Jestem psychologiem i pedagogiem po studiach na Uniwersytecie Warszawskim. Na żadnym przedmiocie, który zaliczałam, nie powiedziano mi o zaletach karmienia piersią, o podstawowych zasadach rządzących laktacją, o zaleceniach światowych organizacji zajmujących się zdrowiem najmłodszych.
Nie sądzę, żebym była wyjątkiem i miała jakiegoś niesłychanego pecha na uczelni. Rozmawiając z rodzicami i czytając narzekania matek w Internecie, widzę wyraźnie, że wielu psychologom, pedagogom, opiekunkom żłobkowym, nauczycielom przedszkola i innym specjalistom pracującym z małymi dziećmi brakuje podstawowej wiedzy na temat karmienia piersią.
Własne przekonania i uprzedzenia mieszają się z fachowym słownictwem, tworząc mieszankę wybuchową. Rady, na które rodzice zareagowaliby może wymownym przewróceniem oczami, gdyby padły z ust pani z warzywniaka, wypowiedziane przez psychologa czy pedagoga mają zupełnie inną siłę rażenia. I naprawdę mogą szkodzić!
Obalę więc 5 mitów dotyczących karmienia, które matki i ojcowie najczęściej słyszą w gabinetach specjalistów i placówkach edukacyjnych:
Mit 1. Karmienie piersią dłużej niż rok/dwa/trzy lata ma negatywny wpływ na zdrowie psychiczne dziecka lub świadczy o patologicznej więzi między matką a dzieckiem.
Fakt: Za wystarczający komentarz powinny wystarczyć te słowa Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej [1]:
Nie istnieje górna granica długości oraz nie ma dowodów na szkodliwość w sferze psychiki lub rozwoju przy karmieniu piersią w trzecim roku życia lub później
Jeśli ktoś się upiera, że „on to wie ze swojej praktyki”, uprzejmie informujemy, że to są tzw. dowody anegdotyczne, a więc praktycznie bezwartościowe. A jeśli zbierał dane za pomocą metod naukowych, niech koniecznie wyśle je do recenzowanego czasopisma – wówczas chętnie się z nimi zapoznamy.
Określona na podstawie porównania rozwoju człowieka i innych naczelnych biologiczna norma karmienia piersią u gatunku ludzkiego mieści się między 2,5 a 6 lat [2]. To, że wielu współczesnym ludziom „nie mieści się w głowie” jak trzylatek czy pięciolatek może ssać pierś, wynika z kultury, w jakiej żyjemy i z tego, że rzadko takie dzieci widujemy. Nie oznacza to, że coś z tymi dziećmi lub ich matkami jest „nie tak”. Przekonania te wynikają z tego, że mamy w głowie widok niemowląt poniżej 6 m.ż., które nie jedzą nic poza mlekiem mamy i zgłaszają się po nie dość często. Dwulatki i starsze dzieci karmione piersią: (1) jedzą normalne, stałe posiłki w normalnych dla swojego wieku ilościach; (2) piją mleko matki zwykle kilka razy na dobę, czasem tylko raz, czasem co kilka dni.
Dzieci kilkuletnie nie traktują matek ani ich piersi jako obiektów seksualnych – w tym wieku popęd płciowy, pożądanie nie istnieje. Naprawdę, nie zatrzymujmy się na teoriach Freuda… Psychologia i wiedza o rozwoju dziecka TROCHĘ się od tego czasu rozwinęła.
Karmienie piersią nie utrudnia separacji od matki. Nie ma związku z przystosowaniem dziecka do przestrzegania norm społecznych [3]. Liczne badania wskazują, że dłuższe karmienie wiąże się z wyższym poziomem rozwoju psychospołecznego w późniejszym dzieciństwie [4], lepszym zdrowiem psychicznym we wczesnym wieku nastoletnim [5] oraz wyższym poziomem inteligencji w dorosłości [6].
Mit 2. Dzieci nie powinny zasypiać przy piersi – to szkodliwy nawyk.
Fakt: Zasypianie przy piersi jest normalnym, zdrowym objawem. Nie jest nawykiem!
Pełny żołądek w połączeniu ze składnikami nasennymi obecnymi w mleku, uspokajającym działaniem ssania oraz relaksującym wpływem oksytocyny wytwarzanej dzięki kontaktowi fizycznemu z opiekunem to idealny przepis na sen. Dorośli też robią się senni po posiłkach, to kwestia hormonów i ich wpływu na mózg –czysta biologia! Ma nawet swoją nazwę „postprandial somnolence” [7].
Jeśli noworodek nigdy się nie rozluźnia i nie uspokaja po karmieniu, nie zapada w sen lub w stan spokojnego czuwania, należy zasięgnąć opinii doradcy laktacyjnego. Może okazać się, że nie pobiera wystarczającej ilości pokarmu [8].
Z czasem, maluchy uczą się zasypiać inaczej niż przy piersi. Dziecka, które niedługo ma rozpocząć adaptację do żłobka lub przejść pod skrzydła niani czy babci, nie trzeba na zapas odzwyczaić od zasypiania podczas karmienia (by panie miały łatwiej). Każdy opiekun wypracowuje własne sposoby na uśpienie malucha. Szerzej pisałam o tym tutaj.
Mit 3. Podawanie piersi przestraszonemu/zaniepokojonemu/płaczącemu ze strachu dziecku uczy je zajadać stres.
Fakt: Karmienie piersią to nie tylko jedzenie i nie należy myśleć o nim jak o paczce ciasteczek.
Małe dzieci efektywnie regulują swoje emocje wyłącznie w kontakcie z emocjonalnie dostępnym opiekunem. Karmienie jest jedną ze strategii takiej regulacji, nie lepszą i nie gorszą niż inne, jak przytulenie, kołysanie czy noszenie na rękach. Wiele dzieci karmienie uspokaja efektywniej, ponieważ łączy zaspokojenie potrzeby bliskości z matką z przyjemnością płynącą ze stymulacji jamy ustnej.
Samo karmienie piersią na żądanie tworzy pozytywne nawyki żywieniowe, ponieważ od pierwszych dni uczy niemowlę rozpoznawania sygnałów głodu i sytości. Skład pokarmu kobiecego wspomaga naturalne mechanizmy samoregulacji dziecka (więcej u Patrycji Klimek-Wierzbickiej z bloga Chustodzieciaki).
Mit 4: Wielokrotne karmienie w nocy uczy dziecko przerywanego wzorca snu
Fakt: Przerywany wzorzec snu mają wszyscy ludzie. Wszyscy ludzie budzą się w nocy – fazy snu głębokiego i płytkiego występują naprzemiennie, a pomiędzy nimi pojawiają się krótsze lub dłuższe momenty wybudzeń, zwykle przez nas nie pamiętane [9].
Niemowlęta i małe dzieci często potrzebują pomocy rodzica w ponownym zaśnięciu. Im bardziej wrażliwe dziecko, tym dłużej i częściej może takiego wsparcia potrzebować. Jednym wystarczy poklepanie po pleckach, innym podanie smoczka, a inne potrzebują przytulenia. To normalne, bez względu na to, w jaki sposób karmione jest dziecko.
Nocne karmienia piersią pełnią wiele funkcji: mleko zaspokaja potrzebę głodu, pragnienia, bezpieczeństwa, bliskości, dotyku, ssania i z uwagi na skład kobiecego pokarmu (hormony takie jak: melatonina, serotonina, tryptofan oraz witamina B12) ułatwia zasypianie i reguluje cykl okołodobowy [10]. Nie ma żadnych wiarygodnych danych, na podstawie których można by stwierdzić, kiedy dzieci „nie muszą” lub „nie powinny” być karmione w nocy.
Mit 5: Dzieci karmione piersią gorzej adaptują się do żłobka/przedszkola.
Fakt: Proces adaptacji dziecka do placówki (i placówki do dziecka) zależy od wielu czynników, ale nigdzie nie znalazłam obiektywnych danych, które dowodziłyby, że sposób karmienia ma jakiekolwiek znaczenie.
Wiem, że bywają opiekunowie i nauczyciele, którzy karmieniu piersią przypisują wszystkie winy… Problemy z adaptacją? To przez karmienie! Niewyraźnie mówi? To przez karmienie! Zjada mniej niż koledzy na butelce? To przez karmienie! Niechęć do dzielenia się? To przez karmienie! Gradobicie, trzęsienie ziemi i koklusz? To przez… A nie, to według „Seksmisji” przez mężczyzn 😉
Sugerowanie, że matka powinna odstawić od piersi malucha, który właśnie rozpoczyna swoją karierę w placówce, jest działaniem na szkodę zarówno dziecka, jak i matki. Dziecka, ponieważ może wpłynąć na obniżenie jego poczucia bezpieczeństwa oraz pozbawia je ochrony immunologicznej, tak potrzebnej w momencie kontaktu z nowymi patogenami. Nagłe odstawienie od piersi może spowodować u kobiety obniżenie nastroju, płaczliwość czy drażliwość, nie wspominając o ryzyku zdrowotnych powikłań, jak zastój lub zapalenie sutka. Czy matka, przeżywająca stres w związku z adaptacją, potrzebuje jeszcze takich dodatkowych atrakcji?
Nadal nie istnieje miejsce, w którym można by zgłaszać przypadki działań psychologów niezgodne z etyką zawodową – projekt ustawy utknął lata temu w sejmie i nie wygląda na to, żeby miał szybko ujrzeć światło dzienne jako obowiązujący. Pozostaje Wam póki co system osobistych poleceń i antypoleceń.
Na szczęście coraz więcej specjalistów pracuje w nurcie Rodzicielstwa Bliskości i pokrewnych. Zdarzają się psycholodzy i pedagodzy po kursie Promotora Karmienia Piersią (jak ja), są też doule czy po prostu specjaliści-rodzice dzieci długo karmionych naturalnie. Jeśli macie wybór, warto pytać na lokalnych grupach i w swoim środowisku o fachowców, którzy są otwarci na różne style wychowawcze, nawet jeśli we własnym rodzicielstwie kierują się innymi wartościami.
Potrzebujesz rzetelnych informacji o długim karmieniu piersią? Sprawdź szkolenie „Długie karmienie piersią".
„Pani Od Snu”. Psycholożka, terapeutka poznawczo-behawioralna bezsenności (CBT-I), pedagożka, promotorka karmienia piersią i doula. Mówczyni i trenerka (pracowała jako ekspertka od snu m.in. z Google, ING, GlobalLogic, Agorą i Treflem), prelegentka TEDx. Certyfikowana specjalistka medycyny stylu życia – IBLM Diplomate – pierwsza w Polsce psycholożka z tym tytułem. Wspiera dorosłych i dzieci doświadczające problemów ze snem.
Więcej o Magdalenie TUTAJ.
Świetny tekst, dziękujemy! 🙂
To pisałam ja, matka karmiąca 🙂
To ja napisze jako psycholog, psychoterapeuta i promotor karmienia piersia ze naprawde wszystko to wydumane i naciagane. Proponuje sie doksztalcic/poczytac troche teorii i dopiero pisac. W nurtach terapeutycznych kp jest b. wazne a niejaka M. Klein poswiecila na nie cala teorie. Ale to nie znaczy ze jest cokolwiek na tym swiecie co nie szkodzi w nadmiarze. Wiem ze trudno sie z tym pogodzic, uznac ze matka stawia granice i pojawia sie separacja ale taka niestety jest bolesna prawda. Co oczywiscie nie zmienia faktu ze kp jest baaardzo wazne i chetnie je promuje 🙂
Tak sobie myślę, czy poza teoriami Freuda, Klein, psychoanalitycy i psychologowie psychodynamiczni maja jakieś DOWODY na potwierdzenie swoich teorii?
A może AAP i WHO nie zna tych teorii?
No bo WHO i AAP to co oni tam wiedzą 😀 na pewno traktują badania wybiórczo 😛
I znowu dyskusja o teoriach sprzed 60 lat 😛 <3
Tak, istnieją dowody np. na efektywność terapii psychodynamicznych, czyli leczenie według teorii psychodynamicznych ma potwierdzenie naukowe (np. Shedler, 2011). Zachęcam do zapoznania się z bardzo ciekawą teorią mentalizowania (P.Fonagy), która u swojej podstawy ma teorię Freuda i Biona oraz teorię przywiązania Bowlby’ego. Teoria mentalizowania jest teorię empiryczną, czyli opartą na dowodach. Teoria ta mówi między innymi o tym, jak bardzo ważna jest jakość więzi w pierwszych latach życia dziecka. Co do karmienia piersią uważam, że jest to tylko zachowanie. Jestem zdania, że sama długość karmienia piersią mówi nam tylko o długości karmienia piersią a nie o motywacji matki czy zaspokojonych potrzebach dziecka. Piszę jako matka, która karmi piersią i chce karmić nadal, bez górnej granicy. Piszę też jako psychoterapeuta, bo widziałam różne sytuacje. Niezawsze długie karmienie jest równoznaczne z dobrą więzią, choć to zapewne wyjątki.
Ale mnie nie chodzi o dowody na skuteczność terapii psychodynamicznej, bo wiemy z badań, że (1) lecząca jest przede wszystkim relacja, a nie konkretna szkoła psychoterapii i (2) w metaanalizach jednak zwycięża CBT.
Mnie chodzi o dowody na stwierdzenia o dkp jako zjawisku utrudniającym separację rozumianą tak, jak w ww.teorii
Ale co to znaczy? Uważa Pani ,że karmienie piersią 3 czy 5 lat to karmienie „w nadmiarze” i szkodzi? Chyba byłyśmy na innym kursie, bo na kursie na PKP był temat długiego karmienia i jako Promotorki mamy je wspierać. Odebrałabym dyplom za takie opinie!
Wydaje mi się, że na tym samym 😀
Wspaniały tekst! -powiedziała mama rocznej dziewczynki ,którą właśnie uśpiła przy piersi 🙂 Mnie zastanawia i czasem wkurza , że trzeba badaniami naukowymi udowadniać ludziom coś co jest NORMALNE, ZDROWE, OCZYWISTE! To smutne, tracimy zdrowy rozsądek, intuicję ,a patrzymy przez pryzmat mody, kultury itp. To tak z tym długim karmieniem. To oczywiste ,że nie może być szkodliwe!
Tekst idealnie na czasie. Dzis odbylam rozmowe z dyr. Zlobka o kiepskiej adaptacji syna. Chciałabym się skonsultować z psychologiem,ale boję się trafić na takiego, który zwali wszystko na dkp. Może znacie godnego polecenia we Wrocławiu?
Zapytałam na grie RB, dam znać, gdy tylko się dowiem!
Witajcie,
Dziękuję za ten tekst. Wzbudził we mnie wiele przemyśleń. Sympatyzuję z teoriami psychoanalitycznymi nie ze względu na naukowe dowody, a obserwację zmian u dzieci terapeutyzowanych wg tych teorii. Wielokrotnie w mojej praktyce psychologicznej zdarzało się, że w karmieniu piersią odbijały się emocjonalne i psychologiczne problemy matki i dziecka. Chciałabym zwrócić uwagę na dwa aspekty.
Po pierwsze kontekst kulturowy jakkolwiek współcześnie często negowany, stanowi nic innego jak dorobek pokoleń zdobywany w doświadczeniu i zasługuje na szacunek. Nawet jeśli nie przystaje do współczesnej wiedzy to zmiana w tym zakresie – dobrze by było – aby odbywała się w odpowiednim tempie i z szacunkiem dla wartości (w tym przypadku i do matki karmiącej np. 3 latka i do tej która sobie tego nie wyobraża). Każdy kto przeszedł drogę własnej terapii wie, że kwestionowanie osobistych prawideł życiowych bywa bardzo bolesne szczególnie w kontekście relacji pierwotnych i wywołuje chęć obrony.
Po drugie, nie sam fakt dłuższego karmienia dziecka stanowi istotę sprawy a raczej relacja. Dobrodziejstwa karmienia można zastąpić nie tak dosłownym „karmieniem się” u matki co moim zdaniem służy rozwojowi choć nie świadczy przeciwko karmieniu piersią. Nie jest istotna długość karmienia a motywacja zarówno ta deklarowana jak i ukryta. A to już bardzo indywidualna kwestia biorąca pod uwagę także psychikę matki i dziecka oraz ich sytuację życiową. Celem mojej wypowiedzi jest ukazanie, że ogólne zasady są tylko pewnym wskaźnikiem a istotne jest co czuje i robi dana jednostka. Z konferencji pediatrycznej wiadomo mi, że karmienie piersią po 1 r ż pełni głównie funkcję psychiczną dla matki i/lub dla dziecka. Stąd ja zadałabym sobie pytanie dlaczego nadal karmisz? Bardzo potrzeba nam delikatności i czułości dla spraw emocji. Szczególnie nie oceniania. Nie tylko psychologowie się tego uczą latami 🙂 Będę zgłębiać temat…
Funkcja psychiczna – owszem, bo więź. Ale to mleko to nadal bardzo cenne źródło witamin, przeciwciał. Nie wiem, czemu – o ile ktoś chce i może – odmawiać tego dziecku.
Nic o odmawianiu nie pisałam… Tak Pani zrozumiała? Jestem daleka od odmawiania piersi dziecku. Chciałam zwrócić uwagę na fakt, że edukowanie w sprawie karmienia dotyka bardzo wrażliwych kwestii. Fajnie, gdyby mogło się odbywać w atmosferze otwartości i dialogu, a nie oceniania się na wzajem. Jak ktoś chce i może niech karmi, a jak ktoś nie chce i nie może (bo się wstydzi, boi, obrzydza) to też ma prawo. Psycholog musi wiedzieć, że symptom to nie właściwa treść trudności. Psychoanaliza karmienia nie neguje. Zwraca uwagę na wieloaspektowość zagadnienia. Żaden znany mi psychoanalityk nie każe pacjentce zakończyć karmienia bez zrozumienia motywów i sytuacji wokół sprawy, a nawet wtedy niekoniecznie (w sumie to analityk nigdy nic nie każe pacjentowi!). Czasem to symptom, czasem wybór a czasem problem sam w sobie. Teoria psychoanalityczna jest trudna i łatwo zrobić z niej karykaturę upraszczając. Dlatego stanęłam w obronie czegoś co poznałam i szanuję.
Rozumiem, że na wspomnianej konferencji pediatrycznej stwierdzenie takie padło w oparciu o jakieś rzetelne badania, które zostały przytoczone? Bo smutno byłoby pomyśleć, że pewne mity są rozpowszechniane także na różnego rodzaju konferencjach naukowych.
Pani Magdaleno – dziękuję za ten tekst!
„Sympatyzuję z teoriami…” tylko że WHO i AAP opierają się nie na teoriach a na wiedzy naukowej. Całkowite olewanie ich stanowisk jest żenujące.
Generalnie skłaniam się ku opinii ze psycholog zwykle widzi zaburzone osoby wiec jasne ze jak już ma matkę dlugokarmiaca to ma ona lub dziecko jakieś problemy. Ale zapewniam – poza gabinetem są rzesze dlugokarmionych i dlugokarmiacych dzieci i mam które nie mają żadnych problemów. Jakby onkolog wyszedł z gabinetu i powiedział ze wszyscy ludzie chorują na raka bo tylko takich widuje to by go wszyscy obśmiali ???
„Całkowite olewanie ich stanowisk jest żenujące.” – Czy ja w swoim poście kogoś lub coś olałam? Trochę też chodzi mi o dobór słów (poczułam się zaatakowana) – to nie pomaga szerzyć wiedzy. Przypominam również, że u podstaw badań naukowych leżą teorie na podstawie, których buduje się hipotezy. Bliska koszula ciału. 🙂
Rzetelnych badań nie mogło być, bo WHO na podstawie rzetelnych badań zaleca karmienie do 2 roku życia lub dłużej, także w kontekście zdrowia (nie tylko dla przyczyn emocjonalnych), zwłaszcza jeśli chodzi o składniki odżywcze i immunologiczne, profilaktykę alergii, otyłości oraz infekcji u dziecka. Nie wspominając o tym, że każdy miesiąc karmienia zmniejsza ryzyko raka jajnika i piersi u matki – to dla wielu kobiet z grupy ryzyka również ma znaczenie.
Herne, żadna ze mnie „pani”- pozdrawiam! 🙂
WHO zaleca karmienie piersią nawet do kilku lat życia dziecka . Takie stanowisko wynika z tego , że pod uwagę brane są również dzieci z obszarów gdzie panuje głód a pokarm matki jest tam jedynym pokarmem na jaki może kilkuletnie dziecko liczyć. Pewnie ile ludzi , tyle stanowisk w sprawie karmienia do 2-3 i dalej roku życia dziecka. Czy nie jest tak , że karmienie piersiami powinno się kończyć w momencie gdy zgodnie z naturą dziecko ma potrzebny komplet zębów do przyjmowania innego pożywienia / przestaje być oseskiem ?
https://www.hafija.pl/2017/03/to-mowisz-ze-te-wytyczne-to-niby-dla-kogo-sa.html
Nie byłam osobiście słuchaczką, więc nie wiem. Sama byłam za to badaczem i wiem, że badania to nie cała treść wiedzy. Stąd moja myśl o komentarzu, w którym chciałam poruszyć ludzki aspekt delikatności i nie oceniania. Może mi nie wyszło, bo za dużo myśli na raz. Pozdrawiam 🙂
Niestety nie wszyscy prelegenci na konferencjach pediatrycznych przekazują rzetelne dane na temat długiego karmienia piersią (wiem to od pediatry, która w takich konferencjach uczestniczy, a interesują ją dane naukowe i badania, temat karmienia piersią jest jej bliski). Z badań składu mleka u mam karmiących dłużej niż rok (i wiedzy o zapotrzebowaniu dziecka w określonym wieku na składniki odżywcze) wynika jednak, że to mleko zaspokaja dużo więcej niż potrzeby psychiczne (widziałam dane, ile zapotrzebowania na konkretne składniki oraz może zapewnić mleko mamy, nie wspominając o wciąż aktywnych przeciwciałach mających wpływ na odporność dziecka).
Pisanie że karmienie do 3 czy 6 roku zycia jest ok jest dość ryzykowne, ponieważ na pewno wśród twoich czytelniczek mogą znajdować się matki, które mają problem z separacją. Będą argumenty specjalisty wykorzystywały do potwierdzenia słuszności postępowania. Poza tym wiedza kliniczna wcale nie jest anegdotyczna. Moim zdaniem jest o wiele bliższa człowiekowi niż statystyka i badania ilościowe, w których ludzie deklarują pewne rzeczy. A uwierz mi, ludzie mają przedziwne opinie na swój temat.
Magda nie pisz więcej bo mogą mieć matki problemy i jeszcze przeczytają ze długie karmienie jest OK i bóg jeden wie ile będą chciały karmić wariatki 😀 😀 i będą utrudniać życie innych i prace psychologom. Wiadomo ze takie karmienie jak się skończy to się wszystkie problemy kończą od próchnicy po zdrowie emocjonalne ????
Tylko że ewentualne problemy z separacją (jakkolwiek to rozumieć) niekoniecznie muszą mieć związek z karmieniem piersią, wspólnym spaniem i czymkolwiek potocznie z tym utożsamianym. Karmienie piersią samo w sobie nie jest tego przyczyną. Oraz nie jest tak, że mijają w magiczny sposób wraz z chwilą odstawienia dziecka.
Alicja, trochę zaskoczyła mnie tu Twoja obecność – tak pozytywnie. Cieszę się, że te treści docierają do szerokiego grona w naszym zawodzie. Odzywam się, bo widzę, że obawiasz się o szkodliwość mówienia głośno o tym, że karmienie piersią nie jest szkodliwe. Jednocześnie, mam potrzebę podzielenia się tym, jak sama to widzę.
Piszesz, że pisanie o dkp jest ryzykowne, bo wśród czytelniczek „na pewno” „mogą znajdować się” matki z problemami z separacją. Trudno z tym dyskutować bo to opinia i przypuszczenie – jak sama wiesz, w naszym wnioskowaniu diagnostycznym nie służą one jego rzetelności. Twierdzenie, że dkp przyczynia się/jest związane z problemami z separacją jest myleniem korelacji ze związkiem przyczynowo-skutkowym. Możliwe, że są kobiety, u których dkp będzie współwystępowało z trudnościami w obszarze procesu s-i ale nie jest to przyczyna-skutek! I ogromnym nadużyciem jest utożsamianie dkp z takimi problemami. Jak napisała Magda, nie ma na to dowodów empirycznych. Ogromnym zaniedbaniem byłoby unikanie mówienia o tym, że dkp jest OK – dla mam, które karmiąc jednocześnie wspierają harmonijny rozwój psychiczny swoich dzieci. Dlaczego one miałyby pozbawiać swoje dzieci wszystkich plusów jakie daje karmienie piersią po roku/dwóch/trzech?
Pewnie pracujemy teraz w różnych środowiskach, z różnymi rodzinami, w różnym podejściu – być może ludzie mają przedziwne opinie na swój temat, wierzę Ci 🙂 i proszę byś uwierzyła też mi, że istnieje mnóstwo rodzin, w których mama długo karmi dziecko a to dziecko absolutnie nie ma żadnych trudności z separacją, adaptacją w przedszkolu czy żłobku etc. (to dowód anegdotyczny, dlatego proszę o wiarę :)) Nikogo nie dziwi, gdy dziecko 3,4 czy 5 letnie zasypia z butelką mleka modyfikowanego – a powiem Ci, że ja kiedyś myślałam, że kilkumiesięczne niemowlę po prostu przestawia się na butlę – bo tak trzeba, bo tak przecież wszyscy robią, bo to norma. Dopiero zostając matką zadałam sobie pytanie: po co?… Po co mam karmić dziecko jakimś szucznym świństwem i wydawać na to kupę kasy? I to nie było jedyne pytanie, jakie sobie zadałam (a szukając odpowiedzi na nie wszystkie mocno się dziwiłam, wielokrotnie :))
Nie podważam użyteczności danych klinicznych. Piszę to, bo mam takie marzenie by większa część przedstawicieli naszego zawodu poddawała refleksji treści poznane na studiach – często nieaktualne i niezgodne z obecnie dostępną wiedzą. Wiedza o laktacji, wiedza o ewolucji naszego gatunku jest totalnie pomijana na wydziałach psychologii – na podstawie własnych doświadczeń uważam, że to nam i dzieciom, które wychowujemy może szkodzić (to też dowody anegdotyczne ;)) bo to, że żyjemy w takiej kulturze jakiej żyjemy nie oznacza, że ten właśnie kulturowy dorobek nam jako ludziom służy – co znajduje swoje odzwierciedlenie w statystykach chorób psychicznych i ogólnej kondycji społeczeństw -> totalnie niski poziom samoświadomości, kiepska zdolność do autorefleksji… Liczę na to, że dzięki takim miejscom, jakie tworzy Magda pokolenie naszych dzieci będzie miało mniej roboty do zrobienia w obszarze pracy nad sobą – by być szczęśliwymi ludźmi.
Ściskam wiosennie! 🙂
Z jakiegoś powodu Twój komentarz automatycznie wylądował w spamie, a byłaby to wielka szkoda ze względu na to, jak bardzo się z nim zgadzam 🙂
Bardzo dziękuję za ten tekst:) Fragment „Im bardziej wrażliwe dziecko, tym dłużej i częściej może takiego wsparcia potrzebować” to miód na serce matki karmiącej każdego wieczora i nocy wielokrotnie a nierzadko wręcz przyklejonej cały wieczór do rocznej córki:) Czasem brakuje mi do tego cierpliwości, muszę przypominać sobie w tych momentach te zdanie:)
Ściskam! 🙂
A ja zabiorę trochę przekorny głos. Nie po to by hejtować, bo daleka jestem od tego, a po to by rozwinąć wątek i być może spojrzeć nieco szerzej 😉 Jestem psychologiem, jestem przyszłą mamą i chcę karmić piersią tak długo jak to będzie możliwe. (Rozpiętość zaleceń WHO – 2,5 a 6 (źródło: odwołując się do artykułu) pozostawia mi jednak spore pole manewru 😀 )
Cudowne są mamy, i kocham je za to… mamy które szukają, nie poddają się, są niezłomne i stają się specjalistkami od swoich pociech, które są na tyle samoświadome i empatyczne, że widzą wiele aspektów. Ciągle poszerzają swoją wiedzę i rozwijają się. Takie mamy nawet, jeśli zdarzy mi się z nimi pracować jest to cudowna relacja wymiany dzięki jednej takiej mamie mam power do pracy z innymi wieloma 😀 Lubię i znam też wspaniałych psychologów, którzy są też promotorami laktacji i wspierają mamy swoją wiedzą i są też nierzadko prywatnie takimi zaangażowanymi mamami. Perspektywa takich relacji jest super, nieprawdaż?
Są oczywiście mamy niepewne swoich kompetencji rodzicielskich, potrzebujące wsparcia, nieco zagubione. Czasami niedoinformowane, niedoedukowane. Te mamy w dobrej relacji terapeutycznej w szybkim czasie rozkwitają. I dla tych mam psycholodzy powinni się dokształcać i lekarze też, bo to im można wyrządzić największą krzywdę chlapiąc cokolwiek co się wydaje i wierzcie mi większość psychologów to robi i wciąż się dokształca! Ważne by jeśli naukowe badania nie do końca odpowiadają wewnętrznym przekonaniom psychologa umieć oddzielić jedno od drugiego… nie rozprzestrzeniać mitów i samodzielnie myśleć, dzięki czemu nie podawać swojego zdania jako danych naukowych 😉 Ale taki psycholog powinien potrafić też zauważyć, że klient (pacjent) nie koniecznie jest ze szczytu „krzywej normalnej” przeczytanych najnowszych wyników badań, a podchodzi do niego bardziej indywidualnie… i wiedzieć, że zalecenia to zalecenia, a nie wytyczne i są sytuacje kiedy potrzebne jest odstępstwo, dla dobra i zdrowia matki i dziecka. Bo jeśli rodzic chce znać zalecenia WHO to je w necie znajdzie, a nasza pomoc co coś chyba jednak więcej.
Są też niestety mamy trudne, które jak coś przeczytają – jakiś naukowy artykuł to wojują z całym światem, uparcie i bez zastanowienia, ważna jest walka i udowodnienie swoich racji…bo tak mówi WHO i ja teraz nie będę na nic innego wracać uwagi… a świat nie jest czarno-biały i jest w nim wiele szarości… nieudowodnionych naukowo (jeszcze?). I takim mamom czasem warto powiedzieć, że karmienie piersią dziecka, gdy jest przedszkolakiem nie jest złe (jeśli jej osobiste przekonania też są takie, że nie jest złe to nie ma przeciwwskazań), ale już robienie tego w szatni przy paniach przedszkolankach czy też innych dzieciach może niekoniecznie poprawne. Jeśli społeczeństwo nie jest gotowe na pewne zmiany to lepiej wprowadzać je powoli i na imprezie rodzinnej z babciami i wujkami nie pozwalać (szczególnie kilkuletniemu chłopcu) na „branie na żądanie” piersi mamy… Bo to czego nie powiedzą Ci ludzie mamie, powiedzą werbalnie czy niewerbalnie dziecku. Pani przedszkolanka, gdy następnego dnia dziecko zostanie bez mamy, a wujek i babcia, gdy mama wyjdzie do kuchni przynieść im herbatę. Bo nie da się uchronić dziecka przed wszystkimi, kto ma odmienne zdanie, ani też izolować – bo to stanowiłoby pole do pracy dla psychologa.
I niech mi ktoś pokaże zalecenia WHO dotyczące postępowania z takimi osobami, albo jeszcze lepiej empiryczne badania naukowe… Co zaznaczy „PODMIOT BADANIA” (wujek, babcia, przedszkolanka) w ankiecie w odpowiedzi na pytanie „jak postąpiłbyś w wyżej wymienionej sytuacji…?” a co naprawdę powie…? Albo jak się zachowa, wiedząc, że jest obserwowany i jest podmiotem badań, a jak w gronie rodzinnym…(jeszcze w obecności trzech innych wujków) I „drugie dno” dotyczy każdego z przytoczonych tu mitów.
Dziecku należy również przekazywać wiedzę w sposób dostosowany do wieku, poziomu rozwoju i rozumienia świata. Także na temat własnych przekonań, tym bardziej jeśli są one odmienne od przekonań otoczenia, w którym się znajdujemy. Nauka zachowań społecznych i proces adaptacji w nowych miejscach na tym polega, że dziecko uczy się „jakie zachowanie jest akceptowane w domu”, „jakie w przedszkolu”, a „jakie w miejscu publicznym”.
Jeszcze mała dygresja na temat badań, wyników oraz praktyki klinicznej i teorii – zaznaczam moje zdanie: Praktyka kliniczna i obserwacja ludzi – tzn. studium przypadku to początek poszukiwania zależności i to właśnie rodzi pomysł na badanie, które prowadzi do wyników, na podstawie, których tworzymy teorię lub wyniki dają podstawę do wydawania zaleceń. Każdy rzetelny psycholog wie, jakimi błędami mogą być obarczone badania. Stąd w instytutach badawczych analizuje się ich przebieg i można przeprowadzić konkurencyjne badania, których wynik obali wcześniejsze (rozwój nauki na tym polega, że jesteśmy krytyczni wobec „istniejących prawd”). Jednak wyniki badań i nowe zalecenia to pewien kierunek rozwoju nauki, nigdy prawda absolutna.
Ot tak wydaje mi się – to moje osobiste zdanie: karmienie piersią z wiekiem daje mu coraz mniej korzyści, bo potrzeby dziecka z wiekiem się zmieniają… oraz zwiększa się wachlarz możliwości ich zaspokajania 😉 Tak jak myślenie, że karmienie piersią jest jedyną przyczyną problemów adaptacyjnych dziecka w przedszkolu, tak myślenie, że jest jedynym sposobem budowania odporności jest błędem. Myślę, że w tym wypadku ratuje nas holistyczne podejście, analiza u każdej mamy „zysków i strat” związanych ze zmieniającą się sytuacją oraz ewentualnym kontynuowaniem i przerwaniem kp. Wiedzę trzeba mieć i warto mieć, dlatego jej promotorów nigdy zbyt wielu, ale i warto mieć i mądrość by umieć z tej wiedzy korzystać.
I chcę na koniec powiedzieć, że im częściej mama odpowiada sobie samej szczerze ma pytanie „czy powinnam kp dalej?, „gdzie jest „moja” górna granica?”, „dlaczego karmię lub nie karmię piersią?” mając swoje własne zdanie oparte na wiedzy i doświadczeniu swoim i innych tym lepszą mamą dla swojego dziecka będzie.
Pozdrowienia dla wszystkich mam i psychologów. Mam nadzieję, że zostałam dobrze zrozumiana i teraz zwolennicy nie będą hejtować 😉 Chętnie podejmę twórczą polemikę.
Fajnie, że specjalista rozwiewa mity szerzone przez innych „specjalistów”. Najgorsze jest właśnie to, że ich opinie nie są poparte żadną wiedzą. To nie jest wiedza tajemna, do niej można dotrzeć, tylko trzeba chcieć. A wielką nieodpowiedzialnością, jest wmawianie innym czegoś, co tylko nam się wydaje, a nie jest niczym poparte. Dlatego nauczyłam się krytycznie podchodzić do opinii lekarzy i psychologów – póki sama czegoś nie sprawdzę w dobrych źródłach, to zwyczajnie nie wierzę.
Dzięki za ten cudowny wpis 🙂
Matka Wyrodna (nadal) karmiąca 🙂
APe I Mila Woj dziękuję Wam za komentarze. Widzicie to , czego inni zdają się nie dostrzegać. Wasz punkt widzenia jest dopełnieniem tego mądrego tekstu i rzuca światło na pewne subtelności i ulotne niuanse, które nie zawsze da się wyjaśnić naukowo .A autorce bloga dziękuję po prostu za to , że jest i pisze.
Twoje teksty ratują moje zdrowie psychiczne. Dziękuję!
Kp nieco ponad 3-letnią Hajnidkę. Ostatnio, bliska mi osoba, która nie jest entuzjastą dkp i RB, podrzuciła mi do przeczytania pewien wywiad. Naprawdę smutnym jest fakt, że znana z TV pani psycholog wypowiada się o dkp i RB w takim tonie.
https://kobieta.wp.pl/kiedy-mama-jest-naga-czyli-proby-udawania-ze-dzieci-sie-nie-interesuja-seksem-to-proby-zawracania-kijem-wisly-6237248684578945a
Dziekuje za ten post. Jako mama 2 letniej Kasi ( ktora wciaz przystawiam do piersi) spotykam sie z wieloma negatywnymi komentarzami.
Zawsze jak mam watpliwosci (ze za dlugo moze karmie – wywolane negatywnymi opiniami bliskich mi ludzi) to czytam sobie tabele skladu mleka matki i od razu mi lepiej 🙂 Teraz dochodzi Pani artykul i jestem przekonany ze wytrwam dluzej.
Serdecznie dziekuje i pozdrawiam
Dziękuję za komentarz – pozdrawiam ciepło 🙂
Dzień dobry.
Podoba mi się odniesienie do badań w wielu miejscach. Zabrakło mi go we fragmencie zaczynającym się od słów: „dzieci kilkuletnie nie traktują piersi jako obiektu seksualnego (…) potem mowa o Freudzie. Zastanawiam się czy istnieją badania dowodzące tej tezy. Proszę o link do nich
Ale jakiej tezy? Że rozwój pożądania seksualnego przypada na okres dojrzewania? Czy chodzi o obalenie tez Freuda?
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem matką dorosłych już dzieci. Ze względu na strach i słuchanie doradców, starszą córkę karmilam piersią krótko. Oboje dzieci urodziłam przez cesarskie cięcie, obie były zagrożone i przenoszone. Laktacja zawsze przychodziła z trudem i po tygodniu. Drugie dziecko, dziś już 19latka, karmiłam przez cztery lata. Wyrósł na świetnego, zrównoważonego, uczcuciowego, a przede wszystkim zdrowego mężczyznę. Kobiety nie dajcie sobie wmówić, że naturalne karmienie jest złe. Bzdury. Słuchajcie swojego instynktu, a nie bzdur ludzi, którzy najczęściej sami tego nie przeszli.
Świetny post! Akurat mój małżonek jest bardzo pro kp i bardzo mnie wspiera. Znalazłam ten post ze względu na rodzinę i męża mojej przyjaciółki, którzy to wręcz są przeciwni jej kp(dziecko ma roczek!!) i wmawiają jej, że dziecko jest ROZPIESZCZONE, a ona jest uzależniona od dziecka. Do komentujących psychologów anty dkp- w jaki sposób można wytłumaczyć to, że ja, dziecko karmione butlą, byłam bardzo uzależniona od mamy, dodatkowo rosłam jako bardzo niesamodzielne dziecko, miałam naprawdę spore problemy adaptacyjne w przedszkolu? Dodam, że nie spałam z rodzicami, często po skończeniu 1.5 lat musiałam zostawać z babcią, bo rodzice pracowali itd itd. Skoro długie dkp jest winą tego, że dzieci będą niesamodzielne oraz uzależnione od matki czym to można wytłumaczyć? Nie chcę nikogo oceniać, bo nie mam takich kompetencji, ale uważam, że jest tak dużo czynników wpływających na rozwój dziecka, że zwalanie winy na dkp jest troszkę niemerytoryczne szczególnie w świetle aktualnych zaleceń.
Smutne jest to,że walcząc o kp przy swojej pierworodnej usłyszałam od miedzynarodowej certyfikowanej doradczyni laktacyjnej, iż dziecko zrobiło sobie ze mnie smoczek i absolutnie nie mogę pozwalać, by zasypiało przy piersi 🙁 Chyba nie tylko wśród psychologów mit nr 2 ma się całkiem dobrze.
Dzień dobry,
w tym roku zostałam mamą wcześniaka. Od samego początku byłam bardzo nastawiona na karmienie piersią jednak moje „początki” trwały bardzo długo (pół roku)…długo dlatego, że moje dziecko miało pewne problemy natury anatomicznej i stąd wynikały problemy ze ssaniem. Długo, ponieważ długo szukałam pomocy na temat laktacji i samej sytuacji. Spędziłam dwa tygodnie w szpitalu (kiedy już mały nie musiał być w inkubatorze, ale jeszcze stan kliniczny nie pozwalał na wypisanie ze szpitala) próbując karmić synka piersią i o ile Panie położne bardzo pomogły mi z wywołaniem laktacji o tyle nikt nie zauważył, że z językiem i wędzidełkiem jest coś nie tak. Doradca laktacyjny w szpitalu mówiła mi, że dziecko ładnie pije. Nie piło. Spadało na wadze. W domu podobny problem,więc ściągałam pokarm co 3 h i co 3 h budziliśmy małego na karmienie, bo był tak slaby. Jeśli chodzi o wielkość porcji, tez mieliśmy problem, bo położna nam mówiła, że dajemy za mało. W końcu lekarze z oddziału noworodków potwierdzili nam, ze dajemy odpowiednie porcje. Po prostu położna brała pod uwagę wiek dziecka, nie biorąc poprawki na to, że jest wcześniakiem. Kiedy sytuacja się ustabilizowała chciałam przejść z butelki na pierś (dodam, że przeszliśmy przez multum butelek, zanim mały umiał z jakiejś wypić). Inna doradca laktacyjna też nie pomogła, wręcz doprowadziła mojego wcześniaka do wyczerpania i znów spadek wagi, bo mleka nie przybywało (miał wtedy 2 miesiące). Od doradcy słyszałam natomiast, że mleko w piersiach zawsze jest i że jest go tyle ile potrzebuje dziecko i jest dostosowane składem itd. Typowo sucha teoria niedostosowana do Naszego przypadku. Ale wówczas szukając desperacko pomocy, przemęczona dostosowałam się do zaleceń „profesjonalistek”. Następnie znalazłam neurologopedę specjalizującą się w ssaniu (tak w skrócie) kiedy moje niemowlę miało 3 miesiące. Dopiero ta Pani zauważyła nieprawidłowość w jamie ustnej i skierowała nas do szpitala na korektę i podcięcie wędzidełka (było nieco nietypowe, bardzo grube. Poprzednie Panie laktacyjne sprawdzały i mówiły, że wszystko jest w porządku i że widocznie za mało przystawiam do piersi. Po zabiegu trwało kolejne 3 miesiące zanim miałam wystarczającą ilość mleka, do tego czasu syn był na karmieniu mieszanym (ale mm dostawał bardzo mało, tzn max 4 miarki dziennie). Do tego doszły również alergie pokarmowe, powodujące AZS. Z tego powodu od 3 mż mojego syna jestem na diecie wykluczającej wszystko co powodowało nasilenie zmian skórnych (mleko, wołowina, jaja, ryby, soja, pomidory, cytrusy) i sama mm nietolerancję glutenu. Od naszej pediatry po zapytaniu o kp i wprowadzanie kolejnych produktów do diety usłyszałam na ostatniej wizycie, że nie poleca mi karmić dłużej niż rok, bo na takiej diecie eliminacyjnej u dzieci stwierdza się potem duże niedobory (ale czego, nie wiem). Wcześniej, kiedy nie miałam czasem już sił na walkę o pokarm usłyszałam od mojej lekarki rodzinnej, że lepiej jak przejdę na mm, żeby nie tracić macierzyństwa przez zmęczenie. Wracając do domu całą drogę biłam się z myślami i już prawie zdecydowałam, że kończę moją walkę, wylałam wtedy morze łez, bo czułam, że coś zabieram dziecku. Ale moje dziecko nie chciało pić mlek na receptę (które dla mnie jako biotechnologa powinny być zakazane dla każdej istoty żywej, a już na pewno dla niemowląt, biorąc pod uwagę ich skład). Mój synek przy podawaniu takiej butli odwracał głowę i szukał piersi. I w ten sposób, dzięki niemu teraz szczęśliwie karmie piersią i w końcu kiedy starcza mi mleka naprawdę rozumiem jakie to jest piękne. Koszmar się skończył. Dodam, ze mleka starcza mi od momentu kiedy zaczęliśmy wprowadzać inne pokarmy.
Piszę ten post, ponieważ po tak długim ciężkim dla mnie czasie poszukiwań pomocy wśród doradców, pediatrów, innych specjalistów i w internecie, nadal uważam, ze trudno znaleźć rzetelną i taką ludzką pomoc w kp i laktacji, gdzie problemem nie jest np. blokada psychiczna matki, tylko problem czystko mechaniczny u dziecka. Jestem oburzona, że doradcy na które trafiłam zupełnie tego nie zauważały. Że szukały problemu we mnie. Brakuje mi źródeł informacji co z karmieniem piersią w przypadku problemów, np. kiedy sutki są wklęsłe lub płaskie, jak nauczyć wtedy niemowlaka chwytać pierś (ja miałam jeden sutek wklęsły i był to dla mnie ból niesamowity, kiedy mały go chwytał i wyciągał, teraz już jest ok.). Piszę, ponieważ brakuje mi informacji dotyczących szkodliwości/zaleceń dot. kp małych alergików, gdzie niestety matka musi być na diecie hipoalergicznej. Chciałabym tez napisać, ze często gęsto doradca laktacyjny to młoda dziewczyna, która nie ma dzieci, nigdy nie karmiła i moim zdaniem nie potrafi sobie nawet wyobrazić na czym polega karmienie kiedy jest problem i dziecko płacze, wygina się z głodu, bo stara się ssać a mleka nie ma (tak jak w moim przypadku, czyli mały niby ssał, a tak naprawdę wyrobił sobie technikę żucia zamiast ssania, bo inaczej nie umiał, język mu nie pozwalał na prawidłowe chwycenie sutka). Brakuje mi również informacji jak wygląda karmienie piersią 2,3,4 latka, tzn jak często mogą chcieć pić, jak można to pogodzić z powrotem do pracy po rocznej przerwie?
Napisałam, bo chyba w końcu musiałam się uzewnętrznić, wyrzucić to z siebie i może pomoże to komuś kto jest/był w podobnie trudnej sytuacji i też nie może znaleźć pomocy. Wszystko jest możliwe, ale warto pamiętać, że mamy wcześniaków, gdzie było cesarskie cięcie, gdzie wiele trzeba sobie odmówić z powodów diety (co też wpływa na samopoczucie) potrzebują nieco innej ścieżki prowadzenia, niż sztampowego powtarzania tego co zostało przekazane na kursie laktacyjnym.
Mam 32 lata. Walczyłam o ciążę 4 lata. Jestem biotechnologiem. Mieszkam w dużym mieście. W końcu cieszę się macierzyństwem. Jak długo będę karmić? tak długo jak syn i/lub ja będziemy mieli taką potrzebę 🙂
Dziękuję za posty i szczególnie za dyskusję powyżej. Wybaczcie, że nieco może odbiegłam od tematu, ale takiego tematu jak mój problem nigdzie wcześniej nie spotkałam.
Niestety, ludzie są tylko ludźmi i wśród doradczyń laktacyjnych również są bardziej i mniej kompetentne osoby. Gdybyś miała ochotę posłuchać, jak wygląda karmienie piersią starszego dziecka, po powrocie do pracy, zerknij tutaj: https://kursy.wymagajace.pl/product/webinar-karmienie-piersia-po-roczku/
Pozdrawiam ciepło!
Pani Magdo,
Natrafiłam na ten artykuł jakiś czas temu przy okazji starcia z psychologiem i bliskim członkiem rodziny). Po dziwnej „rozmowie” na temat dkp wysłałam mu nawet Pani artykuł (i kilka innych). Do sedna… Usłyszałam od niego, że kp powyżej 4. r.ż. to zboczenie/zaspokajanie potrzeb matki. Podobno rewelacje te usłyszał na studiach. Poprosiłam o ich źródło, ale niestety nie doczekałam się, więc pozwalam sobie zapytać tutaj. Czy istnieją jakieś (oczywiście nieaktualne) teorie mówiące właśnie o tej granicy wiekowej z jednoczesnym uwzględnieniem zaburzeń ze strony matki? Czemu akurat 4 lata, a nie 3 czy 2? Przykre, że tak szkodliwą wiedzę przekazuje się na studiach psychologicznych.
Nie ma takich badań.
Super, w końcu znalazłam coś pozytywnego po polsku o długim karmieniu piersią. Jest wiele takich źródeł w j. angielskim!!!!! Dziękuję Pani autorce bardzo za artykuł. Jestem mamą karmiącą 3 łatkę i rocznego chłopca. Mi w Polsce lekarz powiedział, żeby nie karmić w ciąży. Nawet nie spytał ile moja córeczka miała wtedy lat! Zmieniłam lekarza. To jak mało wiedzą medycy w Polsce na temat karmienia piersią jest oburzające!!! Tak jak autorka artykułu wspomniała opinie specjalistów, to nie fakty. Ostatnio logopeda napisała, że długie karmienie p. źle wpływa na mowę … Bzdura, moja córka świetnie mówi wyrazy typu np. Honorata. Świetny artykuł, więcej wiedzy na ten temat zachęci matki do karmienia, kiedy dziecko chce przestać, a nie otoczenie wywierające negatywny wpływ na matkę ją do tego zmusza. Przez wieki dzieci były karmione piersią do czasu kiedy im mleczaki zaczeły wypadać. Matka natura zadbała o to by przestały ssać w pewnym momencie. Mleko matki to eliksir zdrowia pełen składników, których nigdzie na świecie nie ma. Po co pozbawiać własne dzieci tych dóbr ( łącznie z bliskością itd.) z braku wiedzy, lub z powodu błędnej kultury polskiej?