Porozmawiajmy o… BLW – część druga wywiadu z psychodietetykiem Zuzanną Wędołowską

wrz 26, 2016 | Dziecko, Karmienie, Niemowlę, Rozszerzanie diety | 10 Komentarze

                                              

Pierwszą część wywiadu znajdziesz TUTAJ.

Ponownie przepytałam Zuzannę Wędołowską – dietetyka i psychologa, autorkę świetnego bloga o świadomym jedzeniu Szpinak Robi Bleee.  Zuzia w drugiej części wywiadu na temat metody Bobas Lubi Wybór zmierzyła się z powszechnymi mitami dotyczącymi BLW – poruszyłyśmy więc kwestie: niedoborów cennych składników, zakrztuszenia i zadławienia oraz związku karmienia z szeroko pojętym dobrym wychowaniem. Na koniec kilka słów zachęty dla tych z Was, którzy rozpoczęli już rozszerzanie diety swojego malucha metodą tradycyjną i zastanawiają się nad zmianą obranego kursu. Zapraszam!

Magdalena Komsta: Czy dziecko, które je, co chce, nie będzie mieć niedoborów witamin, żelaza czy wapnia?

Zuzanna Wędołowska: Musimy chyba trochę rozwiać ten mit, że dziecko karmione metodą BLW je tylko to, co chce. Dziecko ma wybór. Rodzic nie ma prawa zmuszać, zachęcać, marudzić nad głową, przemycać itp. Ale to nie oznacza, że to dziecko przejmuje władzę nad posiłkami. Złota zasada żywienia mówi, że to rodzic decyduje, co poda dziecku do jedzenia, a ono decyduje co, ile i czy w ogóle zje. Zatem to my, rodzice, jesteśmy odpowiedzialni, by posiłki były dobrze zbilansowane. Oznacza to na przykład, że podajemy w każdym posiłku warzywa lub owoce, wybieramy produkty różnorodne, naturalne, nieprzetworzone, przez cały dzień proponujemy wodę do picia i unikamy niezdrowych przekąsek. W przypadku BLW oznacza to także, że w każdym posiłku podajemy dziecku produkt, który jest źródłem żelaza. W ten sposób umożliwiamy dziecku dobry wybór i nawet jeśli maluch „obrazi się” na pomidory, paprykę czy brokuła, dostarczy sobie wszystkich cennych składników. Ale jeśli rodzic zacznie dostosowywać menu do upodobań malucha, mogą pojawić się schody. Dieta złożona z samej bułki („moje dziecko zje tylko to”) z pewnością może doprowadzić do niedoborów. Chociaż nie stanie się to w tydzień czy miesiąc.

Musimy też pamiętać, że do ukończenia przez dziecko roku to mleko matki lub mieszanka mlekozastępcza jest podstawą, taką zabezpieczającą nas bazą. Daje nam pewność, że nawet jeśli dziecko nie je prawie nic ze stałych pokarmów, otrzyma prawdopodobnie wszystko, czego potrzebuje. Ważna jest jednak również obserwacja naszego szkraba – jeżeli coś nas niepokoi, dziecko jest słabsze, dużo choruje, mało się śmieje, być może warto wykonać podstawowe badania krwi, sprawdzić poziom żelaza i upewnić się, że wszystko jest ok. Są dzieci, które mają większe problemy z akceptacją stałych pokarmów, np. przez nadwrażliwość sensoryczną. Jednak niedobory mogą pojawić się tak samo u dzieci karmionych metodą tradycyjną, jak i BLW.

MK: Numerem jeden wśród wątpliwości dotyczących BLW jest ryzyko zakrztuszenia. Mamy mówią wprost, że podawanie dużych kawałków jedzenia je stresuje. Czy jest się czego bać?

ZW: Wiedza jest najlepszą obroną przed lękiem. Jest coś naturalnego w tym, że rodzic obawia się tak małemu dziecku podać coś do samodzielnego jedzenia. Przecież jeszcze tydzień wcześniej maluch jadł wyłącznie mleko, a my musieliśmy uważać, by nie połknęło zabawki czy piachu z piaskownicy. Sześciomiesięczne dziecko nie wie jeszcze, że to, co przed nim kładziemy, jest jedzeniem, że można to pogryźć, pomemłać i połknąć. Tym bardziej nie wie, że można się tym najeść. Musimy dać mu na to czas.

Całkowicie normalne na początku jest wkładanie do buzi i wypluwanie jedzenia, rozgniatanie go na tacce, zrzucanie na podłogę, przetrzymywanie jedzenia w buzi, ssanie i wypluwanie itp. Normalne jest również to, że dziecko może się zakrztusić – ale zwróćmy uwagę na różnicę między zakrztuszeniem a zadławieniem! Powiem nawet, że to dobrze, jeśli dziecku zdarza się krztusić, bo w ten sposób dowiaduje się jak radzić sobie z jedzeniem. Im szybciej dziecko nauczy się prawidłowo odkrztuszać pokarm, tym mniejsze ryzyko zadławienia. Dodatkowo małe dzieci mają pewne ułatwienie. Odruch wymiotny uruchamia się u nich dość łatwo. Wystarczy, że jedzenie znajdzie się na tylnej części języka i dziecko już otwiera buzię, wysuwa język i zaczyna kaszleć. To taki system wczesnego ostrzegania, który chroni dziecko… właśnie przed zadławieniem.

Zatem stosując metodę BLW, w rzeczywistości możemy zmniejszyć ryzyko zadławienia się. Należy tylko przestrzegać trzech zasad bezpieczeństwa: po pierwsze dziecko siedzi w pozycji wyprostowanej, po drugie samodzielnie wkłada jedzenie do buzi, a do trzecie podajemy pokarmy w odpowiedniej formie i unikamy tych zwiększających ryzyko zadławienia.

MK: Trochę mówiłyśmy o tym w pierwszej części, przy okazji jabłka.

ZW: Tak. Ale, pamiętajmy, że zadławienie może się zdarzyć zarówno u dzieci karmionych łyżeczką, jak i stosujących BLW, dlatego najlepiej na wszelki wypadek przeszkolić się z pierwszej pomocy. Wtedy rodzic czuje się bezpieczniej.

blw zasady

Szpinakożerca i tort urodzinowy

MK: Kolejna wątpliwość: czy zblendowane pokarmy nie są bardziej łatwostrawne?

ZW: Byłoby kłamstwem, gdybym powiedziała, że nie są. Błonnik jest w nich rozdrobniony, są delikatne i z pewnością łatwiej jest je strawić. Ale to nie oznacza, że układ pokarmowy dziecka nie jest gotowy na strawienie jedzenia w kawałku. Tu ponownie odsyłam do intuicji i bacznej obserwacji dziecka. Z doświadczenia wiem, że są dzieci bardziej i mniej wrażliwe. Jedne połkną niemal całe surowe jabłko i nic im nie jest, inne skręcają się po zmiksowanej marchewce. Jedno jest pewne – układ pokarmowy dziecka uczy się jeść razem z nim. Jeśli nie umożliwimy mu tej stopniowej nauki, to zajmie mu to znacznie więcej czasu. Jeśli przeładujemy go „wiedzą”, podając od razu 15 rodzajów warzyw, pełnoziarnisty chleb, owsiankę i śmietanowy sos, to będzie bolało. Produkty podawane na początku BLW też muszą być dostosowane do możliwości małych żołądeczków. Ugotowane na miękko, początkowo bez przypraw, sosów, jedynie z odrobiną tłuszczu (masło, oliwa). Z takimi produktami niemowlę sobie poradzi! Ale niech nie przerazi Was widok niemal całej marchewki w pieluszce – to normalne na początku i wcale nie oznacza, że dziecko się umęczyło i nic z tej marchewki nie przyswoiło.

MK: Przejdźmy do savoir vivre i szeroko pojętego dobrego wychowania. Przeciwnicy BLW zarzucają metodzie, że dzieci nie uczą się w ten sposób szacunku do jedzenia, bo pozwala im się nim bawić i rzucać.

ZW: Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, jak szacunku do jedzenia uczy się dziecko karmione łyżeczką? Czy przechodzi wprost od bycia karmionym do samodzielnego jedzenia sztućcami i to z klasą, której nie powstydziłaby się Królowa Elżbieta? Każde dziecko przechodzi etap bawienia się jedzeniem i uważam, że lepiej zrobić to na samym początku, niż później walczyć z kilkulatkiem. Ponadto bawienie się jedzeniem jest dobre i pomaga dzieciom przełamać lęk przed nowymi pokarmami. Dzieci poznają poprzez zabawę, uczą się, czym różni się kawałek ugotowanego brokuła od mięsa. Dowiadują się, że jedzenie ma różne kształty, kolory, smaki, zapachy i tekstury. To bardzo ważne dla ich przyszłych pozytywnych nawyków żywieniowych. Oczywiście jednak, tak jak zmieniają się zabawy dziecka np. książką, tak z czasem dzieci modyfikują swój sposób zabawy z jedzeniem. Kiedy nasycą się już miażdżeniem, rzucaniem na podłogę i rozlewaniem, mogą przejść na wyższy etap (np. gotowanie). Stopniowo też powinniśmy wprowadzać pewne zasady towarzyszące jedzeniu (np. nie rzucamy jedzenia na podłogę, nie wyrzucamy jedzenia z talerza). Starsze dzieci są już w stanie pojąć podobne lub nieco prostsze zasady. Często zrzucanie i wypluwanie jedzenia pojawia się wtedy jedynie w trudnych momentach (gdy dziecko jest zmęczone, zdenerwowane, już się najadło, nudzi mu się w krzesełku lub po prostu w ogóle nie było głodne). Wtedy zadaniem rodzica jest prawidłowe odczytanie sygnałów, które wysyła dziecko i zareagowanie. Moim zdaniem, z punktu widzenia dobrych nawyków żywieniowych, to bardzo ważne, by nauczyć dziecko dobrych manier przy stole. Musimy jednak zacząć je wprowadzać dopiero wtedy, gdy dziecko będzie w stanie je zrozumieć.

MK: W kwestii dobrych manier najsilniej działa po prostu nasz przykład, nie trzeba do tego specjalnych wykładów czy sztuczek. Metoda rozszerzania nie ma, moim zdaniem, na to wpływu. Dzieci najlepiej uczą się przez naśladowanie dorosłych, więc warto przyjrzeć się temu, jak my sami spożywamy posiłki. W biegu, przed telewizorem, w aucie, trzymając kanapkę w ręku itd.

A co możemy zrobić, jeśli faktycznie nie stać nas na marnowanie jedzenia?

ZW: Wcale nie jestem przekonana, że przy BLW marnujemy więcej jedzenia. Tak naprawdę najwięcej jedzenia marnujemy, gdy błędnie oszacujemy, ile nasze dziecko ma zjeść. Rodzice często szykują wielkie porcje obiadu czy kolacji i dziwią się, że dziecko zjadło tylko pół kromki chleba. Po pierwsze więc, jeśli chcemy ograniczyć marnowanie jedzenia, musimy przede wszystkim zaufać dziecku i podawać mu porcje dostosowane do jego potrzeb. Jeśli zje wszystko, wykaże chęć dalszego jedzenia, zawsze możemy mu dołożyć. BLW to akurat ułatwia, bo skoro podajemy dziecku mniej więcej to samo, co sobie, nie trzeba precyzyjnie wymierzać porcji.

Rzeczywiście jednak przy stosowaniu BLW więcej jedzenia może spaść na ziemię. Wiele osób bardzo to razi, bo przecież jedzenia nie powinno się marnować. Warto jednak się zastanowić nad dwiema kwestiami. Po pierwsze, czy gdybyśmy to całe jedzenie zmiksowali na papkę i podali dziecku, to ono rzeczywiście wszystko by zjadło? Przecież to by oznaczało, że dzieci karmione łyżeczką jedzą zbyt dużo lub te żywione metodą BLW jedzą zbyt mało. A obie grupy dzieci rozwijają się tak samo dobrze.

Po drugie, BLW zmniejsza szanse na to, że nasze dziecko zostanie w przyszłości niejadkiem. Maluch od małego poznaje różne smaki i ma pozytywne skojarzenia z posiłkami. Dzięki temu w przyszłości będzie chętniej akceptował nowości i zjadał to, co reszta rodziny. Zatem może okazać się, że dzieci karmione BLW owszem, marnują więcej jedzenia w pierwszym roku życia, ale z kolei mniej w następnych latach.

MK:  A poza tym pod krzesełkiem do karmienia możemy położyć czystą folię i po prostu podnosić kawałki, które upadły. Kiedy w BLW przychodzi czas na naukę posługiwania się sztućcami?

ZW: To jest kwestia bardzo indywidualna. Niektóre dzieci jeszcze przed ukończeniem roczku zaczynają zajadać potrawy łyżeczką, innym zajmuje to nawet kolejny rok. To jak z chodzeniem i siadaniem – nie jesteśmy w stanie tego jakoś specjalnie przyspieszyć. Jak zwykle musimy jedynie stworzyć naszemu dziecku dobre warunki do rozwoju. Podawajmy dziecku do posiłku sztućce, sami nimi jedzmy w jego obecności, zauważajmy jego postępy i nie komentujmy jedzenia rękoma. Zmartwionym rodzicom zawsze powtarzam, że przecież nie będzie tak jadło do osiemnastki…

blw zasady

Sztućce są przereklamowane!

MK: Powiedzmy sobie wprost: wielu rodziców czy dziadków ma problem z oddaniem dziecku kontroli nad karmieniem. Wydaje im się, że byłoby lepiej, gdyby wiedzieli, ile łyżeczek dziś zjadło. I że w ogóle jadłoby więcej, gdyby było karmione przez dorosłego…

ZW: I tu dotykamy tak naprawdę źródła większości problemów związanych z prawidłowym rozumieniem BLW. Bo jeżeli rodzic chce koniecznie mieć taką pewność, że jego dziecko się najada, że je tyle, ile potrzebuje (albo raczej ile napisano w tabelce), jeśli mama lub tata chce trzymać w rękach ster, to niech nie stosuje BLW. Bo podanie jedzenia w kawałkach nic nie zmieni w jego podejściu. Nie chcę krytykować tych rodziców, bo to naprawdę bywa trudne zaufać swojemu dziecku. Być może to jeszcze dla nich nie ten czas, może z czasem zrozumieją, że maluch doskonale wie, ile jedzenia potrzebuje i że potrafi nakarmić się sam. Myślę, że BLW przysporzy im więcej zmartwień i nerwów, niż korzyści otrzyma dziecko. A karmienie łyżeczką to przecież tak samo normalna metoda karmienia. Musimy tylko pamiętać, że tak jak kiedyś nasz maluch pójdzie do szkoły i wyprowadzi się z domu, tak samo musi zacząć uczyć się samodzielnie jeść, gryźć, połykać. Bo akurat zaznajomienie się z różnymi konsystencjami pokarmu jest bardzo ważne m.in. dla rozwoju mowy.

MK: Czy są jeszcze jakieś inne przypadki, w których odradzałabyś stosowanie metody BLW?

ZW: Największym przeciwwskazaniem są różnego rodzaju zaburzenia rozwojowe, które utrudniają osiągnięcie przez dziecko gotowości do rozszerzania diety. Jeżeli dziecko nie jest w stanie samodzielnie stabilnie siedzieć, ma trudności z gryzieniem, żuciem, połykaniem, to niestety z samodzielnym jedzeniem musimy jeszcze poczekać. Przeciwwskazaniem mogą być również problemy z trawieniem i nieprawidłowość w funkcjonowaniu układu pokarmowego. Ponadto jeżeli u dziecka stwierdzono anemię, to większe szanse na dostarczenie mu cennego żelaza, będziemy mieli stosując tradycyjną metodę karmienia.

MK: Albo połączenie tych dwóch metod. Załóżmy, że po tej rozmowie ktoś z czytelników uzna, że jednak chciałby spróbować, ale dotychczas jego dziecko było karmione tradycyjną metodą. Jak przejść z papek na BLW? I czy to w ogóle ma sens?

ZW: Oczywiście! Autorki przewodnika po BLW („Bobas lubi wybór” Gill Rapley i Tracey Murkett) wyraźnie mówią, że jest to metoda, którą możesz stosować w każdym wieku. Jeżeli chcesz, by Twoje dziecko naprawdę pokochało pory posiłków, chcesz zobaczyć uśmiech na jego umorusanej buźce, oddać mu możliwość wyboru, na co ma ochotę i kiedy, poczuć przeogromną dumę, jaka ogarnia rodzica rocznego dziecka, które zjada samodzielnie kurczaka, marchewki, brokuły i zeskrobuje całe jabłko, to zacznij stosować BLW. Ta metoda ma swoje wady, ale daje ogromnie dużo radości, spokoju, pewności oraz umiejętności. Uczy nie tylko samodzielnego wkładania jedzenia do buzi przez dziecko, ale uczy też rodziców – tego, że zaufanie dziecku procentuje.

Jak zacząć? Najlepiej najprościej, jak się da. Oprócz zwykłego jak dotąd posiłku, podaj upieczone lub ugotowane na miękko warzywa. A jeszcze lepiej – po prostu przełóż je dziecku ze swojego talerza i jedz razem z nim. Jeśli obawiasz się, że początkowo dziecko się nie naje (może tak być, jeśli jest już przyzwyczajone do sporych posiłków podawanych łyżeczką), nakarm go również tradycyjnym daniem. Stopniowo zwiększaj repertuar stałych potraw (kanapki, owoce, mięso, pulpeciki, placuszki, naleśniki, babeczki) i rezygnuj z dokarmiania łyżeczką. Dzieci bardzo wyraźnie pokazują, czy są jeszcze głodne. Po pewnym czasie maluch naje się samodzielnie i nie będzie już potrzebował Twojej pomocy. Pamiętaj jednak, że początki bywają trudne. Przejście na 100% BLW może zająć starszemu dziecku trochę czasu. Musi podobnie jak niemowlak przejść etap poznawania jedzenia, zabawy. Czasem dopiero po kilku tygodniach prób maluch „zakochuje się” w jedzeniu w formie kawałków i wtedy możemy zacząć kulinarne szaleństwo.

MK: Dziękuję Ci bardzo za ten wywiad!

 

10 komentarzy

  1. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że BLW nie uczy szacunku do jedzenia, nawet o tym nie pomyślałam. Mój syn wychowany na BLW ma dziś ponad 2 lata i potrafi zjeść sztućcami obiad, obetrzeć usta serwetką, powiedzieć dziękuję i odnieść talerz. I nie, nie rzuca jedzeniem;p

    • A właśnie taki zarzut kilkukrotnie się powtarzał w relacjach Czytelniczek 🙂 Też byłam zaskoczona!

  2. Najważniejsze jest to, że do końca pierwszego roku życia większość zapotrzebowania na energię i składniki odżywcze Twojego maluszka będzie zaspokajać mleko 🙂 Niezależnie czy karmisz piersią czy mm. Początkowo nowe pokarmy to tylko poznawanie nowych smaków, próbowanie. Stopniowo z miesiąca na miesiąc dzieci jedzą coraz więcej stałych pokarmów i zmniejszają sobie ilość pitego mleka.
    Przy BLW masz znacznie więcej możliwości niż tylko gotowane warzywa czy owoce (od tego zaczynamy). Warto i należy podawać kasze, ryż, makaron, płatki owsiane, wszelkie mięsa, ryby, potem również orzechy i ziarna. Możesz formować z tych składników pulpeciki, placuszki, naleśniki, kulki czy po prostu podawać w formie sosu, gulaszu. Maluch sobie poradzi!
    Jeśli chodzi o kupne kaszki, musisz pamiętać, że mają one masę niezbyt zdrowych składników. 90% z nich jest dosładzanych (maltodekstryna to też cukier!). Zawierają mleko w proszku (jeśli karmisz piersią w ogóle nie ma sensu wprowadzać kaszek mlecznych) i sztuczne witaminy o niskiej wchłanialności. To nieprawda, że kaszki niemowlęce są niezbędne do właściwego rozwoju dzieci. Możesz korzystać ze zwykłych dorosłych kasz i płatków. Jednak oczywiście możesz w ramach urozmaicania diety podać maluszkowi kaszkę dla dzieci (my też jedliśmy na początku rozszerzania diety!). Wyszukaj taką o minimalnej ilości składników, dodaj owoce lub warzyw i albo daj do umazania się dziecku albo nakarm łyżeczką 🙂 To oczywiście wtedy nie będzie czyste BLW, ale jeśli Ty będziesz spokojniejsza, to krzywdy w ten sposób dziecku nie zrobisz 🙂

  3. Przecież 7 miesięcy to dopiero początek rozszerzania diety. Dziecko przez pół roku jadło wyłącznie mleko i potrzebuje czasu, żeby załapać, że są inne sposoby zaspokajania głodu 🙂 Więc niezależnie od tego, czy podasz mu kaszkę łyżeczką, czy odrobinę białego mięsa i gotowanych warzyw, i tak naje się mlekiem. Z piersi lub z butelki.

  4. A czy mozna w jakis sposob polaczyc metode tradycyjna z BLW? Czy np. moge nakarmic lyzeczka podajac zupke, a makaron z gulaszem podac w formie BLW? Czy bedzie mialo to w ogole jakis sens? Czy jesli zdecyduje sie na BLW to kazdy posilek powinnam podawac w takiej formie?

    • Oczywiście, że można 🙂 Można łączyć łyżeczkę z podawaniem posiłków do rączki. Nawet jeśli zaczynamy od klasycznej metody rozszerzania diety, to i tak najpóźnij w 9 m.ż. dziecko powinno zacząć dostawać posiłki do rączki.
      Czasem w BLW zupę też sie podaje w kubku do picia, a gęste do ręki właśnie.

  5. Ja mam problem z dawaniem dziecku jedzenia do rączki: małych rzeczy typu kasza gryczana czy warzywa pokrojone w kostkę jeszcze nie chwyta, a jak chwyci to nie umie wsadzić do buzi, natomiast duże rzeczy wsadza do buzi ile wejdzie, odgryza (choć nie ma zębów) i zostaje się z wielkim kawałkiem czegoś w buzi. Jedynie chrupki kukurydziane są ok bo się szybko rozmiękają. Próbowałam dać jabłko w całości, ale po 10 sekundach radości był płacz. Może ktoś miał podobnie i podpowie mi co mogę jej dać do łapki, żeby było bezpieczne…?

  6. Na początku byłam mega zafascynowana BLW i nakręcona na jego wprowadzanie. Niestety ze względu na alergie nasze rozszerzanie było bardzo „dziurawe” i obecnie, mając prawie 9 miesięcy nie jemy praktycznie nic (codziennie podaje coś, ale jedzeniem to nazwać nie można) ? w dodatku wydaje mi się, że jest coraz gorzej… Mały przy każdym posiłku się krztusi, naciąga go, łyżeczki wcale nie chce (myślę, że kojarzy mu się z lekami), czasem mam wrażenie, że boi się podawanego jedzenia… Wszystko bierze do łapek i wkłada do buzi oprócz jedzenia… Jak już zacznie jeść to weźmie za duży kawałek i go naciaga i później znowu boi się próbować… Istny cyrk… Nie wiem czy BLW nie jest dla niego czy dla mnie ?

GRUPA DLA SPECJALISTÓW

BEZPŁATNY WYKŁAD

Wykład online „Gdy maluch urodzi się chory”

TEMATY

AKTUALNOŚCI

Kup dostęp do nowego szkolenia o śnie!

Książka, która dostarczy Ci wiedzy i zapewni spokojny start w macierzyństwo.