Dostawka do łóżka – czym jest co-sleeping i dlaczego warto?

Dostawka do łóżka – czym jest co-sleeping i dlaczego warto?

Artykuł powstał we współpracy z marką Chicco,

która oferuje łóżeczka dostawne Chicco Next2Me, w tym najnowszy model Forever 3w1

 

Dlaczego warto mieć dziecko blisko siebie nocą?

Spanie blisko dziecka ma wiele zalet – dla malucha i dla jego rodziców.

Niektóre dzieci czują się bezpiecznie śpiąc samotnie w łóżeczku – nawet we własnej sypialni, natomiast bardzo wiele, wzorem innych ssaków, przez długi czas będzie potrzebowało fizycznej bliskości rodzica. Bliski kontakt między opiekunem a niemowlęciem, także w nocy, jest kluczowy ze względu na niedojrzałość mózgu malucha. Spanie blisko rodzica skraca czas nocnego płaczu niemowlaka, poprawia regulację temperatury jego ciała, pracę serca i układu oddechowego malucha, reguluje poziomy hormonów i pozytywnie wpływa na kształtowanie się połączeń między komórkami nerwowymi [1].

Niemowlęta śpiące przy mamie nie tylko dłużej są karmione piersią, ale także lepiej przybierają na masie [2] – nocne karmienia stają się łatwiejsze, kiedy nie trzeba do nich wstawać, a można tylko rozchylić dekolt koszulki.

Pojawiają się też doniesienia, że dzięki spaniu blisko malucha rośnie szansa, że więź dziecka z rodzicami będzie pełna poczucia bezpieczeństwa i ono tę relację będzie przekładało na związki z innymi ludźmi w przyszłości [3]. Nie wydaje się to specjalnie zaskakujące, skoro spanie blisko dziecka umożliwia szybkie reagowanie na jego potrzeby, a dziecko, którego potrzeby są zauważane i zaspokajane, uczy się, że może na kimś polegać i czuje się bezpiecznie.

Zgodnie z rekomendacjami niemowlę co najmniej do 6, a najlepiej do 12 miesiąca życia powinno spać w tym samym pokoju, co rodzice. Zmniejsza to ryzyko tzw. śmierci łóżeczkowej o 50% [4], ponieważ rodzic może kontrolować, co dzieje się z maluchem, a niemowlę jest stymulowane do prawidłowego oddychania poprzez śpiących blisko opiekunów [5].

Co-sleeping vs bedsharing – co to jest?

W internecie i artykułach naukowych można znaleźć kilka różnych definicji terminów “co-sleeping” i “bedsharing”. Najczęściej jako bedsharing czyli dzielenie łóżka rozumie się wspólne spanie z dzieckiem w jednym, dorosłym łóżku. Co-sleeping to sytuacja, w której dziecko śpi blisko rodzica, najczęściej tuż przy jego łóżku, ale na swojej oddzielnej przestrzeni materaca – na przykład w łóżeczku dostawnym.

I choć od lat jestem ogromną zwolenniczką spania blisko niemowląt i małych dzieci, to nie mogę nie zaznaczyć, że w niektórych sytuacjach spanie z dzieckiem jednym łóżku NIE jest zalecane [4, 6].

Ze względów bezpieczeństwa w dorosłym łóżku (bedsharing) nie powinny spać:

  • niemowlęta urodzone przedwcześnie;
  • niemowlęta z niską masą urodzeniową.

Niemowlę nie może też spać w jednym łóżku z opiekunem, który:

  • pali papierosy lub stosuje inne wyroby z nikotyną (papierosy elektroniczne, urządzenia do podgrzewania tytoniu, tabakę, fajki, plastry, gumy nikotynowe i inne produkty nikotynowej terapii zastępczej) – nawet, jeśli opiekun nie pali w łóżku;
  • jest pod wpływem alkoholu, narkotyków lub leków zmieniających świadomość (nasennych, niektórych psychotropowych) lub jest krańcowo wyczerpany (spał poprzedniej doby mniej niż 4 godziny);
  • jest osobą z ekstremalną otyłością.

Niemowlę powinno spać na osobnej przestrzeni, jeśli jego mama biologiczna paliła papierosy w ciąży.

Wszystkie te dzieci mogą przez przeszkód korzystać z korzyści zdrowotnych i wygody bycia blisko rodzica przy jednoczesnym zachowaniu zasad bezpieczeństwa dzięki spaniu w dostawce do dorosłego łóżka (co-sleeping).

Możesz także korzystać z łóżeczka dostawnego jeśli zwyczajnie nie chcesz spać w jednym łóżku z dzieckiem (bo masz małe łóżko, bo jest Ci niewygodnie etc.), ale jednocześnie chcesz mieć je blisko siebie, szybko odpowiadać na jego potrzeby i nie chcesz wstawać do niego w nocy. Także wtedy, gdy w dorosłym łóżku już śpi z Tobą starsze dziecko i potrzebujesz przestrzeni na nowego członka rodziny bez wyprowadzania starszaka do własnej sypialni.

Dlaczego warto skorzystać z łóżeczka dostawnego?

Niektórzy rodzice kupują zwykłe łóżeczko szczebelkowe i stawiają je po prostu blisko swojego łóżka. Dlaczego dostawka może być jednak lepszym rozwiązaniem?

Po pierwsze, nawet jeśli zdejmiemy z łóżeczka szczebelkowego jeden bok, przystawimy je do dorosłego łóżka i spróbujemy przymocować, często nie jesteśmy w stanie zapewnić pełni bezpieczeństwa. Łóżeczko szczebelkowe może nam odjechać, a niemowlę spaść na podłogę lub zakleszczyć pomiędzy, co może doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji. Poza tym po zdjęciu jednego z boków nie da się używać już łóżeczka klasycznie, jako samodzielnie stojącego.

Do drugie, znacznie łatwiej dopasować dostawkę ze specjalną regulacją do wysokości dorosłego łóżka niż wiercić dodatkowe otwory w łóżku szczebelkowym.

Poza tym dostawki są zwyczajnie wygodniejsze – łatwiej jest przysunąć się do dziecka, żeby je nakarmić lub uspokoić niż wstawać wiele razy w ciągu nocy. Jeśli spodziewasz się pierwszego dziecka musisz mi uwierzyć na słowo: nawet jeśli teraz wydaje Ci się, że to tylko kilka kroków do łóżeczka, to właśnie samo wstawanie jest najtrudniejsze 😉 Zwłaszcza po cesarskim cięciu lub jeśli planujesz karmienie piersią!

Jeśli maluch śpi na łóżeczku dostawnym, możemy mieć z nim fizyczny kontakt niemal przez całą noc i reagować np. położeniem dłoni na jego sygnały – zanim dziecko i my całkowicie się rozbudzimy.

Tradycyjne łóżeczka szczebelkowe są zrobione z drewna, więc gdy dziecko staje się bardziej mobilne, często uderza się o szczebelki lub wkłada między nie kończyny i wybudza. A ponieważ poniżej 12 miesiąca życia nie zaleca się umieszczania w łóżeczku żadnych dodatkowych materiałów poza prześcieradłem – czyli np. ochraniaczy na szczebelki – to niespecjalnie można coś z tym zrobić.

Dodatkowo w łóżeczku szczebelkowym nie ma specjalnej barierki, która jest w każdym spełniającym normy łóżeczku dostawnym. Przestrzeń łóżeczka dostawnego powinna być odgrodzona od przestrzeni łóżka rodziców barierką o wysokości 12 cm (przy opuszczonej ściance). To jest coś, co rodzicom często przeszkadza i uznają to za wadę. To nie wada tylko dodatkowe zabezpieczenie dziecka przed sturlaniem się na duże łóżko, a potem upadkiem na podłogę (kiedy na przykład wyjdziemy z łóżka do łazienki lub po prostu wstaniemy rano przed dzieckiem). Brak takiej barierki dyskwalifikuje łóżeczko dostawne jako w pełni bezpieczne, spełniające normy.

Ja dotychczas, z braku alternatywy, polecałam przy bardzo ruchliwych dzieciach przejście po prostu na łóżeczko turystyczne – ale teraz z pełnym przekonaniem będę mogła rekomendować łóżeczko dostawne Chicco Next2Me Forever. Bardzo żałuję, że nie było takiego modelu, kiedy w 2015 roku urodziła się moja córka (i musiałam kombinować z normalnym łóżeczkiem szczebelkowym, które nie było funkcjonalne…)

Chicco Next2Me Forever jest łóżeczkiem dziecięcym 3w1 z funkcją łóżeczka dostawnego aż do 4 urodzin!

Czym się kierować, wybierając dostawkę do łóżka?

Jeśli chcesz kupić łóżeczko dostawne, zwróć uwagę na kilka elementów:

  • Na jak długo będzie Ci służyć dostawka? Jakie ma wymiary? Do ilu kilogramów może być używana? Dostawka Chicco może być używana nawet do 4 urodzin dziecka.
  • Czy możesz ją w wygodny i bezpieczny sposób przekształcić w łóżeczko wolnostojące poprzez podniesienie ścianki? Czy istnieje mechanizm zabezpieczający przed opuszczeniem ścianki, jeśli łóżeczko stoi samodzielnie, a dziecko będzie się na niej podciągać do stawania?

Dostawka Chicco Next2Me Forever może być zamienione nie tylko w łóżeczko tradycyjne, na wysokich nogach, ale także w łóżeczko podłogowe. To tzw. floor bed z metody Marii Montessori, które umożliwia dziecku samodzielne wchodzenie i wychodzenie z łóżeczka. Niejednokrotnie już pisałam na blogu i opowiadałam podczas szkoleń, że jestem ogromną fanką tego rozwiązania jako przejściowego między spaniem w łóżeczku niemowlęcym a dużym łóżkiem dla przedszkolaka.

  • Czy dostawka jest na kółeczkach, żeby – w formie łóżeczka wolnostojącego – można było łatwo przesunąć ją np. do salonu, gdy maluch śpi, a chcemy mieć na niego oko?
  • Czy łóżeczko dostawne można dopasować do wysokości Twojego łóżka oraz stabilnie do niego przymocować za pomocą pasów? (o możliwości przymocowania dostawki Chicco Next2Me Forever do nietypowych łóżek przeczytasz TUTAJ).
  • Czy ściany dostawki są wykonane z siatki, tak aby łóżeczko było przewiewne? Niedostateczna wentylacja w łóżeczku to wyższa temperatura oraz wyższe stężenie CO2 – a przez to płytszy i bardziej niespokojny sen malucha.
  • Czy łóżeczko jest wyposażone w materacyk, czy musisz kupić go dodatkowo? Czy w razie potrzeby będzie można zamówić u producenta materac zapasowy?
  • Czy tapicerkę dostawki można zdjąć i uprać w pralce?
  • Czy produkt ma odpowiednie homologacje oraz certyfikaty bezpieczeństwa?

Dobrze wybrane pierwsze łóżeczko dostawne może nam posłużyć na kilka lat, więc warto dokonać świadomej decyzji i kupić funkcjonalny i bezpieczny mebel, zaspokajający potrzeby dziecka i nasze.

Wygodnego spania w bliskości!

 

Skrócone wędzidełko – co to jest i co z tym zrobić? Porady neurologopedy

Skrócone wędzidełko – co to jest i co z tym zrobić? Porady neurologopedy

 

Czym jest skrócone wędzidełko języka i wargi górnej?

Po czym je rozpoznać?

Czy „masować, bo się rozciągnie”?

Do jakiego specjalisty się udać z tym problemem?

Czy podcinać, a jeśli tak, to czym?

Dlaczego niektóre wędzidełka zrastają się?

Jakie są skutki niepodcięcia skróconego wędzidełka (krótko- i długofalowe)?

Jeśli tematy wędzidełka i związanych z nim problemów są Ci znajome, obejrzyj koniecznie poniższe nagranie – powtórkę mojego wywiadu z ekspertem Parentflixa – mgr Mateuszem Borysem, neurologopedą.

 

A teraz zapraszam Cię na wywiad z mgr Mateuszem Borysem:

 

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Jak pielęgnować pępek noworodka?

Jak pielęgnować pępek noworodka?

 

Kiedy zostajemy rodzicami i noworodek trafia w nasze ręce, możemy się czuć przytłoczeni. Zwłaszcza jeśli to nasze pierwsze dziecko. Wszystko jest nowe, nieznane. Trzeba poradzić sobie z płaczem malucha, nauczyć się karmienia i przewijania. Z zaciekawieniem i lekką obawą przyglądamy się zawartości pieluszki. Ostrożnie, a często nieumiejętnie, podnosimy i odkładamy malucha. 

Jakby tego wszystkiego było mało, noworodek w miejscu pępka ma sterczący twardy kikut pępowinowy, który trzeba jakoś pielęgnować. Tylko jak? 

Przy okazji drugiego otwarcia klubu dla rodziców Parentflix, zorganizowałam serię wywiadów z nowymi ekspertami klubu. Jeden z nich przeprowadziłam z Magdaleną Wilk – lekarką w trakcie specjalizacji z neonatologii, konsultantką laktacyjną i doradczynią chustonoszenia. Był on zatytułowany „Pierwsze dni z noworodkiem – porady neonatologa”. Poruszyłyśmy w nim temat pielęgnacji pępka. Poniższy tekst powstał w oparciu o naszą rozmowę. 

Jak pielęgnować kikut pępowinowy?

Aktualne stanowisko neonatologów zaleca tzw. suchą pielęgnację. Jak to wygląda w praktyce?

Samego kikuta nie myjemy. Ma się wysuszyć i odpaść. Należy natomiast dbać o higienę pierścienia skórnego wokół niego. Czym go przemywać? Na ten temat powstało mnóstwo teorii. Wpisz hasło w wyszukiwarkę, a przekonasz się, że każdy poleca co innego, a odradza wszystko inne. Tymczasem najlepiej sięgnąć po zwykłą wodę z łagodnym żelem/płynem/mydłem do mycia ciała dla niemowląt. Przemyty pępek wytrzyj do sucha czystym gazikiem. Wybierz taki, który nie będzie pozostawiał włókien. 

A co ze środkami antyseptycznymi? Dopóki nic niepokojącego się nie dzieje (pępek jest suchy, nie ma żadnej wydzieliny, nie śmierdzi), nie używaj ich. Spirytus, choć działa wysuszająco, może podrażniać skórę noworodka, a nawet przenikać do jego krwiobiegu. Niektóre łagodne spraye mogą z kolei wydłużać czas oddzielania się kikuta.

Kikut nie powinien być zawijany w pieluszkę. To dlatego pieluchy w najmniejszych rozmiarach często mają na środku specjalne wycięcie. Jeżeli go nie ma, po prostu zapnij ją nieco niżej i delikatnie wyciągnij kikut na zewnątrz. W gorące dni warto wystawić pępek na działanie powietrza. 

Jeszcze jedna przydatna informacja: nie musisz czekać na odpadnięcie kikuta, żeby zacząć układać maluszka na brzuchu. 

 

Czy sucha pielęgnacja oznacza brak kąpieli?

Nawet ten słodki, pachnący noworodek się brudzi, a każdy brud jest pożywką dla bakterii. Unikanie mycia w oczekiwaniu na odpadnięcie kikuta nie jest więc zalecane. 

Podczas kąpieli staramy się jednak nie zalewać pępka. Najlepiej po prostu nalać do wanienki mniej wody. Za odpowiednią głębokość obierz połowę wysokości leżącego ciała maluszka. Pamiętaj jednak, że jeśli wszystko ładnie się goi, drobne zamoczenie nie jest powodem do paniki. 

Wizja kąpieli mimo wszystko Cię przerasta? Zamiast omdlewać ze stresu, próbując jednocześnie nie moczyć kikuta i nie utopić wiotkiego, nietrzymającego główki człowieka, którego na dokładkę masz umyć… po prostu weź sobie mały ręczniczek, ciepłą wodę i łagodny środek myjący, połóż malucha na przewijaku i tam go przemyj. Z czasem poczujesz się pewniej i wtedy rozpoczniecie kąpielowe przygody.

 

Kiedy kikut pępowinowy powinien odpaść?

Wbrew oczekiwaniom niektórych rodziców, kikut wcale nie musi odpaść – i raczej nie odpadnie – w drugim czy trzecim dniu po urodzeniu. Średnio zajmuje mu to od czternastu do szesnastu dni, ale lepiej nie traktować tych dwóch tygodni jako pewniaka. Pępowiny mają różne grubości – te cieńsze szybciej wysychają i odpadają, grubsze – będą trzymać się dłużej. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn, u chłopców kikut odpada często później niż u dziewcząt. 

Do trzeciego, czwartego tygodnia życia dziecka – nie musimy się zanadto przejmować sterczącym kikutem. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, coś cię niepokoi, najlepiej pokaż pępek położnej środowiskowej, która przyjdzie do Was z wizytą patronażową. Na pewno ma wyrobione oko i sporo doświadczenia w tym temacie. Natomiast jeżeli po upływie 28 dni od urodzenia dziecka kikut nadal nie zamierza odpadać – skonsultuj się z lekarzem. Czasami, choć rzadko, wymaga to interwencji chirurgicznej. 

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Pierwsze dni z noworodkiem – porady neonatologa

Pierwsze dni z noworodkiem – porady neonatologa

Dlaczego noworodki tyle płaczą?

Jak pielęgnować pępek?

Czy zakładać czapeczkę na spacer?

Jeśli tematy noworodkowe są Ci bliskie, obejrzyj koniecznie poniższe nagranie – powtórkę mojego wywiadu z nową ekspertką Parentflixa – specjalizującą się w neonatologii, lek. Magdaleną Wilk!

 

A teraz zapraszam Cię na wywiad z lek. Magdaleną Wilk:

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Czy moje dziecko się najada?

Czy moje dziecko się najada?

 

Dzisiejszym postem przedstawiam Wam Magdalenę Wilk, czyli nową ekspertkę mojego klubu dla rodziców Parentflix. Lek. Magdalena Wilk – zawodowo pracuje z noworodkami i wcześniakami. Jest lekarką w trakcie rezydentury z neonatologii, a także absolwentką kursu „Problemy w laktacji”. Zajmuje się doradztwem laktacyjnym. Z miłości do maluchów, na 6. roku studiów ukończyła kurs na doradcę chustonoszenia i w ten sposób wspierała rodziców w tych trudnych początkach. Aby ułatwić mamom start z maluchem, współtworzyła również e-booka „Początek mlecznej drogi. Poradnik karmienia piersią”. Prywatnie jest mamą dwóch maluchów, dlatego nie obce są jej rodzicielskie rozterki i brak pewności co do swoich „mamowych” kompetencji. 

MAGDALENA JEST JEDNĄ Z EKSPERTEK MOJEGO KLUBU ONLINE DLA RODZICÓW PARENTFLIX.

Czym Magdalena zajmuje się w klubie? W Parentflixie przeprowadza przez trudne początki rodzicielstwa i rozwiewa wątpliwości co do prawidłowego rozwoju noworodka. Wspiera, jeśli zdecydowałaś się karmić piersią i rozprawia się z wciąż krążącymi w tym temacie mitami.

* * *

Wskaźniki skutecznego karmienia – czy moje dziecko się najada?

Wśród mam, które zdecydowały się na karmienie dziecka piersią, bardzo często występuje obawa, czy ich dziecko jest najedzone i czy zjada odpowiednią ilość mleka (tutaj – w przeciwieństwie do butelki – nie mamy możliwości kontroli, jaką porcję dziecko pobiera). Niestety mity, wciąż często krążące wokół karmienia piersią, oraz brak wsparcia otoczenia nie ułatwiają tego procesu. Dlatego też warto uzbroić się w wiedzę, która pozwoli chociaż wstępnie ocenić, czy maluch się najada. 

 
Liczba karmień

To, co mama jest w stanie sama zweryfikować, to na pewno liczba karmień. Dlatego na początku warto je liczyć i sprawdzać, ile czasu – mniej więcej – trwają (warto tu skorzystać z pomocnych aplikacji). Średnio noworodek powinien być karmiony 8–12 w ciągu doby, ale trzeba też pamiętać, że nie są to zupełnie sztywne ramy. Są dzieci, które jedzą 7 i takie, które jedzą 14 razy w ciągu doby – i jedne, i drugie mogą tak samo dobrze się rozwijać i przybierać na wadze. Co najmniej 1-2 z tych karmień powinny odbywać się w nocy. Starszy maluch, który prawidłowo zwiększa masę ciała, może przesypiać całą noc. 

 
Jak długo trwa i jak wygląda prawidłowe ssanie?

U noworodka karmienie może trwać nawet 30–40 minut, ale raczej nie powinno być krótsze niż 10 minut. Starsze niemowlęta są w stanie pobrać znacznie większą ilość pokarmu niż noworodek, nawet w kilka minut. Dodatkowo, im młodsze dziecko, tym więcej czasu spędza przy piersi na ssaniu nieodżywczym, przez co świeżo upieczone mamy mogą spędzać z dzieckiem przy piersi całe dnie.  Zazwyczaj przez pierwsze 1, 2 minuty możemy obserwować szybkie ruchy ssące, po których pojawia się wypływ mleka. Wtedy rytm ssania się zmienia, widzimy 1–3 zassań i słyszymy charakterystyczne „k-k-k…” świadczące o przełykaniu. Maluch swoimi ustami powinien szczelnie obejmować brodawkę z większą częścią otoczki. Pokarm nie powinien wypływać kącikiem ust i nie powinniśmy słyszeć cmokania, które może świadczyć o rozszczelnieniu chwytu. Usta powinny być szeroko otwarte, wargi wywinięte. Powinno być widać pracę całej żuchwy.  Początkowo, kiedy mama i maluch dopiero uczą się, jak prawidłowo i efektywnie się karmić, brodawki mogą być bolesne. Mówimy wtedy o fizjologicznej bolesności brodawek, która może dotyczyć nawet 90% karmiących. Największe nasilenie bólu przypada zazwyczaj między 3. a 7. dobą po porodzie. Ból ten jest dość charakterystyczny – największy na początku karmienia i stopniowo zmniejszający się w jego trakcie. Niestety u niektórych kobiet może trwać nawet do 6 tygodni, jednak docelowo karmienie powinno być bezbolesne.

 
Prawidłowy mechanizm ssania i pobierania pokarmu jest kluczowy dla przebiegu laktacji.

Jeśli występuje u Ciebie jakakolwiek trudność z karmieniem piersią (np. dziecko wypuszcza brodawkę, kąsa, denerwuje się, brodawki są poranione/spłaszczone, nie słychać aktywnego/rytmicznego przełykania), warto udać się do specjalisty, który oceni budowę i funkcję jamy ustnej, odruchy i efektywność ssania, a także napięcie mięśniowe. Takim specjalistą jest doradca laktacyjny, który ewentualnie pokieruje Cię dalej – jeśli sytuacja będzie tego wymagała.

 
Zawartość pieluszki

Kolejną rzeczą, którą oceniamy i liczymy, jest liczba mokrych pieluszek, których – w zależności od doby życia – powinno być:

  • 3–5 między 3. a 5. dobą,
  • 4–6 między 3. a 7. dobą,
  • 6–8 od 8. doby do 6. tygodnia życia,
  • 5–6 od 6. tygodnia życia.

Czasem u noworodków pojawia się problem z oceną ilości oddawanego moczu, ponieważ początkowo są one niewielkie i trudno dostrzegalne. U 5% noworodków w pierwszych 2 dobach możemy mieć do czynienia z fizjologiczną anurią (bezmoczem), dlatego wskaźnik ten najlepiej sprawdzać od 3. doby.  Znacznie łatwiej, z oczywistych powodów, jest z oceną stolca. Do 6. tygodnia powinno być ich co najmniej 3–4 dziennie, choć często jest ich znacznie więcej i pojawiają się nawet po każdym karmieniu. Po tym okresie może być wciąż kilka brudnych pieluch dziennie, ale może też pojawiać się 1 co kilka dni. Dopóki nie obserwujemy u dziecka wzmożonego niepokoju, dyskomfortu z tego powodu, uznajemy to za wariant normy.

 
Siatki centylowe

Bardzo ważne jest też to, jak nasz maluch przybiera i zachowuje się na siatkach centylowych autorstwa WHO (można się wspomóc choćby siatkami na tej stronie lub w aplikacji Child Growth, które są łatwiejsze dla rodzica w interpretacji, gdyż podają, w którym centylu znajduje się dziecko, a nie odchylenia standardowe, które znajdziemy w książeczkach zdrowia).  Dzieci po porodach siłami natury zazwyczaj notują ok. 6-procentowy spadek masy ciała w 3. dobie, a urodzone przez cięcie cesarskie często trochę większy – sięgający 7%. Wyższy ubytek masy ciała powinien być wskazaniem do kontroli aktu karmienia i oceny mamy oraz noworodka. Średnio w 7. dobie następuje powrót do masy urodzeniowej, ale dajemy dziecku czas do jej odzyskania do 14. doby.  Przyrosty masy ciała kształtują się u dzieci różnie w zależności od masy urodzeniowej (większe dzieci zazwyczaj przybierają szybciej niż te z niższą masą urodzeniową), płci (chłopcy raczej szybciej niż dziewczynki). 

  • W pierwszych 3 miesiącach życia średnio mówimy o przyrostach rzędu 30 g na dobę, a największy przyrost obserwujemy między 14. a 28. dobą – mogą to być wartości 40–50 g dziennie. 
  • Między 3. a 6. miesiącem życia dążymy do przyrostów ok. 18 g na dobę. 
  • Między 6. a 9. miesiącem będzie to ok.13 g na dobę. 
  • Między 9. a 12. miesiącem dzieci przybierają ok. 9 g na dobę. 

Średnio niemowlęta podwajają swoją wagę między 3. a 4. miesiącem życia, a na roczek ważą trzykrotnie więcej niż po urodzeniu. Noworodek, w ciągu kilku dni od wyjścia ze szpitala, powinien być obejrzany przez położną i pediatrę. Jego waga powinna być skontrolowana i naniesioną na siatki centylowe tak, żeby rodzice i lekarze mogli się nimi wspomagać, oceniając rozwój malucha.

Inne oznaki efektywnego karmienia

Pomocny w ocenie, przynajmniej w pierwszych tygodniach, może być też stan piersi mamy, które są pełne, „ciężkie” przed karmieniem, a luźniejsze – po. Także spokojny, zrelaksowany po karmieniu maluch może podpowiadać, że jego brzuszek jest już pełny.  Jeśli mama ma jakieś wątpliwości, co do prawidłowego przystawiania, warto skonsultować się jak najwcześniej ze specjalistą, gdyż początkiem karmienia „programujemy” laktację na dalszy okres karmienia i zwiększamy szansę na powodzenie mlecznej drogi.  

 

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Musy w tubkach – tak czy nie?

Musy w tubkach – tak czy nie?

 

Musy w tubkach stały się bardzo popularną formą przekąski. Po części jest to zrozumiałe – mają przecież parę niekwestionowanych zalet. Przede wszystkim są praktyczne: w podróży, na placu zabaw (gdy rączki nie są zbyt czyste) i wszędzie tam, gdzie zależy nam na szybkiej, niebrudzącej przekąsce, którą nasz maluch chętnie zje.

Problem w tym, że do tej wygody łatwo się przyzwyczaić – i dziecku, i rodzicowi. Z czasem okazuje się, że stopniowo tubki całkowicie zastąpiły owoce w diecie dziecka. To z kolei jest bardzo niekorzystne dla rozwoju aparatu artykulacyjnego. 

Także poza środowiskiem logopedycznym musy nie mają dobrej sławy. Stomatolodzy ostrzegają, że mogą przyczyniać się one do powstawania próchnicy (zwłaszcza, gdy zastępują mleko w czasie karmień nocnych). Dietetycy zwracają uwagę na ilość cukrów prostych zawartych w musach, a osoby dbające o środowisko – na to, jak nieekologiczne są same tubki.

AUTORKA TEGO ARTYKUŁU, MGR URSZULA PETRYCKA JEST EKSPERTKĄ W MOIM KLUBIE ONLINE DLA RODZICÓW PARENTFLIX.

***

Dlaczego logopeda nie poleca musów?

Zjadanie nieprzetworzonych owoców, często zastępowanych przez musy, to pod wieloma względami świetne ćwiczenie logopedyczne: 

  • odgryzanie, gryzienie, żucie i połykanie warunkują prawidłowy rozwój aparatu artykulacyjnego;
  • zjadanie pokarmów o trudnej konsystencji zapobiega powstawaniu wad zgryzu;
  • samodzielne spożywanie produktów stałych jest świetnym treningiem koordynacji ręka-oko i małej motoryki.

Te wszystkie zalety przepadają w momencie sięgnięcia po półpłynny, łatwy do połknięcia i niewymagający żucia mus. W pewnym sensie jest on bardziej napojem niż przekąską. Czy zatem spożywanie musu z tubki uczy „dorosłego” picia? Niekoniecznie. Wiele dzieci układa sobie rurkę tubki na języku, co utrwala model ssania znany im od urodzenia: maluchy ssą tubkę jak smoczek butelki. Skoro język jest przyciśnięty rurką, nie może się podnieść do podniebienia – dziecko nie wykształca również dojrzałego wzorca połykania. Ponadto, część dzieci w czasie spożywania musu wysuwa język z jamy ustnej. Utrwalenie takiego nawyku może skutkować przeniesieniem go na pole artykulacji i, w rezultacie, zaistnienie zjawiska seplenienia międzyzębowego. 

Wreszcie nadmiar przekąsek w formie musu bywa wstępem do nieprawidłowych nawyków żywieniowych. Najedzone dziecko nie ma ochoty na przygotowany posiłek, rodzice zaczynają się tym martwić, sięgają po „pewniaki” i powstaje błędne koło. 

Wątpliwości rodziców

Zebrałam pytania, które rodzice często stawiają w kontekście musów z tubki. Poniżej znajdziecie moje odpowiedzi. 

 

Skoro owocami łatwo się zakrztusić, czy nie byłoby bezpieczniej podać dziecku mus z tubki?

Zakrztuszenia to bez wątpienia nieprzyjemny element wprowadzania pokarmów stałych do diety dziecka. Niestety nie da się go wyeliminować, a dojść do wprawy można jedynie dzięki praktyce. Nauka prawidłowego gryzienia i połykania jest inwestycją na lata. 

Nie znaczy to, że nie należy starać się zapobiegać zakrztuszeniom i zadławieniom. Wiele zależy od sposobu podania owocu. Na przykład, paradoksalnie, podanie dziecku całego obranego jabłka do rączek mocno minimalizuje ryzyko wypadku. Dziecko zeskrobie ząbkami malutkie cząstki i je zje. 

 

Co z tubkami z owsianką – czy one są OK?

Bywa, że dziecko po pociągnięciu łyka z takiej tubki, przez chwile żuje jej zawartość i dopiero wtedy przełyka – to rzeczywiście lepsze niż wysysanie samego musu owocowego. Najlepiej będzie jednak nałożyć owsiankę do miseczki, z której dziecko zje ją – z pomocą rodzica lub bez – łyżeczką. W wieku osiemnastu miesięcy dziecko powinno już być w stanie zrobić to samodzielnie, ćwicząc przy okazji choćby pracę warg (aktywnych w kontakcie z łyżeczką). Inwestycja energii w naukę szybko się zwraca. 

 

Czy mogę zatem podać mus owocowy łyżeczką?

To rozwiązanie jest o tyle lepsze, że w odczuciu dziecka mus będzie pokarmem, a nie napojem. Wciąż jednak nie zobaczy owocu w całości. Często nie rozpozna nawet, z jakich owoców przecier jest zrobiony. Wybierając musy – w jakimkolwiek opakowaniu – pozbawiamy dziecko wrażeń sensorycznych, związanych z jedzeniem. Maluch nie może dotknąć owocu, zbadać jego kształtu, sprawdzić czy jest ciężki, śliski, lepki, zimny… Nawet wąchanie może okazać się utrudnione. 

 

Co zrobić, jeśli dziecko nie chce jeść niczego innego niż papki?

Należy powoli i stopniowo zmieniać konsystencje podawanych pokarmów, np. przez dodanie do purée paru ziaren amarantusa ekspandowanego. Jeśli po kilku tygodniach rozszerzania diety nie uda się przejść na inne konsystencje, warto zgłosić się do neurologopedy.

 

Wnioski

Czy zatem musy są szkodliwe i powinny być zabronione w diecie dziecka? Nie musimy być aż tak radykalni. Warto natomiast uzmysłowić sobie, że bliżej im do słodyczy niż do owoców i, w związku z tym, powinny być podawane sporadycznie. 

Skoro musu nie trzeba odgryzać, gryźć ani żuć – nie może on zastąpić owoców, dających dziecku okazję do kształtowania aparatu artykulacyjnego. 

Jeżeli zależy Ci na „czystych” przekąskach, możesz zaproponować dziecku pokrojonego w słupki ogórka lub paprykę, kromkę pełnoziarnistego chleba, ugotowany makaron czy nawet – chrupki kukurydziane. Zaletą spożywania tych produktów – w kontekście logopedycznym – będzie ćwiczenie obróbki kęsów pokarmowych, która jest bazą dla prawidłowej artykulacji głosek.

Dzieci, które nie mają problemów z napięciem mięśniowym, artykulacją i samodzielnym jedzeniem pokarmów o różnych konsystencjach, mogą oczywiście od czasu do czasu zjeść mus z tubki. Nie dajmy się zwariować. Tak jak we wszystkim – trzeba zachować umiar i zdrowy rozsądek. 🙂 

 

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.