższy wpis powstał na podstawie mojej rozmowy z Magdaleną Hajkiewicz-Mielniczuk – dietetyczką i psychodietetyczką, a od października 2022 także ekspertką mojego Klubu Parentflix.pl!

 

 

Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszyscy wokół Ciebie są na diecie. Marek przeszedł na keto, Gosia je wyłącznie warzywa według postu pewnej doktor, a Justyna wiecznie się odchudza. W końcu sama ulegasz modzie i postanawiasz spróbować, ale… jesteś zawiedziona efektem. Często dieta okazuje się zbyt restrykcyjna, a Ty wieczorami kończysz z ręką w chipsach Nie dość, że dopada Cię poczucie winy, to jeszcze nie możesz przestać myśleć o zakazanych produktach. W efekcie Twoja relacja z jedzeniem tylko się psuje. Znasz to? Dlaczego tak się dzieje? Co robisz nie tak?

 

 

Problem niedopasowanych dżinsów

Wyobraź sobie, że idziesz do sklepu po dżinsy. Manekin z wystawy jest ubrany w najmodniejsze w tym sezonie spodnie z szerokimi nogawkami. Podobają Ci się. Postanawiasz je przymierzyć, ale okazuje się, że ani się sobie w nich nie podobasz, ani nie jest Ci w nich wygodnie. Po kilku czy kilkunastu próbach wyłaniasz fason, który naprawdę Ci odpowiada. Jest zupełnie inny niż ten na manekinie, ale wiesz, że to dobry wybór.

Czy z taką samą uważnością przyglądasz się swoim potrzebom żywieniowym? A może zmuszasz się do diet, które kompletnie do Ciebie nie pasują, ale są modne? Czy po takich próbach zaczynasz myśleć, że to z Tobą jest coś nie tak?

Bardzo często poświęcamy więcej czasu i uwagi na dopasowanie dżinsów niż odpowiedniego dla siebie sposobu odżywiania się. A ma to przecież znacznie większy wpływ na Twoje zdrowie i życie niż kolejna para spodni.

 

 

Jedzenie dopasowane do Twoich potrzeb

Zanim zaczniesz zmieniać swój sposób żywienia, zadaj sobie kilka podstawowych pytań: 

  • Co lubisz jeść? 
  • Po czym się dobrze czujesz? 
  • Przy jakiej liczbie posiłków dziennie najlepiej funkcjonujesz? 
  • O jakiej porze lubisz jeść śniadanie czy kolację?
  • Rano wolisz posiłki na słodko czy może na słono?

Pamiętaj, że nieznany autor artykułu „Niesamowite! Ten jeden składnik sprawi, że schudniesz 30 kg w tydzień!” (pomijając jego wątpliwy autorytet) nie wie absolutnie nic o Twoich indywidualnych potrzebach i preferencjach. Nie zna ich też dietetyczny guru z Instagrama, którego standardy są tak wygórowane, że złamiesz się maksymalnie po dwóch dniach prób spełniania jego zaleceń. A powiedzmy sobie szczerze: dieta, której nienawidzisz, nie stanie się Twoim nowym sposobem odżywiania na całe życie.

 

Psychodietetyka – z czym to się je?

Poznanie własnych potrzeb naprowadza nas na kolejny trop: szukanie przyczyn szkodliwych dla Ciebie nawyków. Dlaczego podjadasz? Skąd ta czekolada i chipsy wieczorami? Może próbujesz nagrodzić się za ciężki dzień? Może jest Ci smutno, a jedzenie jest jedynym znanym Ci z domu rodzinnego sposobem na pocieszenie? Może piłaś sporo kofeiny, która hamuje apetyt, więc ciało wieczorem upomina się o zaległe kalorie? A może nie miałaś czasu na zbilansowany posiłek i najzwyczajniej w świecie zgłodniałaś? Zamiast skupiać się na objawach, bezrefleksyjnie wprowadzając zakaz jedzenia słodyczy do końca życia, zastanów się, skąd bierze się dane zachowanie i pracuj nad nim. W tym właśnie może Ci pomóc praca z psychodietetykiem. 

W podejściu psychodietetycznym nie ma podziału na czas diety i czas bez diety (kiedy to wracasz do starych, niesłużacych Ci przyzwyczajeń). Zamiast tego stopniowo, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu poprawiasz swoje nawyki żywieniowe – oczywiście w zgodzie z indywidualnymi potrzebami. A spadek masy ciała są tylko (albo aż!) skutkiem ubocznym tych przemian.

 

 

Psychodietetyczna ścieżka dla mam

Brzmi dobrze? Tylko jak się za to zabrać w praktyce? I jak znaleźć czas na odnajdywanie własnej żywieniowej drogi, gdy cały dzień biega się z wózkiem albo leży z karmionym non stop dzieckiem? Tu z pomocą przychodzi Parentflix i nowa ścieżka „Psychodietetyka dla mam – jak uwolnić się od diet i uporządkować swoją relację z jedzeniem?” autorstwa Magdaleny Hajkiewicz. Ekspertka poprowadzi Cię za rękę i pozwoli odkryć sposób żywienia, który jest optymalny dla Ciebie. Dzięki informacjom i praktycznym ćwiczeniom, dopasujesz zalecenia dotyczące zdrowego odżywiania do własnej sytuacji i odzyskasz dobrą relację z jedzeniem. Zaakceptujesz siebie i poczujesz wolność. Wreszcie uda Ci się lepiej odżywiać!

 

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Kiedy zaczekać z odstawieniem?

Kiedy zaczekać z odstawieniem?


Jeśli zastanawiasz się nad odstawieniem dziecka od piersi, być może myślisz o wybraniu dobrego momentu. Pisałam kiedyś o tym, że właściwie każda pora roku jest dobra (
klik!), jeśli traktujemy odstawienie jako proces, a nie jednodniowe wydarzenie.

Ale czy są takie momenty, w których odstawienie lepiej odroczyć na jakiś czas – i właściwie dlaczego? 

Bazując na moim kilkuletnim doświadczeniu, dzięki któremu „odstawiłam” od piersi niemal 3000 dzieci, przygotowałam dla Ciebie listę rzeczy, które warto wziąć pod uwagę, planując dobry czas na zakończenie karmienia piersią.

 

Kiedy zaczekać z odstawieniem dziecka od piersi?

 

Choroba dziecka

Warto wstrzymać się z zakończeniem karmienia, gdy dziecko jest w trakcie infekcji lub niedawno wyszło z choroby. Dla malucha, który nie ma apetytu, mleko matki jest źródłem energii i składników odżywczych. Częste karmienia mogą też zapobiec odwodnieniu. Jeśli przed Wami pobyt w szpitalu, karmienie będzie koić ból, uśmierzać strach przed procedurami medycznymi oraz ułatwiać zasypianie np. w trudnych warunkach wieloosobowej sali.  

 

Duże trudności w rozszerzaniu diety

Nadal zdarza się, że specjaliści rekomendują odstawienie od piersi jako pierwszą strategię radzenia sobie z tym, że dziecko nie je posiłków uzupełniających. Tymczasem, jeśli maluch ma problemy z gryzieniem, żuciem czy przełykaniem produktów stałych, to samo odstawienie go od piersi nie sprawi, że magicznie, w ciągu jednej doby jego wędzidełko języka stanie się bardziej mobilne, a wzorzec połykania bardziej dojrzały. Pochylenie się nad wzorcem i liczba karmień ma sens, żeby dziecko miało czas i ochotę na ćwiczenie nowych umiejętności jedzenia, ale dobrze robić to w odpowiednim tempie.

Dziecko, które odstawimy od piersi, nie rzuci się na brokuła tylko z powodu braku mleka. Jeśli liczba akceptowanych przez malucha produktów jest bardzo mała np. z powodów sensorycznych, zabranie bezpiecznego pożywienia w postaci mleka nie rozszerzy jego repertuaru samo z siebie. Ułożenie karmień u dwulatka (na przykład z opcji „na żądanie” do „czterech karmień dziennie”) wraz z ekspozycją na nowe smaki w akompaniamencie bezpiecznego, znanego mleka mamy, może być dużo lepszą strategią.

 

Trudne sytuacje rodzinne

Czasami w domu dziecka dochodzi do sytuacji, które generują we wszystkich członkach rodziny dużo napięcia – i to bez względu na charakter emocji, które im towarzyszą. Dlatego warto przemyśleć, czy nie zaczekać z odstawianiem zarówno wtedy, gdy rodzice są w trakcie negocjacji rozwodowych, jak i wtedy, gdy pakują kartony przy przeprowadzce do większego domu. 

Łagodne zakończenie karmienia piersią wymaga włożenia czasu i energii, a w sytuacjach generujących stres trudno o zasoby na radzenie sobie z codziennością – a co dopiero ze zmianami!

Dlatego zachęcam, żeby wybierając czas na odstawienie przeanalizować, co będzie się działo w perspektywie najbliższych kilku tygodni – sprawa w sądzie, rozpoczęcie nowej pracy, trudne negocjacje biznesowe partnera, ważne wystąpienie publiczne, obrona doktoratu? Czy coś będzie generowało napięcie, odbijające się na nas wszystkich?

Warto się też zastanowić, czy mama będzie mogła liczyć na wsparcie emocjonalne i fizyczne – partnera, babci, przyjaciółki, która wpadnie pobawić się z dzieckiem? Może za miesiąc trudno będzie im Cię wesprzeć i dobry czas na działanie jest teraz?

 

Inne zmiany w życiu dziecka

Rozpoczęcie adaptacji do żłobka czy przedszkola NIE musi być sygnałem do odstawienia od piersi. A właściwie – nie powinno być. Najłatwiej poradzić sobie z nowościami, gdy kierujemy się zasadą „jedna zmiana na raz”. Podobnie jak dorosłemu trudno jednocześnie odchudzać się, rzucać palenie, wyeliminować podjadanie słodyczy i rozpocząć naukę dwóch języków obcych, tak samo wprowadzenie dwóch wyzwań w życie malucha może nadwątlić jego zasoby do radzenia sobie z nimi.

Zachęcam więc, by nie łączyć odstawiania od piersi z adaptacją do żłobka / przedszkola, przejściem pod opiekę niani, odsmoczkowaniem, odpieluchowanie itp – chyba, że dziecko samo podejmie taką decyzję!

Dobrze jest nie łączyć odstawiania z narodzinami rodzeństwa. Jeżeli mama jest w ciąży, a nie chce karmić w tandemie,  najłatwiejsze będzie zakończenie karmienia w I trymestrze ciąży. Można też zdecydować się na ograniczanie karmień już po porodzie, karmiąc w tandemie – choć najczęściej dopiero po kilku tygodniach od porodu, gdy sytuacja będzie dla starszaka choć trochę oswojona. 

Często jestem pytana, czy dobrym pomysłem jest łączenia odstawiania od piersi z wyjazdem rodzinnym. Tu sporo zależy od dziecka! Jeżeli maluch nie lubi zmian i w sytuacjach stresowych, zwłaszcza poza domem, częściej prosi o pierś, to prawdopodobnie wyjazd na urlop nie będzie dla Was dobrą strategią na odstawianie dziecka. Natomiast jeśli Twoje dziecko sięga  po pierś w domu wtedy, kiedy się nudzi, a podczas wyjść zapomina o karmieniach, to wyjazd rodzinny może być świetnym momentem na eliminację przynajmniej niektórych karmień.


Jeśli chcesz się dowiedzieć:

  • Od czego zacząć odstawianie?
  • Jak wygląda 10 sposobów na eliminację dziennych karmień?
  • Jakie jest 13 metod eliminacji wieczornych i nocnych karmień?
  • Jak żywić dziecko po odstawieniu od piersi?

dołącz do mojego klubu online dla rodziców Parentflix – znajdziesz tam całą moją wiedzę dotyczącą łagodnego zakończenia karmienia piersią w ścieżce „Odstawienie od piersi”.

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Czy moje dziecko ma problemy sensoryczne?

Czy moje dziecko ma problemy sensoryczne?

O napisanie tego artykułu poprosiłam Aleksandrę Charęzińską – pedagożkę specjalną, terapeutkę integracji sensorycznej, specjalistkę diagnozy i terapii pedagogicznej, trenerkę metod relaksacyjnych, instruktorkę Masażu Shantala i wykładowczynię akademicką, a już od października także nową ekspertkę Parentflixa! Gorąco zapraszam do lektury.

Czy to zaburzenia SI?

Jednym z najczęstszych pytań, które dostaję od rodziców jako terapeutka integracji sensorycznej, jest pytanie o objawy zaburzeń SI (aktualna nazwa to zaburzenia przetwarzania sensorycznego, ang. sensory processing disorder, SPD). Zwykle po tym dopytują jeszcze o to, czy jeśli dziecko… (tutaj można sobie wstawić różne zachowania), to może mieć zaburzenia sensoryczne? 

I co wtedy odpowiadam…? Moja najczęstsza odpowiedź w takiej sytuacji brzmi: może, ale nie musi. Dlaczego?

Po pierwsze, nie diagnozuje się SPD po jednym czy dwóch objawach. Potrzebna jest wieloetapowa ocena procesów integracji sensorycznej. 

Po drugie, na SPD (potocznie nazywane zaburzeniami integracji sensorycznej) składa się wiele rodzajów różnych nieprawidłowości, które mogą występować w przeróżnych kompilacjach. U każdego człowieka trudności mogą wyglądać trochę inaczej, nie znajdziemy dwóch identycznych „przypadków”. 

Po trzecie, objawy ewoluują wraz z wiekiem, stopniem rozwoju oraz środowiskiem w jakim dziecko przebywa. Wystarczy, że dziecko trafi do niesprzyjającego otoczenia (może nim być np. 25-osobowa klasa w szkole), a jego objawy znacznie się nasilą.

Po czwarte, część objawów występujących w SPD to objawy niespecyficzne. Oznacza to, że nie występują jedynie u dzieci z trudnościami SI, ale pojawiają się także w innych zaburzeniach rozwojowych czy jednostkach chorobowych. 

Objawów trudności o podłożu sensorycznym jest bardzo dużo, ja zwykle wymieniam kilkanaście najczęstszych, które powinny zwrócić uwagę każdego rodzica i opiekuna – zwłaszcza jeśli występują jednocześnie. Nazywam je czerwonymi lampkami w rozwoju sensomotorycznym. W tym artykule opiszę dwa z nich.

Pobrudziłem się!

Jednym z takich objawów jest nadmierna reakcja na brudzące, lepkie i mokre faktury. Klasyk mawiał, że „brudne dziecko to szczęśliwe dziecko” i faktycznie tak jest, ale nie w przypadku dzieci nadwrażliwych czy nadreaktywnych na bodźce dotykowe (czucia powierzchniowego). One po prostu tego nie lubią. Negatywną reakcję na pobrudzenie się możemy zauważyć już u niemowląt, które bardzo źle znoszą zabiegi higieniczne (np. smarowanie ciała kremem), pobrudzenie buzi jedzeniem czy nawet najmniejszą plamkę na ubranku. Widzimy to też w momencie rozszerzania diety, gdy maluch odmawia dotykania jedzenia rączkami i unika tych bardziej brudzących i mokrych faktur. Kolejnym etapem może być niechęć do zabaw w piasku, błocie, ciastolinie i innych masach sensorycznych, a także bardzo częste (zbyt częste 😉) mycie rąk przez dziecko. Taka sytuacja powinna wzbudzić naszą czujność. 

Konsultowałam półtoraroczną dziewczynkę, która siadała do posiłku tylko wtedy, gdy miała przygotowane obok siebie dwa rodzaje chusteczek (mokre i suche). Potrzebne jej były do wycierania rąk i buzi w przypadku pobrudzenia się jedzeniem. Stworzyła z tego przygotowania do posiłku swoisty rytuał. Dopóki nie było chusteczek, dziewczynka nie była w stanie nic zjeść. 

Innym przypadkiem był roczniak, który odmawiał dotykania jedzenia rączkami. W czasie posiłków albo był karmiony przez rodziców, którzy wkładali mu jedzenie do ust, albo sam próbował to robić, ale tylko wtedy, gdy kąski były nabite na widelec. Problem dotyczył nie tylko faktur warzyw czy owoców, ale nawet produktów suchych, jak kawałki pieczywa czy biszkopty. 

Ale to śmierdzi!

Innym, bardzo czytelnym objawem jest nadmierna negatywna reakcja na zapachy, w skrajnych przypadkach nawet w postaci odruchu wymiotnego. I oczywiście nie mam tu na myśli takiej reakcji na bardzo brzydkie zapachy, ale takie które wydają się neutralne lub wręcz przyjemne. Jeśli dziecko reaguje w ten sposób, to warto przyjrzeć się jego procesom integracji sensorycznej. Czy jego rozregulowany układ nerwowy nie daje o sobie znać także na innych płaszczyznach?

Kilkuletni chłopiec reagował odruchem wymiotnym na zapachy lodówkowe (można porównać to do przypadłości niektórych kobiet w pierwszym trymestrze ciąży). Nie był w stanie zjeść śniadania ze swoją rodziną przy wspólnym stole, dopóki leżały na nim produkty spożywcze: masło, ser czy wędlina. Mówił, że wszystko mu śmierdzi. Siadał dopiero w momencie, gdy sprzątnięto ze stołu. Nie muszę chyba tłumaczyć, że tych produktów nie był w stanie zjeść, więc jego śniadanie kończyło się zjedzeniem suchej bułki popitej kakao. 

Spotkałam też dziewczynkę, która bardzo negatywnie reagowała na nutę wanilii w perfumach, balsamach i innych kosmetykach. Jej reakcja była na tyle silna i nagła, że torsje potrafiły się pojawić w kilka sekund od kontaktu z zapachem. Sytuacja była o tyle trudna, że zdarzała się także w kontakcie z innymi osobami używającymi tego rodzaju kosmetyków, np. w komunikacji miejskiej, kościele czy kinie. 

Zanim rozpoczniesz diagnozę SI

Oczywiście sygnałów alarmowych może być znacznie więcej. Wymieniłam dwa z nich, które są dość czytelne i łatwe w zaobserwowaniu w życiu codziennym. Pamiętajmy, że pierwszym krokiem powinno być zawsze wykluczenie przyczyn medycznych, rozwojowych i rodzinnych powyższych zachowań dziecka. 

W ujęciu medycznym nadmierna reakcja na bodźce nazywana jest hiperestezją (potocznie – przeczulicą). Może dotyczyć różnorodnych bodźców sensorycznych w izolacji lub konfiguracjach. Charakterystyczne dla hiperestezji jest nadmierne reagowanie na bodźce, które wcześniej nie powodowały żadnych nieprzyjemnych doznań oraz są „normalnie” odbierane przez inne osoby. 

W przypadku zaburzeń przetwarzania sensorycznego nadmierne reakcje występują natomiast stale, choć z różnym nasileniem, i obserwujemy już na wczesnym etapie rozwoju dziecka. Bardzo ważny jest fakt, że przeczulica dosyć często bywa objawem innych schorzeń, np. półpaśca, cukrzycy, stwardnienia rozsianego, migreny czy nawet uszkodzenia tkanek układu nerwowego. Dlatego bardzo ważne jest wykluczenie podłoża medycznego nadreaktywności na bodźce, zanim rozpoczniemy diagnostykę SPD.

 

A już w październiku w Parenflixie rozpoczynamy nową ścieżkę wiedzową: „Integracja sensoryczna – jak wykorzystać wiedzę o zmysłach do wspierania rozwoju i rozwiązywania trudności?”. Jej autorką jest właśnie Ola Charęzińska. Dołączysz?

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.