Jak zwykłe śniadanie wpływa na moją ZŁOŚĆ?

mar 14, 2021 | Dziecko | 8 Komentarze

 

Dlaczego codziennie jem na śniadanie to samo? I w jaki sposób sprawia to, że w ciągu dnia mniej się złoszczę?

Jedzenie codziennie identycznego śniadania z punktu widzenia dietetyków nie jest najmądrzejszym rozwiązaniem. Zdaję sobie sprawę, że dieta powinna być różnorodna. Wiem, że niektórym jedzenie każdego poranka tych samych produktów szybko by się znudziło. Ale zachęcam, żebyś się na chwilę zatrzymała zanim odrzucisz taką możliwość. Z punktu widzenia matki małego dziecka lub – jeszcze bardziej – dzieci, decyzja podobna do mojej może okazać się wyjątkowo dobrym rozwiązaniem.

Każdy człowiek rozpoczyna dzień z określonym zapasem energii mentalnej. Jej startowa ilość zależy od naszego temperamentu, stanu zdrowia i samopoczucia. Gdy jesteśmy wypoczęci, wyspani i bez wielu zmartwień, tej energii jest całkiem sporo. Niewyspanie, trudna sytuacja rodzinna czy najdrobniejszy ból obniża jej poziom. Mówimy wówczas, że po kilku godzinach brakuje nam cierpliwości. Wkrada się irytacja lub przeciwnie – marazm.

Jedną z rzeczy, które zużywają sporo codziennej energii, jest podejmowanie decyzji. Każda decyzja, która wymaga naszego świadomego namysłu, wyczerpuje zapasy. I nie chodzi tylko o ważne życiowe decyzje (bo takich zwykle nie podejmuje się na co dzień), ale o każdy drobiazg, któremu musimy poświęcić uwagę.

Wybór pt. „Co dzisiaj na śniadanie?” również.

Problem polega na tym, że wraz z pojawieniem się dziecka liczba podejmowanych przez Ciebie dziennie decyzji dramatycznie rośnie. Zajmujesz się nie tylko zarządzaniem swoim czasem i wyborami, ale także sprawami dotyczącymi malucha. W co ubrać siebie, a w co jego? Co każde z nas zje na śniadanie? A co na drugie? Dokąd pójdziemy? Co kupimy? Co ugotuję? I o której?

I podczas gdy liczba decyzji rośnie, nie idzie to w parze ze wzrostem ilości energii potrzebnej na ich podejmowanie. Wręcz przeciwnie, w wielu przypadkach zmęczenie czy przebodźcowanie związane z opieką nad dzieckiem sprawia, że energii jest mniej niż zwykle. A to oznacza, że kończy się szybciej niż zwykle.

Na pełnej wjeżdża wtedy zmęczenie decyzyjne, objawiające się marazmem („jest mi totalnie wszystko jedno”) lub przeciwnie – złością. Świat ma bowiem totalnie gdzieś to, że podjęłaś dziś od 6.00 rano milion mniej i bardziej  istotnych decyzji, które sprawiają, że Twój dom jako tako funkcjonuje. Inni ludzie lub tzw. żyćko wymaga o tej 18:00 (i później) podejmowania kolejnych i dokonywania kolejnych wyborów, na które brakuje Ci już energii. Zaczynasz się irytować lub nawet krzyczeć na swojego partnera_kę, który w dobrej woli pyta, jaką herbatę Ci zrobić. Wściekasz się, że dziecko nie chce samo wyjść z kąpieli, a jednocześnie nie możesz się zdecydować, czy ma tam siedzieć jeszcze pół godziny i dać Ci spokój, czy spróbować położyć je wcześniej, żeby dało Ci spokój. Kiedy już zaśnie, siedzisz jak zombie z telefonem w ręku, nie mogąc podjąć decyzji, czy odpuścić i zanurzyć się z przyjemnością w serial, czy się pouczyć, czy posprzątać.

 

Jak żyć?

Uświadom sobie przede wszystkim, że ilość energii jest skończona. Czyli w pewnym momencie dnia wyczerpuje się. Tym szybciej, im więcej decyzji od rana podjęłaś.

Pamiętaj też o tym, że z setek podejmowanych przez Ciebie każdego dnia decyzji tylko część ma realne znaczenie dla zdrowia, życia i rozwoju Twojego i Twojej rodziny.

Wniosek?

PRZESTAŃ ZUŻYWAĆ ENERGIĘ NA PIERDOŁY!

Jeśli chcesz, żeby Twoja „cierpliwość”, energia, możliwość podejmowania (dobrych, a nie jakichkolwiek) decyzji wystarczyła do końca dnia, zacznij myśleć o niej jak o skończonym zasobie. Jak o pieniądzach – jeśli wydasz się rano na głupoty, to wieczorem będziesz już spłukana. Zwłaszcza, gdy to będzie jeden z tych dni, w trakcie których nie możesz odrobić trochę forsy w ciągu dnia. Oszczędzaj więc na ważne dla Ciebie rzeczy!

W praktyce?

  • Zastanów się, czy są codziennie powtarzalne czynności, które możesz zautomatyzować. Czy są decyzje, które możesz po prostu przestać podejmować. Możesz tak jak ja jeść od kilku lat codziennie na śniadanie to samo (mleko z płatkami bez cukru, liofilizowanymi owocami i siekanymi orzechami). Jedna decyzja dziennie mniej. Możesz jak szef Facebooka tak znacząco uprościć swoją garderobę, by nawet zakładając na siebie ubrania z zamkniętymi oczami, wszystko do siebie pasowało…
  • … albo przygotuj ubrania wieczorem. Dla dziecka też. W lepszych momentach, gdy masz nieco więcej energii, zaplanuj działania na kolejne dni. Zaplanuj i zapisz jadłospis na cały tydzień. Wypisz zadania do zrobienia na kolejny dzień i ustal, w jakiej kolejności je wykonasz. Nie zużywaj energii na drobne decyzje, gdy już masz zająć się zadaniem.
  • Ogranicz liczbę wyborów. To nieintuicyjne, ale wiemy z badań dotyczących biznesu, że zbyt duży wybór sprawia, że ogarnia nas paraliż decyzyjny. Gdy możliwych opcji jest zbyt dużo, często przytłacza nas to i niejednokrotnie sprawia, że całkowicie rezygnujemy z podejmowania decyzji. Znasz tę sytuację, kiedy otwierasz lodówkę pełną jedzenia i wielość opcji sprawia, że zamykasz ją z hasłem „nie mam co jeść”? Ustal więc sama ze sobą, że kupujesz rzeczy tylko w 3 bazowych kolorach i tylko z bawełny lub wiskozy. Zredukuj liczbę t-shirtów w szafie. Puszek z muesli w szafce. Kubków na kawę. Zabawek w polu widzenia dziecka.
  • Deleguj. Oddaj podejmowanie wszystkich decyzji, których Ty nie musisz podejmować, innym osobom. Pozwól, by dziecko zdecydowało co zje (to zakłada pochowanie poza jego dostępem lub niekupowanie rzeczy, których nie chcemy, żeby jadło, ale my chcemy jeść ;)), na czym zje, co wypije. W co się ubierze i jakie spinki wepnie we włosy. Może się okazać, że oddanie kontroli nad wieloma aspektami życia, które do tej pory kontrolowałaś, jest dla Ciebie źródłem napięcia. Możesz oddawać te decyzje pomalutku, po jednej i patrzeć, jak Ci z tym. I jak z poziomem Twojej energii i Twoją „nieuzasadnioną” złością popołudniu czy wieczorem.

 

Zapisz się na listę zainteresowanych dołączeniem do kolejnej edycji kursu dr Jagody Sikory „Złość dziecka i rodzica. Self-regulation w praktyce.”

8 komentarzy

  1. Też jem płatki z orzechami, nasionami i suszonymi owocami od ładnych kilku lat praktycznie codziennie 🙂 jeszcze mi się nie znudziły 😉 zmieniają się czasem tylko dodatki w zależności co mam akurat. Ale dużo nie trzeba myśleć, można to przygotować na zaspanego człowieka porannego 😉

  2. Bardzo dobrze ujęty temat. O to podejmowanie decyzji się właśnie rozchodzi! Uświadomiłam to sobie ostatnio, po ponad dwóch miesiącach bycia z trójką dzieci w domu – z tego dwoje na zdalnym nauczaniu plus jeden niemowlak. Co na śniadanie, a co na przekąskę, a jaki jogurt mogę zjeść, a dokąd pójdziemy na spacer, a czy mogę sobie pograć , a czy muszę zakładać czapkę itd… oj jak moja głowa odpoczęła, kiedy starsi poszli do szkoły! Stanowczo trzeba dobrze dysponować tą energią decyzyjną!

  3. Świetnie napisane ? widzę siebie ? to właśnie ja: rano ogarnę zoo (córkę, męża, kota) i nie mam siły iść do pracy… Zacznę od porządków w garderobie i planu posiłków na tydzień

  4. Jakiś czas temu byłam totalnie wypruta. Roczniak, zdalne nauczanie i przygotowania do egzaminu ósmoklasisty. I jednego dnia zdecydowałam: odpuszczam wszystko na tydzień i układam plan. Plany są takie: jadłospisy na miesiąc dla synów, męża i dla mnie (plus listy zakupów), harmonogram sprzątania na cały rok i plan dnia (bez godzin, tylko co po kolei należy wykonać).
    Co tydzień w sobotę wieczorem przeglądam swoje założenia i czasem wprowadzam modyfikacje, w soboty też układam plan przygotowań do egzaminów. Czasem zmieniam zdanie co do obiadu na dziś, czasem nie mam ochoty sprzątać, bo jest pięknie na dworze i można wyjść na dłuższy spacer.
    Niesamowicie to działa, mam więcej czasu, energii, cierpliwości, pasji. Znowu zaczęłam fotografować, powtarzam angielski, uczę się hiszpańskiego i czytam. 🙂 Bardzo polecam tą metodę, praktykuję już 9 miesięcy. 🙂

  5. Brzmi bosko! 😀

  6. Cudowne porównanie zasobów energii do pieniędzy! genialne by nią właściwie gospodarować. i że decyzje zużywają energię. Fiu fiu, nigdy tak o tym nie myślałam.

  7. Fantastyczny wpis?

  8. Nie podejrzewałam, że podejmowanie decyzji może być tak energochłonne, ale faktycznie też tak to odczuwam, zwłaszcza gdy się waham. Męczę się strasznie. Zawsze mi się wydawało, że jeśli zacznę dzień jak petarda, to powinno się wszystko udawać aż do wieczora. A potem codziennie się dziwię, że padam nieprzytomna. Dobry artykuł na mój początek roku 🙂

GRUPA DLA SPECJALISTÓW

BEZPŁATNY WYKŁAD

Wykład online „Gdy maluch urodzi się chory”

TEMATY

AKTUALNOŚCI

Kup dostęp do nowego szkolenia o śnie!

Książka, która dostarczy Ci wiedzy i zapewni spokojny start w macierzyństwo.