Na spacer z dwójką

lut 22, 2021 | Dziecko, Maluch, Niemowlę, Przedszkolak | 19 Komentarze

 

 

Dziś oddaję łamy mojego bloga mojej współpracowniczce, Inie, matce dwójki i Wam, którzy na Instagramie dzieliliście się radami dotyczącymi wychodzenia na zimowej spacery z więcej niż jednym dzieckiem!

Wszyscy mamy jakieś wyobrażenie o rodzicielstwie i dzieciach. Dodatkowo media fundują nam obraz, jakby to była przysłowiowa kaszka z mleczkiem. Nikt nie informuje nas jak to może naprawdę wyglądać. A wygląda trochę śmiesznie, trochę strasznie!

Wiadomo jak przedstawiane jest na stockowych zdjęciach rodzicielstwo co najmniej dwójki dzieci. Oni siedzą na dywanie bawią się, dajmy na to klockami, wspólnie coś budują. Jest śmiech i radość, poklepywanie się po pleckach, a może nawet braterskie lub siostrzane wsparcie, pomoc przy włożeniu klocka. Ty za to w tym czasie, pijesz CIEPŁĄ kawę i odpoczywasz ze wzruszeniem, patrząc jak dzieci bawią się ze sobą i gratulując sama sobie za tę wspaniałą decyzję urodzenia dwójki dzieci z małą różnicą wieku. 

Ten obrazek to jednorożec wielodzietnego rodzicielstwa. Z reguły, niestety, wygląda to nieco inaczej. Starszy przez przypadek a może nawet i celowo potrącił młodszego, który to w odwecie, rzuca klockiem w starszego trafiając do prosto w OKO! Nikt już z nikim nie chce się bawić. Jeden płacze, bo go boli oko, a drugi płacze, bo przecież ten pierwszy płacze, a w ogóle to ktoś go popchnął, może nawet i niechcący, ale jednak popchnął i TO BOLI!

Oczekiwania vs rzeczywistość jeszcze nie koniec. Przecież jesteś odpowiedzialną matką, więc codzienna porcja ruchu na świeżym (ekhm) powietrzu musi być. Nie pomijajmy wyjścia na spacer z co najmniej dwójką dzieci. Wiadomo, że one nie będą czekać jak na filmach: w szeregu, z uśmiechem na ustach, aż ty założysz najmłodszemu buty, kurtkę, czapkę, rękawiczki i szalik. Taaak, wychodzicie Twoją ulubioną porą roku, czyli zimą! Na samą myśl o tym oblewa Cię pot. Dlaczego za każdym razem jest tak samo? Dlaczego nie możecie ubrać się i wyjść bez płaczu i awantur? Jak normalni ludzie?! Czy Ty serio żądasz zbyt wiele od życia?! Bo prawda jest taka, że oczywiście, że mimo wcześniejszego przypominania, właśnie TERAZ starszemu zachciało się siku, więc trzeba go rozebrać. Najmłodszy siedzi już spocony i płacze, bo gorąco. Ten, co mu się chciało siku, też już płacze, bo nie może rozpiąć spodni narciarskich, a BARDZO CHCE MU SIĘ SIKU. I nie ma znaczenia, że 5 minut wcześniej pytałaś się go czy chce siku, bo przecież wtedy mu się nie chciało. A co ze średnim dzieckiem? Dałaś mu do zabawy tubkę z kremem na mróz, żeby czymś go zająć i teraz już wiesz, że Twoje drzwi, oraz inne meble, mogą spokojnie iść z Wami na spacer zabezpieczone kremikiem! Wtedy właśnie masz dosyć tego spaceru, a jeszcze na niego nie wyszłaś i zastanawiasz się co właściwie się stało i dlaczego Ciebie to spotyka! Finalnie wszyscy płaczecie, ale idziecie na ten cholerny spacer. 

I teraz już wiesz, że oczekiwać możesz nawet i jednorożca… tylko raczej dostaniesz, zdezelowanego konia na biegunach, być może bez płóz. Ale żeby nie było tak pesymistycznie na koniec, to specjalnie dla Ciebie, zrobiłyśmy burzę mózgów. W powietrzu czuć niby wiosnę, ale jeszcze przez co najmniej kilka tygodni nie uda się zrobić tak, żeby wyszli w tym, w czym stali.

Oto kilka rad i antyrad na sprawne wychodzenie z domu z minimum dwojgiem dzieci, co jest porównywalne z wejściem na K2 BEZ TLENU:

  • Ty ubieraj się na końcu – zgrzana matka lub ojciec to prosta droga do poddenerwowania. Inni żonglują ubieraniem w zależności od wrażliwości na ciepło lub ogólnego stanu ducha – te najbardziej zirytowaną część rodziny ubierając najpóźniej.
  • Nosidło lub chusta – zapakowanie tam młodszego dziecka. Jeśli to Twój pierwszy sezon chustowy ever, bo przy starszaku nie korzystałaś, pooglądaj bluzy i kurtki do noszenia dziecka. Supersprawa.
  • Pomóż ubrać się starszemu i pootwieraj wszystkie okna albo wygoń na balkon, klatkę albo ogród. Metodę można dostosowywać od miejsca zamieszkania i wieku, wiadomo że musi być bezpiecznie. Mniej zgrzany starszak, 100 punktów do spokoju wszystkich.
  • Można też wcześniej przygotować ubrania, siebie, torby, generalnie zorganizować rzeczywistość tak, by po ubraniu dzieci być już gotowym do wyjścia (konia z rzędem, komu nie cisnęły się na usta przekleństwa szukając rękawiczek?).
  • Patent z przedszkola: można jedną część garderoby zakładać wszystkim, z hasłem „a teraz wszystkie dzieci zakładają buty”.
  • Nie ma takiej kasy, której nie warto wydać na ubrania ułatwiające ubieranie, typu komin czy kominiarka.
  • Polecamy też ubieranie najcieplejszych części ubrań już przed samymi drzwiami wyjściowymi z klatki.
  • Niektórzy z Was jako najskuteczniejszą metodę polecają przewagę liczebną dorosłych albo przynajmniej wyrównanie sił w postaci jednego dorosłego przypadającego na jedno dziecko i to chyba jest najlepszy sposób pomimo, że najmniej realny.

Nie polecamy (ale zdarzało nam się korzystać):

  • Przekupstwo jedzeniem – wiadomo, chrupki kukurydziane górą! Są dwa typy rodziców: ci, którzy chrupią je razem z dziećmi i ci, którzy się do tego nie przyznają!
  • Szantaż – bardzo tego nie lubimy ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten co przy -10 stopniach upocony do majtek włącznie nie powiedział „albo założysz te spodnie narciarskie, albo nigdzie nie idziesz”!
  • Ostatnia rada: po prostu zostańcie w domu, dzisiaj nigdzie nie musicie wychodzić! Bądźcie dla siebie wyrozumiali <3

Na Wasze rady czekamy w komentarzach – podzielcie się swoimi lifehackami!

 

Masz więcej niż jedno dziecko lub spodziewasz się rodzeństwa dla swojego malucha?
Kliknij w obrazek i zapisz się na listę zainteresowanych kursem:

19 komentarzy

  1. Mój lifehack: spodnie na dwór bez szelek. Moje dzieciaki zimą noszą spodnie z softshella z grubymi ściągaczami na brzuchu i przy nogawkach. Rozbieranie na awaryjne siku nigdy nie było takie łatwe.

    • Robimy tak samo. Chwała Panią ze żłobka, które kazały nam kupić spodnie bez szelek.

  2. Samo wyjście na spacer u nas z dwójka dzieci nie jest az tak skomplikowane i w zasadzie wszystkie rady powyzej stosujemy oprócz chusty czy nosidla. Natomiast gorzej wygląda sam spacer, niestety moj starszy syn ciagle gdzies ucieka, gania za zwierzakami, napastuje ludzi ? itp. Jeżeli chcemy go zatrzymac, zeby nie głaskał np psa ktorego nie zna albo co gorsza nie robił mu jakiejs krzywdy przypadkiem, to jest placz i lamemt i krzyki itd… Kazda nasza inna decyzja, z ktora on sie nie zgadza konczy sie aferą. Syn w grudniu skończył dwa lata i w grudniu tez urodził sie jego mlodszy brat. On od zawsze był takim „zywym srebrem” Nigdy jakos specjalnie sie nie słuchał ale staralam sie trzymac pewne granice i bylo jeszcze ok. W polowie ciąży zaczął sie chyba jego tzw” bunt dwulatka”, czytałam ze to jego nauka m.in. o podejmowaniu wlasnych decyzji i dlatego nasze spacery zawsze koncza sie afera, płaczem itp. Czasami nawet poczatek spacerow tak wyglada. Moze macie jakies złote rady na sam spacer a nie tylko na wyjscie z domu? ?

    • U nas pomógł rowerek biegowy -starsza dzięki temu miała zajęte ręce i mózg, a nawet ją to (dzięki Bogu) spowalniało.

      • Mamy taki, chyba wy próbujemy ale obawi sie, ze zaraz trzeba bedzie niesc i rowerek i jego ? idac z mężem napewno sprobuje ale sej troche sie obawiam ?

        • Właśnie miałam pisać ,że u mnie patent z rowerkiem to przekleństwo moje .Syn jest mega szybki na tym rowerku a przy tym nie ostrożny ja mam zawał jak on jest 5 metrów ode mnie .Ostatnio biorę syna na rowerku plus wózek ,jak młody zaczyna odstawiać histerię wkładam go do wózka a rowerek przewieszam przez rączkę wózka i prędko do domu zanim sąsiedzi wezwą policję bo dziecko mi wrzeszczy jakbym mu krzywdę straszna robiła

      • Popłakałam się ze śmiechu jak to czytałam ? Boże jaka ulga, ze nie tylko ja tak mam.. co to w ogóle za pomysł mieć 2,5-letnie dziecko i niemowlaka ??

    • Jejku u nas ostatnio to samo! bunt dwulatka na maxa.
      Córka ma 2latka i 3 mce, do tego syn 8 mcy. Olaboga co to za połączenie. Jak byłam w ciąży, to córa na szczęście jeszcze była grzeczna hahaha ale teraz… Wczoraj całe miasto słyszało jej pisk kiedy chcieliśmy z mężem zakończyć spacer i karmienie kaczek nad rzeką ? dzisiaj przekupiłam ją lodem kaktusem, którego miałam w zamrażalniku, inaczej nie chciała wracać ze spaceru ?

  3. A ja właśnie boje się lata i rowerków ?? jak młody się rozpędzi to jak ja go z wózkiem dogonię… a na wyjścia to ratuje nas wielkie okno na klatce, pomagają zadania typu : powiedz kto jest na placu zabaw, jakie auta stoją na parkingu itp. Na klatce stoją tez kwiatki i mój ostatni patent, to proszenie do połowy ubranego starszaka, aby podlał kwiatki (wody w konewce oczywiście jak na lekarstwo).

  4. Popłakałam się (ze śmiechu) czytając tekst. Świetnie ujęte moje wyobrażenia o rodzeństwie z małą różnicą wieku vs rzeczywistość. Podpisuje się obiema rękoma i nogami też 😉
    Nasze spacery ratuje to, że mieszkam w domu. Po ubraniu starszego (2,5) wypuszczam go na podwórko i ubieram szybko młodszego (1,5) i siebie.
    Natomiast młodszy zaczął niedawno eksplorować świat na własnych nóżkach. Wózek parzy. Starszy na rowerku biegowym. I muszę mieć oczy dookoła głowy żeby upilnować obu… więc na spacery najczęściej chodzimy do cioci – podwórko obok ?

  5. U nas jest tak, że po przekroczeniu progu mieszkania wszystkie problemy świata znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I odwrotnie – jęczenie rozpoczyna się z chwilą wejścia w domowe pielesze. Tak, że byle tylko wyjść za drzwi i już wszyscy się uspokajają. A w domu: starszy (lat 5,5 – NAPRAWDĘ potrafi sam się ubrać i rozebrać) zamyśla się głęboko przy każdej sztuce odzieży, względnie krzyczy, że ja go muszę ubrać, bo jest bardzo zmęczony. Młodsza (3,5 roku – nadal jeszcze kiepsko sobie radzi z niektórymi częściami ubrania) dla odmiany nie pozwala się dotknąć, bo ONA MUSI SAMA. Nie daj Bóg, gdy założę jej cokolwiek, zagadując żeby było szybciej- musimy wszystko zdejmować i zaczynać od zera 😀 Nie mogę szantażować, że ich zostawię w domu, bo wiedzą, że są za mali, żeby zostać sami, ale zdarzało mi się postraszyć, że wystawię ich na klatkę schodową z kurtkami i butami.

  6. Pozwalam starszemu (2,5 roku) ubierać się samodzielnie na tyle ile potrafi. Kombinezon jest łatwiejszy w obsłudze niż kurtka 😉 Robi to na tyle powoli, ze ja w tym czasie mogę ubrać młodszego (4 miesiące) i siebie, w międzyczasie pomagając starszemu z tym z czym sobie nie radzi. Polecam 😉

  7. Ja z utęsknieniem czekam na wiosnę. Wyjścia zimowa porą to misja dla mnie, gdy jestem sama. Mieszkamy na 2 pietrze bez windy. Na stanie 8 miesięczne bliźniaki już raczkujące i super aktywny 4 latek z tysiacem pomysłów. Syn na szczęście ubiera się sam poza skarpetkami. Przypominam mu krótkimi zwrotami typu: „teraz spodnie” , „kurtka” . Im prostsze zwroty tym lepiej działa. Później ubieranie bliźniaków, kombinezony, czapki…. ja zazwyczaj ubieram kurtkę już na dole jak dzieciaki da zapięte w wózku. Oby do wiosny mamuśki!

  8. Rękawiczki:D strasznie mnie wkurzało to szukanie dlatego teraz mam kilka par, dla starszaka zawsze 2pary w koszu wózka młodszgo. Do tego kilka.w.szafce i jeszcze para u mnie w torbie ? nie ma.bata, zawsze się jakieś znajdą ?

  9. Ech, to ja powiem, że u mnie nie najgorzej.? Przygotowuję ubranka do wyjścia w przedpokoju n „kupkach” na butach i Starszaki (6 l. i 4,5l.) Ubierają się same, podczas gdy ja pakuję w kombinezon najmłodszą. Kto się ubrał, wychodzi na taras (mieszkamy w domu) i czeka. Na końcu ubieram się sama i schodzę z najmłodszą i wózkiem. Jak wszystko jest przygotowane i ustalone, to nawet nie ma kłótni. ?

  10. Wyjscie trwa min. Pol godziny z moja dwojka bo strszak 3.5 roku nie ma ochoty sie ubierac a pozniejj lament ze nieubrany. Ale najgorsze ze na spacerze w W OGOLE nie slucha i ucieka, w ogole nawet sie nie obejrzy za mna a z roczniakiem w wozku ciezko go gonić wiec szczerze raczej nie wychodze z nimi sama tylko czekam na męża …. czy ktos tez tak ma? ?

  11. U mnie to samo, córka 2lata 2 miesiące i druga córka ma pół roku. Wyjście na spacer to taka logistyka…u mnie sprawdza się tylko i wyłącznie dostawka do wózka, córka jest przypięta i sobie w niej siedzi,inaczej nie dałabym rady jej upilnować. No i ten bunt dwulatka, najlepiej jakby wszystko było po jej myśli.

  12. Hmmm, ale się uśmiałam 😉 Obraz dokładnie jak u mnie 😉 Czasem nawet bywa gorzej, a na pokładzie bliźniaki, obecnie 3 lata i 5 -cy. Teraz jak naprawdę chcą gdzieś pójść to sami biegną do szafy po czapki, kurtki, zakładają buty i w pierwszej kolejności- przynoszą buty mamie albo tacie 😉 Ale jak sobie przypomnę wcześniejsze wyjścia, to nigdy nie można tego było zaplanować, więc przestałam planować. Wszystko u nas praktycznie odbywa się spontaniczne. Oj, mogłabym książkę napisać o wcześniejszych trzech latach 😉

  13. Ja ostatnio rękawiczki paruje jak skarpetki i wkładam je razem z szalem kominem do czapek które są żółte więc widać je z daleka:) starsza raczej ogarnia się sama a czasem pomoże z środkowa. Jak już są gotowe to szybko wciskam Bobo w tym w czym jest w domu do chusty, sobie kurtkę buty i wszystko:) w moim przypadku łatwiej z trójką niż z dwójką:D

GRUPA DLA SPECJALISTÓW

BEZPŁATNY WYKŁAD

Wykład online „Gdy maluch urodzi się chory”

TEMATY

AKTUALNOŚCI

Kup dostęp do nowego szkolenia o śnie!

Książka, która dostarczy Ci wiedzy i zapewni spokojny start w macierzyństwo.