
Mleko i produkty mleczne są jednym tchem wymieniane z cytrusami, truskawkami i warzywami kapustnymi jako główni winowajcy małych bolących brzuszków. Krostki na twarzy noworodka? To przez krowie mleko, które wypiła matka. Jedna brzydka kupa? Ooo, nietolerancja laktozy, odstawiamy od piersi. Kolki, gazy, wieczorny niepokój? Odciągać pokarm i wylewać mleko pierwszej fazy albo przejść na butelkę, po co się męczyć, mamy takie dobre mleka dla alergików.
W dyskusjach o tzw. diecie matki karmiącej na forach, wśród znajomych i (niestety) w gabinetach lekarskich niejednokrotnie przewijają się hasła „alergia na laktozę”, „nietolerancja mleka”, „uczulenie na laktozę”, „skaza białkowa”… Można odnieść wrażenie, że nietolerancja laktozy i alergia na białka mleka krowiego to pojęcia, których można używać zamiennie (a tak nie jest).
Postaram się wyjaśnić nieco to mleczne zamieszanie.
Nietolerancja laktozy:
Laktoza jest cukrem. Występuje w pokarmie kobiecym zawsze, w stałej ilości (ok. 7%), bez względu na dietę matki [1, 2]. Możesz więc pić wyłącznie bezlaktozowe mleko albo, unikając nabiału, jeść tylko ryż, kurczaka na parze i gotowaną marchewkę (ble), a i tak niemowlę dostanie w Twoim mleku laktozę wyprodukowaną przez Twoje gruczoły piersiowe. Jeśli więc do tej pory wybierałaś w sklepie produkty bezlaktozowe z troski o zdrowie dziecka karmionego piersią albo z powodu laktozy odrzuciłaś nabiał, to, o ile sama dobrze go tolerujesz, możesz bez obaw do niego wrócić. Laktoza i tak będzie w Twoim pokarmie cokolwiek byś jadła i piła.
Nie można mówić o alergii na laktozę, ponieważ alergie pokarmowe dotyczą reakcji na białka [3], a laktoza jest cukrem, a nie białkiem. Czyli nietolerancja, a nie alergia, jeśli już.
No właśnie, a jaka jest prawda o tej słynnej nietolerancji laktozy, obwinianej o kolki, płacze, bezsenne noce i całe zło tego świata (i będącej chyba w pierwszej trójce nadużywanych niemowlęcych diagnoz, obok choroby refluksowej przełyku i alergii na białko mleka krowiego, o której za chwilę)?
Zdarzają się ludzie, którzy cierpią na prawdziwą nietolerancję laktozy. Oznacza to, że ich jelito cienkie nie produkuje wystarczającej ilości enzymu zwanego laktazą, który rozkłada laktozę i umożliwia prawidłowe trawienie mleka. Takie przypadki to [4, 5]:
- wrodzony niedobór laktazy (alaktazja) – ekstremalnie rzadka wrodzona genetyczna choroba metaboliczna, których objawy są widoczne od pierwszych dni po urodzeniu i mają bardzo burzliwy przebieg. Dotychczas na świecie opisano zaledwie około 40 takich przypadków, co ciekawe – większość w Finlandii [6];
- rozwojowy niedobór laktazy – u wcześniaków urodzonych przed 34 tygodniem ciąży, przemija wraz z dorastaniem dziecka;
- pierwotny niedobór laktazy – dotyczy przede wszystkim dorosłych, nie występuje przed 4 rokiem życia;
- wtórna nietolerancja laktozy – po chorobie wirusowej (np. biegunce rotawirusowej), leczeniu antybiotykami, na skutek zmian w jelitach spowodowanych celiakią, alergią lub nietolerancją pokarmową albo chorobą czy operacją.
Problemy z trawieniem laktozy mogą mieć także niemowlęta matek z hiperlaktacją, które są „przelaktozowane” – jeśli podejrzewasz u siebie taką sytuację, skontaktuj się z Certyfikowanym Doradcą Laktacyjnym lub Międzynarodowym Konsultantem Laktacyjnym, aby ustalić diagnozę i sposób postępowania. Cały mechanizm hiperlaktacji i objawy u niemowlęcia opisałam tutaj. Czasem problem przelaktozowania tkwi w nieprawidłowej technice przystawiania lub zbyt częstym zmienianiem piersi podczas jednego karmienia i po korekcie tego elementu bóle brzuszka czy wzdęcia u niemowlęcia ustępują.
Dieta eliminacyjna u matki czy zaprzestanie karmienia piersią tylko po to, by przejść na bezlaktozową mieszankę mlekozastępczą NIE JEST poprawnym postępowaniem [7, 8] (jedyną sytuacją, w której bezwzględnie mama musi odstawić dziecko od piersi na rzecz specjalnego mleka to obecność u niego bardzo rzadkiej choroby metabolicznej związaną z niezdolnością do metabolizowania galaktozy – galaktozemii. Występuje ona raz na 60 000 urodzeń i z powodu gwałtownego przebiegu jest dignozowana w pierwszych dniach życia noworodka. Wówczas przejście na mieszankę bezlaktozową ratuje dziecku życie [9]).
Nie ma dowodów na skuteczność odciągania i wylewania „mleka pierwszej fazy„, ponieważ zawartość laktozy w pokarmie nie zmienia się wraz z długością karmienia. Jeśli problemem jest przelaktozowanie, to należy przyjrzeć się jego przyczynom. Ściąganie pokarmu może niepotrzebnie stymulować laktację, paradoksalnie zwiększając problem (więcej tutaj).
Podsumowując: to bardzo mało prawdopodobne, aby Twoje niemowlę urodzone po 34 tygodniu ciąży cierpiało z powodu nietolerancji laktozy. Bóle brzuszka mogą mieć zupełnie inną przyczynę. Jeśli karmisz naturalnie i podejrzewasz, że jelita nie radzą sobie z ilością laktozy spożywaną przez dziecko, rozważ konsultację u doradcy laktacyjnego (oceni on akt karmienia). Nie musisz odstawiać dziecka od piersi, ściągać i wylewać pokarmu ani rezygnować ze spożywania nabiału!
Alergia na białka mleka krowiego (dawniej zwana skazą białkową)
Nie każda brzydka kupa i nie każda wysypka to alergia. Szacuje się, że około 2,5% niemowląt wykazuje reakcje nadwrażliwości na białka mleka krowiego (BMK), ale zaledwie u 0,5-1% widoczny jest związek objawów z dietą matki [10, 11].
Eliminowanie jakichkolwiek produktów spożywczych z diety mamy karmiącej powinno się odbywać pod okiem alergologa (zwykle w określonej kolejności i na ściśle określony czas), nigdy na zapas czy bez konsultacji lekarskiej, z powodu kolki, problemów ze snem czy niepokoju dziecka [12, 13, 14].
Lekarz dokładnie omawia przykłady produktów, w których znajdują się białka mleka krowiego. To nie tylko mleko, sery, jogurty, ale często także chleb, wędliny, słodycze i mnóstwo innych produktów, których w ogóle nie kojarzyłabyś z nabiałem. Skarbnicą wiedzy o produktach i przepisach bez BMK są także użytkowniczki grupy Mama karmiąca na diecie eliminacyjnej.
Spożywanie produktów bezlaktozowych nie ma żadnego wpływu na objawy alergii na białka mleka krowiego (bo laktoza, jak wspominałam, to cukier, a nie białko).
Wyrzucenie z jadłospisu produktów mlecznych bez wyraźnego zalecenia alergologa, „na wszelki wypadek”, grozi dwoma konsekwencjami:
(1) Matka karmiąca potrzebuje więcej wapnia niż przeciętna kobieta. Najlepszym źródłem tego pierwiastka są przetwory mleczne. Ich eliminacja bez pomocy dietetyka w prawidłowym zbalansowaniu diety (lub suplementacji) zwiększa ryzyko poważnych niedoborów.
(2) W badaniach opublikowanych w 2014 roku udowodniono, że dzieci, których matki odstawiały produkty mleczne bez wyraźnych wskazań medycznych, były BARDZIEJ narażone na rozwój alergii na białka mleka krowiego! Prawdopodobnie poprzez wczesny kontakt z alergenami w ochronnym towarzystwie mleka mamy organizm niemowlaka uczy się, jak radzić sobie z różnymi białkami i wytwarza odpowiednie przeciwciała [15].
Odstawienie niemowlęcia od piersi nie leczy go z jakiejkolwiek alergii. Żadna mieszanka mlekozastępcza nie zmniejsza ryzyka wystąpienia alergii.
Na koniec apel do młodych mam: nie ulegajcie presji babć, teściowych, niedouczonego personelu medycznego i nie katujcie się odstawianiem laktozy, białka mleka krowiego i w ogóle dietami eliminacyjnymi bez potrzeby. Jeśli tylko samo tolerujecie wszystkie produkty żywnościowe, jedzcie na zdrowie i produkujcie najlepszy na świecie pokarm dla Waszych dzieci <3 A jeśli coś się dzieje nie tak, proście o pomoc certyfikowane doradczynie laktacyjne, kompetentnych pediatrów i alergologów i karmcie nadal na zdrowie.

„Pani Od Snu”. Psycholożka, terapeutka poznawczo-behawioralna bezsenności (CBT-I), pedagożka, promotorka karmienia piersią i doula. Mówczyni i trenerka (pracowała jako ekspertka od snu m.in. z Google, ING, GlobalLogic, Agorą i Treflem), prelegentka TEDx. Certyfikowana specjalistka medycyny stylu życia – IBLM Diplomate – pierwsza w Polsce psycholożka z tym tytułem. Wspiera dorosłych i dzieci doświadczające problemów ze snem.
Więcej o Magdalenie TUTAJ.
Ja miałam ogromne problemy zdrowotne i okazało się że to nietolerancja na mleko krowie. Według dr Dąbrowskiej mleko krowie jest wręcz toksyczne dla ludzi choćby ze względu na dużą zawartość kazeiny, która jest budulcem rogów i kopyt u cielaków, a nam zakleja jelita. Od kiedy odstawiłam mleko i namówiłam do tego większą część rodziny wszyscy czują się lepiej tzn więcej energii, jest dużo lżej na żołądku i jelitach 🙂 Poza tym mleko kobiet jest idealnie przystosowane dla dzieci i dostarcza im tego co im jest najbardziej w danym momencie wzrostu potrzebne i tak samo jest z mlekiem krowy, jest idealne dla cielaków na czas ich wzrostu a nie dla ludzi. Dla mnie to ma sens.
Dobrze, że nie jesteście Masajami 😉
W kobiecym mleku też jest kazeina. Już wiem, czemu moje dziecko takie rogate… 😛 #przypadekniesądzę #rogateniemowlakizkopytami
Skazą białkową u mojego dziecka zostały wytłumaczone: schodząca skóra w okresie noworodkowym, trądzik niemowlęcy, ulewanie, płacz bez oczywistej dla oceniającego przyczyny („Na pewno coś zjadłaś!” – nie da się zaprzeczyć, COŚ zjadłam, nie jestem rośliną na fotosyntezie), przesuszona skóra na nogach w okresie grzewczym, zapalenie spojówek, a ostatnio odparzona pupa. Rację miał Stańczyk, że wśród Polaków najwięcej jest lekarzy 😀
Super artykuł. Bardzo rzetelny. Oby jak najwięcej matek to przeczytało. Osobiście jadłam wszystko. Ale mojemu synowi, już 5 lat wyszła mała alergia na mleko. Nie wiem co to znaczy. Pewnie te białka. Wizyta dopiero w październiku. Na razie staram się ograniczać mleko. Ale katar dalej leci. Nie mam pojęcia dlaczego. I jescze wysypki dostał znowu.
Podpisuję się pod wszystkim… Jednak zastanawiają mnie procenty… W moim otoczeniu jest sporo dzieciaków w wieku powiedzmy 0-5 lat. Ostatnio policzyłam (i nie biorę tu pod uwagę dzieci mam z wymienionej grupy – sama należę ;)), a jednie te od znajomych, rodziny… Na 10 dzieci 5 ma alergię pokarmową potwierdzoną, zależną od tego co jedzą mamy (i alergia na tylko białka mleka krowiego to jeden przypadek, reszta jest uczulona na co najmniej kilka produktów – jak u nas: na pewno jajo, kokos, owies, ryż, łosoś, mandarynka, suszone pomidory, dynia, brokuły…). To nijak nie ma się do max 1%… skąd się bierze to niedoszacowanie? Czy badania sugerujące te procenty opierały się na alergiach udowodnionych w testach (a przecież nie wszystkie alergie są IgE-zalezne i wychodzą)? Czy brano pod uwagę tylko dzieciaki starsze np 2-3 letnie (większość alergii u dzieci na szczęście mija lub staje się lżejsza w okolicy roczku, półtora)?
Widzę, że oba podlinkowane w tekście badania/artykuły nie działają :/ Poszukam znów i dam znać w komentarzu.
Super artykuł! Bardzo wiele mi rozjaśnił 😉 a czy jeżeli matka ma nietolerancję (potwierdzona testem) to czy zjedzony przez nią nabiał może powodować różne niepożądane reakcje u dziecka karmionego piersią (bóle brzuszka, gazy itp)?
I czy przy nietolerancji mozna spożywać produktu bez laktozy (są tetaz rożnego rodzaju mleka sery i inne produkty nabiałowe bez laktozy) czy trzeba odstawić cały nabiał kategorycznie?
Nietolerancja u mamy dzieje się w jej jelitach i nie ma wpływu na reakcje u dziecka.
Drugie pytanie – zależy od stopnia nasilenia objawów.
Co mam zrobić jeśli moje dziecko ma wtórną nietolerancje laktozy – po biegunce rotawirusowej?
Karmię tylko piersią
Pediatra zaleci specjalne krople na określony czas.
Bardzo przydatny i dobrze wytłumaczony tekst !
Więc jeśli niemowlę ma wtórną nietolerancję laktozy która ujawniła się po 3 miesiącu życia i jednymi objawami jakie ma jest śladowa krew w kupce , nie ma potrzebny całkowicie odstawiać malca od piersi i ja również nie muszę przechodzić na dietę, problem sam się unormuje ? Czy są jakieś wspomagające leki lub coś co wyeliminuje krew ?
Witam! Chciałam podzielić się moją historią… dziś o 20:10 kończymy z synem 3 tydzień jego życia, a to co przeszliśmy do tego momentu wydaje mi się jakimś filmem z gatunku fantastyki… Nie rozpisze się o porodzie – powiem tylko , że było ciekawie i groziło nam cesarskie cięcie, ale dzięki ciężkiej pracy personelu oddziału położniczego udało się urodzić syna „dołem”. Dostałam od tego takiej euforii, że nie uznałam za nic dziwnego, że przy wychodzeniu w 3 dobie ja już właściwie nie krwawie. Zatrzymanie odchodów zdiagnozowała nam cudowna położna środowiskowa w 5 dobie pobytu w domu…. Niestety mamy pandemie i cały szpital, w którym rodziłam został przekształcony pod pacjentów z wirusem, łącznie z ginekologią, zostało tylko położnictwo. Dzięki teściowej, która jest położną udało się dostać do poradni ”na już” , a ginekolog po długim ”kombinowaniu” wymazówką odciągnął krwistą ”galaretkę” i mogłam wrócić do małego ssacza, który przespał to 1,5h. Zaczęłam się czyścić wydaliłam kawałek tkanki przypominającej łożysko i ten problem minął. Ale bardzo bym chciała żeby kobiety wiedziały, że muszą krawić – ja w szpitalu czułam się bardzo dobrze i nikt nie sprawdził podpaski , w szkole rodzenia też nic na ten temat, wiedziałam to z książek ale nie na zasadzie że około 10 dni krwawienia jak po menstruacji , teraz już wiem, na szczęście dobrze się skończyło
Teraz część druga komentarza dotycząca tematu przedstawionego przez cudowną autorkę tego bloga 🙂 ja uwielbiam nabiał… po powrocie ze szpitala miałam antybiotyk na bakterie w moczu, który uchronił moją macicę przed stanem zapalnym przy zatrzymaniu odchodów więc dzięki wielkie zainfekowany moczu!!! Antybiotyk oznacza zjedzenie jogurciku, duży spadek wagi nadrabiałam kromką grubo posmarowanego masła, piłam inke jadłam serek wiejski, bieluch i płatki zbożowe z mlekiem od tak codzienna dieta…. całkiem lekka się wydaje prawda? Nie dla mojego syna.. Skutki mojej diety mały zaczął odczuwać w 10 dobie pobytu w domu, dokładnie w dniu, w którym zaczęłam się czuć cudownie po sytuacji z odchodami, no i się zaczęły popołudniowe wrzaski, ale noce jeszcze przesypiał w trybie 3h jedzonko przewijanie 4h jedzonko przewijanie. W 11 i 12 dobie pobytu w domu popołudniowe wrzaski kończyły się z biegunkową leistą kupą pełną grudek i w końcu przyszła noc po 12 dobie… Tutaj się uśmiechnęłam czytając na tym blogu, że rodzice wyolbrzymiają czas trwania kolek, bo to prawda, mysłałam ze to pół nocy, a naprawdę były to 2,5 godziny, mojemu synowi pomagało bardzo tańczenie walca i czaczy ale dałam rade to robić tylko przez 1,5h potem zaczęłam dzwonić do taksówkarzy żeby mi przywieźli delicol bo jak ja go rano nakarmie bez tych kropelek, ale na szczęście w pandemii nie pracują w nocy :D! A mój mąż nie chciał pojechac tez wolal glupek poczytac na spokojnie…… Ostatecznie mały sie uspokoił ja się położyłam spac na 2h a maz studiowal internety do 4 rano i myslal czy jechac po delicol czy nie jechac… Szczęsliwie w tym dniu mielismy pierwsza wizyte u kolejnego aniola stroza – naszej pediatry, ktora powiedziala mi o tej pieprzonej kazeinie! Wiec zaraz mi mozg zaczal pracowac nad tym co ja jem…. takze od 13 doby pobytu w domu pokochalismy mleczko roslinne i margaryne roslinna i slodycze bez mleka firmy super krowka… maly w 14 dobie sie wyczyscil ostatnio zielona kupa z grudkami i mialo byc bardzo dobrze juz… Ale niestety w lodowce lezal twarog w 100% z koziego sera a to ma znikome ilosci kazeiny wiec sobie zjadlam na kolacje i sniadanie nastepnego dnia i co ? wrzaski !!! Wiedzialam juz nie moge nic z tego nabialu i koniec kropka. Niestety dobra dusza ugotowala dwa dni pozniej obiad przemycajac do niego 100 ml smietanki ( 100 ml na patelnie fritaty z ktorej zjadla 1/8 porcji) i potem poszlam go karmic 43 minuty z jednej piersi, bo tak sie akurat zlozylo. I co na to moj syn? wrzaski !!!! 1,5 h… jedyne co z tego dobrego to , że dobra dusza uwierzyła, że to mu szkodzi…. Dziś mamy skonczony 3 tydzien zycia i moj syn jest aniołem… w nocy jedna przerwa na karmienie, suche pieluszki cala noc, poranna toalete zaczyna sikaniem przy rannym karmieniu ok 5 rano, w dzien jest zywy wymaga uwagi i moge go tak chwalic i chwalic…. moj komentarz to juz esej ale moze ktos cos wyciagnie z tego. Chciałabym zeby nie lekcewazyc kazeiny, bo w moim przypadku jej minimalna ilosc krzywdzi synka i chce zeby kobiety wiedzialy, ze nowoczesne ”mozesz jesc wszytko” z jakiegos powodu moze ich nie dotyczyc – powtarzam to tylko moj przypadek. Pozdrawiam !