Czy wiesz, jak indyjscy treserzy słoni podporządkowują sobie te zwierzęta? Zabierają małe słoniątko od matki, do jednej nogi przywiązują mu sznur, którego drugi koniec łączą z kołkiem wbitym w ziemię. Słoniątko szarpie się, wyrywa i próbuje uciec, ale ma za mało siły, by się uwolnić. Po kilku dniach przestaje protestować. Z małego słoniątka staje się dużym słoniem, który jest wystarczająco silny, by wyrwać kołek z ziemi, zabić swojego pana i odejść w siną dal…ale tego nie robi. Dlaczego?
Indyjscy treserzy po mistrzowsku wykorzystują zjawisko nazwane „wyuczoną bezradnością”. Opisał je Martin Seligman w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, po serii eksperymentów na psach.
Badania miały różny przebieg: manipulowano wystrojem pomieszczeń, rodzajami bodźców, ale reguły pozostawały niezmienne. Podzielone na dwie grupy psy umieszczano w klatkach, w których podłogi były podłączone do prądu. Jedna grupa mogła wyłączyć prąd poprzez naciśnięcie dźwigni. Druga grupa psów nie miała żadnej kontroli nad tym, co je spotykało. Bez względu na to, że naciskały dostępne w pomieszczeniu przyciski, prąd nie przestawał je razić. Słowem – były całkowicie bezradne. Bardzo szybko zaprzestawały dalszych prób zmiany sytuacji i godziły że swoim okropnym losem.
Co więcej, nawet gdy po jakimś czasie umożliwiono im wyłączenie szoku elektrycznego, nie były zainteresowane działaniem. W drugiej części eksperymentu, psy, które miały wpływ na to, co się z nimi dzieje, szybko nauczyły się, że można przeskoczyć niski murek oddzielający część rażącą prądem od nierażącej. Zwierzęta z grupy, która nauczyła się, że nie ma kontroli nad szokiem, nawet nie próbowały nic zrobić. Leżały na podłodze i skamlały z bólu. Nie dawały zachęcić się nagrodą, nie działały na nie kary ani przykład innego psa [1]. Podobne badania powtarzano wielokrotnie, na różnych gatunkach zwierząt, uzyskując te same rezultaty.
Rozmaici trenerzy dziecięcego snu za skuteczność swoich metod uznają fakt, że dzieci im poddane przesypiają np. dwanaście godzin bez pobudek. To nie jest prawdą. Wszyscy budzą się w nocy. I niemowlęta, i przedszkolaki, i nastolatkowie, i dorośli – wszyscy, Ty też (co ciekawe, im jesteś starsza, tym wybudzasz się… częściej! [2]). Czasem na dłużej, czasem na tak krótko, że rano po prostu tego nie pamiętasz.
Jeśli sięgniesz pamięcią do czasów jeszcze bezdzietnych (wiem, mnie też się wydaje jakby to było sto lat temu), może przypomnisz sobie takie noce: zamykasz oczy wieczorem, otwierasz je, a tu już prawie południe. Ja nie jestem reprezentatywnym przykładem, bo od zawsze sypiam bardzo kiepsko, często i łatwo się wybudzam, ale nawet mnie zdarzyło się to kilka razy, zwłaszcza jeśli byłam bardzo zmęczona. „Przespałam całą noc bez pobudek!”, myślisz, ale to tylko… złudzenie. W rzeczywistości fazy snu głębokiego i płytkiego występują naprzemiennie, a pomiędzy nimi pojawiają się krótsze lub dłuższe momenty wybudzeń, zwykle przez nas nie pamiętanych. Świadczą o tym wyniki badań z użyciem aktigrafów, czyli niewielkich urządzeń rejestrujących parametry fizjologiczne oraz ruch, a także nagrania wideo z użyciem kamer na podczerwień. Gdyby tak zainstalować te cuda techniki w Twojej sypialni, zaręczam, że mogłabyś się szczerze zdziwić, oglądając później swoją nocną aktywność.
Gdy naukowcy pytają rodziców stosujących trening zasypiania (oparty o wypłakiwanie) o liczbę pobudek, deklarują oni, że niemowlęta budzą się rzadziej niż dzieci, które nie trenowano, jakość ich snu jest lepsza, a niemowlęta radośniejsze w ciągu dnia. Jednakże gdy porównujemy zapisy z aktigrafów okazuje się, że obie grupy dzieci budzą się tyle samo razy (dzieci ośmiomiesięczne przeciętnie 8 razy w ciągu nocy, w tym 3 pobudki są wyraźnie dłuższe) [3]. Wniosek? Niemowlęta budzą się, ale, zwłaszcza w grupie trenowanej, nie komunikują rodzicom, że się obudziły!
I nie dzieje się tak dlatego, że wypłakiwane maluchy w magiczny sposób w ciągu 3 dni nauczyły się samouspakajania. Poruszę ten temat dłużej już wkrótce, póki co wspomnę tylko, że są na regulację własnych emocji zbyt niedojrzałe neurologicznie (płaty przedczołowe, które są za to odpowiedzialne, dojrzewają co najmniej do dwudziestego roku życia).
Wskazują na to również wyniki eksperymentów – poddane treningowi snu opartemu o wypłakiwanie niemowlęta trzeciego dnia już nie płaczą. Trudno jednak powiedzieć, że nauczyły się uspokajać, skoro poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu, w ich ślinie jest nadal tak wysoki jak pierwszego dnia treningu [4]. Pisałam o tym szerzej przy omawianiu metody Tracy Hogg.
Jeśli niemowlęta nie są w stanie same się uspokoić, to dlaczego nie wołają rodziców? Może dlatego, że straciły nadzieję?
Potwierdzono istnienie zjawiska „wyuczonej bezradności” już u ośmiotygodniowych niemowląt! Oczywiście, ze względów etycznych nie rażono maluchów prądem. Wykorzystano karuzelki wiszące nad łóżeczkiem i czujniki umieszczone pod poduszką (w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku nie mówiło się o tym, że poduszki są co najmniej niepotrzebne niemowlakom). Wnioski były takie same, jak w przypadku zwierząt i dorosłych ludzi: kiedy niemowlę nauczy się, że nie ma kontroli nad swoim środowiskiem, przestaje próbować na nie wpływać, nawet jeśli okoliczności się zmieniają [5]. I tak, jak w przypadku dorosłych powiązano zjawisko wyuczonej bezradności z zaburzeniami depresyjnymi, tak u niemowląt, których komunikacja nie spotyka się z odpowiedzią opiekuna, wykształcają się objawy depresji [6]. Tak, depresji. U niemowląt. Mówił o tym także psychoterapeuta, z którym rozmawiała Nishka.
Niemowlę komunikuje się m.in. za pomocą płaczu. Nieodpowiadanie na te komunikaty, bez względu na to, czy to dzień, czy noc, czy budzimy się drugi raz, czy ósmy, może skutkować rozwojem wyuczonej bezradności i wpłynąć na rozwój emocjonalny i społeczny dziecka w dalszej perspektywie. Czy warto ryzykować, że Twoje niemowlę straci nadzieję?
Bibliografia – podlinkowana w tekście
Masz dość słuchania sprzecznych rad dotyczących snu dzieci? Sprawdź szkolenie „Fakty i mity o śnie dziecka".
„Pani Od Snu”. Psycholożka, terapeutka poznawczo-behawioralna bezsenności (CBT-I), pedagożka, promotorka karmienia piersią i doula. Mówczyni i trenerka (pracowała jako ekspertka od snu m.in. z Google, ING, GlobalLogic, Agorą i Treflem), prelegentka TEDx. Certyfikowana specjalistka medycyny stylu życia – IBLM Diplomate – pierwsza w Polsce psycholożka z tym tytułem. Wspiera dorosłych i dzieci doświadczające problemów ze snem.
Więcej o Magdalenie TUTAJ.
Moje nie stracily nadziei, za to ja niemal tak. Oboje zaczeli przesypiac ok. 2,5 roku, czyli ponad polowa mego bycia mama to nieprzespane noce. Ale ciesze die, ze o tym piszesz, bo przy pierwszym winilam sie za to, ze …. taka miekka jestem, ze jednak nie moge pozwolic jej sie wyplakiwac. Ciesze sie, te intuicja mnie nie zawiodla.
Płacz dziecka jest taki, jaki jest, właśnie po to, żebyśmy były miękkie, żebyśmy reagowały. Dobrze, że posłuchałaś samej siebie, choć wierzę, że mogło być Ci mega trudno.
Oj bylo, bylo. Przy drugim juz latwiej, gdyz przestalam czekac, wiedzac ze kiedys to jednak nastapi.
Myślę, że każda „wyzwolona” mama pouczająca mnie, że nie powinnam reagować na każdy płacz mojej córki, powinna przeczytać Twój tekst. Szkoda, że nie wszyscy są tacy świadomi…
Hm moje dziecko do roku swojego życia nie przespało ciurkiem godziny nie 2 czy 3 godziny! W nocy budziło się pierdylion razy ok. 30-40 non stop pił mleczko. Dodam oczywiście ze w dzień również nie spał sukcesem była drzemka pół godzinna w wózku. Byłam na skraju załamania i gdyby nie nauka snu załamałabym się psychicznie i ztobiła sobie krzywdę. Po nauce snu jest lepiej budzi się w nocy ale są to 2-3 pobudki zawsze idę i zawsze pocieszam. Więc sorry ale nie zgodze się z Toba. Ale wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
„Więc sorry ale nie zgodze się z Toba. Ale wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.”
Nie zgadzasz się nie z autorką, ale z naukowcami. Co samo w sobie jest dość zabawne. Co z tego, że zrobili pełno eksperymentów z czujnikami, miernikami, etc. TY wiesz lepiej, bo wydaje Ci się, że się nie budzi. Mimo, że naukowo potwierdzone jest, że się budzi 🙂 Zatem nie, punkt widzenia w tym wypadku zależy od chęci zrozumienia tekstu oraz braku buntu przeciwko potwierdzonym informacjom. Bo teraz masz postawę „moja prawda jest najmojsza, a badania nie mają znaczenia”.
A czy ja napisałam, że się nie budzi? Przecież jest napisane jak wół że się budzi 2-3 razy w nocy. I teraz to Tobie się kłania czytanie ze zrozumieniem, co jest dość zabawne 🙂 Nie zgadzam się z autorką tekstu jak i również z naukowcami, bo trening snu najwcześniej można zacząć od 6 miesiąca życia, a nie jak w badaniach od 8 tygodnia. Co z miejsca czyni je niewiarygodnymi. I wg mnie większe spustoszenie w organizmie powoduje brak snu, a nie nauka samodzielnego spania :), a co za tym idzie samodzielności.
Trzeba było zamienić pierś na butelkę. Dziecko było cały czas głodne zapewne. Gdy w przyszłości będzie bardzo nieszczęśliwym dzieckiem pamiętaj o tym co zrobiłaś.
Duże problemy z ze snem niemowlęcia mogą wynikać faktycznie z niedoboru pokarmu u mamy (choć przejście na butelkę powinno być wtedy ostatecznością, najpierw warto postymulować laktację, sprawdzić sposób dostawiania dziecka, jego umiejętności ssania, wędzidełko podjęzykowe itd.), ale także z alergii i nietolerancji pokarmowych, refluksu, bezdechu zw.z przerostem migdałków i innych dolegliwości medycznych.
Nie podoba mi się druga część komentarza 🙁 Na bycie szczęśliwym czy nieszczęśliwym ma wpływ wiele czynników, nie tylko ew.trening snu.
Moje dziecię miało duże problemy ze snem, zresztą nawet po nauce zasypiania i odstawieniu nocnych karmień budzi się w nocy. Jest zdrowy nic mu nie dolega, ja nie mam za mało pokarmu, jest i był przez całe życie karmiony piersią, nie ma refluksu, wędzidełko językowe podcięte w wieku 5 tygodni.
Taka uroda? I jeszcze zastanawia mnie fakt dlaczego w społeczeństwie jest tak duże przyzwolenie na karmienie dzieci sztuczną chemią w butelce (bo tym dla mnie jest mm), niżeli dla nauki samodzielnego zasypiania.
Kiedy dziecko budzi się tak jak moje po kilkadziesiąt razy w nocy zamiana piersi na butelkę, jest zamianą kijka na siekierkę, nic nie daje, Dziecko nie było głodne tylko nauczyło się złych nawyków. Taki sam mechanizm działa w przypadku jedzenia chipsów, nie jesteśmy głodni, ale jemy bo nam smakują. Dziecko od ok. 8-10 miesiąca życia nie musi już jeść w nocy. Dodatkowo mój malec przez 6 miesięcy był tylko na piersi i tył w tempie ekspresowym, panie położne były zawsze w szoku kiedy lądował na wadze. Dlatego nie zgodzę się z Panią i nie dziwie się, że jest tak mały odsetek matek karmiących piersią, kiedy dostają takie „złote rady”. A to ostatnie zdanie chyba jest totalną złośliwością z Pani strony, dlatego życzę Pani z głębi serca, aby Pani dziecko było najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
Wczoraj dostałam od znajomych książkę „Każde dziecko może się nauczyć spać”, bo są dumni, że ich 10-miesięczna córka zamknięta w pokoju popłacze kilka minut i usypia, a ja jestem biedna, bo moja 13-miesięczna usypia tylko przy piersi, albo w wózku i w dzień rzadko daje się odłożyć… Mówili mi: „wiesz, na początku serce krwawi, że dziecko tak płacze, ale to super, że zasypia samo i się nie budzi w nocy”… A mi od początku coś tu nie pasowało…
Błagam. Zwróć Im uwagę!
A jakim prawem człowiek drugiemu człowiekowi ma zwracać uwagę, jak ma wychowywać swoje dziecko? I jakie metody ma zastosować? Każdy ze swoim dzieckiem robi to co uważa i wychowuje tak jak chce i tak jak jemu to się podoba. Wolność Tomku w swoim domku.
Trochę to śmieszne jednak, bo skoro znajomi dali książkę o samodzielnym zasypianiu, to w ten sposób też „zwrócili uwagę”, że można inaczej. Skoro współczuli Marysi, to ja nie miałabym skrupułów, żeby również im powiedzieć co o tym myślę, czy też co donoszą naukowcy o ich złotej metodzie
Polecam wszystkim książkę „w głębi kontinuum” autorka antropolog i psycholog wyjaśnia jak jesteśmy zaprojektowani genetycznie i dlaczego takie Metody wyplakiwanua się czynią ogromną szkodę niemowleciu.do dziecka trzeba podejść bezwzględnie zawsze gdy płacze! W przeciwnym razie poziom stresu jest tak ogromny jakby było zagrożone jego życie! Chyba nikt nie chce takiej krzywdy dla własnego potomka?
Kiedyś wydawało mi się, że to jakiś sposób – ale gdy tylko urodziłam dziecko, zrozumiałam że nie dam rady. To przerażające, co pokazują badania.
I zastanówmy się teraz – ilu z nas, dorosłych, wypłakiwalo się w łóżeczku?
Prawie wszyscy dorośli urodzeni około 40 lat temu i wcześniej. Ludzie nagminnie zostawiali wtedy płaczące dzieci bez pomocy i wierzyli, że to dobrze robi na płuca. I jakoś nie widać u nich konsekwencji takiego traktowania. Kolejne zaprzeczenie teorii „wyuczonej bezradności”, jak i tych strasznych psychicznych szkód, jakie to miałyby dać o sobie znać dopiero w dorosłym życiu. To raczej młodsze pokolenie cierpi teraz na wszelkiego rodzaju zaburzenia psychiczne.
No nie wiem. Ja dobrze pamietam plakanie w poduszke, bo wlasnie bylo tak : dobranocka i „siusiu, paciorek i spac”. Nie wiem na ile mnie to skrzywilo czy nie skrzywilo, ale po prostu pamietam to nieutulone dziecko we mnie. Ale sama pewnie powielilabym ten schemat gdyby nie polozna i moje „miekkie” serce. A jesli chodzi o schorzenia to jedyne co wiemy to to, ze jest wiecej diagnoz, a chyba nie musze wspominac np. o powiazaniach lobby farmaceutycznego z psychiatria, nizszej tolerancji w spoleczenstwie na to ze dziecko to dziecko, a nie maly dorosly odbiegajacy od normy, no i oczywiscie postepu nauk.
A jak reagować na płacz niemowlaka w nocy, jeśli wyraźnie widać, że ono nie jest obudzone tylko płacze przez sen. Robić coś? Wybudzać?
Niemowlęta śpią głośno, tzn płaczą, jęczą, mruczą, piszczą, chrząkają, w fazie snu aktywnego (u dorosłych to faza REM). Nie jest to nic niepokojącego i nie trzeba w żaden sposób reagować.
W drugim, trzecim roku życia pojawiają się tzw. lęki nocne (night terrors) – kiedy dziecko wygląda jakby się obudziło przerażone czymś, a nie reaguje na próby uspokojenia. To zjawisko podobne w charakterze do lunatykowania – zwykle nie nakazuje się budzenia dziecka, tylko zapewnienie mu bezpieczeństwa.
A jak mu zapewnić bezpieczeństwo kiedy płacze przez sen? Wziąć na ręce czy wystarczy położyć rękę na brzuszku lub szeptem powiedzieć 'jestem tutaj, to nic złego’?
Na wstępie zaznaczam, że nie jestem matką. Ale mam kilka pytań i w sumie wątpliwości dot tego tekstu. Czy to, że dziecko ma „depresję” w wieku kilku.miesiecy ma faktyczny wplyw na przyszłe życie, skoro dzieci wykształcają pamięć długoterminowa ok. 3 roku życia? Czy są jakieś badania potwierdzajace, że dziecko, które mogło się „wyplakac” ma problemy w przyszłości? Jeśli tak to jakie? I nie piszcie mi tu tylko o stresie, bo wiem jaki wpływ ma stres na każdym etapie zycia, ale jestem ciekawa czy faktycznie dzieci po „treningu snu” są mniej szczesliwe niż te, które go nie miały. Na końcu dodam, że nie rozumiem dlaczego razenie psów pradem było etyczne, a niemowląt już nie i dlaczego było to tak oczywiste dla autorki tekstu.
Nigdzie nie napisałam, że rażenie psów prądem było etyczne, nie wiem, czy w tamtych czasach badania z użyciem zwierząt podlegały w ogóle ocenie komisji etycznej.
Depresja nie jest kwestią pamięci epizodycznej (bo rozumiem, że taką masz na myśli), ma wpływ np. na rozwój psychoruchowy, regulację stanów emocjonalnych, obraz ciała.
Nie znam (co nie znaczy, że nie istnieją) długoterminowych (to też zależy od tego, co mamy na myśli mówiąc długoterminowe – rok, trzy lata, dziesięć lat?) badań nad skutkami wypłakiwania, wątpię, aby kiedykolwiek udało się stworzyć na tyle dużą grupę badawczą, aby do etapu follow-up’u dotarła zadawalająca liczba osób badanych. Wypłakiwanie nie „skazuje z automatu” dziecka na bycie nieszczęśliwym – jest wiele czynników, które moderują jego wpływ na rozwój dziecka. Niemniej uważam, że stanowi ryzyko, którego nie warto podejmować, zwłaszcza w przypadku dzieci wymagających (z tzw. temperamentem trudnym), które są szczególnie wrażliwe zarówno na pozytywne, jak i negatywne działania wychowawcze.
TU jeszcze do poczytania o wypłakiwaniu – stanowisko Australijskiego Towarzystwa Zdrowia Psychicznego Dzieci: http://www.aaimhi.org/key-issues/position-statements-and-guidelines/AAIMHI-Position-paper-1-Controlled-crying.pdf
Super, dzięki za podlinkowanie.
Badania, na które się powołuję, są podlinkowane w tekście – przy każdym znajdują się nazwiska badaczy oraz miejsca ich pracy.
A ja nie rozumiem jak matki świadomie mogą podawać swoim dzieciom do picia chemię i jak jeszcze mogę proponować tą chemię innym matkom, aby poiły tym swoje dzieci.
Moje dziewczyny też spały do samego rana. Proszę się nie przejmować. Są dzieci, które naprawdę dłużej śpią ciągiem. Nigdy córek nie zostawiałam aby się wypłakały zawsze wytulone, wypieszczone. Starsza do 1,5 roku zasypiała na rękach. Spała ciągiem od 22 do 8 lub 9. Nawet jeśli według tej teorii się budziła to napewno nie dlatego, że była zrezygnowana. Młodsza to samo od malucha spały bez problemu my z mężem budzik nastawialiśmy sprawdzić czy oddychają. 😉
Wow. Moja mała do ukończenia 1 roku życia miała spore problemy ze snem. Cieszę się jednak, że nigdy nie skłoniłam się ku metodzie wypłakiwania. Wspaniały tekst. Chętnie opublikowałabym go u siebie.
A co z dziećmi, które same przesypiają noce? Mój synek ładnie śpi w nocy i nie budzi nas praktycznie wcale a jak już się zdarzy to wystarczy podejść pogłaskać dać smoczka i od razu odlatuje. Czy takie dzieci też czują się bezradne? Zastanawiam się czy miałam na to jakiś wpływ ale od urodzenia gdy się budził w nocy i do dziś w dzień reaguje na jego płacz i marudzenie. Jedynie w dzień królują krótkie drzemki i czasem marudzi przy zasypianiu w dzień.
Świetnie, że ten typ tak ma 🙂 Nie ma to nic wspólnego z wyuczoną bezradnością, jeśli tak po prostu sam funkcjonuje 🙂
Chciałam też zapytać o ssanie kciuka. Synek od urodzenia gdy tylko nauczył się trafiać kciukiem do buzi namiętnie go ssa i często właśnie w ten sposób się uspokaja. Walczyłam z tym zamieniając na smoczka za każdym razem gdy zauważyłam to ale niestety kciuk to dalej jego miłość. W nocy właśnie to kciuk jest towarzyszem usypiania gdy się przebudzi. Dodam że ja jako dziecko długo ssałam kciuka. Czy takie zachowanie jest powodem do niepokoju?
Powołuje się Pani Komsta na badania naukowe i robi z siebie naukowca, a nie wie że jest grupa badanych osób a nie grupa badawcza, którą stanowią badacze. I tak wygląda Pani analiza naukowa, wybiera Pani tylko te artykuły, których wyniki są w podobnym tonie jak Pani zdanie. Zresztą nie można sugerować się tylko kilkoma artykułami a jeżeli już to proszę wybierać czasopisma z listy filadelfijskiej i z punktacją IF.
Analizując badania i wyciągając wnioski należy zrobić review czyli przegląd literatury ale nie 3 artykułów tylko 200 – 300, dopiero wtedy proszę wysuwać wnioski.
Zgadzam się z przedmówcami mm podawane co 1-2h w nocy jest super bo dziecko nie płacze…ale dlaczego Pani Komsta nie mówi o otyłości, próchnicy itp…o tych wszystkich złych rzeczach które powoduje nocne jedzenie.
Wszystkie jestescie „prawdziwymi mamuskami”, ktore zamiast sobie pomagac, to krytykuja sie wzajemnie, obrazaja i na sile szukaja dowodow swoich racji. Przykre, ze my kobiety nie potrafimy sie wspierac, podpowiadac ciekawych i dobrych rozwiazan, takich, ktore bylyby dobre i dla Mamy, i dla Dziecka.
Myślę, że to zależy od stanu psychofizycznego. Nie wiem jaki będzie. Póki co zakładam, że będę spać z dzieckiem. Jednak jeśli wyczerpanie spowoduje odrzucenie lub/i zaniedbanie dziecka, to wolę się wyspać. Myślę, że łatwiej pozbyć się „depresji” u niemowlaka niż, załóżmy, fobii społecznej u nastolatka, czy zaburzeń osobowości u dorosłego. Nie kwestionuje badań, jednak podejrzewam, że istnieją również przedstawiające inne, być może bardziej niepokojące, zagrożenia, które mogą (choć nie muszą) być powiązane z brakiem snu (https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0140673605667785 https://www.bmj.com/content/292/6529/1165.abstract).
Szczerze poplaklam się czytając teks i nie miałam siły czatac komentarzy. Napiszę tylko tyle co wiem. Dzieci w domach dziecka nie płaczą, bardzo szybko uczą się ze to nie ma sensu, bo nie ma żadnej reakcji na ich skomlanie….