„Wyspani rodzice”, głodzone dzieci? List otwarty do Wydawnictwa Lekarskiego PZWL

lip 9, 2018 | Dziecko, Maluch, Moim zdaniem, Sen | 68 Komentarze

Karolinów, 9 lipca 2018 r.
Szanowni Państwo,

Od kilku tygodni zastanawiam się, w jaki sposób mogłabym wyrazić swoją opinię o jednej z Państwa najnowszych książek. Chodzi o poradnik „Wyspani rodzice” autorstwa Suzy Giordano oraz Lisy Abidin, wydany w kwietniu 2018 roku.

Prawdopodobnie wystarczyłoby, abym opublikowała recenzję tej książki i odradziła jej czytanie społeczności zgromadzonej wokół mojego bloga, w newsletterze i prowadzonych przeze mnie mediach społecznościowych.

Zdecydowałam się jednak na napisanie listu otwartego, by wyrazić nie tylko swoje rozczarowanie samym poradnikiem. Chcę także zwrócić Państwa uwagę na ryzyko, z jakim wiąże się stosowanie zaleceń zawartych we wspomnianej publikacji oraz skłonić do refleksji nad społeczną odpowiedzialnością Państwa biznesu.

Z uwagi na wykonywaną przeze mnie pracę zawodową, czytam wszystkie wydawane na polskim rynku książki dotyczące opieki nad małym dzieckiem. Niejednokrotnie spotykałam się w nich z absurdalnymi, niezgodnymi z aktualną wiedzą, czy nawet potencjalnie zagrażającymi poradami. Pierwszy raz jednak trafiłam na poradnik, w którym liczba niebezpiecznych wskazówek jest aż tak duża. Tym, co mnie dodatkowo oburza, jest zestawienie dramatycznie niskiej wartości książki “Wyspani rodzice” ze specyfiką i marką Wydawnictwa.

W poradniku swoją autorską metodę treningu snu niemowląt prezentuje Suzy Giordano (współautorka książki jest prawniczką i byłą klientką Giordano; z treści wynika, że pełniła ona w procesie wydawniczym rolę redaktorki i nie uczestniczyła w powstawaniu oryginalnej metody). Pisząc więc o „autorce”, będę miała na myśli właśnie panią Giordano.

W „Wyspanych rodzicach” nietrudno o dowody braku wiedzy autorki w zakresie rozwoju psychicznego niemowląt czy specyfice ich potrzeb emocjonalnych.

I choć nie jest tajemnicą, że moja opinia o tzw. behawioralnych treningach snu jest jednoznacznie negatywna, chciałabym w niniejszym liście pozostawić zupełnie na boku kwestię oceny moralnej propozycji pani Giordano. Pomijam również temat efektywności oraz długofalowych skutków tego typu procedur. Bez względu na oba te aspekty, uważam, że propagowanie rozpoczęcia treningu snu po 8 tygodniu życia jest absolutnie skandaliczne w świetle aktualnych ustaleń naukowych. Douglas i Hall w opublikowanej w 2013 roku metaanalizie wskazują, że jakiekolwiek behawioralne interwencje dotyczące snu niemowląt w pierwszym półroczu życia mają wyłącznie negatywne skutki dla rozwoju dziecka oraz nie poprawiają funkcjonowania psychicznego matki [1].

Zdaję sobie jednak sprawę, że gdy wkraczamy na teren psychologicznych aspektów opieki nad dzieckiem, trudno oderwać się od własnych przekonań i przyjrzeć obiektywnym faktom. Dla jasności wywodu skupię się więc wyłącznie na możliwych negatywnych skutkach stosowania planu z „Wyspanych rodziców” dla zdrowia fizycznego dziecka oraz laktacji jego matki.

Organizacje zajmujące się zdrowiem małych dzieci rekomendują karmienie piersią niemowląt „na żądanie”. Dość wspomnieć na przykład oficjalne informacje dostępne na stronie polskiego Ministerstwa Zdrowia [2] czy też WHO i UNICEF-u [3].

Tymczasem główne założenie metody Giordano, powtórzone wielokrotnie na kartach książki, mówi o doprowadzeniu do tego, że dwunastotygodniowe niemowlę je cztery razy na dobę:

Czy pamiętacie Państwo, w jaki sposób autorka chce przekonać dwunastotygodniowe niemowlęta do tak nienaturalnego dla nich wzorca karmienia oraz snu? Dwa główne narzędzia, które w tym celu proponuje to 1) “rozpraszanie uwagi” poprzez podanie smoczka-uspokajacza, zabawę lub dotyk oraz 2) ignorowanie potrzeb dziecka w nocy poprzez opuszczanie pokoju, w którym ono płacze (na maksymalnie pięć minut).

Czy zastanawialiście się Państwo, jakim stresem dla niespełna trzymiesięcznego niemowlęcia jest bycie głodnym przez kilka lub kilkanaście godzin?

Autorka zakłada, że taki trening (i wzorzec żywienia) można stosować jeśli dziecko waży minimum 4 kg,  ma minimum 4 tygodnie (albo 8 lub 12, w przypadku dzieci urodzonych z ciąż mnogich) oraz zjada minimum 700 ml mleka matki lub modyfikowanego. Ponieważ kobiece piersi nie posiadają podziałki pozwalającej na obliczanie ilości wyssanego z nich pokarmu, matki karmiące naturalnie powinny, według autorki, liczyć minuty spędzane przez niemowlę na jedzeniu.

Sposobem pozwalającym rodzicom dojść do 4 karmień na dobę, ma być zwiększanie porcji mleka modyfikowanego. Trzymiesięczne niemowlę ma otrzymywać 180-240 ml mieszanki mlecznej jednorazowo. Autorka zachęca, by aktywnie nakłaniać dziecko do zjadania takiej objętości.

Taka porada stoi w sprzeczności z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci [4].  Według nich niemowlę karmione mlekiem modyfikowanym między 2 a 4 miesiącem życia otrzymuje dobowo około 6 posiłków o objętości 120-140 ml (sami eksperci podkreślają, że liczba posiłków oraz objętość porcji jest orientacyjna).

Ponadto dążenie do podawania pokarmu dziecku ewidentnie najedzonemu grozi zaburzeniem regulacji głodu i sytości, co długofalowo zwiększa ryzyko otyłości i zaburzeń odżywiania [5].

Matkom karmiącym piersią autorka „Wyspanych rodziców” radzi, by zachęcały niemowlęta do dłuższego ssania. Jest to absurdalne zalecenie, ponieważ dziecko jest aktywnym uczestnikiem karmienia [6]  i niemożliwe jest zmuszenie go do ssania piersi, gdy nie ma na to ochoty. Za najlepsze rozwiązanie, w przypadku karmienia naturalnego, Giordano uważa podawanie odciągniętego mleka z butelki w czasie wprowadzania treningu snu.

Czy zdajecie sobie Państwo sprawę z tego, że podjęcie przez matkę karmiącą piersią choćby kilkudniowej próby stosowania zaleceń z wydanej przez Was książki, może spowodować nieodwracalne szkody w laktacji i skutkować przedwczesnym zakończeniem wyłącznego karmienia piersią, które jest najbardziej optymalnym sposobem żywienia niemowląt? [3]

W 3 i 5 miesiącu życia przeciętne niemowlę jest karmione piersią 8-9 razy na dobę [7].  Próba intencjonalnego zmniejszenia liczby karmień do czterech na tak wczesnym etapie życia dziecka grozi mu odwodnieniem i niedożywieniem (nie mówiąc o stanie psychicznym dziecka i jego rodziców w trakcie podejmowania takiej próby). Zmniejszenie liczby karmień z dużym prawdopodobieństwem może negatywnie wpłynąć na ilość produkowanego przez matkę pokarmu. Potwierdza to wspominana przeze mnie metaanaliza pochylająca się nad behawioralnymi interwencjami dotyczącymi snu niemowląt w pierwszym półroczu („stosowanie treningu snu u dzieci młodszych niż 6 miesięcy jest nie tylko nieskuteczne na dłuższą metę, ale także szkodliwe dla nich i dla ich matek. Interwencje nastawione na naukę zasypiania zwiększają ilość płaczu niemowląt, nie chronią je przed problemami ze snem i zachowaniem w późniejszym dzieciństwie oraz zwiększają ryzyko śmierci łóżeczkowej. Nie chronią również matek przed depresją poporodową, za to zwiększają ryzyko problemów z laktacją i pogłębiają lęki związane z macierzyństwem”)[1].

[W praktyce, ogromna liczba dzieci karmionych piersią nie akceptuje butelki ze smoczkiem, a wiele matek, mimo bezpośredniego karmienia piersią bez większych problemów, nie ściąga laktatorem zbyt dużo pokarmu]

Próby wydłużenia przerwy między kolejnymi karmieniami wraz ze stosowaniem smoczka-uspokajacza znacząco zwiększają prawdopodobieństwo powrotu płodności u matki. Metoda Giordano przekreśla stosowanie karmienia piersią jako skutecznej metody zapobiegania ciąży w pierwszym półroczu życia dziecka [8]  i naraża kobiety na ryzyko związane ze zbyt małym odstępem między kolejnymi ciążami [9].

Autorka w rozdziale czwartym dopuszcza wprowadzenie posiłków uzupełniających między 8 a 12 tygodniem życia w postaci płatków ryżowych dosypywanych do mleka przed ostatnim, czwartym (sic!) karmieniem. Ma to według autorki pomagać “dzieciom z refluksem i ulewającym, a także ułatwia wydłużenie odstępów między karmieniami”.

Niestety, znów autorka prezentuje brak aktualnej wiedzy. Substancje zagęszczające powinny być stosowane wyłącznie u „niemowląt z chorobą refluksową z towarzyszącymi zaburzeniami wzrastania spowodowanymi stratami energetycznymi, zawsze pod nadzorem lekarza. Preparaty te nie powinny być natomiast stosowane rutynowo u zdrowych, prawidłowo rozwijających się niemowląt, u których występują tylko ulewania. Pamiętać należy, że niepotrzebnie wprowadzone zagęszczane preparaty mleka u zdrowego, ulewającego niemowlęcia mogą być źródłem dodatkowych, zbędnych kalorii, stwarzając ryzyko rozwoju otyłości” [4].

Ponadto, nie ma dowodów na to, że kaszki zbożowe wpływają na wzorzec snu u niemowląt [10].

Aktualnie rekomenduje się rozpoczęcie wprowadzenia produktów uzupełniających do diety niemowlęcia nie wcześniej niż po 16 tygodniu życia [4], a najlepiej po 6 miesiącach [3].

Czy zdajecie sobie Państwo sprawę, że poradnik, który opublikowaliście, promuje działania zwiększające ryzyko alergii, niedożywienia, problemów ze strony układu pokarmowego oraz nerek [11]?

W „Wyspanych rodzicach” autorka zachęca też do podawania dzieciom wody koperkowej na kolki. Rozumiem, że kiedy powstawał oryginał, opinie na temat kopru włoskiego nie były jednoznaczne. Nie rozumiem natomiast, dlaczego redaktor lub tłumacz nie umieścił w przypisie stanowiska Europejskiego Towarzystwa Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci z 2017 roku, które wyraźnie informuje o  potencjalnej szkodliwości kopru włoskiego dla niemowląt i rekomenduje unikanie naparów z tej rośliny do 4 roku życia [12].

Mam do Państwa kilka ważnych pytań:

Dlaczego Wydawnictwo Lekarskie PZWL przetłumaczyło i wydało poradnik, którego główne założenia stoją w jawnej sprzeczności z aktualną wiedzą na temat zdrowia małych dzieci?

Dlaczego zdecydowaliście się zaprezentować polskim czytelnikom autorską metodę treningu snu, której źródłem nie jest medycyna oparta na faktach?

Skąd pomysł, by w Wydawnictwie o takim profilu publikować książkę, która nie zawiera ani jednego przypisu do literatury przedmiotu?

Co Państwa skłoniło do wydania poradnika, w którym śmiałe tezy uwiarygodnić mają wyłącznie dowody anegdotyczne oraz opinie dwóch amerykańskich lekarzy (którzy korzystali z metody autorki)? Autorki, dodajmy, nie posiadającej kierunkowego wykształcenia ani w dziedzinie medycyny, ani psychologii, ani żywienia, ani jakiejkolwiek innej, upoważniającej do doradzania rodzicom?

A patrząc szerzej: dlaczego Wydawnictwo z tak długą tradycją, specjalizujące się w publikowaniu literatury specjalistycznej dla przedstawicieli zawodów medycznych, postanowiło wejść na rynek poradników dla rodziców, i to z tak niefortunnym debiutem?

Jakimi przesłankami kierowało się Wydawnictwo, publikując taką książkę? Czy jest to tylko katastrofalna, wielopoziomowa pomyłka merytoryczna czy też celowy, cyniczny zabieg?

W 2017 roku szerokim echem w środowisku medycznym odbiło się umieszczenie w Państwa internetowej księgarni książek popularnego polskiego samozwańczego eksperta pseudomedycznego, który jest aktualnie obiektem zainteresowania prokuratury. Czy wówczas i tym razem zadecydowały względy finansowe, przedkładane ponad społeczną odpowiedzialność biznesu?

Czy zdajecie sobie Państwo sprawę, że ze względu na swoją nazwę i tradycję, budzicie w rodzicach zrozumiałą ufność? Czy jesteście świadomi brzemienia odpowiedzialności wobec matek i ojców, którzy często desperacko szukają pomocy i wierzą, że znajdą ją właśnie w publikacjach sygnowanych marką medyczną? Marką, która powinna dawać pewność, iż przekazywane treści są oparte na badaniach i dowodach naukowych. Marką, która przyzna swoiste Imprimatur, gwarantujące wolność od medycznych zabobonów i herezji.

Jak to wszystko łączy się z Państwa misją opisywaną na stronie internetowej Wydawnictwa: „Od ponad 70 lat nie szczędzimy energii, by dostarczać lekarzom i pracownikom systemu opieki medycznej, studentom oraz wykładowcom najaktualniejszej wiedzy medycznej” (podkreślenie moje) [13]?

Z poważaniem,

Magdalena Komsta

psycholożka, pedagożka, dyplomowana promotorka karmienia piersią CNoL, doula

autorka bloga Wymagajace.pl

 

ODPOWIEDŹ OD WYDAWNICTWA LEKARSKIEGO PZWL Z DNIA 12.07.2018:

Odpowiedź wydawnictwa w formie PDF.

Dyskusja mojej Społeczności na temat odpowiedzi:

https://www.facebook.com/story.php?story_fbid=1362245560575380&id=818945861572022

OŚWIADCZENIE WYDAWNICTWA LEKARSKIEGO PZWL z dnia 18.07.2018:

Oświadczenie wydawnictwa w formie PDF.

68 komentarzy

  1. Dziękuję za rzetelne podejście do tematu. Jestem w szoku, że ktoś wydaje takie pseudonaukowe książki.

  2. Super! Powinni tę pozycję wycofać z rynku! Magda, dobrze że jesteś i czuwasz 🙂

  3. Aż mnie ciarki przeszły z przerażenia, karmić dziecko co 4 godziny??!!! Ignorować jego potrzeby poprzez wyjście z pokoju?! O łaskawie tylko do 5 minut!! W ogóle po tym fragmencie książki brzmi to jak tresura…ta kobieta pewnie nie ma dziecka bo to nieludzkie metody. Brak słów, patrzę na mojego malucha który śpi obok mnie i próbuje sobie wyobrazić jak wychodzę z pokoju gdy zaczyna płakać bo się obudził i jest głodny „Sorry synek, płacz, mamusia Cię tresuje by mogła się wyspać” Fuck, fuck, fuck jakie to kretyńskie! Aż się popłakałam, a co jak dziecko płacze bo czegoś się wystraszyło, co się mu przyśniło złego, ma za mokro albo po prostu potrzebuje przytulenia, pomiziania, od po prostu bliskości i ciepła rodzica?? Przepraszam jeżeli bez składu i ładu ale to okrutne i złe, bardzo złe tak traktować dziecko, które przecież nie rozumie dlaczego Rodzic tak robi, dziecko będzie czuło tylko strach, ból…Nie mówiąc już o innych metodach tej kobiety, to złe, bardzo złe.

    • Lepiej tego nie można ująć. Absurd połączony z totalnym brakiem serca. Jak można być tak nieczułym na potrzeby własnego dziecka. Brak słów.

    • Miałam dokładnie tak samo czytając fragment książki. Jak można doradzać rodzicom, by maltretowali swoje dzieci! Autorka zachęca do przemocy fizycznej (głodzenie) i psychicznej (brak reakcji) wobec dzieci. A bezsilni i zagubieni rodzice często ufają autorytetom medycznym.

  4. Brawo! Trzeba głośno mowic o takich pseudonaukowych poradach. Nie wolno milczeć…aż strach pomyśleć ilu rodzicom te zalecenia zniszczą początki rodzicielstwa a dzieciom przysporza stresu i zachwieja ich zaufaniem do dorosłych.

  5. Magdo,a co z koprem wloskim w herbatkach na laktacje? Wiedzialam, ze mieta jest nieodpowiednia dla malych dzieci, natomiat koper wloski i rumianek wydawaly mi sie dosc bezpieczne ( a przynajmniej bezpieczniejsze od roznego rodzaju kropelek na brzuszek)..

    • Ale herbatki na laktację pijesz Ty, nie dziecko…

      • Dlatego sie wlasnie zastanwiam, czy jakas substancja przechodzi i jesli tak, czy ma (negatywny) wplyw na maluszka.

    • Przecież herbaty na laktację są przeznaczone dla matki, nie dla dziecka. Mięta czy koperek nie przedostają się do krwi, więc nie są składnikiem mleka…

      • Mięta i koper nie przechodzi, ale estry i niektóre substancje mogą (stąd eliminacja alergenów dziecka z diety jego matki, gdy karmi).

  6. Jestem w szoku, że można taką książkę opublikować! I mam wielką nadziję, że wystarczająco matek przeczyta Twój list otwarty i nie sięgnie po ten tytuł. Dziękuję Ci za zaangażowanie w tej kwestii. Ciekawe, czy wydawnictwo choć coś odpisze…

  7. Nie wyobrażam sobie, żebym ja wytrzymała 12 godzin bez jedzenia (fizjologiczna ciąża), a co dopiero dwumiesięczny niemowlak 😮

  8. Mam jedno zastrzeżenie, mianowicie karmienie piersią nie jest metodą antykoncepcyjną, a jako taką ją Pani wymieniła. Jestem lekarzem Ginekologiem i niejednokrotnie spotkałam się z kobietami które podczas karmienia piersią zaszły w kolejną ciąże, dodam że karmily wyłącznie piersią, na tzw. żadanie.

    • Proszę Pani, karmienie piersią na żądanie, głównie karmienia nocne, stopują powrót płodności. Przez jak długi czas to kwestia indywidualna (u mnie było odpowiednio 11 miesięcy, za drugim razem 7, za trzecim razem zaledwie 4). Nikt jednak nigdzie nie twierdzi, że jest to metoda antykoncepcyjna i w dodatku 100% skuteczna 🙂

    • Proszę jeszcze raz przeczytać ten fragment. ?Autorka wskazuje na absurd zamieszczony w książce. I zbija argumenty o karmieniu jako sposobie antykoncepcji.

    • Stwierdzono ,że przerwa w karmieniu piersią wynosząca ponad sześć godzin ,nie gwarantuje niepłodnościi ,stąd wiele nieplanowanych ciąż z okresu laktacji i potwierdzenie ,że niepłodność laktacyjna jest wątpliwa i zdecydowanie nie można jej traktować jako metody antykoncepcyjnej.

  9. Dzięki za ten list. Jestem w szoku. Kategoria książki: horror z udziałem dzieci.

  10. Zamurowało mnie… Moje dziecko ma 13 miesięcy i je kiedy jest głodne, co 3 a nawet co 2 godziny. Nadal potrafi obudzić się w nocy na mleko. Nie wyobrażam sobie godzić dziecka tylko po to żeby się wyspać! Chociaż nie uwierzę, że jakąkolwiek matka mogłaby spać czując, że dziecko jest głodne lub potrzebuje po prostu bliskości!
    Dziękuję za ten list otwarty

  11. Jestem lekarzem, dawno przestałam kupować książki tego wydawnictwa. To wydawnictwo jest skompromitowane. Nie sprawdzają od dawna, tego co wypuszczają na rynek.

  12. Jak mozna wydawac takie kretynizmy! Powariuja dzieci po takich poradnikach.
    Dzieki za ten post:)

  13. To jest tak okropnie egoistyczne, że nie dałam rady przeczytać całego artykułu. Po prostu po akapicie gdzie opisuje Pani „ignorowanie potrzeb dziecka” i zostawianie go samego i głodnego moje poczucie empatii i mojej maminej miłości nie dało rady przetwarzać dalej takiej głupoty…

  14. Promotorkom karmienia piersią naprawdę wyraźnie fizycznie trudno jest znieść fakt, że jakaś matka mogłaby być mniej wykończona macierzyństwem od nich. Na przykład spać w nocy. Naprawdę to, że wy zafundowałyście sobie koszmar na własne życzenie nie znaczy, że wszystkie kobiety muszą się umęczać, ale rozumiem, czemu trudno to zaakceptować, coś w rodzaju fali w wojsku, każda ma mieć źle.

    • Widać gołym okiem, że nie potrafi Pani czytać ze zrozumieniem.

    • Pani Maju ? widac tu kompletny brak wiedzy w temacie, na ktory sie Pani wypowiada. A moze to po prostu proba zwrocenia na siebie uwagi?
      Karmie corke 12 miesiac i wstaje do niej raz w nocy, czyli tyle razy ile moja koleżanka, ktora karmi mm, z tym ze ja nic nie musze przygotowywac ani potem sprzatac. Kto tu jest wiec bardziej umeczony?

      • Ja tam nawet nie wstaję tylko śpię sobie dalej, a młody 8msc obsługuje się sam 😉

    • Koszmarem nazywasz opiekę nad dzieckiem zgodną z instynktem macierzyńskim, odpowiadanie na potrzeby własnego dziecka, a pozostawienie go głodnego, niereagowanie na jego płacz i ignorowanie podstawowych potrzeb nie jest koszmarem? Niektórzy nie powinni mieć dzieci…

    • I tyle Maja zrozumiała z artykułu. Strach się bać o tej Pani dzieci.

    • Brak czytania ze zrozumieniem. Przecież Pani Magda wyraźnie napisała, że książka zawiera błędy i złe wskazówki nawet dla dzieci karmionych wyłącznie mm. Ktoś tu na siłę chce się wyżyć na karmiących piersią i przypisać narzucanie kp tam gdzie go nie ma.

  15. Jezu jak taka ksiazka mogla zostac dopuszczona do druku czy nikt tego nie reguluje. Az mnie krew zalewa!

  16. Brawo!!!!!!!

  17. Dziękuję. Poprostu.

  18. Ciekawi mnie jak to sie skonczy!

  19. Brawo że Ci się chce i nie jesteś obojętna na taką głupotę… Daj znać czy podjęli rękawice. Dziękuję!

  20. Masakra. Dziękuję Ci za ten list. Koniecznie daj znać co odpowie wydawnictwo…

  21. Dziękujemy w imieniu dzieci!

  22. Świetnie, ale sporo blogów „rodzicielskich” bardzo chwali tą książkę… behawiorka w najróżniejszych postaciach pleni się wszędzie, masakra…

  23. Madziu, jestem tu od niedawna bo moj szkarbek ma dopiero 6 tygodni ale aż mnie serce boli na myśl ze można coś takiego robić maleństwom, karygodne metody :(( mam nadzieje ze nagłosnisz sprawe, ja będę polecać Twój blog innym mamom. Oby nie znalazł się nikt naiwny kto by rady ze wspomnianej książki stosował. Szkoda by było dzieciątek :(((

  24. szok szok szok.. Jak cczytam takie bzdury jakie przytaczasz z tej ksiazki to az mam łzy w oczach… Jak mozna tak traktowac niemowle? Madziu, jak dobrze ze jestes i czuwasz!!!!!!!

  25. trudno było mi dotrwać do końca. czytam książkę Agnieszki Stein, o potrzebach dzieci, o tym jak ważne jest budowanie relacji.. a tu zderzenie z takim tekstem, wydanym przez renomowane wydawnictwo… wewnętrzny ból i ogromna złość przeplata się u mnie ze smutkiem i lękiem o dzieci, które mogłyby być traktowane wg tego schematu. jak w ogóle można mieć jakikolwiek schemat (trening) wobec dziecka? to człowiek, mała potrzebująca istota, a nie zabawka-robot.

    najstraszniejsze jest to, że są rodzice którzy w poszukiwaniu odpowiedzi na trudy rodzicielstwa uwierzą w to, co czytają. będą sie sugerować wskazówkami, będą oczekiwać od dziecka posłuszeństwa, snu na zawołanie w określonym czasie.. aż mnie ciarki przechodzą.

    popieram całym sercem i trzymam kciuki za efekt tego pisma. podziwiam Twoją siłę i determinację, oby więcej takich osób.

  26. No i trafi jakaś początkująca mama, w kiepskiej formie psychicznej, na taką książkę, zacznie te bzdury stosować, bo jest piekielnie niewyspana i mega zmęczona, licząc, że trochę pośpi, a efekt będzie totalnie odmienny od oczekiwanego (niestety znam z doświadczenia). I jej stan psychiczny się pogorszy ( jak wyżej).
    Straszna rzecz. Zresztą już samo 'trening snu’ brzmi niedorzecznie. I zdanie z początku: obóz szkoleniowy małych rekrutów.

  27. Bardzo dziękuję za ten list otwarty. Ta książka to horror.

  28. Dziękuję za ten list i rzetelne opracowanie. Wydaje mi się, że taka publikacja została wydana, ponieważ nadal w naszym społeczeństwie metody wychowawcze oparte na tresurze dzieci są oczywiste. Nadal młode kobiety słyszą „nie noś, bo przyzwyczaisz i potem nie dasz sobie rady” „nie tul tyle i nie całuj” „płacze – pewnie głodne, podaj butelkę, bo się piersi nie najada” „daj butelkę na noc, to się w końcu wyśpisz”. Tyle, że oburzające jest właśnie to, kto tę książkę wydał.

  29. Jako matka i lekarz podpisuję się pod Pani listem!

  30. „Obóz szkoleniowy małych rekrutów” ? To tak na serio?!!! Ja pierpapier !
    Eh, ja karmiłam mm, do głowy by mi nie przyszło, żeby wmuszać w dziecko takie ilości mleka. A już karmienie co 4 godziny! Przecież to byłby ciągły płacz, szaleństwo.

  31. Pani Magdo, od kilku miesięcy śledzę Pani bloga i biorę sobie do serca porady. Jestem mamą dwójki przecudownych dzieci – Joanny (5mcy) i Stasia (2 lata). Kiedyś o książce słyszałam od koleżanki mieszkającej w USA i z okazji urodzin Syna otrzymałam egzemplarz w wersji anglojęzycznej w prezencie. Uważnie przeczytałam całą książkę, nawet kilkukrotnie, aby dobrze zrozumieć całą treść. Na początku również uderzyła mnie treść i pomyślałam sobie, że faktycznie może być to głodzenie dziecka. Postanowiłam porozmawiać o tym z lekarzem pediatrą prowadzącym Stasia, zwłaszcza, że autorka również do tego zachęcała. Udało się to zrobić na najbliższej wizycie bilansowej i Pani doktor znała temat. Bardzo dobrze mi wytłumaczyła zawiłość tej metody oraz wyciszyła moje obawy. Od 4 mca zaczynałam powoli wprowadzać zalecenia, które moja matczyna intuicja podpowiadała, że są słuszne. Rytuał karmienia, kąpania, spania dostosowałam do potrzeb swoich i dziecka, pory karmienia zachowałam zgodnie z tymi proponowanymi w książce. Wszystko robiłam z głową i na każdej wizycie kontrolnej monitorowany był stan zdrowia. Lekarz nigdy nie stwierdził złych wyników, wszystko było zawsze ok. Staś jest teraz wesołym dzieckiem, sprawnym i co najważniejsze zdrowym. Bardzo mnie to cieszy, to najważniejsze osiągnięcie Matki. Myślę, że dużym sukcesem jest również mój wkład w interpretację niektórych porad. Myślę, że to ważne, aby jednak zachować zdrowy rozsądek a nie ślepo iść. Z całą pewnością książka nie mówi o głodzeniu dziecka, wyznacza metodę, aby osiągnąć optymalną wartość podawanego pokarmu. Niestety wydania polskiego jeszcze nie czytałam, ale o ile znam się na prawie, to z pewnością wszystkie treści zostały przetłumaczone w wydaniu PZWL. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale obawiam się, że trochę wprowadza Pani nas w błąd prezentując jedyny wycinek i nie wspominając o tym, że autorka podkreśla indywidualne potrzeby dzieci, potrzebę konsultacji z lekarzem i zachowanie zdrowego rozsądku. Cenię sobie Pani zdanie na różne tematy, ale jednak również cenię sobie obiektywizm. Mam wrażenie, że tego jednak tutaj zabrakło. Pani Magdo, uderza mnie jeszcze jeden fakt – zbieg okoliczności w czasie – publikacja listu i Pani zaproszenia na kursy związane ze zdrowym snem (posty na FB i Instagramie). Może to moja czujność i podejrzliwość zawodowa, ale jeżeli robi to Pani umyślenie, to jednak jest to mało smaczne zachowanie.

    Klaudia

    • Pani Klaudio,
      w żadnym momencie książki autorka nie zachęca do konsultacji z lekarzem pediatrą, zapewniając (dowody anegdotyczne, tak jak Pani – z punktu widzenia nauki niestety są kompletnie bezwartościowe), że przetestowała swoją metodę na setkach dzieci i wszystkie prawidłowo się rozwijały.
      Nie rozumiem też zarzutu braku obiektywizmu – odnoszę się wielokrotnie w tekście do badań naukowych czy rekomendacji – jakie bardziej obiektywne źródła mogłabym zaprezentować, żeby nie być posądzaną o subiektywizm?
      Ponieważ prowadzenie bloga jest moją pracą, a nie hobby, przez cały czas za jego pomocą promuję swoje przedsięwzięcia – kursy, warsztaty, konsultacje, webinary i inne usługi/produkty. Sprzedaż kursu ruszyła tydzień przed opublikowaniem tego listu. Kiedy ona się skończy, zacznie się kolejna oferta – na tym polega prowadzenie firmy, która wykorzystuje bloga do promocji własnych usług. Dzięki temu mam komfort niezależności i mogę pisać zgodnie z aktualną wiedzą naukową, nie obawiając się, że krytyka jakichś produktów czy usług sprawi, że reklamodawcy się ode mnie odsuną.
      Nie wiem, w jaki sposób prowadzenie sprzedaży kursu równolegle z tworzeniem merytorycznych artykułów odejmuje im wartości czy też powoduje niesmak.

  32. Dziękuje Pani Klaudio za ten komentarz – ja tez jestem czujna i nie lubię manipulacji, zwłaszcza nastawionej na autopromocję 😉

  33. Jest wielu lekarzy, którzy stan zdrowia rozumieją jako zgodnosc wszystkich parametrów z normami. Stad to dobre samopoczucie kiedy sa dobre wyniki. Porady treningu behawioralnego sa jednak niebezpieczne dla zdrowia psychicznego. Pani Klaudio, znam wielu ludzi z zaburzeniami osobowości i nerwicami, którzy mają rewelacyjne wyniki krwi i prawidłową wagę.
    Poradniki czesto prezentuja punkt widzenia” najedzony, przewinięty, to niech płacze, bo inaczej będzie Cię terroryzował” . Jestem psychoterapeutką i spotykam te niemowlęta 30 lat później. Żadne metody wychowywania i kontrolowania zachowań, oparte na frustrowaniu potrzeb, zwłaszcza kiedy nie ma to uzasadnienia, nie pozostają bez sladu. I tak wystarczająco frustrujemy, bo nie jestesmy idealne. Optymalna wartość podawanego pokarmu, to ta ktorą dziecko ustali. A decydowanie kiedy ma jesc, lub karmienie bez łaknienia, to jedne z powazniejszych zrodel problemów emocjonalnych na przyszłośc. I nie chodzi o to czy ktoś potrafi się uśmiechnąć lub bywa wesoly. Zdrowy rozsądek podpowiada, że skoro natura tak to urzadziła to nie nalezy tego bardzo zmieniać. Nawet jeśli to możliwe.

  34. Ministerstwo Zdrowia powinno wydać ostrzeżenie przed czytaniem takich bzdurnych tworów! I szczerze powiedziawszy nie rozumiem dlaczego tego nie robi, nie tylko odnośnie tego twora-potwora. Może w jakiś sposób zwrócić MZ uwagę, że takie bzdurne publikacje mogą zagrażać zdrowiu, a nawet życiu dzieci? Może udałoby się stworzyć jakąś komisję, która zajmowała by się weryfikacją treści takich poradników?

  35. Antyporadnik. Nie bardzo rozumiem czemu ludzie lubią tak komplikować sprawy, które natura wymyśliła całkiem nieźle. Nie karmy cieplutko, optymalnie dobranym mlekiem z piersi tylko chemiczną przeróbką mleka innego gatunku bo to niby łatwiejsz ( oczywiście wiem, że czasem to konieczność ale myślę że o wiele rzadziej niż nam się wydaje). Nie nośmy dzieci w chustach czy na rękach, żeby się nie przyzwyczaily, do dotyku, czułości i poczucia bezpieczeństwa. Najlepiej zostawiajmy je same w łóżeczkach, a niech sobie radzą (to nic, że nie radzą sobie jeszcze z obróceniem na drugi bok). I tak samo widzę wszystkie treningi snu. Zawsze jak ktoś mi daje takie rady to odpowiadam, że jeśli sam przez tydzień będzie się stosował do tych zasad (np. nie jedzenia 12 godzin i tylko co 4h. A co tam, że właśnie był na basenie i jest głodny po 2h. A niech się skręci z głodu. ) Takie jest moje skromne zdanie, matki 2 córek karmionych kiedy są głodne i przytulanych zawsze kiedy tego potrzebują (a nie po jakiś chorych 5 minutach).

  36. Pani Klaudio, dzięki Pani ja też się odważę napisać. Też mi to wszystko pachnie grubą manipulacją i chęcią przyciągnięcia uwagi.
    Śledzę tego bloga z przyczyn zawodowych, mieszkam trochę w Stanach, trochę w Polsce i znam książkę „Baby sleep…” w wersji oryginalnej. Jest napisana bardzo delikatnie, z wieloma przypomnieniami o dostosowywaniu się do potrzeb dziecka i konsultacjach z lekarzem. Nie ma w niej nakazów, a jedynie wskazówki, głównie o wprowadzaniu rytuałów. Zgadza się z zaleceniami American Academy of Pediatrics dostępnymi na ich stronie.

    Smuci mnie tak nieobiektywna i poparta wybiórczymi cytatami krytyka. Chociażby metaanaliza z linku 3 wykonana została przez lekarzy-biznesmenów, którym nie pasowało to, że brytyjski rząd odgórnie chciał wprowadzić zasady poradnictwa w zakresie snu dzieci (popsułoby to im biznes). Radziłabym zapoznać się np. z obiektywnym raportem American Academy of Sleep Medicine.

    Pani Magdo, okazało się, że umie Pani porwać tłumy – z tym wiąże się jednak duża odpowiedzialność. Nie można pisać nieprawdy/wybiórczo. Uzasadnia Pani swój list tym, że jakaś matka ślepo zastosuje porady z książki i skrzywdzi dziecko, więc trzeba ją przed tym ochronić, a jednocześnie bardzo subiektywnym i naciągniętym opisem wywołuje Pani nagonkę i mowę nienawiści setek ludzi, którzy nawet książki nie przeczytali.

    PS1. Trochę wiary w kobiety/matki (myślałam, że Pani w nie wierzy).

    PS2. Dziecko odwodni się, gdyż przespało noc…

  37. No,panie Klaudia i Ewelina, jak nietrudno się domyślić, prezentują linię wydawnictwa jako tzw. trolle. Trochę jeszcze trzeba popracować nad tzw. czarnym marketingiem jak merytoryczna obrona książki się nie udaje:) A propos zaleceń z tego dzieła to myślę sobie, że w Polsce członkowie rodziny.,sąsiedzi etc. takiego malucha męczonego przez taką wyrodną matkę zareagują i powstrzymają szaleństwo. Tu na szczęście anglosaski zimny wychow jeszcze nie ma racji bytu:)

  38. Duże brawa za reakcję. Szkoda jedynie, że odpowiedź wydawnictwa taka miałka… ponownie blogerzy pokazują większe wartości i etykę, niż ludzie, których wykształcenie czy doświadczenie sugeruje, że powinni nam świecić przykładem.

  39. JeNiewiarygodna głupota… to jakieś tortury dla dziecka, który rodzic przy zdrowych zmysłach chciałby to stosować…??? Szok i niedowierzanie…

  40. Mam znajoma. Nasze dzieci sa w podobnym wieku 3 miesiace, tamten chloiec jest o 3 dni starszy od mojego syna. Ona stosuje 'metode’ na sen. Jej metoda polega na skracaniu drzemek do 10 minut, Chlopiec spi 4×10 minut dziennie. Ja jestem calkowicie baby-led. Jesli chce spac 10 minut – nie ma problemu, jesli 2h godziny – tez ok. Jesli leza obok siebie, moj jest aktywny, usmiecha sie, gluzy. smieje, a tamten apatyczny, wszystko w zwolnionym tempie. W sumie sie nie dziwie jak cagle niedospany. Znajoma kosztem snu dziecka przesypia cala noc. Dziecko podobno tez. My co 2h pobudka na jedzenie, ake nie zamienilabym mojej metody.

  41. Ja też jestem mama córka ma 5 lat. Nie mogłam uwierzyć, że można namawiać do głodzenia. Rozmawiałam wczoraj z przyjaciółką na ten temat, powiedziała mi, abym przeczytała książkę i sprawdziła o co tutaj chodzi, mogła wyrobić sobie zdanie. Książkę skończyłam czytać kilka godzin temu. Nie mogę jednak milczeć po przeczytaniu tych komentarzy tutaj. Chcę odnieść się do postu Pani Klaudii i odpowiedzi Pani Magdaleny. Niestety z wielkim smutkiem muszę napisać, że trochę naciąga Pani Magda fakty. Umiem czytać ze zrozumieniem i widziałam w tekście, że autorka kieruje do specjalistów w razie problemów. Może gdybym nie czytała wcześniej tego listu to bym nie zwróciła na to uwagi, szukałam specjalnie. Dwa fragmenty bardzo utkwiły mi w głowie – „Chyba, że powód medyczny i zalecenia pediatry uzasadniają częstsze karmienie” oraz „Niech dziecko je do syta w takich odstępach, chyba że pediatria zalecił inny schemat żywienia” (strona 43). Autorka odsyła do specjalistów – to wierutne kłamstwo, że tak nie jest! Niestety jestem zawiedziona Pani Magdaleno !!! przychylam się do zdania Pani Klaudii. Również mam wrażenie, że wykorzystuje to Pani do swoich celów biznesowych!!!!! Inaczej po co miałby Pani pisać, że w książce nie ma odsyłania do specjlaisty??? Nie podoba mi się to, jest nieuczciwe i niestety, ale nie stanowi to dobrze o Pani autorytecie w naszych tematach. I nie jestem trollem wydawnictwa, wiec w polu mailowym podaje mój adres z imienia i nazwiska – proszę o odpowiedź i Pani komentarz. Jestem zawiedziona!!!!!!!!!

    • Przeczytałam po Pani komentarzu książkę po raz CZWARTY, a ponieważ posiadam wersję elektroniczną, skorzystałam z opcji w czytniku w poszukiwaniu cytatów, które Pani zamieściła.
      Nie znalazłam ich niestety. Może zrobi Pani im zdjęcie i wrzuci w komentarz?
      Bo póki co to wygląda niestety na to, że z jakichś powodów próbujecie Panie podkopać moją wiarygodność, nie mając na to żadnych dowodów i zdyskredytować treść artykułu, używając wyłącznie argumentów ad personam.
      Poza tym, bądźmy poważni: gdyby nawet w książce znalazło się odesłanie do pediatry, to absolutnie niczego nie zmienia. Każdy pediatra z aktualną wiedzą medyczną nie będzie pochwalał utrzymania takiego schematu karmienia, które jest niezgodne z rekomendacjami ESPGHAN, WHO i zasadami zdrowego rozsądku.
      Po co więc wydawać taką książkę?

      • Bo to muszą być trolle z wydawnictwa:) Już widzę jak matka 5-latki czyta tę książkę tylko po to, by włączyć się do dyskusji na Pani blogu na tak odległy dla niej aktualnie temat. Tak jak pisalam- trollowac też trzeba umiec:)

  42. Czytałam tą „książkę”! Mam wrażenie, że ta cała „metoda” usypianiu dzieci to zebranie do jednego wora wszystkich możliwych treningów snu niemowląt, jakie można wyszukać w necie. A wydawnictwo powinno się wstydzić, bo na wstępie są słowa znajomego autorki, pediatry (!), który twierdzi, że opisywane sposoby są jak najbardziej bezpieczne i inne brednie!

  43. Czy publikowanie takiej książki to nie jest jawne podżeganie do popełnienia przestępstwa znęcania się, rażącego zaniedbania? Tym bardziej ta Pani pediatra na początku.

  44. Nie rozumiem tylko wątku z herbatką koperkową. Jak moje dziecko miało kolki, to ona bardzo pomagała. Grip Water się nazywała czy jakoś tak. Duża łycha do dzioba, parę minut oczekiwania, przy wyraźnej uldze od razu, i kolka przechodziła.

  45. Książka, która zaleca 4 karmienia na dobę niemowlaka jest zagrożeniem zdrowia i życia dziecka! Ta publikacja jest szczytem hipokryzji! Nakazuje pozostawianie dziecka płaczącego co jak udowodniono naukowo prowadzi do trwałych uszkodzeń mózgu, zwiększa ryzyko depresji zarówno u matki jak i u dziecka. Skandal, że ktoś pozwolił to wydać!

    Co dalej można z tym zrobić?

  46. Coś strasznego. Nie wierzę, że takie wydawnictwo wydało książkę, która jest tak daleka od aktualnych zaleceń, ale też (a może przede wszystkim) polegającą na tresurze dziecka i glodzeniu go! I na prawdę jestem pełna obaw, ze znajdą się rodzice, którzy z tego skorzystają…

GRUPA DLA SPECJALISTÓW

BEZPŁATNY WYKŁAD

Wykład online „Gdy maluch urodzi się chory”

TEMATY

AKTUALNOŚCI

Kup dostęp do nowego szkolenia o śnie!

Książka, która dostarczy Ci wiedzy i zapewni spokojny start w macierzyństwo.